„Amandy', wycierajac jej pogmatwany szlak, by zrobic miejsce dla jej jeszcze nie narodzonych nastepcow. Jeden niewielki znaczek zwrocil jego uwage. Byl to maly krzyzyk z napisem „Titanic'.

Wedlug ostatniego meldunku z centrali NUMA w Waszyngtonie dwa holowniki Marynarki Wojennej rozpaczliwie probowaly wyprowadzic wrak ze sztormu. Od dwudziestu czterech godzin nie bylo jednak zadnych wiadomosci.

Prescot podniosl filizanke z zimna kawa, by spelnic toast.

– Za „Titanica' – powiedzial na glos w pustej sali. – Za to, co ci zrobila „Amanda', plun jej w slepia.

Skrzywil sie przelykajac nieswieza kawe, a potem odwrocil sie i wyszedl z sali na wilgotne powietrze wczesnego poranka.

69.

O brzasku „Titanic' w dalszym ciagu utrzymywal sie na powierzchni. Wciaz trwal, choc wlasciwie nie wiadomo jakim cudem. Bezwladnie sie przewalal, wystawiony burta do wiatru i fali w pulapce spienionych balwanow, jakie zostawial za soba odchodzacy huragan.

Niczym oszolomiony bokser, wiszacy na linach i zbierajacy straszliwe lanie, statek jak pijany unosil sie na dziesieciometrowych falach, ktore zalewaly jego poklad lodziowy slonymi bryzgami, i z trudem walczyl o odzyskanie chwiejnej rownowagi tylko po to, by zaraz przyjac nastepne uderzenie.

Kapitanowi Parotkinowi, ktory patrzyl przez lornetke, „Titanic' wydawal sie statkiem skazanym na zaglade, jego zdaniem bowiem obciazenie, jakiemu byly poddawane zardzewiale plyty starego kadluba, znacznie przekraczalo ich wytrzymalosc. Widzial powyrywane nity i pekniete spoiny, domyslal sie wiec, ze wrak bierze wode przynajmniej w stu miejscach. Nie widzial jednak wyczerpanych ratownikow, morsow ani czlonkow zalog holownikow, ktorzy ramie w ramie pracowali w czarnym piekle ponizej linii wodnej, rozpaczliwie walczac o utrzymanie statku na powierzchni oceanu.

Z punktu widzenia Parotkina, ktoremu sterownia „Michaila Kurkowa' zapewniala oslone przed zywiolem, po prostu zakrawalo na cud, ze „Titanic' nie zniknal w ciagu nocy. Wciaz czepial sie zycia, choc mial dobre szesc metrow przeglebienia na dziobie i blisko trzydziestostopniowy przechyl na prawa burte.

– Sa jakies wiadomosci od kapitana Prewlowa? – spytal Parotkin, nie odrywajac oczu od lornetki.

– Nie, towarzyszu kapitanie – odparl pierwszy oficer.

– Obawiam sie najgorszego. Nie widze nic, co by wskazywalo, ze Prewlow opanowal wrak.

– Tam, towarzyszu kapitanie – rzekl pierwszy oficer, wskazujac reka. – Na kikucie masztu na rufie. Wyglada jak rosyjski proporczyk.

Parotkin badawczo przyjrzal sie niewielkiemu skrawkowi materialu trzepoczacemu na wietrze.

– Niestety, gwiazda na proporczyku jest biala, a nie czerwona – powiedzial z westchnieniem. – Musze przyjac, ze im sie nie udalo.

– Moze towarzysz Prewlow nie mial czasu zawiadomic nas o swojej sytuacji?

– Juz dluzej nie mozemy czekac. W ciagu godziny beda tu amerykanskie samoloty poszukiwawcze – rzekl Parotkin i zawiedziony uderzyl w konsole. – Cholerny Prewlow! – mruknal ze zloscia. – „Mozemy tylko miec nadzieje, ze nie bedziemy zmuszeni do ostatecznosci.' To jego wlasne slowa. Szczesciarz z niego. Moze nawet juz zginal, a ja mam wziac na siebie odpowiedzialnosc za zniszczenie „Titanica' i smierc tych wszystkich, ktorzy pozostali na jego pokladzie.

Pierwszy oficer zesztywnial. Twarz mu pobladla.

– Czy nie ma innego wyjscia, towarzyszu kapitanie? Parotkin pokrecil glowa.

– Rozkazy byly jasne. Raczej zniszczyc statek, niz pozwolic, zeby wpadl w rece Amerykanom.

Wyjal chusteczke i przetarl sobie oczy.

– Kazcie zalodze przygotowac rakiete z glowica atomowa i odejsc dziesiec mil na polnoc od „Titanica', na pozycje do odpalenia.

Pierwszy oficer z twarza pozbawiona wyrazu przez dluzsza chwile patrzyl na Parotkina. Potem wolno sie odwrocil, podszedl do radiotelefonu i kazal sternikowi zmienic kurs o pietnascie stopni na polnoc.

Pol godziny pozniej wszystko bylo gotowe. „Michail Kurkow' ryl dziobem fale na wyznaczonej pozycji do odpalenia rakiety, kiedy Parotkin stanal za plecami operatora radaru.

– Sa jakies echa? – spytal.

– Osiem szybko zblizajacych sie odrzutowcow sto czterdziesci mil na zachod.

– A na oceanie?

– Dwa niewielkie statki na kursie dwiescie czterdziesci piec, dwadziescia jeden mil na poludniowy zachod.

– To chyba wracajace holowniki – odezwal sie pierwszy oficer. Parotkin skinal glowa.

– Mnie interesuja te samoloty. Beda nad nami za dziesiec minut. Czy glowica nuklearna jest juz uzbrojona?

– Tak, towarzyszu kapitanie.

– Wiec zaczynajcie odliczac.

Pierwszy oficer wydal rozkaz przez telefon, a potem obaj wyszli na prawe skrzydlo mostka, skad obserwowali, jak gladko otwieraja sie na boki pokrywy luku dziobowego, ukazujac osmiometrowy pocisk „Stoski', typu ziemia-ziemia, powoli wysuwajacy sie z ukrytej wyrzutni.

– Minuta do odpalenia – odezwal sie z glosnika technik obslugujacy wyrzutnie.

Parotkin skierowal lornetke w strone odleglego „Titanica'. Widzial tylko jego sylwetke na tle szarych chmur na horyzoncie. Ledwie dostrzegalne drzenie przebieglo cialem kapitana. W jego oczach pojawil sie smutek. Wiedzial, ze marynarze zawsze beda go przeklinali jako czlowieka, ktory poslal z powrotem na dno bezbronny, dopiero co zmartwychwstaly transoceaniczny liniowiec. Stal spiety w oczekiwaniu ryku silnikow rakietowych, a pozniej ogromnej eksplozji, ktora rozniesie w pyl „Titanica', gdy nagle uslyszal, ze ktos przebiega przez sterownie. Na skrzydlo mostka wpadl radiooperator.

– Towarzyszu kapitanie! – zameldowal jednym tchem. – Pilna depesza z amerykanskiej lodzi podwodnej!

– Trzydziesci sekund do odpalenia – zaskrzeczal glosnik. W oczach radiooperatora malowala sie panika, kiedy wciskal w reke Parotkina depesze nastepujacej tresci:

OKRET USA DRAGONFISH DO OKRETU ZSRR MICHAIL Kurkow STOP WRAK M/S TITANIC POD OCHRONA FLOTY WOJENNEJ STANOW ZJEDNOCZONYCH STOP NA JAKIKOLWIEK AKT AGRESJI Z WASZEJ STRONY NATYCHMIAST POWTARZAM NATYCHMIAST ODPOWIEMY ATAKIEM ODWETOWYM PODPISANO KAPITAN OKRETU PODWODNEGO DRAGONFISH

– Dziesiec… dziewiec… osiem… – odliczal technik. – Siedem… szesc…

Parotkin podniosl glowe z wesola, beztroska mina czlowieka, ktory wlasnie otrzymal od listonosza przekaz na milion rubli. -…piec…cztery… trzy…

– Przerwac odliczanie! – rozkazal Parotkin glosno i wyraznie, zeby wykluczyc wszelkie pomylki.

– Przerwac odliczanie! – powtorzyl do sluchawki pierwszy oficer z twarza pokryta kropelkami potu. – Zabezpieczyc pocisk.

– Dobrze – skwitowal krotko Parotkin. Usmiech rozjasnil mu twarz. – To wprawdzie niezupelnie to, co kazano mi zrobic, ale chyba dowodztwo floty radzieckiej podzieli moj punkt widzenia. Mimo wszystko „Michail Kurkow' jest najlepszym na swiecie statkiem tej klasy. Nie chcielibysmy go stracic z powodu bezsensownego rozkazu czlowieka, ktory niewatpliwie juz nie zyje.

– Calkowicie sie z wami zgadzam – rzekl pierwszy oficer z usmiechem. – Ale nasi przelozeni z pewnoscia chcieliby sie dowiedziec, dlaczego pomimo wymyslnych urzadzen do wykrywania nie udalo nam sie ujawnic obecnosci lodzi podwodnej, ktora praktycznie mielismy tuz przed nosem. Amerykanskie metody podwodnej penetracji naprawde musza byc zaawansowane.

– Jestem pewien, ze rowniez Amerykanie chcieliby sie czegos dowiedziec, a mianowicie, dlaczego nasze badawcze statki oceanograficzne maja ukryte wyrzutnie pociskow.

Вы читаете Podniesc Tytanica
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату