korzystne dla mezczyzn, nie dla kobiet? Byly tam jeszcze czarnobiale zdjecia Lee w ringu bokserskim. Na jednym z nich mial wzniesione rece w gescie zwyciestwa, na jego szerokiej piersi wisial medal. Wygladal na spokojnego, jakby spodziewal sie wygranej, albo raczej jakby nie dopuszczal mysli o przegranej.

Faith lekko uderzyla ciezki worek luzno zacisnieta piescia i natychmiast rozbolaly ja dlon i nadgarstek. Od razu przypomniala sobie, jak wielkie i grube byly rece Lee, z knykciami przypominajacymi miniaturowe pasmo gorskie. Bardzo silny, pomyslowy, twardy mezczyzna. Mezczyzna, ktory potrafi przyjac bol. Miala nadzieje, ze bedzie trzymal jej strone.

Weszla do sypialni. Na stoliku nocnym obok lozka byl telefon komorkowy i przenosne urzadzenie alarmowe. Poprzedniej nocy Faith byla zbyt wyczerpana, by to zauwazyc. Zastanawiala sie, czy Lee sypia z pistoletem pod poduszka. Mial manie przesladowcza czy tez wiedzial cos, o czym reszta swiata nie wiedziala?

Zastanowilo ja, czy Lee sie nie boi, ze moglaby uciec. Wyszla z powrotem na korytarz. Frontowe wejscie bylo kryte, widzialby ja, gdyby tedy wychodzila. Ale byly jeszcze tylne drzwi, z kuchni do wyjscia awaryjnego. Podeszla do tych drzwi i sprobowala je otworzyc. Byly zamkniete na zasuwe i zamek, z gatunku tych, ktore mozna otworzyc jedynie kluczem, nawet od srodka. Okna tez mialy zamki zatrzaskowe. Zdenerwowalo ja, ze jest zamknieta, ale w gruncie rzeczy byla w pulapce na dlugo przedtem, nim Lee Adams pojawil sie w jej zyciu.

Dalej rozgladala sie po mieszkaniu. Usmiechnela sie na widok kolekcji czarnych plyt w oryginalnych kopertach i oprawionego plakatu z Zadla. Watpilaby ten mezczyzna mial odtwarzacz plyt kompaktowych albo chocby telewizje kablowa. Otwarla kolejne drzwi i weszla do pokoju. Nie zdazyla wlaczyc swiatla, bo jakis dzwiek przykul jej uwage. Podeszla do okna, uchylila leciutko zaslony i spojrzala na zewnatrz. Bylo juz zupelnie jasno, choc niebo wciaz bylo szare i smutne. Nie dostrzegla nikogo, ale to nic nie znaczylo. Mogla byc otoczona przez armie ludzi i tez by o tym nie wiedziala.

W koncu wlaczyla swiatlo i rozejrzala sie ze zdziwieniem. Otaczaly ja przegrody na akta, skomplikowany system telefoniczny i polki zapelnione instrukcjami. Na scianie wisiala duza tablica z poprzypinanymi kartkami z notatkami, a na biurku lezaly porzadnie ulozone akta, kalendarz i typowe akcesoria biurowe. Najwyrazniej dom sluzyl Lee takze jako miejsce pracy.

Jesli to bylo jego biuro, to mogly tu byc i jej akta. Ocenila, ze Lee nie wroci jeszcze przez pare minut, zaczela wiec ostroznie przegladac papiery na biurku. Potem przejrzala szuflady biurka, a nastepnie segregatory. Lee byl doskonale zorganizowany i mial wielu klientow, przewaznie firmy prawnicze, jak wynikalo z naglowkow akt. Pomyslala, ze glownie sa to adwokaci, bo oskarzyciele maja wlasne sily dochodzeniowe.

Dzwonek telefonu spowodowal, ze niemal wyskoczyla z butow. Drzac, podeszla do aparatu. Jasne bylo, ze Lee zna tozsamosc rozmowcy, bo na cieklokrystalicznym wyswietlaczu po jawil sie numer telefonu osoby dzwoniacej. Rozmowa zamiejscowa z numerem kierunkowym 215, to znaczy, jak sobie przypomniala, Filadelfia. Odezwal sie glos Lee i poprosil o zostawienie wiadomosci. Po sygnale ktos zaczal mowic. Faith zamarla.

– Gdzie jest Faith Lockhart? – pytal glos Danny’ego Buchanana. Danny byl, sadzac po glosie, zrozpaczony. Rzucal kolejne pytania: Czego Lee sie dowiedzial? Chcial natychmiast odpowiedzi. Buchanan zostawil numer telefonu, po czym sie rozlaczyl.

Faith bezwiednie odsunela sie od aparatu. Stala w miejscu, przygwozdzona tym, co wlasnie slyszala. Obezwladnily ja mysli o zdradzie. Potem uslyszala jakis dzwiek za soba i odwrocila sie. Jej krzyk byl krotki, ostry, do utraty tchu: Lee patrzyl na nia.

ROZDZIAL 14

Buchanan rozgladal sie po zatloczonym lotnisku. Ryzykowal, dzwoniac bezposrednio do Lee Adamsa, ale nie mial wyboru. Rozgladal sie po otoczeniu: ciekawe, kto to jest. Starsza pani w rogu, z wielka torebka i wlosami uczesanymi w kok? Leciala tym samym samolotem. Po korytarzu przechadzal sie wysoki mezczyzna w srednim wieku, gdy Buchanan dzwonil. On takze czekal na lot linii National.

Prawda jest taka, ze ludzie Thornhilla moga byc wszedzie, moze to byc kazdy. To bylo jak atak gazu paralizujacego, gdy nie widac nieprzyjaciela. Buchanana opanowalo poczucie calkowitej bezradnosci.

Najbardziej bal sie tego, ze Thornhill albo sprobuje wlaczyc Faith w swe plany, albo nagle uzna ja za klopotliwa. Buchanan mogl odsunac Faith od swoich spraw, ale nigdy by jej nie zostawil. Dlatego wynajal Adamsa. W miare jak zblizal sie koniec, musial miec pewnosc, ze ona pozostanie bezpieczna.

Buchanan zajrzal do ksiazki telefonicznej i uzyl najprostszej metody. Lee Adams byl pierwszym prywatnym detektywem w spisie alfabetycznym. W tej chwili Buchanan niemal rozesmial sie w glos na mysl o tym, co zrobil. Jednak w odroznieniu od Thornhilla nie mial armii ludzi na zawolanie, a z tego, co wiedzial, wynikalo, ze Adams nie zlozyl mu sprawozdania, bo nie zyje.

Zatrzymal sie na chwile. Czy nie powinien podejsc do kasy biletowej, kupic biletu na pierwszy dostepny lot gdzies daleko i tam sie zaszyc? Wyobrazil sobie probe ucieczki: niewidzialna jak dotad armia Thornhilla nagle by sie zmaterializowala i wyszla z cienia, okazujac kazdemu, kto bylby wystarczajaco odwazny, by interweniowac, odznaki wygladajace na oficjalne. Nastepnie zabrano by go do cichego pokoiku gdzies we wnetrznosciach filadelfijskiego lotniska. Tam spokojnie czekalby Robert Thornhill ze swa nieodlaczna fajka, trzyczesciowym garniturem i elegancka arogancja. Spokojnie zapytalby Buchanana, czy chce umrzec juz w tej minucie. Bo gdyby tego chcial, to Thornhill moze mu to zalatwic. I Danny nie mialby absolutnie zadnej odpowiedzi.

W koncu Buchanan wyszedl z lotniska, wsiadl do czekajacego nan samochodu i pojechal na spotkanie ze swym przyjacielem senatorem, by wbic kolejny gwozdz w jego trumne. Mial do tego uzyc swego usmiechu, rozbrajajacego sposobu bycia i urzadzenia podsluchowego, ktore wygladalo zupelnie jak skora i wlosy, a przy jego konstrukcji uzyto tak zaawansowanych technologii, ze nie zostaloby wykryte przez najnowoczesniejsze wykrywacze metalu. Furgonetka podsluchowa pojedzie za nim i zarejestruje kazde slowo.

Jako zabezpieczenie, na wypadek gdyby transmisja zostala w jakis sposob zaklocona, w ramie aktowki Buchanana wbudowany byl magnetofon, wlaczany nieznacznym przekreceniem raczki. Takze nie do wykrycia przez najnowoczesniejsze urzadzenia bezpieczenstwa na lotnisku. Thornhill naprawde pomyslal o wszystkim. Niech go szlag.

Podczas jazdy Buchanan uspokoil sie deliryczna fantazja, w ktorej wystepowal zlamany, blagajacy o litosc Robert Thornhill oraz zestaw jadowitych wezy, goracy olej i na dodatek zardzewiala maczeta. Gdybyz tylko sny mogly sie zrealizowac.

Osoba, ktorej Buchanan wypatrywal na lotnisku, byl gladko ostrzyzony, trzydziestokilkuletni mezczyzna, ubrany w ciemny, tradycyjnie skrojony garnitur. Stukal cos na laptopie, czyli robil to samo co tysiac innych pasazerow podrozujacych w interesach. Sprawial wrazenie skoncentrowanego na swojej pracy, nawet od czasu do czasu mowil cos do siebie. Dla przypadkowego przechodnia byl to czlowiek przygotowujacy sie do rozmow handlowych lub kompilujacy sprawozdanie ze sprzedazy. W rzeczywistosci cicho mowil do malutkiego mikrofonu zaszytego w krawacie. Rzekome podczerwone wejscia do komputera w istocie byly sensorami. Jeden mial za zadanie przechwytywanie sygnalow elektronicznych, inne chwytaly dzwieki, zbieraly slowa i wyswietlaly je na ekranie. Pierwszy sensor z latwoscia wylapal numer telefonu, na ktory dzwonil Buchanan, i automatycznie przeslal go na ekran. Sensor dzwieku mial nieco szumow wskutek mnostwa konwersacji odbywajacych sie na lotnisku, a jednak przejal wystarczajaco duzo, by podekscytowac mezczyzne. Z ekranu patrzyly na niego slowa: „Gdzie jest Faith Lockhart?”

Mezczyzna przeslal numer telefonu i inne informacje do swych wspolpracownikow w Waszyngtonie. W ciagu kilku sekund komputer w Langley wskazal wlasciciela numeru telefonu i adres, na ktory telefon byl zarejestrowany. W ciagu kilku minut zespol doswiadczonych zawodowcow, lojalnych wobec Roberta Thornhilla, zostal wyslany do mieszkania Lee Adamsa.

Instrukcje Thornhilla byly proste. Jesli jest tam Faith Lockhart, to ma zostac „skonczona”, jak to lagodnie okreslano w zargonie szpiegowskim, jakby miala po prostu zostac zwolniona z pracy, zabrac swoje rzeczy osobiste i opuscic budynek, a nie dostac kule w glowe. Kazdego, kto tam z nia bedzie, ma spotkac ten sam los. Dla dobra kraju.

ROZDZIAL 15

Вы читаете Na ratunek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×