gotow do znikniecia.

– Kedy znikne, moje slady beda nie do znalezienia nawet dla twoich szpiegow.

– Pewnosc siebie inspiruje, ale czesto tez zwodzi.

– Czy to wszystko, co chciales mi powiedziec? Zebym byl przygotowany do ucieczki? Bylem do tego gotow od chwili, w ktorej cie spotkalem.

Thornhill wstal.

– Skup sie na senatorze Milsteadzie. Dostarcz jakiegos krwistego materialu. Porozmawiaj z nim o jego dochodach, kiedy bedzie na emeryturze, o zadaniach, jakie bedzie musial wykonywac jako figurant. Im wiecej szczegolow, tym lepiej.

– Pewniej sie czuje, widzac, jak cie to bawi. To pewnie wieksza frajda niz Zatoka Swin.

– To nie bylo za moich czasow.

– To nic, jestem pewien, ze gdzie indziej odcisnales swoj slad.

Thornhill na moment sie zdenerwowal, ale zaraz wrocil jego spokoj.

– Bylbys dobrym pokerzysta, Danny, ale pamietaj, ze kiedy nie masz nic w kartach, to blef jest tylko blefem. – Thornhill wlozyl plaszcz. – Nie musisz mnie odprowadzac, znajde droge.

Po chwili juz go nie bylo. Wygladalo, jakby pojawial sie i znikal, kiedy tylko chcial. Buchanan znow rozparl sie w krzesle i gleboko odetchnal. Rece mu sie trzesly, wiec silnie przycisnal je do biurka, az drzenie ustalo. Thornhill wpadl w jego zycie jak torpeda. W gruncie rzeczy Buchanan zostal jego lokajem. Szpiegowal teraz tych, ktorych przez lata wlasnymi pieniedzmi przekupywal, zbieral dla tego potwora olbrzymi material, ktory pozwoli mu na szantaz. I nie mial sily, by go zatrzymac.

Na ironie losu zakrawalo to, ze kurczenie sie zasobow materialnych i obecna praca w czyjejs sluzbie doprowadzily Buchanana tam, skad przyszedl. Wychowywal sie na cudownej Philadelphia Main Lane, mieszkal w jednej z najwspanialszych posiadlosci w tej okolicy. Mury z polnych kamieni, na podobienstwo grubych pociagniec szara farba na plotnie wyznaczaly granice olbrzymich, doskonale utrzymanych trawnikow, na ktorych stal niezgrabny, ponadtysiacmetrowy dom z szerokimi zadaszonymi werandami i garazem dla czterech samochodow, z oddzielnym mieszkaniem nad nim. Bylo tam wiecej sypialni niz w sredniej wielkosci akademiku, a w licznych lazienkach z drogimi kafelkami zloto blyszczalo nawet na zaworach.

To byl swiat blekitno-krwistej Ameryki, w ktorym skrajny sybarytyzm laczyl sie z olbrzymimi wymaganiami. Buchanan z bliska obserwowal ten skomplikowany swiat, choc nie byl jednym z jego uprzywilejowanych mieszkancow. Jego rodzina pracowala u nich jako kierowcy, pokojowki, ogrodnicy, nianie, poslugacze i kucharze. Buchananowie masowo wyemigrowali z zimnych obszarow kanadyjskiego pogranicza na poludnie, do lagodniejszego klimatu i pracy lzejszej od operowania siekiera, lopata, lodzia i haczykiem. Tam musieli polowac, by zdobyc pozywienie, i scinac welne, by sie ogrzac, a i tak bezradnie patrzyli, jak natura bezlitosnie przetrzebia ich szeregi. Ci, ktorzy przetrwali, byli przez to silniejsi. Danny Buchanan zas byl chyba najsilniejszy z nich wszystkich.

Jako nastolatek Danny Buchanan podlewal trawniki i czyscil basen, zamiatal i odmalowywal kort tenisowy, zbieral kwiaty i warzywa, wreszcie bawil sie – oczywiscie z zachowaniem nalezytego szacunku – z dziecmi. Kiedy podrosl, zblizyl sie do mlodego pokolenia zepsutych bogaczy. W zakamarkach wielkich ogrodow kwiatowych wspolnie pili, palili i nawzajem odkrywali sie seksualnie. Raz nawet wystepowal jako zalobnik i szczerze placzac, niosl dwoje mlodych i bogatych, ktorzy zgineli wskutek zmieszania zbyt duzych ilosci whisky ze zbyt szybkimi, jak na ich ograniczone po alkoholu umiejetnosci, samochodami. Kredy zyje sie tak szybko, czesto tak samo szybko sie umiera. W tej chwili Buchanan dostrzegl raptownie zblizajacy sie wlasny koniec.

Od tamtych czasow Buchanan nie czul sie dobrze ani wsrod bogatych, ani wsrod biednych. Nie mial szans na zostanie jednym z bogatych, choc jego majatek rosl bardzo szybko. Bawil sie z potomkami bogaczy, ale kiedy nadchodzila pora posilku, oni udawali sie do jadalni, a on szedl do kuchni, gdzie jadal wspolnie z innymi sluzacymi. Mlodzi arystokraci studiowali na Harwardzie, w Yale i Princeton, a on musial sie przedzierac przez szkole wieczorowa, z ktorej tamci smialiby sie w glos.

Rownie obca byla mu wlasna rodzina. Wysylal pieniadze krewnym, a oni je odsylali. Kiedy ich odwiedzal, okazywalo sie, ze nie maja o czym rozmawiac – ani nie rozumieli tego, co robil, ani tez ich to nie obchodzilo. Dawali mu jednak odczuc, ze jego zajecie nie ma nic wspolnego z uczciwa praca, wyczuwal to w ich sciagnietych twarzach, w cedzonych slowach. Z ich punktu widzenia Waszyngton byl pieklem. Wiedzieli, ze klamie dla pieniedzy, olbrzymich pieniedzy. Uwazali, ze lepiej by zrobil, gdyby poszedl w ich slady i zajal sie prosta, uczciwa praca. Wzniosl sie ponad nich, ale zarazem upadl ponizej tego wszystkiego, co reprezentowali: uczciwosci, prawosci, charakteru.

Droga, ktora podazal w ciagu ostatnich dziesieciu lat, poglebila tylko to osamotnienie. Niewielu mial przyjaciol, choc od niego zalezalo przezycie milionow nieznanych mu ludzi na calym swiecie. Sam musial przyznac, ze to dziwaczna sytuacja. Kiedy pojawil sie Thornhill, Buchanan zszedl kolejny stopien w kierunku zatracenia. Nie mogl ufac nawet jedynej bezdyskusyjnie pokrewnej duszy, Faith Lockhart. Nie wiedziala o Thornhillu i nigdy sie nie dowie o tym czlowieku z CIA. Tylko dlatego mogla byc bezpieczna, ale dla Buchanana oznaczalo to utrate ostatniej nici porozumienia z kims. Teraz byl naprawde samotny.

Podszedl do okna i spojrzal na znane na calym swiecie majestatyczne pomniki. Mozna powiedziec, ze ich cudowne fasady mialy podobne zadanie jak reka magika: mialy odwodzic oczy od naprawde waznych interesow tego miasta, zawieranych zazwyczaj z korzyscia jedynie dla wybrancow.

Buchanan nauczyl sie, ze efektywna, dlugotrwala wladza bierze sie w zasadzie z subtelnej przewagi nielicznych nad wieloma, wynikajacej z tego, ze w wiekszosci ludzie nie sa zwierzetami politycznymi. Potrzebna byla delikatna rownowaga pomiedzy tymi nielicznymi a reszta, rownowaga osiagnieta w lagodny, cywilizowany sposob. Buchanan wiedzial, ze najdoskonalszym przykladem takiej rownowagi bylo wlasnie to miasto.

Zamknal oczy i dal sie ogarnac ciemnosci, czekajac, az naplynie nowa porcja energii, ktora pomoze mu w jutrzejszej walce. To na pewno bedzie bardzo dluga noc, bo prawde mowiac, jego zycie stalo sie dlugim tunelem wiodacym donikad. Gdybyz choc mogl sprawic, ze razem z nim zginie Thornhill! Potrzebny mu jedynie krotki trzask w ciemnosci. Gdyby tylko moglo tak sie stac…

ROZDZIAL 4

Samochod jechal autostrada z maksymalna predkoscia. Za kierownica siedzial mezczyzna, obok niego kobieta. Oboje byli sztywni, jakby sie obawiali, ze sasiad moze znienacka zaatakowac.

Faith Lockhart uslyszala ryk samolotu i zobaczyla podchodzacy do ladowania odrzutowiec z wysunietym podwoziem. Przymknela oczy. Przez chwile wyobrazila sobie, ze jest w samolocie, ktory nie laduje, ale wlasnie wyrusza w daleka podroz. Powoli otwarla oczy akurat w momencie, gdy samochod zjechal z autostrady. Denerwujaca poswiata sodowych lamp zostala za nimi, a jedynym zrodlem swiatla poza podwojnymi reflektorami samochodu byly teraz pulsujace gwiazdy. W ich migotliwym swietle widac bylo teraz szpalery drzew po obu stronach drogi, a za nimi pojawialy sie szerokie i glebokie rowy, wilgotne i porosniete trawa.

– Nie rozumiem, dlaczego agent Reynolds nie moglo dzis tu byc – odezwala sie Faith.

– Mowiac wprost, to nie jest jedyne sledztwo, jakie prowadzi – odpowiedzial agent specjalny Ken Newman. – Ale przeciez nie jestem chyba zupelnie obcy, co? Sprobujmy pogadac jak poprzednio. Wyobraz sobie, ze jestem Brooke Reynolds. W koncu oboje jestesmy z jednej druzyny.

Samochod skrecil w jeszcze mniejsza droge. Zamiast drzew pojawily sie gole pola, czekajace na ostateczne wyrownanie przez buldozery. Za rok bedzie tu prawie tyle domow, ile przedtem bylo drzew, a to w zwiazku ze stala ekspansja przedmiesc. W tej chwili okolica wygladala na zniszczona i beznadziejna, byc moze w zwiazku z tym, co mialo sie z nia wkrotce stac. Pod tym wzgledem Faith Lockhart czula sie tak samo.

Newman spojrzal na nia. Niechetnie sie do tego przyznawal, nawet przed soba samym, ale czul sie nieswojo w towarzystwie Faith Lockhart. Bylo to troche jak przebywanie obok podlaczonej do detonatora kulki plastiku, bez najmniejszego pojecia, kiedy wybuchnie. Poruszyl sie na siedzeniu. Mial nieco zgrubiala skore w miejscu pod pacha, gdzie kabura ocierala sie o cialo. Wiekszosc ludzi w Biurze miala w tym miejscu zgrubienie, ale on mial ciagle odciski, ktore sie zdzieraly. Wlasciwie uwazal, ze ten bol zwieksza jego czujnosc, bo nie mogl sie odprezyc. Bylo to ostrzezenie, ze jesli przestanie byc czujny, to ta drobna niedogodnosc moze stac sie ostatnia, jaka w zyciu odczuje. Dzisiaj jednak mial kamizelke kuloodporna i kabura nie dotykala ciala, wobec tego i bol, i podwyzszony

Вы читаете Na ratunek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату