rozciagala calkowita kontrole nad akwenem, podczas gdy Poludniu pozostawalo jedynie protestowac z powodu naruszenia jego strefy polowow. Jedni dysponowali potega hartowanej stali i sprawna struktura dowodzenia, drudzy mieli miekkie sieci i upor. Zadna ze stron nie odnosila zwyciestwa z wyjatkiem owych dwoch rywalizujacych siostr: nudy i niepokoju.

– Jingcha! – rozlegl sie meski wrzask z pewnej odleglosci.

– Shei! – odwrzasnal drugi. – Ni zai zher gan shenme! Marie odwrocila sie gwaltownie. Dwaj mezczyzni, ktorzy pojawili sie u szczytu drogi, rzucili sie biegiem w dol nie wykonczonej ulicy. Ich wrzaski wydawane rozkazujacym tonem byly skierowane do niej. Marie niezdarnie podniosla sie z miejsca, opierajac o kamienie. Mezczyzni podbiegli. Obaj ubrani byli w jakies paramilitarne mundury, a przyjrzawszy im sie z bliska Marie zobaczyla, ze obaj byli mlodzi – kilkunastoletni, najwyzej dwudziestoletni.

– Bu xing! – warknal wyzszy z chlopcow ogladajac sie za siebie i gestem polecajac koledze, by chwycil Marie. Cokolwiek zamierzali, zrobili to szybko. Drugi chlopak wykrecil jej rece do tylu.

– Dosyc tego! – krzyknela Marie wyrywajac sie. – Kim jestescie?

– Ta pani mowi po angielsku – oswiadczyl jeden z mlodych ludzi. – Ja tez mowie po angielsku – dodal dumnie, z namaszczeniem. – Pracowalem u jubilera w Koulunie. – Znow spojrzal w gore, w kierunku nie dokonczonej drogi.

– No to powiedz swojemu przyjacielowi, zeby mnie puscil!

– Pani nie rozkazuje, co mam robic. Ja rozkazuje pani. – Chlopak zblizyl sie do Marie ze wzrokiem wlepionym w wypuklosc jej piersi pod bluzka. – Ta droga jest zakazana i zakazana jest ta czesc wybrzeza. Pani nie widziala tablic?

– Nie czytam po chinsku. Przepraszam. Pojde sobie. Tylko kaz mu, zeby mnie puscil. – Nagle poczula, jak cialo mlodzienca przywiera do jej plecow. – Przestan! – wrzasnela, slyszac cichy smiech i czujac goracy oddech na szyi.

– Czy pani czeka na lodz z kryminalistami z Republiki Ludowej? Czy daje sygnaly ludziom na wodzie? – Wyzszy Chinczyk podniosl obie rece do bluzki Marie, chwytajac palcami gorne guziki. – - Moze ukrywa radiostacje, urzadzenie sygnalowe? Naszym obowiazkiem jest badanie takich spraw. Policja tego od nas oczekuje.

– Idz do jasnej cholery, zabierz lapy! – Marie zaczela sie wyrywac z calej sily, kopiac na oslep. Stojacy z tylu chlopak pociagnal ja do tylu przewracajac na plecy, wyzszy zas chwycil ja za nogi i probowal je rozewrzec wciskajac wlasne. Nie mogla sie poruszyc;

lezala wyciagnieta na ukos na kamienistej plazy, mocno przytrzymywana. Pierwszy Chinczyk zerwal z niej bluzke i stanik i zaczal obiema rekami sciskac jej piersi. Marie wrzasnela, zaczela sie szarpac i nadal wrzeszczala, az dostala po twarzy, a dwa palce wbito jej w gardlo, tlumiac krzyk do odglosu zdlawionego kaszlu. Znow ten sam koszmar co w Zurychu: gwalt i smierc na Guisan Quai.

Zaciagneli ja w gesta trawe; chlopak znajdujacy sie z tylu zatkal jej usta dlonia, a zaraz potem calym ramieniem, pozbawiajac Marie powietrza i uniemozliwiajac jej krzyk w chwili, gdy szarpnal nia do przodu. Rzucono ja na ziemie; jeden z napastnikow polozyl sie golym brzuchem na jej twarzy, podczas gdy drugi zaczal sciagac jej spodnie i wpychac reke miedzy nogi. To byl Zurych, i tylko zamiast walki w chlodnej ciemnosci Szwajcarii, wokol byl wilgotny upal Wschodu;

zamiast Limmat, inna rzeka, znacznie szersza, znacznie bardziej opustoszala, a zamiast jednego zwierzecia, dwa. Czula na sobie cialo wysokiego Chinczyka, probujacego gwaltownie w nia wejsc, rozwscieczonego, ze nie jest w stanie tego zrobic, bo rzucala sie tak, ze atak sie nie udawal. Nagle chlopak lezacy na jej twarzy siegnal pod spodnie do swej pachwiny; ten ruch sprawil jej chwilowa ulge, a Marie zupelnie oszalala! Zatopila zeby w ciele nad soba, az trysnela krew; w ustach poczula mdly smak ludzkiego miesa.

Rozlegly sie wrzaski, uwolniono jej rece. Gdy mlody Azjata potoczyl sie sciskajac za brzuch, Marie kopnela miazdzac kolanem obnazony organ meski powyzej swej talii, a potem zaczela orac paznokciami przerazona, spocona twarz wyzszego chlopaka i sama podniosla wrzask; krzyczala, wrzeszczala i wzywala pomocy jak jeszcze nigdy w zyciu. Trzymajac sie za jadra, rozwscieczony chlopak rzucil sie na nia, ale juz nie z zamiarem gwaltu, lecz uciszenia jej. Marie dusila sie, pociemnialo jej w oczach, a wowczas uslyszala w oddali inne glosy i wiedziala, ze musi ostatnim krzykiem wezwac pomoc. Z desperackim wysilkiem wbila paznokcie w wykrzywiona twarz nad soba, na moment uwalniajac usta.

– Tutaj! Tu na dole! Tutaj!

Nagle wkolo niej zaroilo sie od cial, uslyszala odglosy ciosow, kopniakow i wsciekle wrzaski, ale cale to szalenstwo nie bylo skierowane przeciw niej. A potem zaczela zapadac sie w ciemnosc, myslac nie tylko o sobie. Dawidzie! Dawidzie, na litosc boska, gdzie jestes? Zyj, moj najdrozszy! Nie pozwol, aby znowu odebrali ci rozum. Przede wszystkim na to im nie pozwol! Mnie takze chca go odebrac, ale ja na to nie pozwole! Dlaczego oni to robia? Moj Boze, dlaczego?

Ocknela sie na lezance w pokoiku bez okien. Mloda Chinka, prawie dziewczynka, ocierala jej czolo chlodnym, perfumowanym materialem.

– Gdzie…? – wyszeptala Marie. – Gdzie jestesmy? Gdzie ja jestem?

Dziewczyna usmiechnela sie slodko i wzruszyla ramionami, wskazujac glowa czlowieka siedzacego po drugiej stronie lezanki. Byl to Chinczyk po trzydziestce, jak ocenila Marie, w tropikalnym ubraniu i bialej guayaberze zamiast koszuli.

– Pozwoli pani, ze sie przedstawie – powiedzial dobra angielszczyzna, choc z obcym akcentem. – Nazywam sie Jitai, i jestem z filii banku Hang Chow w Tuen Mun. Znajduje sie pani w pakamerze fabryki tekstylnej, nalezacej do przyjaciela i klienta, pana Changa. Przyniesiono pania tutaj i zadzwoniono po mnie. Zostala pani napadnieta przez dwoch chuliganow z Didi Jingcha, co mozna przetlumaczyc jako Mlodziezowa Policja Pomocnicza. Jest to jeden z naszych stworzonych w najlepszej wierze programow socjalnych, ktory ma wiele dobrych stron, ale od czasu do czasu zdarzaja sie tez, jak wy. Amerykanie, mawiacie, zgnile jablka.

– Czemu pan sadzi, ze jestem Amerykanka?

– Po pani wymowie. Gdy byla pani nieprzytomna, mowila pani o czlowieku o imieniu Dawid. Bez watpienia drogim przyjacielu. Chce pani go odnalezc.

– Co jeszcze mowilam?

– