filmowali przesluchania, w razie gdyby pozniej mialo cie zabraknac.

– Strasznie przewidujace z ich strony, prawda? – Spojrzala na niego z usmiechem rezygnacji. – Szczegolnie to „mialo cie zabraknac”.

Lee wstal i patrzyl przez okno, probujac wszystko ogarnac. Wlasnie przyszlo mu do glowy cos bardzo waznego. Cos, o czym powinien pomyslec duzo wczesniej. Chociaz nie znal tej kobiety, poczul sie podle na mysl o tym, co mial jej powiedziec.

– Mam dla ciebie zle wiesci.

– Co to znaczy? – Faith wygladala na zdziwiona.

– Bylas przesluchiwana przez FBI, prawdopodobnie jestes takze przez nich chroniona i odizolowana. Jeden z ich ludzi zginal, chroniac ciebie, a ja prawdopodobnie zranilem faceta, ktory go zabil. FBI ma na tasmie moja twarz. – Przerwal na chwile. – Musze cie wydac.

– Nie mozesz! – Faith podskoczyla. – Nie mozesz tego zrobic! Powiedziales, ze mi pomozesz!

– Jesli cie nie wydam, to moge sie spodziewac, ze sporo czasu spedze w miejscu, gdzie faceci zanadto zaprzyjazniaja sie z innymi facetami. W najlepszym wypadku strace licencje prywatnego detektywa. Jestem pewien, ze gdybym znal cie lepiej, to jeszcze gorzej bym sie czul, ale w tej chwili nie jestem pewien, czy nawet moja rodzona babcia bylaby warta takiego poswiecenia. – Usiadl. – Kto jest twoim prowadzacym?

– Nie znam nazwiska – chlodno powiedziala Faith.

– Masz numer telefonu?

– To nic nie pomoze. Watpie, czy bedzie mogl w tej chwili odebrac telefon.

Lee spojrzal na nia niepewnie.

– Chcesz mi powiedziec, ze ten niezywy facet jest twoim jedynym kontaktem?

– To prawda. – Faith klamala bez najmniejszego grymasu.

– Ten facet byl twoim prowadzacym i nie pofatygowal sie, by ci powiedziec, jak sie nazywa? To nie jest zgodne z regulaminem FBI.

– Przykro mi, ale tak bylo.

– To ma byc prawda? Dobrze, powiem ci, co wiem. Widzialem cie tam trzy razy z kobieta. Wysoka brunetka. I co, mowilas do niej per „agent X”? – Pochylil sie, by spojrzec jej prosto w twarz. – „Zasada bezczelnego klamania numer jeden: Badz cholernie pewna, ze osoba, ktora oklamujesz, nie moze ci tego udowodnic”. – Otoczyl ja ramieniem. – Dalej.

– Wie pan, panie Adams, ma pan problem, o ktorym mogl pan jeszcze nie pomyslec.

– Cos takiego? Zechcialabys sie tym ze mna podzielic?

– Co wlasciwie masz zamiar powiedziec FBI, gdy mnie im wydasz?

– Nie wiem, moze po prostu prawde?

– W porzadku. Popatrzmy wiec na prawde. Sledziles mnie, bo ktos, kogo nie znasz i nie potrafisz zidentyfikowac, kazal ci to robic. Oznacza to, ze na potwierdzenie tego mamy tylko twoje slowo. Udalo ci sie mnie sledzic, chociaz FBI zapewnialo mnie, ze nikt nie moglby tego zrobic. Byles dzisiejszej nocy w tym domu. Twoja twarz jest na tasmie. Agent FBI nie zyje. Strzelales ze swojego pistoletu. Twierdzisz, ze postrzeliles jakiegos mezczyzne, ale nie masz sposobu na to, by udowodnic jego obecnosc. Wobec tego fakty sa takie, ze ty byles w tym domu i ja tam bylam. Ty strzelales, a agent FBI nie zyje.

– Amunicja, ktora zabila tego faceta, nigdy nie zmiescilaby sie w moim pistolecie. – Gniewnie cofnal reke.

– Wiec wyrzuciles bron.

– Dlaczego w takim razie mialbym cie stamtad zabrac? Dlaczego nie zabilem cie na miejscu?

– Panie Adams, ja nie mowie, ze to ja tak mysle. Sugeruje tylko, o co moze cie podejrzewac FBI. Mysle, ze jesli nie masz nic podejrzanego na koncie, to moga ci nawet uwierzyc. – Z pozorna niedbaloscia dodala: – Sledztwo bedzie sie toczylo przez jakis rok, a potem, jesli nic sie nie ujawni, zostawia cie w spokoju.

Lee sciagnal brwi. Jego niedawna przeszlosc byla czysta, ale jesli cofnac sie nieco dalej, to nie wszystko bylo tak krystaliczne. Kiedy zaczynal prace prywatnego detektywa zrobil kilka rzeczy, ktorych dzisiaj na pewno by nie zrobil. Nic nielegalnego, ale trudno by to bylo wyjasnic prostolinijnym agentom federalnym.

Na dodatek byl ten zakaz zblizania sie, ktory jego eks-zona wywalczyla krotko przedtem, nim Szczesciarz Eddie wynalazl swoj zloty patent. Oskarzyla Lee, ze ja sledzi i jest brutalny. Lee rzeczywiscie bylby brutalny, gdyby udalo mu sie zlapac tego kurdupla. Serce mu zamieralo za kazdym razem, gdy myslal o sincach, jakie zobaczyl na ramionach i policzku swojej corki. Wpadl wowczas bez zapowiedzi do ich mieszkania, ktore wtedy bylo wielkosci klatki na myszy. Trish prosto w oczy klamala, ze Renee spadla ze schodow, gdy wyraznie widac bylo slady piesci na miekkiej skorze jego corki. Uderzyl lewarkiem w samochod Eddiego i walnalby tez Eddiego, gdyby ten nie zamknal sie w lazience i nie wezwal gliniarzy.

Na pewno lepiej byloby nie dopuscic do tego, by FBI przez nastepne dwanascie miesiecy grzebalo w jego zyciu. Z drugiej strony, jesli pozwoli tej kobiecie odejsc, a federalni go znajda, co wtedy z nim bedzie? Tak zle, a tak jeszcze gorzej.

– Chcesz mnie odwiezc do Polowej Kwatery w Waszyngtonie? – zapytala milym glosem Faith. – To na skrzyzowaniu Czwartej i F.

– Dobrze, dobrze, juz powiedzialas swoje, ale ja nie prosilem, by to gowno spadlo na moj kolnierz.

– Ja tez cie nie prosilam, zebys sie w to mieszal. Ale…

– Ale co?

– Ale gdyby cie tam dzis nie bylo, juz bym nie zyla. Przepraszam, ze nie podziekowalam ci wczesniej. Dziekuje.

Pomimo podejrzen Lee poczul, jak jego gniew powoli znika. Albo ta kobieta mowila prawde, albo byla jednym z najsprytniejszych klamcow, jakich spotkal. Albo moze nie mowila calej prawdy ani tez calkowicie nie klamala… W koncu to jest Waszyngton.

– Zawsze z checia pomagam damie – odparl sucho. – Dobra, zalozmy, ze nie zdecyduje sie cie wydac. Jak masz zamiar spedzic te noc?

– Musze stad odejsc. Potrzebuje czasu, zeby to wszystko przemyslec.

– FBI nie pozwoli ci tak po prostu odejsc. Zakladam, ze zawarlas z nimi jakis uklad.

– Jeszcze nie. A nawet gdyby, to nie uwazasz, ze mam podstawy, by uznac, ze nie dopelnili warunkow?

– A ludzie, ktorzy chcieli cie zabic?

– Kiedy bede miala troche spokoju, zdecyduje, co robic. Pewnie po prostu skonczy sie tym, ze zglosze sie do FBI. Ale nie chce umierac. Nie chce tez, by ktokolwiek umarl przeze mnie. – Uwaznie mu sie przygladala.

– Doceniam twoja troske, ale potrafie dbac o siebie. Dokad zamierzasz uciekac i jak chcesz sie tam dostac?

Zaczela cos mowic, ale przerwala. Wbila wzrok w podloge.

– Faith, jesli mi nie ufasz, to nie ma o czym mowic. – Lee delikatnie staral sie ja przekonac. – Jesli cie puszcze, to zdecyduje sie na gre o wysoka stawke. Wciaz nie podjalem decyzji i wiele zalezy od tego, co myslisz. Jesli federalni potrzebuja cie po to, by przyskrzynic jakichs waznych ludzi… Z tego, co widzialem, na pewno nie chodzi tu o wlamanie do sklepu… Wtedy bede z nimi wspoldzialal.

– A jesli zgodze sie wrocic do nich, gdy zagwarantuja mi bezpieczenstwo?

– To brzmi rozsadnie. Ale jaka jest gwarancja, ze w ogole wrocisz?

– Moze pojdziesz ze mna? – zaproponowala szybko.

Lee zesztywnial tak, ze przypadkiem kopnal Maksa, ktory wyszedl spod stolu i spojrzal na niego zalosnie. Faith nacierala:

– Prawdopodobnie rozpoznanie twojej twarzy na tasmie jest tylko kwestia czasu. A jest jeszcze ten, ktorego postrzeliles, on tez moze zidentyfikowac cie przed swoim mocodawca. Na pewno ty tez jestes w niebezpieczenstwie.

– Nie jestem pewny…

– Lee – powiedziala Faith podekscytowana – czy przyszlo ci na mysl, ze osoba, ktora cie wynajela do sledzenia mnie, mogla takze kazac sledzic ciebie? Z powodzeniem mogles zostac uzyty do naprowadzenia na mnie strzelca.

– Jesli mogli mnie sledzic, to mogli i ciebie – bronil sie Lee.

– A jesli chcieli cie w to wrobic?

Lee pojal beznadziejnosc swojej sytuacji i wypuscil powietrze z ust. Cholera, co za noc. Jak mogl tego nie

Вы читаете Na ratunek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×