– Jesli nie wiesz, kto cie wynajal, to jak zostales zaangazowany do sledzenia mnie?
– Calkiem prosto. Wiadomosc telefoniczna mowila, ze plik informacji o tobie i moja zaliczka zostana dostarczone do biura. Tak tez sie stalo. Twoje akta i spora gotowka. Mialem sledzic twoje ruchy, i tak tez robilem.
– Mowiono mi, ze nikt mnie nie sledzi.
– Jestem w tym dosc dobry.
– Faktycznie.
– Kiedy juz wiedzialem, dokad chodzisz, znalazlem sie tam przed toba. To wszystko.
– Czy byl to glos mezczyzny, czy kobiety?
– Nie wiem, byl znieksztalcony.
– Nie zdziwilo cie to?
– Wszystko mnie dziwi i sprawia, ze jestem podejrzliwy. Jedno jest pewne: ktokolwiek cie sciga, nie zartuje. Amunicja, ktorej uzywal ten gosc, moglaby rozwalic slonia. Mam zamiar sprawdzic to dokladnie i osobiscie.
Zamilkl, a Faith nie miala sil, by cokolwiek jeszcze powiedziec. W torebce tkwilo kilka kart kredytowych, kazda z praktycznie nieograniczonym limitem. W tej chwili wszystkie byly bezuzyteczne, bo kiedy tylko uzylaby ktorejkolwiek, oni natychmiast wiedzieliby, gdzie jest. Wsunela reke do torebki i dotknela kolka z kluczami do jej pieknego domu i luksusowego samochodu. Tez bezuzyteczne. W portfelu byla olbrzymia suma piecdziesieciu pieciu dolarow i paru centow. Poza ta gotowka i ubraniem, ktore miala na sobie, nie miala niczego. Z cala tepa, beznadziejna intensywnoscia wrocily wspomnienia biedy w dziecinstwie.
Miala spora gotowke, ale w bankowym sejfie w okolicach Waszyngtonu. Bank otworza dopiero jutro rano. Trzymala tam takze dwie rzeczy, ktore byly nawet wazniejsze: prawo jazdy i jeszcze jedna karte kredytowa, oba dokumenty na falszywe nazwisko. Uzyskanie ich bylo stosunkowo latwe, ale miala nadzieje, ze nigdy nie bedzie musiala ich uzyc. Dlatego trzymala te dokumenty w banku, a nie w miejscu latwiej dostepnym. Teraz pokrecila glowa nad swoja glupota.
Gdyby miala te dwa kawalki plastiku, moglaby pojechac wlasciwie wszedzie. Zawsze sobie powtarzala, ze jesli wszystko jej sie zawali, to bedzie jej sposob ucieczki. No dobrze, pomyslala, dach zabralo, sciany skrzypia, tornado jest przy oknach, a bogaczka jest w limuzynie w drodze powrotnej do hotelu. To znaczy, ze trzeba zwinac namiot i powiedziec sobie, ze to juz koniec.
Spojrzala na Lee. A co z nim zrobi? Wiedziala, ze najpowazniejszym wyzwaniem bedzie przetrwanie reszty nocy, a w tym Lee moze jej pomoc. Sprawial wrazenie, ze wie, co robi, a na dodatek ma bron. Jesli uda sie jej po prostu wejsc do banku i bez klopotow wyjsc z niego, to bedzie w porzadku. Do otwarcia banku pozostalo okolo siedmiu godzin – rownie dobrze mogloby to byc siedem lat.
ROZDZIAL 9
Thornhill siedzial w nieduzym gabinecie w swym starym, oplecionym bluszczem domu w ekskluzywnej czesci McLean w Wirginii. Rodzina jego zony miala pieniadze, a Thornhill jednakowo docenial luksusy, ktore mogl za to nabyc, jak i swobode, ktora dzieki temu zyskiwal podczas calej swej pracy w sluzbie publicznej. Teraz jednak nie byl odprezony.
Wiadomosc, ktora wlasnie otrzymal, byla niewiarygodna, a jednak powodowala, ze wszystkie plany mogly pasc. Patrzyl na mezczyzne siedzacego naprzeciw. Philip Winslow byl takze weteranem Agencji oraz czlonkiem tajnej grupy Thornhilla, w pelni podzielajacym jego idealy i troski. Spedzili wspolnie w tym gabinecie wiele nocy, wspominajac dawna chwale i snujac plany, ktore mialy im zapewnic takze wiele przyszlych triumfow. Obaj skonczyli Yale i nalezeli tam do najlepszych i najbardziej blyskotliwych studentow. Zblizyli sie do siebie w czasach, gdy wciaz uwazano, ze sluzba krajowi jest sprawa honoru. Wtedy wlasnie CIA zebrala swoj plon wsrod najlepszych absolwentow Ivy League. Obaj nalezeli do pokolenia, w ktorym mezczyzna robil wszystko, by chronic interesy swego kraju. Thornhill wierzyl gleboko, ze czlowiek posiadajacy wizje musi miec wole podejmowania ryzyka, by ja zrealizowac.
– Agent FBI zostal zabity – poinformowal swego przyjaciela i wspolpracownika.
– A Lockhart? – zapytal Winslow.
– Znikla. – Thornhill potrzasnal glowa.
– Zalatwilismy wiec jednego z najlepszych ludzi Biura – podsumowal krotko Winslow – i pozwolilismy uciec wlasciwemu celowi. – Stuknal lodem o szklanke. – To niedobrze, Bob. Reszta nie bedzie zadowolona, gdy sie o tym dowie.
– Zeby miec pelny obraz, dodam, ze nasz czlowiek zostal postrzelony podczas akcji.
– Przez tego agenta?
– Nie – pokrecil glowa Thornhill. – Ktos jeszcze byl tam tej nocy. Jak dotad nieznany. Sierow zlozyl raport. Opisal mezczyzne, ktory tam byl. W tej chwili tworzymy jego komputerowy portret. Wkrotce powinnismy znac jego tozsamosc.
– Czy jeszcze czegos sie od niego dowiemy?
– Nie teraz. Pan Sierow zostal na razie ukryty w bezpiecznym miejscu.
– Bob, wiesz, ze Biuro uzyje wszelkich sposobow, zeby go znalezc.
– Zrobia wszystko, zeby odnalezc Faith Lockhart.
– Kogo podejrzewaja?
– Oczywiscie Buchanana. To logiczne – odparl Thornhill.
– Co wiec zrobimy z Buchananem?
– W tej chwili nic. Bedziemy go informowac o sprawie, to znaczy o naszej wersji. Jednoczesnie kazemy mu caly czas dzialac, a my bedziemy sie uwaznie przygladac FBI. Dzis rano Buchanan wyjezdza z miasta, wiec tu jestesmy kryci. Jesli jednak sledztwo FBI zanadto zblizy sie do niego, to zafundujemy mu wczesna smierc i dostarczymy naszym kolegom po fachu solidnych dowodow na to, jak Buchanan staral sie zamordowac Lockhart.
– A co z Lockhart? – zapytal Winslow.
– FBI ja znajdzie. W tym akurat sa calkiem dobrzy, oczywiscie na swoj ograniczony sposob.
– Nie rozumiem, w czym mialoby to nam pomoc. Lockhart wszystko powie, Buchanan padnie i nas za soba pociagnie.
– Nie sadze – powiedzial Thornhill. – Kiedy FBI ja znajdzie, to i my tam bedziemy, jesli nie znajdziemy jej wczesniej. Tym razem nie chybimy. Kiedy Lockhart umrze, to Buchanan bedzie nastepny. Wtedy bedziemy mogli dzialac wedlug pierwotnego planu.
– Boze, zeby tylko zadzialal.
– Zadziala – skwitowal Thornhill ze zwyklym optymizmem. Trzeba miec pozytywne nastawienie, by tak dlugo jak on wytrwac w tym interesie.
ROZDZIAL 10
Lee wjechal w alejke za domami i zatrzymal samochod. Uwaznie rozgladal sie po ciemnej okolicy. Niemal dwie godziny jezdzili w kolko, az zyskal pewnosc, ze nikt ich nie sledzi. Wtedy zadzwonil z automatu na policje. W tej chwili czul sie wzglednie bezpiecznie, ale i tak caly czas reke trzymal na rekojesci pistoletu, gotowy natychmiast wyjac bron i wykonczyc wrogow salwami swego smiercionosnego SIG-a. To, oczywiscie, zart.
Dzisiaj mozna zabijac z nieba za pomoca bomb sprytniejszych od czlowieka. Lee zastanawial sie, czy podczas milisekund potrzebnych do spopielenia nieszczesnikow mozg ludzki dziala wystarczajaco szybko, by wzniecic mysl, ze to reka Boga ich dosiegla, a nie cos sporzadzonego przez idiote, czlowieka. Lee spojrzal w niebo, wypatrujac sterowanego pocisku. W sumie, w zaleznosci od tego, kto jest w cala te sprawe zaangazowany, moze to wcale nie byc takie szalone.
– Co powiedziales policji? – zapytala Faith.
– Krotko i tresciwie. Gdzie i co sie zdarzylo.