spogladajac pytajaco na Riggsa. – To znaczy na jakis czas – dorzucila szybko.

LuAnn usmiechnela sie do niej. Opowiedziala corce wszystko. W zyciu nie przeprowadzila trudniejszej rozmowy, ale zrzuciwszy z siebie wreszcie to brzemie, poczula niewyslowiona ulge. Lisa przyjela to cudownie. Teraz przynajmniej ich wzajemne stosunki mogly ukladac sie normalnie.

Riggs spojrzal na LuAnn z niepewnym usmieszkiem.

– Tez o tym myslalem. – Urwal. – Mozna was na minutke przeprosic? – zwrocil sie do Charliego i Lisy.

Wzial LuAnn za reke i wyprowadzil z pokoju. Tamci odprowadzili ich wzrokiem, a potem wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

Riggs posadzil LuAnn przy kominku, sam stanal przed nia.

– Bardzo bym chcial, zebyscie sie wszyscy tutaj wprowadzili. Miejsca jest mnostwo. Ale… – Spuscil wzrok.

– Ale co? – spytala.

– Myslalem o czyms bardziej trwalym.

– Rozumiem.

– Widzisz, zarabiam niezle, i teraz, kiedy nie masz juz pieniedzy. – Przekrzywila glowe i prychnela. – Bo widzisz, bardzo sie balem, ze pomyslisz sobie, ze zalezy mi tylko na twoim majatku. Od zmyslow odchodzilem. To bylo jak blokada drogi, ktorej nie mozna objechac. Nie pomysl tylko, iz ja sie teraz po prostu ciesze, ze nie jestes juz bogata. Bylbym szczesliwy, gdyby udalo ci sie zatrzymac te pieniadze. Ale teraz, kiedy ich juz nie masz, chcialbym wiedziec… – Zacial sie znowu, przerazony glebia wod, na ktore odwazyl sie wyplynac.

– Kocham cie, Matthew – powiedziala po prostu LuAnn.

Z twarzy Riggsa zniklo cale napiecie. Nie wygladal juz na przerazonego. Nie przypominal sobie, zeby kiedykolwiek byl tak szczesliwy.

– Ja tez cie kocham, LuAnn Tyler.

– Byles w Szwajcarii? – spytala.

Spojrzal na nia zaskoczony.

– Nie. Czemu pytasz?

– Zawsze chcialam spedzic tam miesiac miodowy. Tak tam romantycznie, tak pieknie. Zwlaszcza w okresie swiat Bozego Narodzenia.

Riggs sprawial wrazenie zaklopotanego.

– Widzisz, kochanie, ciezko pracuje, ale to male miasteczko, drobnych przedsiebiorcow budowlanych nie stac na takie rzeczy. Przykro mi. – Oblizal nerwowo wargi. – Zrozumiem, jesli po tylu latach oplywania w dostatku, nie bedziesz mogla tego zaakceptowac.

W odpowiedzi LuAnn otworzyla torebke i wyjela karteczke z numerem konta w szwajcarskim banku. Konto otwarto, wplacajac sto milionow dolarow. Jackson dotrzymal slowa. Zwrocil kapital, ktorym obracal przez dziesiec lat. Te pieniadze tam byly, czekaly. Zarabialy. Szesc milionow dolarow rocznie samych odsetek. Mimo wszystko zatrzymala swoja loteryjna wygrana. I tym razem nie miala z tego powodu najmniejszych wyrzutow sumienia. Uwazala, ze na to zapracowala. Przez dziesiec lat probowala stac sie kims, kim nie byla. Byla bardzo bogata i bardzo nieszczesliwa. Przez reszte zycia zamierzala byc soba i cieszyc sie tym. Miala piekna, zdrowa corke i dwoch mezczyzn, ktorych kochala. Koniec z uciekaniem, koniec z ukrywaniem sie. Los naprawde byl dla niej laskawy.

Usmiechnela sie do Riggsa i poglaskala gopo twarzy.

– Wiesz co, Matthew?

– Co?

– Mysle, ze damy sobie jakos rade – powiedziala i pocalowala go [1].

***
,

[1] Pojedyncze bledy merytoryczne, ktore wnikliwy Czytelnik zapewne zauwazy w tekscie, wynikaja z faktu, ze autor oraz tlumacz chcieli umknac udzielania instruktazu. (Przyp. wyd.)

Вы читаете Wygrana
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату