odkryl, daleko przewyzszalo jego oczekiwania.

ROZDZIAL TRZYNASTY

– Na pewno tam wlasnie chcesz jechac, LuAnn?

– Tak jest, panie Jackson – powiedziala z przekonaniem do sluchawki. – Zawsze chcialam odwiedzic Szwecje. Stamtad dawno temu wyemigrowali do Ameryki przodkowie mojej mamy. Marzyla, zeby tam pojechac, ale jakos nigdy sie nie wybrala. Robie to wiec jakby dla niej. Beda z tym jakies trudnosci?

– Trudnosci sa ze wszystkim, LuAnn. Tylko w rozmaitym nasileniu.

– Ale pan to potrafi zalatwic, prawda? Wlasciwie to inne kraje tez chcialabym zwiedzic, ale bardzo mi zalezy, zeby zaczac od Szwecji.

– Skoro potrafilem zapewnic komus takiemu jak ty wygranie stu milionow dolarow – powiedzial z rozdraznieniem Jackson – to chyba nie ma watpliwosci, ze potrafie zajac sie rownie skutecznie twoimi planami wojazy.

– Bylabym bardzo wdzieczna. Naprawde. – LuAnn zerknela na Charliego, ktory zabawial Lise. Usmiechnela sie do niego. – Bardzo dobrze ci to wychodzi.

– Slucham? – zdumial sie Jackson.

– O, przepraszam, mowilam do Charliego.

– Daj mi go do telefonu. Musimy omowic twoja wizyte w biurze loterii celem potwierdzenia autentycznosci wygrywajacego kuponu. Im szybciej to zalatwimy, tym szybciej odbedzie sie konferencja prasowa i bedziesz mogla ruszac w droge.

– Mowil pan o jakichs warunkach… – zaczela LuAnn.

– Nie chce teraz o tym dyskutowac – przerwal jej Jackson. – Daj mi Charliego, spiesze sie.

LuAnn odebrala od Charliego Lise i wreczyla mu sluchawke. Obserwowala go bacznie, kiedy odwrocony do niej plecami rozmawial przyciszonym glosem przez telefon. Na koniec kiwnal pare razy glowa i rozlaczyl sie.

– Wszystko w porzadku? – spytala niespokojnie, uciszajac kapryszaca Lise.

Charlie rozgladal sie przez chwile nieobecnym wzrokiem po pokoju.

– Tak, w porzadku – powiedzial w koncu. – Dzis po poludniu masz sie zglosic w centrali loterii. Odczekalismy juz, ile trzeba.

– Pojdziesz ze mna?

– Pojade z toba taksowka, ale nie wejde do budynku. Zaczekam na ciebie na zewnatrz.

– I co ja mam tam niby robic?

– Zwyczajnie pokazac swoj kupon. Potwierdza jego autentycznosc i wydadza ci oficjalne zaswiadczenie. Wszystko w obecnosci swiadkow, i tak dalej. Przeswietla cie na wylot. Obejrza kupon pod nowoczesnym laserem. Ma wtopione takie specjalne zylki. Niektore przebiegaja pod ciagiem cyfr, ktore wytypowalas. Jak na banknotach, zeby utrudnic zycie falszerzom. Nie da sie ich podrobic, a juz na pewno nie w tak krotkim czasie. Zadzwonia do twojej kolektury, zeby sie upewnic, czy rzeczywiscie tam zostal zlozony kupon o tym numerze serii. Zainteresuja sie twoim zyciem osobistym. Skad jestes, czy masz dzieci, rodzicow, i tak dalej. Trwa to pare godzin. Nie musisz czekac. Skontaktuja sie z toba, kiedy cala procedura dobiegnie konca. Potem wydadza oswiadczenie dla prasy, ze zglosil sie zwyciezca, ale twoje nazwisko ujawnia dopiero na konferencji prasowej. To taki chwyt psychologiczny. Naprawde wplywa na zwiekszenie sprzedazy kuponow na nastepne ciagnienie. Na to ciagnienie tez nie bedziesz musiala czekac. Konferencja prasowa zwolana zostanie nastepnego dnia.

– Wrocimy tutaj jeszcze?

– Nie, Linda Freeman jeszcze dzisiaj sie wymeldowuje. Przenosimy sie do innego hotelu, gdzie zameldujesz sie juz jako LuAnn Tyler, jedna z najbogatszych osob w kraju, ktora przyjechala wlasnie do miasta odebrac wygrana.

– Byles juz kiedys na takiej konferencji prasowej?

Kiwnal glowa.

– Na kilku. Bywa na nich czasem niezly cyrk. Zwlaszcza kiedy zwyciezcy przyprowadzaja rodziny. Pieniadze maja dziwny wplyw na ludzi. Ale nie trwa to dlugo. Zadadza ci troche pytan i bedziesz wolna. – Urwal, a potem dorzucil: – To ladnie z twojej strony, ze jedziesz do Szwecji ze wzgledu na matke.

LuAnn, bawiac sie stopkami Lisy, spuscila wzrok.

– Troche sie boje. Nigdy nie bylam za granica.

– Na pewno sobie poradzisz.

– Nie wiem, jak dlugo tam zabawie.

– A siedz, ile chcesz. Do licha, jak ci sie spodoba, to mozesz zostac nawet na zawsze.

– To raczej odpada. Watpie, zebym tam pasowala.

Wzial ja za ramiona i spojrzal w oczy.

– Posluchaj, LuAnn, uwierz wreszcie w siebie. Zgoda, nie mozesz sie pochwalic zadnymi stopniami ani tytulami naukowymi, ale jestes inteligentna, kochasz swoje dziecko i masz dobre serce. To stawia cie w moich oczach wyzej od dziewiecdziesieciu dziewieciu procent ludzi zyjacych w tym kraju.

– I tutaj nie dalabym sobie chyba rady bez twojej pomocy.

Wzruszyl ramionami.

– Mowilem juz, ze to moja praca. – Puscil ja i wygrzebal papierosa z paczki. – Moze bysmy tak cos przekasili, zanim pojedziesz upomniec sie o swoja wygrana? No i co, jestes gotowa, by stac sie obrzydliwie bogata, moja panno?

LuAnn wziela gleboki oddech.

– Jestem – powiedziala.

LuAnn wyszla z budynku Komisji Loteryjnej i skrecila w boczna uliczke, gdzie w umowionym miejscu czekal na nia Charlie z Lisa.

– Przygladala sie kazdemu przechodniowi. Wypatrywala mamusi.

– Niedlugo to ja bede za nia wszedzie biegala.

– Juz chciala gdzies pelznac na czworakach, ledwie ja utrzymalem, przysiegam. – Charlie usmiechnal sie do rozradowanej widokiem matki Lisy i polozyl ja z powrotem do wozka. – No i jak poszlo?

– Byli bardzo serdeczni. Bardzo uprzejmie mnie potraktowali. „Moze kawy, pani Tyler?” „Chce pani gdzies zatelefonowac?” Jedna kobieta spytala mnie, czy nie zatrudnilabym jej w charakterze osobistej asystentki. – LuAnn rozesmiala sie.

– Lepiej do tego przywyknij. Masz zaswiadczenie?

– Tak, w torebce.

– Kiedy konferencja prasowa?

– Powiedzieli mi, ze jutro o szostej wieczorem. – Przyjrzala mu sie uwaznie. – Cos sie stalo?

Charlie nie odpowiedzial, ale kiedy juz szli, kilka razy obejrzal sie ukradkowo przez ramie.

Вы читаете Wygrana
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату