Reynolds. Usiadl z powrotem.

– No wiec, jak to zostalo przeprowadzone?

– Za pomoca jakichs odczynnikow chemicznych.

– Odczynnikow chemicznych? – Donovan przekrzywil glowe.

Reynolds wyjela z kieszeni chusteczke i otarla zalzawione oczy.

Donovanowi przemknelo przez mysl, ze ta kobieta jest na skraju zalamania. Ze tez osoba, ktora do niego oddzwonila, musiala sie okazac neurotyczka.

– Nie jestem naukowcem, Roberto, wytlumacz mi to najprosciej, jak potrafisz.

Reynolds sciskala mocno chusteczke.

– Wszystkie kule oprocz jednej, tej z wygrywajacym numerem, byly spryskiwane jakims srodkiem chemicznym. Otwory, ktorymi przelatuje kula, tez byly czyms spryskiwane. Nie wiem, jak to sie dzialo, ale zabieg gwarantowal, ze przez otwor przejdzie tylko ta niespryskana kula. W ten sposob preparowane byly wszystkie pojemniki z kulami.

– Jasny gwint! – Donovan wpatrywal sie w nia z fascynacja. – No dobrze, Roberto, mam jeszcze milion pytan. Czy inni zwyciezcy o tym wiedzieli? Jak to bylo robione? Przez kogo? – Pomyslal o LuAnn Tyler. Ona to wiedziala, na pewno.

– Nie. Nikt ze zwyciezcow nie wiedzial, jak to bylo robione. Wiedzieli tylko ci, ktorzy to robili. – Wskazala na magnetofon. – Tasma sie panu skonczyla – powiedziala, a potem dodala z gorycza: – A pewnie nie chce pan uronic ani jednego slowa.

– To chyba nie do konca tak, Roberto – rzekl Donovan, pochylajac sie nad magnetofonem, zeby zmienic kasete. – Przeciez ty wiedzialas, jak to sie odbywalo, sama mi przed chwila powiedzialas. No, jak z tym naprawde bylo?

Potezny cios wymierzony w korpus stracil Donovana z sofy. Zwalil sie ciezko na podloge, zaparlo mu dech. Czul, jak w klatce piersiowej ruszaja sie polamane zebra.

Nad nim stala Reynolds.

– Prawda jest taka, ze tylko osoba, ktora obmyslila caly fortel, wiedziala, jak to bylo robione. – Reynolds jednym szarpnieciem pozbyla sie kobiecej twarzy i wlosow, i na rannego dziennikarza spojrzal z gory Jackson.

Donovan probowal pozbierac sie z podlogi.

– Jezu!

Jackson kopnal go w klatke piersiowa i Donovan polecial na sciane. Jackson wyprostowal sie.

– Kick boxing to szczegolnie smiercionosna forma sztuki. Mozna kogos zabic bez pomocy rak.

Donovan zaczal sunac niemrawo reka do kieszeni, w ktorej trzymal pistolet. Mial z tym trudnosci, przy najmniejszym ruchu polamane zebra kaleczyly narzady wewnetrzne. Nie mogl swobodnie oddychac.

– Widze, ze nie czujesz sie najlepiej. Pozwol, ze ci pomoge. – Jackson uklakl i przez chusteczke wyciagnal pistolet z kieszeni Donovana. – Idealnie sie sklada. Dziekuje ci.

Jackson okrecil sie wokol wlasnej osi i kopnal Donovana w glowe. Oczy dziennikarza wreszcie sie zamknely. Jackson wyjal z kieszeni plastikowe kajdanki i skul go.

Usunal reszte kamuflazu z twarzy, zapakowal wszystko pieczolowicie do torby, ktora wyciagnal spod sofy, i biorac po dwa stopnie naraz, wbiegl po schodach na gore. Otworzyl drzwi sypialni w koncu korytarza na pietrze.

Bobbie Jo Reynolds lezala rozkrzyzowana na lozku. Rece i nogi miala przywiazane do naroznych slupkow, usta zaklejone plastrem. Na widok Jacksona wytrzeszczyla przerazone oczy i zadygotala.

Jackson przysiadl obok niej.

– Chcialem ci podziekowac za scisle zastosowanie sie do moich wskazowek. Tak jak ci polecilem, dalas wolne sluzbie i umowilas sie z panem Donovanem. – Poglaskal ja po dloni. – Wiedzialem, ze moge na ciebie liczyc. Najposluszniejsza z mojego stadka. – Patrzyl na nia lagodnym, uspokajajacym wzrokiem, dopoki nie przestala dygotac. Odwiazal ja i delikatnie odkleil plaster.

Wstal.

– Musze dotrzymac na dole towarzystwa panu Donovanowi. Wkrotce wychodzimy. Nie bedziemy dluzej naduzywac twojej goscinnosci. Zostaniesz tu, dopoki nie wyjdziemy. Rozumiesz?

Kiwnela skwapliwie glowa, rozcierajac zdretwiale nadgarstki.

Jackson cofnal sie o krok, wymierzyl w nia pistolet Donovana i naciskal spust, az iglica szczeknela dzwiecznie, nie natrafiajac na splonke.

Przygladal sie przez chwile, jak krew rozlewa sie po poscieli. Potem pokrecil ze smutkiem glowa. Nie lubil zabijac jagniat. Ale tak juz urzadzony jest ten swiat. Ofiary sklada sie z jagniat. One sie nigdy nie bronia.

Wrocil na dol, wyciagnal swoj zestaw do makijazu i lusterko. Nastepne pol godziny spedzil nad Donovanem.

Dziennikarz odzyskal w koncu przytomnosc. Glowa mu pekala, czul, ze ma wewnetrzny krwotok, ale przynajmniej jeszcze zyl.

Serce nieomal wyskoczylo mu z piersi, kiedy zobaczyl nad soba… Thomasa Donovana. Sobowtor ubrany byl w jego plaszcz i kapelusz. Dziennikarz przymruzyl oczy. Zrazu myslal, ze patrzy na swojego blizniaka. Teraz dostrzegal subtelne roznice, pewne niedociagniecia. Ale mimo nich podobienstwo bylo zadziwiajace.

Jackson przykleknal przy nim.

– Wygladasz na zaskoczonego, ale zapewniam cie, ze jestem w tym bardzo dobry. Pudry, kremy, lateks, peruki, klej spirytusowy, modelina. Az wierzyc sie nie chce, czego za ich pomoca mozna dokonac, choc to tylko swego rodzaju iluzja. Poza tym, w twoim wypadku, nie bylo to takie trudne. Nie wez sobie tego do serca, ale twarz masz dosyc pospolita. Nie musialem sie specjalnie wysilac. Juz od kilku dni studiuje twoja fizjonomie. Ale zaskoczyles mnie, golac brode. Jednak zamiast brody dalismy szczecine zarostu.

Chwycil Donovana pod pachy, dzwignal go i posadzil na sofie. Sam usiadl naprzeciwko. Otumaniony dziennikarz nie byl w stanie usiedziec prosto. Jackson podparl go poduszka.

– Na pewno przy blizszych ogledzinach by nie przeszlo, ale calkiem niezle jak na pol godziny pracy.

– Musze do lekarza – wymamrotal Donovan przez poharatane wargi.

– Niestety nic z tego. Ale poswiece kilka minut na wyjasnienie ci tego i owego. Nie wiem, czy dobrze robie, ale chyba jestem ci to winien. Genialne bylo to spojrzenie na cala sprawe pod katem bankructw. Przyznaje, ze o tym nie pomyslalem. Koncentrowalem sie na tym, zeby zadnemu z moich zwyciezcow nie zabraklo pieniedzy. Jakiekolwiek klopoty finansowe moglyby stac sie dla nich bodzcem do wyjawienia wszystkiego. Bogaci, zadowoleni ludzie rzadko zdradzaja swego dobroczynce. Ty znalazles dziure w tym planie.

Donovan zakaszlal i zacinajac zeby, naglym ruchem poderwal sie do pozycji siedzacej.

– Jak wpadles na moj slad?

– Wiedzialem, ze od LuAnn praktycznie niczego sie nie dowiesz. Zadalem sobie pytanie, jaki bedzie twoj nastepny ruch? Odpowiedz: poszukasz innego zrodla informacji. Obdzwonilem reszte moich zwyciezcow i uprzedzilem ich, ze mozesz zatelefonowac. Dziesieciu poinstruowalem, zeby cie splawili. Bobbie Jo – przepraszam, Robercie – kazalem spotkac sie z toba.

– Dlaczego wlasnie jej?

– To proste. Do niej mialem najblizej. I tak jechalem tu cala noc, zeby

Вы читаете Wygrana
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату