– To mi sie nie podoba. – Connie potrzasnal glowa. – Honda oznacza, ze jest tam i Adams.

– Mamy jego bron.

– Pierwsza rzecza, jaka robi taki facet, jest zdobycie innej. Nawet zakladajac, ze uda nam sie go zaskoczyc, i tak on lepiej zna teren i moze dostac ktores z nas. A ty przeciez nie masz broni, wiec sie nie rozdzielamy.

– To ty powiedziales, ze Adams chyba nie jest zly.

– Co innego cos powiedziec, a co innego byc absolutnie pewnym. Nie chce ryzykowac czyjegos zycia dla tak subtelnej roznicy. Poza tym, jesli wpada sie w srodku nocy do kogokolwiek, to zawsze moga sie zdarzyc pomylki. Mam zamiar odstawic cie dzieciom w jednym kawalku i nie mam nic przeciwko temu, bym i ja tak wrocil.

– To jak to rozegramy? Poczekamy na swit i wezwiemy posilki?

– Zawiadomienie lokalnej policji prawdopodobnie oznaczaloby, ze po godzinie bedziemy tu mieli kazda lokalna stacje radiowa i telewizyjna. Nie zarobilibysmy w ten sposob na pochwale od naszej gory.

– To moze poczekamy, az wyjada honda, i wtedy ich chwycimy.

– Jesli nic sie nie zmieni, to wolalbym obserwowac, co sie dzieje. Jesli wyjda, wchodzimy. Jesli bedziemy mieli sporo szczescia, to Lockhart pojawi sie bez Adamsa i wtedy ja bierzemy. Wydaje mi sie, ze nastepnie latwo przynecilibysmy Adamsa.

– A jezeli nie wyjda, razem ani osobno?

– To wtedy sie zastanowimy.

– Connie, nie chce ich znowu zgubic.

– Nie moga po prostu uciec plaza czy odplynac do Anglii. Adamsa sporo trudu kosztowalo zdobycie tej hondy, wiec jej nie zostawi, bo po prostu nie ma czym jej zastapic. Gdzie on, tam i honda. A ta honda nie ruszy sie, zebysmy tego nie zauwazyli.

Rozsiedli sie wygodniej i czekali.

ROZDZIAL 49

Lee spedzil kilka godzin na parterze, niespokojnie drzemiac na kanapie z pistoletem na brzuchu. Co kilka minut zdawalo mu sie, ze slyszy, jak ktos wlamuje sie do domu, i za kazdym razem okazywalo sie to wytworem wyobrazni, ktora ze wszystkich sil starala sie sprawic, by oszalal. Nie mogl zasnac, wiec w koncu, po wielu bezsennych godzinach, postanowil przygotowac sie do drogi do Charlottesville. Szybko wykapal sie i przebral. Wlasnie pakowal torbe, gdy uslyszal ciche pukanie do drzwi. Byla to Faith w dlugim, bialym szlafroku. Wymiete policzki i zmeczone oczy swiadczyly o tym, ze tez nie mogla zasnac.

– Gdzie Buchanan? – zapytal.

– Chyba drzemie. Mnie sie to nie udalo.

– Cos takiego – skonczyl pakowanie i zamknal torbe.

– Na pewno nie chcesz, zebym z toba pojechala?

– Nie chce, bys byla gdziekolwiek w poblizu tego faceta i jego bandytow, jesli sie pojawia. Wczoraj wieczorem dodzwonilem sie do Renee. Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna rozmawialem z nia i musialem jej powiedziec, ze z powodu czegos, co zrobil jej glupi tatus, moze byc celem jakichs psycholi.

– Jak to przyjela?

– Wlasciwie wydawala sie szczesliwa, ze do niej zadzwonilem. – Lee wyraznie sie rozjasnil. – Nie powiedzialem jej o wszystkim, nie chcialem jej za bardzo przerazic, ale wydaje mi sie, ze chce mnie zobaczyc.

– Ciesze sie, naprawde sie z tego ciesze, Lee.

– Przynajmniej gliny powaznie potraktowaly moj telefon. Renee powiedziala, ze byl u niej policjant, a po okolicy krazy radiowoz. – Odlozyl torbe i chwycil Faith za reke. – Martwie sie, ze cie opuszczam.

– To jest twoja corka. Poradzimy sobie. Slyszales Danny’ego, ma tego kogos na muszce.

– Nie mozecie sobie w tej chwili pozwolic na oslabienie czujnosci. – Lee nie byl przekonany. – O osmej bedzie samochod, ktory zabierze ciebie i Buchanana do samolotu. Wracacie do stolicy.

– Co potem?

– Jedzcie do jakiegos motelu na przedmiesciu. Zameldujcie sie pod falszywymi nazwiskami i zadzwoncie do mnie na komorke. Wroce do was, kiedy sprawdze, ze wszystko jest w porzadku z Renee. Juz to omowilem z Buchananem, zgadza sie.

– A potem? – naciskala Faith.

– Robmy jeden krok naraz. Mowilem ci, ze nie ma zadnych gwarancji, ze sie uda.

– Wlasciwie mowilam o nas.

– Och… – wykrztusil Lee, ktory nagle musial sie zajac paskiem torby. Zabrzmialo to idiotycznie.

– Rozumiem.

– Co rozumiesz?

– Barn, barn., dziekuje, madame.

– Skad ci to przyszlo do glowy? Jeszcze mnie nie poznalas?

– Wlasciwie to myslalam, ze cie poznalam. Ale o czyms chyba zapomnialam: ty jestes z grupy samotnikow, seks jedynie dla przyjemnosci. Prawda?

– Po co to wszystko? Jakbysmy nie mieli dosyc zmartwien. Porozmawiajmy o tym pozniej, nie mam zamiaru nie wracac.

Lee nie chcial jej zbyc, ale, do cholery, dlaczego nie rozumie, ze w tej chwili nie maja czasu na takie rozmowy? Faith siadla na lozku.

– Tak jak powiedziales, zadnych gwarancji.

– Wroce, Faith. – Polozyl jej reke na ramieniu. – Nie posunalbym sie tak daleko, zeby cie teraz zostawic.

– Dobrze. – Tylko tyle mogla powiedziec. Wstala i szybko go uscisnela. – Prosze, uwazaj na siebie.

Wypuscila go tylnymi drzwiami. Lee dlugo sie jej przygladal, kiedy odwrocila sie i wracala. Zapamietywal wszystko, od bosych stop do krotkich ciemnych wlosow. Przez krotka, nieprzyjemna chwile zastanawial sie, czy nie widzi jej po raz ostatni.

Wsiadl na honde i szybko uruchomil motocykl…

Kiedy Lee wyjechal na ulice, Brooke Reynolds popedzila do crown vica i otwarla drzwi. Bez tchu zajrzala do srodka.

– Cholera, wiedzialam, ze to sie zdarzy wlasnie wtedy, kiedy podejde przyjrzec sie domowi. Musial wyjsc tylnymi drzwiami. Nie wlaczyl nawet swiatel na parkingu. Nie widzialam go do chwili, gdy wlaczyl motocykl. Co robimy? Dom czy motocykl?

– Adams juz jest poza zasiegiem. – Connie patrzyl na ulice. – A jego motocykl jest duzo bardziej zrywny niz ten czolg.

– Pozostaje wiec dom i Lockhart.

– Zakladamy, ze ona tam ciagle jest. – Connie nagle sie zmartwil. – W gruncie rzeczy nie wiemy nawet, czy kiedykolwiek tam byla.

– Cholera, wiedzialam, ze to powiesz. Zeby tylko tam byla. Jesli sie okaze, ze wlasnie pozwolilismy uciec Adamsowi, a Lockhart nie ma w domu, to ja poplyne do Anglii. A ty zaraz za mna. Dalej, Connie, musimy wejsc do tego domu.

– Cholera, nie lubie czegos takiego – mruczal Connie, wychodzac z samochodu z pistoletem w rece i rozgladajac sie nerwowo. – Moze to kociol. Mozemy wlezc prosto w nieszczescie. A nie mamy wsparcia.

– Nie mamy wyboru.

– Dobra, ale do cholery, stoj za mna.

Ruszyli w kierunku domu.

ROZDZIAL 50

Przez plaze bieglo trzech mezczyzn w czarnych bluzach dresowych i tenisowkach. Chociaz zblizal sie swit, w

Вы читаете Na ratunek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×