– Ach, to zupelnie inna para kaloszy. – Attache otworzyl szeroko oczy i pochylil na bok glowe. – Wszyscy u nas plotkuja na jego temat. Nie zjawil sie w konsulacie, nawet nie zadzwonil do naszego glownego szefa, ktory marzy o tym, by miec z nim wspolna fotografie w gazecie. Przeciez Havilland jest nasza czolowa gwiazda, czyms w rodzaju metafizycznego zjawiska tej firmy. Siedzial tutaj juz w czasach przedhistorycznych i to on prawdopodobnie zmontowal ten caly szwindel.
– A wiec zdajesz sobie sprawe, ze przed laty wasz arystokratyczny ambasador byl zamieszany w negocjacje nie tylko dyplomatyczne.
– Nikt o tym nie mowi, ale tylko naiwniacy nabieraja sie na jego mine faceta nie mieszajacego sie do awantur.
– Naprawde jestes dobry, Johnny.
– Tylko spostrzegawczy. Dostaje za to czesc mojej pensji. Jaki jest zwiazek miedzy nazwiskiem, ktore znam, i tym mi nie znanym?
– Gdybym tylko wiedziala! Czy orientujesz sie, po co Havilland sie tu pojawil? Doszly cie jakies plotki?
– Nie mam pojecia, po co tu jest, ale wiem, ze nie znajdziesz go w zadnym hotelu.
– Przypuszczam, ze ma zamoznych przyjaciol…
– Tego jestem pewien, ale u nich tez go nie ma.
– O?
– Konsulat po cichu wynajal dom na Yictoria Peak, a z Hawajow przylecial nastepny oddzial piechoty morskiej, by go strzec. Zaden z nas, wyzszych urzednikow, nie zostal o tym poinformowany. Wyszlo to na jaw dopiero kilka dni temu, gdy wybuchla jedna z tych zwyklych, glupich historii. Dwoch zolnierzy z tamtej grupy poszlo na kolacje do Wanchai i jeden z nich zaplacil rachunek czekiem tymczasowym, wystawionym na bank w Hongkongu. No coz, wiesz, jak to jest z wojskowymi i czekami; kierownik knajpy przyczepil sie do tego kaprala na amen. Chlopak oswiadczyl, ze ani on, ani jego kumpel nie mieli czasu, by podjac gotowke, a czek jest calkowicie w porzadku. Niech tylko kierownik zatelefonuje do konsulatu albo pogada z attache wojskowym.
– Bystry ten kapral – wtracila kobieta.
– I calkiem tepy konsulat – odrzekl Nelson. – Ci chlopcy mieli wolny dzien, ale nasz napalony dzial bezpieczenstwa w swej bezgranicznej paranoi na punkcie tajemnicy nie wciagnal na liste personelu oddzialu z Victoria Peak. Kierownik powiedzial pozniej, ze kapral pokazal mu dowody tozsamosci i wygladal na milego chlopaka, wiec zaryzykowal.
– Bardzo rozsadnie. Zapewne tak by nie postapil, gdyby kapral inaczej sie zachowal. A wiec raz jeszcze mamy dowod, ze zolnierz byl bystry.
– Ale on zachowal sie inaczej. Nastepnego ranka w konsulacie. Udzielil wszystkim surowego ostrzezenia prawie ze koszarowym jezykiem i tak glosno, ze nawet ja to uslyszalem. A moj gabinet jest na przeciwnym koncu korytarza niz recepcja. Chcial sie dowiedziec, co, u diabla, my, cywilbanda, myslimy, po co oni tam siedza na tej gorze i jak to mozliwe, ze nie ma ich na liscie personelu, mimo ze sa tu juz od tygodnia. Jesli kiedykolwiek widzialem rozwscieczonego zolnierza piechoty morskiej, to wlasnie wtedy.
– I nagle caly konsulat dowiedzial sie, ze w tej kolonii znajduje sie tajny dom pod specjalna ochrona.
– Ty to powiedzialas, nie ja. Ale powtorze ci dokladnie, co okolnik dla calego personelu polecil nam mowic. A pojawil sie na naszych biurkach w godzine po odejsciu kaprala, ktory przez dwadziescia minut wymyslal bardzo zaambarasowanym blaznom z bezpieczenstwa.
– I to, co macie mowic, nie jest zgodne z tym, w co wierzysz.
– Bez komentarzy – oswiadczyl Nelson. – „Dom na Victoria zostal wynajety dla wygody i bezpieczenstwa podrozujacych osobistosci rzadowych, jak rowniez dla przedstawicieli amerykanskich koncernow, przybylych tu w interesach”.
– Ucho od sledzia. Szczegolnie to ostatnie. Od kiedyz to amerykanscy podatnicy funduja takie numery General Motors albo ITT?
