– Nie.
– Dlaczego mialbym ci wierzyc?
– Gdybym im powiedzial, znalezliby sie w jeszcze wiekszym niebezpieczenstwie, a ich interesuje tylko przetrwanie tego wszystkiego. Wydaje sie zreszta, ze obecnie wszystkim nam na tym zalezy. Obawiam sie, ze musisz mi uwierzyc na slowo.
– Mimo ze dopiero co przyznales, ze mnie oklamales?
– Otoz to. Powiedz, jak sie czujesz?
– A moj plan?
– To mnie w ogole nie obchodzi.
– Dlaczego uciekles?
– Postaw sie na moim miejscu, co bys wtedy zrobil?
– Nigdy bym sie nie znalazl na twoim miejscu.
– Dzieki Bogu, nie wszyscy jestesmy tacy jak ty. To co, ustalilismy te punkty?
– Nie mam specjalnie wyboru, co?
– Witam w klubie – skwitowal Buchanan. – Mozesz byc absolutnie pewny, ze jesli cokolwiek przydarzy sie jednemu z nas, to jestes skonczony. Jesli jednak bedziesz gral uczciwie, osiagniesz swoj cel. Wszyscy beda zadowoleni.
– Dobrze sie z toba robi interesy, Danny.
Thornhill rozlaczyl sie i przez chwile opanowywal wzburzenie. Po chwili zadzwonil dokads, ale nie byl zadowolony. Nie udalo sie zlokalizowac rozmowy. No dobrze, w porzadku. Nie oczekiwalby to bylo tak latwe. Wciaz jednak mial asa w rekawie. Jeszcze raz zadzwonil: tym razem rozmowa spowodowala, ze jego twarz rozjasnil szeroki usmiech. Thornhill wiedzial wszystko, co mozna wiedziec, i dziekowal Bogu za te wszechwiedze. Trudno pokonac kogos, kto jest przygotowany na kazda mozliwosc. Niemal na pewno Buchanan jest razem z Lockhart. Oba zlote ptaszki w jednym gniazdku! Dzieki temu jego zadanie nieskonczenie sie upraszcza, Buchanan sam siebie przechytrzyl.
Mial wlasnie nalac sobie kolejnego scotcha, kiedy w drzwiach pojawila sie zona. Czy pojdzie z nia do klubu? Wlasnie odbywal sie turniej brydzowy, zadzwoniono do niej. Jakas para zrezygnowala i poproszono Thornhillow, by zajeli jej miejsce.
– Wlasciwie – powiedzial – jestem teraz bardzo zajety partia szachow.
Ze zdziwieniem rozejrzala sie po pustym pokoju.
– Kochanie, taka na odleglosc – wyjasnil Thornhill, wskazujac na komputer. – Mozna to robic dzieki dzisiejszej technologii. Mozna przeprowadzic bitwe i nawet nie widziec przeciwnika.
– Dobrze, ale nie siedz za dlugo – poprosila. – Pracujesz bardzo ciezko, a nie jestes juz mlodzieniaszkiem.
– Widze swiatelko w tunelu – odparl Thornhill.
I tym razem mowil absolutna prawde.
ROZDZIAL 48
Reynolds i Connie zatrzymali sie po drodze tylko raz, by zatankowac paliwo i cos zjesc, i okolo pierwszej w nocy dotarli do Duck w Karolinie Polnocnej. Wkrotce byli juz w Pine Island. Ulice ciemne, sklepy pozamykane, ale na szczescie udalo im sie znalezc calodobowa stacje benzynowa. Brooke zamowila dwie kawy i jakies ciastka, a Connie dowiedzial sie od sprzedawcy, gdzie znajduje sie pas startowy. Usiedli na parkingu stacji, jedli i obmyslali dalsze dzialania.
– Sprawdzilem w Waszyngtonie – powiedzial Connie, mieszajac kawe. – Interesujaca zmiana sytuacji: Buchanan zniknal.
Brooke przelknela kes ciastka i spojrzala na Conniego.
– Jak to sie, do diabla, moglo stac?
– Nikt nie wie i dlatego wielu ludzi sie tym martwi.
– No, o to przynajmniej nie moga nas obwiniac.
– Nie badz tego taka pewna. Obwinianie jest wyrafinowana sztuka w rejonie Waszyngtonu, a Biuro nie jest tu wyjatkiem.
Brooke uderzyla nagla mysl.
– Connie, nie wydaje ci sie, ze Buchanan moze probowac sie spotkac z Lockhart? Moze dlatego zniknal?
– Jesli uda nam sie zlapac ich oboje, to mozesz nawet zostac dyrektorem.
– Wystarczy, zeby cofneli zawieszenie. – Agentka usmiechnela sie. – Ale Buchanan moze wlasnie sie tu zblizac. O ktorej go zgubili?
– Wczesnym wieczorem.
– W takim razie moze nawet juz tu byc. A jesli lecial samolotem, to moze byc tu od dawna.
– Dlaczego Buchanan i Lockhart mieliby robic cokolwiek wspolnie? – w zamysleniu zapytal Connie, popijajac kawe.
– Nie zapominaj o Adamsie: jesli mamy racje, ze to Buchanan go wynajal, to moze Adams do niego zadzwonil i w ten sposob sie porozumieli.
– Jesli Adams jest w tym wszystkim niewinny. Z cala pewnoscia nie zadzwonilby do Buchanana, gdyby mial on cokolwiek wspolnego z usilowaniem zabicia Lockhart. Wydaje mi sie, ze jest on raczej obronca Lockhart.
– Chyba masz racje, ale moze Adams dowiedzial sie czegos, na podstawie czego nabral przekonania, ze to nie Buchanan najal morderce. Jesli tak jest, to moglby chciec polaczyc sie z Buchananem, by wspolnie sie dowiedziec, o co w tej cholernej sprawie chodzi i kto wlasciwie stara sie zabic Lockhart.
– Ktos inny w tej calej sprawie? Moze ktorys z rzadow, dla ktorych Buchanan pracowal? Jesli wszystko sie wyda, to moze sie okazac, ze to wlasnie oni zostaja na lodzie. Jest wielu takich, ktorzy chca kogos zabic.
– Zastanawiam sie… – zaczela Reynolds, a Connie spojrzal na nia z uwaga. – Jest cos w tej sprawie, co jakos sie caly czas nie zgadza. Pojawil sie ktos podszywajacy sie pod agentow FBI, ktos, kto zdaje sie znac nasz kazdy ruch.
– Ken Newman?
– Moze. Ale i to nie ma sensu. Forsa naplywala do Kena od dlugiego czasu: czy to znaczy, ze byl czyjas wtyczka od tak dawna? Czy tez jest jeszcze ktos inny?
– Nie zapominaj tez o tym, ze ktos chce ciebie wrobic. Przesuwanie pieniedzy na kontach wymaga pewnej wiedzy.
– Wlasnie. Jakos jednak nie widze w tej roli przedstawicieli obcych rzadow, wobec czego dalej nic z tego nie wynika.
– Brooke, szpiegostwo gospodarcze trwa nieustannie. Do cholery, przeciez robia to nawet nasi najwierniejsi sojusznicy, nawet oni kradna nasze technologie, bo nie sa dosc madrzy, zeby mogli zrobic to sami. A nasze granice sa tak otwarte, ze nie trzeba wiele sprytu, zeby sie przez nie przedostac. Przeciez wiesz.
– Chyba masz racje. – Reynolds westchnela gleboko i spojrzala w ciemnosc, za krag swiatel stacji benzynowej. – Zamiast probowac zgadnac, kto sie za tym kryje, lepiej znajdzmy Lockhart i reszte, to sie tego od nich dowiemy.
– O, na taki plan chetnie sie zgodze. Wsiedli do samochodu i ruszyli:
Reynolds i Connie znalezli pas startowy i objechali ciemne ulice, szukajac Hondy Gold Wing. Niemal wszystkie domy na plazy sprawialy wrazenie opuszczonych, przez co poszukiwania byly jednoczesnie latwiejsze, bo ograniczalo to liczbe miejsc, i trudniejsze, bo bardziej bylo ich widac.
Connie w koncu zauwazyl motocykl przed jednym z domow. Reynolds wyszla z samochodu i podeszla tak blisko, ze udalo jej sie dostrzec tablice rejestracyjna. Numery zgadzaly sie z otrzymanymi od sprzedawcy w sklepie brata Lee Adamsa. Agenci podjechali do przeciwnego konca ulicy, zgasili swiatla i omowili nowa sytuacje.
– Moze wystarczy, ze ja podejde od przodu, a ty od tylu. – Brooke przygladala sie ciemnemu domowi. Na calym ciele czula swedzenie na mysl o tym, ze jest najwyzej pietnascie metrow od dwojga albo i trojga glownych postaci calego sledztwa.