– No i co?

– No i dyzurny byl raczej sceptyczny, ale i tak robil co moglby przetrzymac mnie przy telefonie.

– Czy to jest to bezpieczne miejsce, o ktorym mowiles? – Faith rozgladala sie po ciemnej uliczce, zobaczyla szczeliny w murach, kubel na smieci i w oddali uslyszala odglos krokow na chodniku.

– Nie, tu zostawimy samochod i przejdziemy w bezpieczne miejsce. Przypadkiem jest to moje mieszkanie.

– Gdzie jestesmy?

– W Arlington. Obecnie to miejsce sie cywilizuje, ale wciaz moze tu byc niebezpiecznie, zwlaszcza o tej porze nocy.

Nie oddalala sie od niego, gdy szli uliczka ani kiedy doszli do nastepnej ulicy, ktora okazala sie aleja ze starymi, ale dobrze utrzymanymi kamienicami.

– W ktorym domu mieszkasz?

– W tym duzym, na koncu tamtego rzedu. Wlasciciel jest na emeryturze i mieszka na Florydzie, ma jeszcze kilka innych domow. Pomagam mu radzic sobie z problemami, a on za to obniza mi czynsz.

Faith ruszyla aleja, ale Lee ja zatrzymal.

– Sekunde, najpierw sprawdze.

– Nie zostawiaj mnie tu samej! – Chwycila go za rekaw kurtki.

– Chce sie tylko upewnic, ze nikt tam na nas nie czeka z niespodziewanym przyjeciem. Jesli zauwazysz cos niezwyklego, tylko krzyknij i natychmiast tu jestem.

Zniknal, a Faith ukryla sie w zalomie muru. Serce bilo jej tak glosno, ze niemal spodziewala sie, iz jakies okno otworzy sie i w jej kierunku poleci but. Kiedy pomyslala, ze nie wytrzyma juz ani chwili dluzej, pojawil sie Lee.

– W porzadku, wyglada niezle. Chodzmy.

Drzwi byly zamkniete, ale Lee wyjal klucz i otwarl je. Faith zauwazyla, ze nad drzwiami byla kamera wideo. Lee spojrzal w tym kierunku.

– To moj pomysl, lubie wiedziec, kto do mnie przychodzi.

Weszli po schodach na najwyzsze pietro, a nastepnie korytarzem do ostatnich drzwi po prawej stronie. W drzwiach byly trzy zamki, Lee wszystkie otworzyl i Faith uslyszala jakies buczenie. Weszli do mieszkania. Na scianie znajdowala sie tablica alarmu, a nad nia kawalek blyszczacej miedzi. Lee zagial miedziana tarcze tak, ze przykryla tablice. Wsadzil reke pod plytke i nacisnal jakies przyciski, po czym buczenie ustalo. Spojrzal na Faith, ktora nie spuszczala z niego oczu.

– Promieniowanie. Pewnie nie zrozumiesz.

– Chyba masz racje. – Uniosla brwi.

Faith zauwazyla, ze w te sama sciane wbudowany jest maly ekran wideo. Widac na nim bylo wejscie do budynku. Z pewnoscia ekran byl polaczony z kamera, ktora widziala na dole.

Lee zamknal drzwi i oparl o nie reke.

– Stal umieszczona w specjalnej framudze, ktora sam zbudowalem. Nie ma znaczenia, jak mocny jest zamek, zazwyczaj pierwsza ustepuje framuga. Prezent gwiazdkowy dla zlodziei od przemyslu budowlanego. Mam tez niezawodne zamki w oknach, czujniki ruchu na zewnatrz, komorkowe wsparcie alarmowej linii telefonicznej. Bedziemy tu bezpieczni.

– Wnosze z tego, ze raczej przejmujesz sie swoim bezpieczenstwem – powiedziala.

– Nie, mam manie przesladowcza.

Faith uslyszala, ze cos sie zbliza korytarzem. Wzdrygnela sie, ale odetchnela z ulga na widok usmiechu na twarzy Lee. Sekunde pozniej pojawil sie stary owczarek niemiecki. Lee poklepal wielkiego psa i bawil sie z nim, a pies doslownie owijal sie wokol jego nog. Jego pan oblaskawil go drapaniem po brzuchu.

– Hej, Maks, jak leci, chlopcze? – Lee poklepal Maksa po lbie, a pies z uczuciem polizal reke swego pana.

– To najlepsze urzadzenie ochronne, jakie kiedykolwiek wynaleziono. Nie trzeba sie martwic o zasilanie, baterie mu nie wysiada ani tez nikt go nie nakloni do zmiany pana.

– Mamy tu zostac?

– Chcesz cos zjesc albo wypic? – Lee popatrzyl na nia. – Mozemy o tym pogadac z pelnymi zoladkami.

– Goraca herbata, z przyjemnoscia. Nie moglabym spojrzec teraz na jedzenie.

Po kilku minutach siedzieli przy stole w kuchni. Faith popijala herbate ziolowa, a Lee zajmowal sie kubkiem kawy. Maks drzemal pod stolem.

– Mamy problem – zaczal Lee. – Kiedy wszedlem do tamtego domu, cos wlaczylem, chyba wiec jestem na tasmie wideo.

– Boze. – Faith wygladala na zaskoczona. – W tej chwili moga juz tu jechac.

– Moze to i dobrze. – Lee ostro spojrzal na nia.

– A to dlaczego?

– Nie zajmuje sie pomaganiem przestepcom.

– Myslisz, ze jestem przestepca?

– A nie jestes?

– Pracowalam z FBI, a nie przeciwko nim. – Faith pogladzila kubek.

– Dobra, a co oni z toba robili?

– Nie moge powiedziec.

– Wiec nie moge ci pomoc. Sluchaj, chodz, odwioze cie do domu. – Lee podniosl sie z krzesla.

– Poczekaj, prosze, poczekaj. – Scisnela mu ramie. Mysl o tym, ze moglaby w tej chwili zostac sama, paralizowala ja. – Ile musze ci powiedziec, zebys mi pomogl?

– To zalezy od tego, na jaka pomoc liczysz. Nie robie niczego niezgodnego z prawem.

– Nie mam zamiaru cie o to prosic.

– Wiec nie masz problemow poza tym, ze ktos chce cie zabic.

Faith nerwowo lyknela herbate. Lee bacznie sie jej przygladal.

– Czy powinnismy tak tu siedziec, jesli rozpoznali cie na wideo? – zapytala.

– Popsulem tasme. Potraktowalem ja moim magnesem.

– Myslisz, ze udalo ci sie ja wymazac? – zapytala Faith z blyskiem nadziei w oczach.

– Nie moge byc tego pewny, nie jestem ekspertem od tego rodzaju spraw.

– Ale zrekonstruowanie tej tasmy powinno im zajac troche czasu?

– Na to licze. Ale nie mamy do czynienia z dziecmi. Urzadzenia nagrywajace mialy wbudowany system bezpieczenstwa. Jest szansa, ze jesli policja starala sie na sile wyjac tasme, to mogla ona ulec zniszczeniu. Ze swej strony ofiarowalbym wszystkie czterdziesci siedem dolarow, ktore mam w banku, gdyby tak bylo. Cenie swa prywatnosc. Ale, ale… masz mi cos powiedziec.

Faith nic nie powiedziala. Patrzyla na niego, jakby wykonal niepozadany ruch. Lee kiwnal glowa w jej strone.

– Cos ci powiem – zaczal. – Jestem detektywem, prawda? Przeprowadze pare dedukcji, a ty mi tylko powiesz, czy mam racje czy nie, dobra?

Faith wciaz sie nie odzywala. Lee ciagnal:

– Kamery, ktore widzialem, byly tylko w salonie. Tak samo stol, krzesla, kawa i nakrycia. Wpadlem w laser czy co tam bylo, kiedy tam wchodzilem, i to wlasnie wlaczylo kamery.

– Wydaje mi sie, ze to ma sens – powiedziala Faith.

– Nie, wcale nie. Znalem kod systemu alarmowego – odparl Lee.

– Wiec?

– Wiec go uzylem i rozlaczylem system bezpieczenstwa. Tylko dlaczego te pulapki wciaz dzialaly? To bylo zrobione tak, ze nawet gdy facet, z ktorym bylas, wylaczal alarm, to i tak wlaczal kamery. Dlaczego mialby chciec sie nagrywac?

– Nie mam pojecia. – Faith byla zaklopotana.

– No wiec mieli cie na tasmie, a ty o tym nie wiedzialas. To wszystko na cos wskazuje: odludne miejsce z systemem zabezpieczen na poziomie CIA, FBI, kamery i urzadzenia do rejestracji. – Lee zatrzymal sie na chwile, myslac, jakich slow ma uzyc. – Przywozili cie tam po to, by cie przesluchiwac. Jednak byc moze nie byli pewni, jak dalece jestes sklonna z nimi wspolpracowac, albo tez mysleli, ze ktos moze probowac cie sprzatnac, wiec

Вы читаете Na ratunek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×