– Zgodnie z nasza polityka coraz szerzej otwartych drzwi wobec Republiki Ludowej, Waszyngton usilnie zacheca do rozwoju stosunkow handlowych. To sie nawet zgadza. Ulatwiamy je, staramy sie o szerszy dostep, a sprobuj tylko dostac miejsce w przyzwoitym hotelu z rezerwacja na dwa dni naprzod. Miasto jest piekielnie zatloczone.
– Wyglada, jakbys sie tego nauczyl na pamiec.
– Bez komentarzy. Powtorzylem ci tylko to, co wedlug instrukcji mam mowic, gdybys poruszyla ten temat. A wlasnie tak zrobilas.
– To oczywiste. Mam przyjaciol na Victoria Peak, ktorzy uwazaja, ze przez tych wszystkich wloczacych sie kapralikow dzielnica straci ekskluzywny charakter. – Catherine Staples upila troche ze swej szklanki i odstawila ja na stol. – Havilland tam jest?
– Prawie pewne.
– Prawie?
– Biuro naszej referentki prasowej jest obok mojego. Probowala wyciagnac od ambasadora cos dla siebie do publikacji. Spytala konsula generalnego, w ktorym hotelu jest Havilland, i dowiedziala sie, ze nie ma go w zadnym. Wiec w czyjej rezydencji? Ta sama odpowiedz. „Mamy czekac, az nas zawiadomi, jesli w ogole to zrobi”, powiedzial szef. Wyplakala mi sie w kamizelke, ale rozkaz byl kategoryczny. Nie wolno go poszukiwac.
– Jest tam na Peak – spokojnie oswiadczyla Staples. – Kazal sobie zalozyc chroniona kwatere i montuje jakas operacje.
– A to ma zwiazek z ta Webb, Marie St. Ktos-tam Webb?
– St. Jacques. Tak.
– Mozesz mi o tym opowiedziec?
– Nie teraz. Zarowno dla twego dobra, jak mojego. Jesli mam racje, a ktokolwiek dojdzie do wniosku, ze otrzymales takie informacje, zostaniesz przeniesiony do Rejkiawiku natychmiast i bez swetra.
– Ale sama powiedzialas, ze nie wiesz, jaki to ma zwiazek, ze chcialabys wiedziec.
– W tym znaczeniu, ze jesli taki zwiazek naprawde istnieje, to nie wiem z jakich przyczyn. Znam tylko jeden. aspekt sprawy i to z ogromnymi lukami. Moge sie mylic. – Catherine znow wypila malenki lyczek whisky. – Posluchaj, Johnny – kontynuowala – tylko ty mozesz w tej sprawie podjac decyzje. Jesli bedzie negatywna, potrafie to zrozumiec. Musze sie dowiedziec, czy obecnosc Havillanda tutaj ma cokolwiek wspolnego z czlowiekiem o nazwisku Dawid Webb i jego zona, Marie St. Jacques. Przed wyjsciem za maz byla ekonomis-tka w Ottawie.
– Kanadyjka?
– Tak. Pozwol mi wytlumaczyc, czemu chce sie tego dowiedziec nie pakujac cie w tarapaty. Jesli jest tu jakis zwiazek, musze pojsc w pewnym kierunku. Jesli nie, moge zrobic zwrot o sto osiemdziesiat stopni i skierowac sie gdzie indziej. I wtedy moglabym sprawe ujawnic. Za pomoca prasy, radia, telewizji, czegokolwiek, co moze nadac rzeczy rozglos i sprowadzic tu jej meza.
– Co oznacza, ze gdzies przepadl – przerwal attache. – A ty wiesz, gdzie ona jest, inni nie.
– Jak juz powiedzialam, szybko myslisz.
– Ale w pierwszym wypadku, jesli to rzeczywiscie ma zwiazek z Havillandem, jak przypuszczasz…
– Bez komentarzy. Gdybym ci powiedziala, dowiedzialbys sie wiecej, niz powinienes.
– Rozumiem. Ryzykowna sprawa. Pozwolisz, ze sie zastanowie. – Wzial swoje martini, ale zaraz odstawil. – A gdybym tak dostal anonimowy telefon?
– To znaczy?
– Zaniepokojona Kanadyjka, poszukujaca informacji na temat zaginionego meza.
– Czemu mialaby dzwonic akurat do ciebie? Jest dobrze zorientowana w kolach rzadowych. Czemu nie wprost do konsula generalnego?
– Nie bylo go w biurze. Ja bylem.
– Nie chcialabym cie urazic, Johnny, ale nie jestes nastepnym w hierarchii.
– Racja. A poza tym kazdy bylby w stanie sprawdzic w centralce i ustalic, ze nie bylo takiego telefonu.
Catherine zmarszczyla brwi, a potem pochylila sie do niego.
– Jest pewien sposob, gdybys sie zdecydowal na dalej posuniete klamstwo. Oparty na realnych faktach. Tak moglo sie zdarzyc i nikt nie moglby temu zaprzeczyc.
– Mianowicie?
– Na Garden Road, gdy wychodziles z konsulatu, podeszla do ciebie kobieta. Nie powiedziala ci wiele, ale
