– Pielegniarki w recepcji.

Maja tam monitory.

– Ale czy na nie patrza?

Moze gdzies sie dekuja, zeby trajlowac o sklepach, kochankach i innych gownach? To jest moje pieprzone, jedyne serce!

– Maja system alarmowy. Przy najmniejszym zakloceniu maszyna zaczyna piszczec.

Spojrzal na nia niedowierzajaco.

– Nie bujasz?

– Co sie z toba stalo? Straciles zaufanie do mnie?

– Nie wiem.

Patrzyli na siebie przez chwile.

Ogarnelo ja uczucie wstydu. Nie miala podstaw oczekiwac od niego zaufania, przynajmniej po tym, co sie stalo na cmentarzu. Przesladowal ja obraz Korsaka, ktorego zostawila lezacego samotnie, w ciemnosci, na cmentarzu. I jej samej – pochlonietej z egoistycznych pobudek jedynie pogonia.

Nie wytrzymala jego wzroku.

Opuscila oczy, przenoszac spojrzenie na niedzwiedzie ramie Korsaka, z zalozonym wenflonem.

– Tak mi przykro – powiedziala.

– Chryste, nie wyobrazasz sobie jak bardzo.

– Z jakiego powodu?

– Ze nie zajelam sie toba.

– O czym ty mowisz?

– Nie przypominasz sobie?

Potrzasnal glowa.

Nagle zrozumiala, ze on rzeczywiscie moze nie pamietac.

Gdyby przestala o tym mowic, nie dowiedzialby sie nigdy, ze go zawiodla. Takie rozwiazanie bylo najlatwiejszym wyjsciem, ale zdala sobie sprawe, ze nie moglaby zyc z takim obciazeniem.

– Co sobie przypominasz z tamtej nocy na cmentarzu? – spytala.

– Jaka ostatnia rzecz?

– Ostatnia rzecz?

Bieglem, to znaczy bieglismy oboje. Gonilismy przestepce.

– Co jeszcze?

– Pamietam, ze padlem ze zmeczenia.

– Dlaczego?

Parsknal ironicznie.

– Bo nie moglem dotrzymac kroku pewnej pieprzonej dziewczynie.

– A potem?

Wzruszyl ramionami.

– To wszystko.

Wiecej nie pamietam, az do chwili kiedy tutejsze pielegniarki zaczely wsuwac te przekleta rure do mojego…

Przerwal.

– Wowczas sie obudzilem.

Mozesz mi wierzyc, ze one tez to odczuly.

Zapadlo milczenie.

Patrzyla na jego kwadratowa szczeke i na oczy wbite uparcie w monitor EKG.

Odezwal sie po dluzszej chwili, z odcieniem niesmaku w glosie: – Mam uczucie, ze przy tamtym poscigu nawalilem.

To ja calkowicie zaskoczylo.

– Korsak…

– Spojrz na to.

Wskazal na swoj wydety brzuch.

– Wygladam, jakbym polknal pilke do koszykowki.

Albo jakbym byl w pietnastym miesiacu ciazy. Nie potrafie dotrzymac kroku nawet dziewczynie. Kiedys bylem szybki. Bylem zbudowany jak kon wyscigowy. Nie to co teraz.

Szkoda, ze mnie wtedy nie widzialas. Nie poznalabys mnie. Zaloze sie, ze mi nie wierzysz. Dlatego ze widzisz mnie takim, jakim jestem teraz, przegranym kawalkiem gowna, ktore za duzo pali i za duzo je…

I za duzo pije, przemknelo jej przez glowe.

– …Wstretna beczka smalcu.

Uderzyl sie gniewnie w brzuch.

– Sluchaj, Korsak. To ja nawalilam, nie ty.

Spojrzal na nia zdumiony.

– Wtedy na cmentarzu.

Gonilismy kogos, kto… jak nam sie wydawalo… byl przestepca. Biegles tuz za mna. Starales sie dotrzymac mi kroku. Slyszalam twoj ciezki oddech.

– Nie wracajmy do tego.

– Nagle przestalam cie slyszec.

Po prostu cie nie bylo. Ja bieglam dalej, ale to byla strata czasu. Okazalo sie, ze to nie przestepca, ale agent Dean, ktory sprawdzal teren. Przestepcy juz dawno nie bylo. Trudzilismy sie na prozno, Korsak. Scigalismy cien. Taka jest prawda.

Milczal, czekajac na dokonczenie relacji.

Zmusila sie do kontynuowania wyznania.

– W tym momencie powinnam byla sprawdzic, co sie z toba stalo. Zaniepokoic sie, ze cie nie ma. Ale wtedy wszystko poszlo zle. Ja po prostu nie pomyslalam… choc nie przestawalam sie zastanawiac, gdzie mogles sie podziac…

Westchnela.

– Nie wiem, ile czasu uplynelo, zanim przyszlo mi do glowy, zeby cie szukac.

Moze tylko kilka minut. Ale zdaje mi sie… to znaczy… obawiam sie, ze znacznie wiecej. A ty przez ten czas lezales za jakims grobem. Zbyt wiele czasu potrzebowalam, zeby zaczac cie szukac. Zeby sobie przypomniec.

Korsak milczal.

Zastanawiala sie, czy to, co mu wyznala, w ogole do niego dotarlo, poniewaz zaczal grzebac przy przewodach kroplowki, porzadkujac zwisajace petle.

Odniosla wrazenie, ze tylko udaje, iz jest zajety czyms innym, w rzeczywistosci zas nie chce na nia patrzec.

– Korsak!

– Slucham?

– Nie masz mi nic do powiedzenia?

– Owszem. Zapomnij o tym.

– Tylko to.

– Czuje sie jak bydle.

– Dlaczego?

– Bo wykonywalas swoje zadanie? Bo powinnam byla zatroszczyc sie o mojego partnera.

– Jestem twoim partnerem?

Вы читаете Skalpel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату