50.
– Przypuszczam, ze zdajecie sobie sprawe z konsekwencji waszego oskarzenia?
Marganin spojrzal na niskiego mezczyzne o lagodnym glosie i zimnych blekitnych oczach. Admiral Borys Slojuk wygladal bardziej na piekarza niz przebieglego szefa drugiej co do wielkosci sowieckiej sieci zbierajacej informacje.
– Jestem w pelni swiadomy, towarzyszu admirale, ze ryzykuje swoja kariere w marynarce wojennej i narazam sie na wiezienie, ale nad moje osobiste ambicje przedkladam obowiazek wobec panstwa.
– To bardzo szlachetnie z waszej strony, poruczniku – odparl Slojuk z twarza pozbawiona wszelkiego wyrazu. – Zarzuty,
Marganin skinal glowa. Do spotkania z admiralem dobrze sie jednak przygotowal. Dotarcie do Slojuka z pominieciem Prewlowa i normalnej drogi sluzbowej bylo naprawde ryzykownym krokiem, lecz pulapke zastawil fachowo. Teraz nadszedl decydujacy moment. Porucznik spokojnie siegnal do kieszeni i wyjal koperte, ktora podal przez biurko Slojukowi.
– Tutaj sa dowody wplat dokonywanych na konto numer AZF siedemdziesiat szesc zero dziewiec w Banque de Lausanne w Szwajcarii. Prosze zwrocic uwage, towarzyszu admirale, ze na to konto regularnie przekazuje duze sumy niejaki W. Wolper, co jest nieudolnym anagramem nazwiska Prewlow.
Slojuk obejrzal dokumenty bankowe, a potem rzucil Marganinowi bardzo sceptyczne spojrzenie.
– Wybaczcie mi moja podejrzliwa nature, poruczniku Marganin, ale wszystko wskazuje, ze to sobie wymysliliscie. Marganin podal mu druga koperte.
– Tu znajduje sie tajna informacja, jaka amerykanski ambasador w Moskwie przekazal Departamentowi Obrony w Waszyngtonie. Wedlug niej kapitan Andriej Prewlow jest waznym zrodlem informacji dotyczacych tajemnic radzieckiej marynarki wojennej. Ambasador zalaczyl rowniez plany dyslokacji naszej floty w wypadku pierwszego uderzenia atomowego na Stany Zjednoczone – rzekl odczuwajac przyplyw zadowolenia, kiedy na twarzy admirala, ktora zazwyczaj byla obojetna, pojawil sie wyraz niepewnosci. – Uwazam, ze tu wszystko jest jasne, nie ma nic wymyslonego. Mlodszy oficer na moim stanowisku nie dysponuje absolutnie zadnym dostepem do tak wysoce utajnionych rozkazow dla floty, natomiast kapitan Prewlow cieszy sie zaufaniem Komitetu Strategicznego Radzieckiej Marynarki Wojennej.
Szlaban sie podniosl i droga stala otworem – Slojuk nie mial wyboru i musial ustapic. Ze zdumieniem krecil glowa.
– Syn wielkiego dzialacza partyjnego zdradza ojczyzne dla pieniedzy… Niewiarygodne.
– Biorac pod uwage ekstrawagancki styl zycia kapitana Prewlowa, nietrudno zauwazyc, jakie to stawia wymagania finansowe…
– Dobrze znam gusta kapitana Prewlowa.
– A czy znany wam jest rowniez fakt, ze romansuje z kobieta, ktora podaje sie za zone pierwszego sekretarza ambasady amerykanskiej?
Po twarzy Slojuka przemknal cien niepokoju.
– Wiecie o niej? – spytal ostroznie. – Prewlow mi mowil, ze wykorzystuje ja do wyciagania tajemnic od meza.
– To niezupelnie tak. Ona w rzeczywistosci jest rozwodka i pracuje dla Centralnej Agencji Wywiadowczej – oswiadczyl Marganin. Potem wrocil do zasadniczego tematu: – Jedyne tajemnice, jakie przechodza jej przez rece, to te, ktore przekazuje jej kapitan Prewlow. W istocie wlasnie on jest jej informatorem.
Przez kilka chwil Slojuk milczal. Pozniej wbil w Marganina swidrujace spojrzenie.
– A skad wy o tym wszystkim wiecie?
– Wolalbym nie wyjawiac nazwiska mojego informatora, towarzyszu admirale. Nie oznacza to z mojej strony braku szacunku, ale z ogromnym trudem zdobywalem sobie jego zaufanie przez prawie dwa lata i solennie mu przysiaglem, ze zarowno jego tozsamosc, jak i stanowisko w rzadzie amerykanskim pozostanie znane jedynie mnie.
Slojuk ze zrozumieniem pokiwal glowa.
– Oczywiscie zdajecie sobie sprawe, ze to stawia nas w bardzo powaznej sytuacji…?
– Bizanium?
– Wlasnie – potwierdzil Slojuk. – Jezeli Prewlow zawiadomil Amerykanow o naszym planie, to moze byc katastrofa. Kiedy bizanium znajdzie sie w ich rekach i zrealizuja „Plan Sycylijski', przez najblizsze dziesiec lat beda mieli te swoja rownowage sil.
– Byc moze Prewlow jeszcze im nie zdradzil naszego planu – powiedzial Marganin. – Moze sie z tym wstrzymuje do czasu wydobycia „Titanica'.
– Ten statek juz wydobyto – rzekl Slojuk. – Nie dalej niz trzy godziny temu kapitan Parotkin, ktory dowodzi „Michailem Kurkowem', zameldowal, ze „Titanic' znajduje sie na powierzchni, gotowy do wziecia na hol.
Marganin podniosl zdziwiony wzrok.
– Ale przeciez nasi agenci, „Srebrny' i „Zloty', zapewniali, ze do proby podniesienia dojdzie nie wczesniej niz za siedemdziesiat dwie godziny.
Slojuk wzruszyl ramionami.
– Amerykanie zawsze sie spiesza.
– Powinnismy wiec odwolac plan Prewlowa, dotyczacy przechwycenia bizanium, i zastapic go innym, bardziej godnym zaufania.
„Plan Prewlowa' – Marganin musial powstrzymac sie od usmiechu, kiedy to mowil. Kolosalna pewnosc siebie kapitana doprowadzi go do upadku. Marganin pomyslal z wiara we wlasne mozliwosci, ze wszystko nalezy rozegrac bardzo, bardzo ostroznie.
– Teraz jest za pozno na zmiane naszej strategii – z wolna powiedzial Slojuk. – Zolnierze i okrety sa juz na miejscu. Zrobimy to, co ustalono.
– A kapitan Prewlow? Chyba kazecie go aresztowac? Admiral obrzucil Marganina zimnym spojrzeniem.
– Nie, poruczniku. W dalszym ciagu bedzie pelnil swoje obowiazki.
– Przeciez nie mozna mu ufac – rozpaczliwie walczyl Marganin. – Widzieliscie dowody…
– Nie widzialem nic, czego nie mozna by sfabrykowac – warknal Slojuk. – Wasze dowody podaliscie w zbyt pieknym opakowaniu, zbyt elegancko zawiazaliscie wstazeczke, zeby to od razu kupic. Ja widze jedynie mlodego parweniusza, ktory zadaje cios w plecy swojemu przelozonemu, zeby osiagnac nastepny stopien na drabinie awansu. Czystki sie skonczyly, zanim wy zdazyliscie sie urodzic, poruczniku. Rozegraliscie niebezpieczna partie i jestescie skonczeni.
– Zapewniam was…
– Dosc! – wykrzyknal ostro Slojuk. – Jestem spokojny o to, ze bizanium znajdzie sie calo na pokladzie radzieckiego okretu najpozniej za trzy dni, a fakt ten bedzie dowodem lojalnosci kapitana Prewlowa i waszej winy.
51.
„Titanic' bezwladnie poddawal sie nieustannym atakom fal, ktore przewalaly sie wzdluz jego ogromnego kadluba, by potem znow zewrzec szeregi i pedzic dalej, w strone odleglego brzegu. Wrak dryfowal z pradem, a w promieniach palacego slonca z jego nasiaknietych woda drewnianych pokladow unosila sie para. Martwy statek, ktory powrocil do swiata zywych. Martwy, lecz nie wymarly. Z wypuklego dachu sali klubowej pierwszej klasy pospiesznie usunieto okragla wiezyczke, by zrobic miejsce dla helikoptera, i wkrotce nieprzerwanym strumieniem transportowano na poklad ludzi i sprzet, zeby rozpoczac zmudne prace, zwiazane z usuwaniem przechylu i przygotowaniami do dlugotrwalego holowania do portu w Nowym Jorku.