zgodzil sie przyjac to zlecenie.

– Nie – odparl Lee, schodzac po schodach. – To bylo ciastko z kremem. – Uscisnal dlon Buchanana. – Wlasciwie zastanawiam sie nad specjalizacja w tym zakresie, zwlaszcza ze nikt nie bedzie na tyle glupi, zeby tez to robic.

– Dziekuje Bogu, ze byl pan tam i ochronil Faith.

– W zasadzie wyspecjalizowalem sie rowniez w chronieniu Faith. – Lee i Faith wymienili usmiechy, po czym Lee znowu spojrzal na Buchanana. – Mamy jednak kolejna komplikacje. Bardzo istotna – dodal. – Chodzmy do kuchni. Opowiemy wszystko przy drinku.

Usiedli przy stole i Lee opowiedzial Buchananowi o zadaniu wymiany Faith za jego corke.

– Co za dran! – Buchanan sprawial wrazenie wscieklego.

– Ten dran ma nazwisko? – Lee spojrzal na niego uwaznie. – Chcialbym je poznac, dla przyszlych potrzeb.

– Uwierz mi – Buchanan potrzasnal glowa – ze nie bedziesz chcial isc ta droga.

– Kto sie za tym kryje, Danny? – Faith dotknela jego ramienia. – Mysle, ze mam prawo wiedziec.

Buchanan spojrzal na Lee.

– Przepraszam – Lee uniosl rece – ale to panska kolej.

– To bardzo potezni ludzie. – Buchanan scisnal ramie Faith. – I przypadkiem pracuja dla tego kraju. Tyle tylko moge powiedziec, nie wpedzajac cie w jeszcze wieksze niebezpieczenstwo.

– Nasz wlasny rzad probuje nas zabic? – Faith usiadla zadziwiona.

– Dzentelmen, z ktorym mamy do czynienia, lubi dzialac na wlasna reke. Ale ma mnostwo srodkow.

– To znaczy, ze corka Lee jest w niebezpieczenstwie?

– Tak. Ten czlowiek zazwyczaj mowi mniej, niz robi.

– Dlaczego pan tu przyszedl? – chcial wiedziec Lee. – Uciekl pan temu facetowi. Przynajmniej dla naszego bezpieczenstwa, mam taka nadzieje. Mogl pan zniknac w milionie roznych miejsc. Dlaczego przyszedl pan tutaj?

– To ja was w to wciagnalem, chce was z tego wydobyc.

– Niezaleznie od tego, jak pan to chce zrobic, niech pan umiesci w swym planie ratowanie mojej corki albo mnie w nim nie umieszcza. Jesli bedzie trzeba, to przez nastepne dwadziescia lat nie opuszcze jej na krok.

– Myslalam, zeby zadzwonic do agentki FBI, ktora ze mna pracowala, Brooke Reynolds – wtracila Faith. – Mozemy jej powiedziec, co sie dzieje. Moze otoczyc opieka corke Lee, umiescic ja w bezpiecznym miejscu.

– Na reszte zycia? – Buchanan potrzasnal glowa. – Nie, to sie nie uda. Musimy odciac hydrze wszystkie glowy i spalic to, co zostanie. Inaczej marnujemy czas.

– Jak mielibysmy to zrobic? – zapytal Lee.

Buchanan otworzyl aktowke i z ukrytego schowka wyjal malenka kasete magnetofonowa.

– Uzyjemy tego. Udalo mi sie nagrac dzentelmena z CIA, o ktorym mowilem. Na tej tasmie przyznaje sie do tego, ze kazal zabic agenta FBI, a takze do innych przestepstw.

– Mowi pan powaznie? – W glosie Lee pojawila sie nadzieja.

– Mozecie mi wierzyc, nigdy nie pozwolilbym sobie na dowcipy w stosunku do tego czlowieka.

– Czyli wykorzystamy te tasme, aby trzymac bestie na dystans. Jesli zrobi nam krzywde, my go zniszczymy, a on o tym wie, wiec wyrwalismy mu kly.

– Wlasnie – wycedzil Buchanan.

– A wie pan, jak sie z nim skontaktowac? – zapytal Lee.

– Tak. Jestem pewien, ze juz sie zorientowal, co zrobilem, i w tej chwili stara sie wydedukowac, jakie sa moje intencje.

– Dobrze, a moje intencje sa takie, zeby zadzwonil pan w tej chwili do tego dupka i powiedzial mu, zeby trzymal sie z daleka od mojej corki. Chce to wiedziec na pewno. A i tak skurwysynowi nie wierze, wiec mysle o czyms w rodzaju grupy SEAL pod jej oknem, przynajmniej na jakis czas. Sam tez tam sie udam, na wszelki wypadek. Chca Renee? To beda musieli po mnie najpierw przejsc.

– Nie wydaje mi sie, zeby to byl dobry pomysl – stwierdzil Buchanan.

– Nie pamietam, zebym pytal o pozwolenie – odparowal Lee.

– Lee, prosze – szepnela Faith. – Danny chce nam pomoc.

– Nigdy bym sie nie znalazl w tym calym koszmarze, gdyby ten facet byl ze mna szczery od samego poczatku. Wiec, do cholery, nie miej do mnie pretensji, jezeli nie uwazam go za najlepszego kumpla.

– Nie mam o to do pana pretensji – wyjasnil Buchanan. -Ale wezwal mnie pan po pomoc i zrobie, co bede mogl, zeby pomoc panu i panskiej corce. Przyrzekam.

Nieufnosc Lee zmalala troche w obliczu tej najwyrazniej szczerej deklaracji.

– No dobrze – powiedzial niechetnie. – Przyznaje, ze zapunktowal pan, przyjezdzajac tutaj. Zarobi pan kolejne punkty, jesli uda sie panu odwolac tych mordercow. A potem powinnismy uciekac stad w diably Raz juz dzwonilem do tego psychola z mojej komorki. Zakladam, ze w koncu zdola okreslic, gdzie jestesmy. Kiedy zadzwoni pan do niego, bedzie mial jeszcze wiecej danych.

– Zrozumiano. Niedaleko stad na prywatnym pasie startowym mam samolot do dyspozycji.

– Panscy wysoko postawieni przyjaciele?

– Przyjaciel. Starszy senator tego stanu, Russell Ward.

– Stary Rusty. – Faith usmiechnela sie.

– Jest pan pewien, ze nie byl pan sledzony? – Lee spojrzal na drzwi wejsciowe.

– Nikt nie mogl mnie sledzic. To jedna z niewielu rzeczy, ktorych jestem pewien.

– Jesli ten facet jest tak dobry, jak najwyrazniej pan mysli, to nie bylbym pewien niczego. – Lee podal sluchawke. – Prosze teraz zadzwonic.

ROZDZIAL 47

Kiedy Buchanan zadzwonil, Thornhill siedzial w swoim domowym gabinecie. Jego linia telefoniczna byla nie do namierzenia, nawet gdyby Buchanan siedzial w Kwaterze Glownej FBI. Dodatkowo w telefonie zamontowano skrambler, ktory uniemozliwial rozpoznanie tozsamosci na podstawie analizy glosu. Z drugiej strony, ludzie Thornhilla, jak do tej pory bez skutku, pracowali nad odnalezieniem miejsca, skad dzwonil Buchanan. Nawet CIA miala ograniczenia spowodowane eksplozja technologiczna w telekomunikacji. W powietrzu krzyzowalo sie tak wiele sygnalow, ze precyzyjne zlokalizowanie rozmowy bezprzewodowej bylo cholernie bliskie niemozliwosci.

Narodowa Agencja Bezpieczenstwa moglaby zlokalizowac rozmowe, wykorzystujac swa antene kolista, ktora wciaz byla w stadium badan. Supertajna Agencja posiadala moc technologiczna, przy ktorej bladlo wszystko, czym dysponowala CIA. Thornhill zdawal sobie z tego sprawe. Mowiono, ze dane wywiadowcze, ktore NSA stale wychwytywala z powietrza, moglyby co trzy godziny zapelnic Biblioteke Kongresu. Thornhill sam wykorzystywal wczesniej ich uslugi, jednak NSA (dowcip glosil, ze skrot ten oznacza no such agency, „nie ma takiej agencji”) byla trudna do kontrolowania, dlatego nie chcial jej wlaczac w tak delikatna sprawe. Musi sobie sam z tym poradzic.

– Wiesz, dlaczego dzwonie? – zapytal na powitanie Buchanan.

– Tasma, bardzo osobista.

– Dobrze sie robi interesy z kims, kto sie uwaza za wszechwiedzacego.

– Bylbym wdzieczny za cien dowodu, jesli nie sprawi ci to klopotu – powiedzial spokojnie Thornhill.

Buchanan odtworzyl fragment ich wczesniejszej rozmowy.

– Dziekuje, Danny. Twoje warunki?

– Po pierwsze, nie zblizaj sie do corki Lee Adamsa. To ma zostac odwolane. Na zawsze.

– Czyzbys przypadkiem byl teraz razem z panem Adamsem i pania Lockhart?

– Po drugie, takze cala nasza trojka ma byc nietykalna. Jesli wydarzy sie cos w najmniejszym stopniu podejrzanego, tasma natychmiast znajdzie sie w FBI.

– W czasie naszej ostatniej rozmowy powiedziales, ze juz wtedy miales srodki, by mnie zniszczyc.

– Klamalem.

– Czy Adams i Lockhart wiedza o mojej roli?

Вы читаете Na ratunek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×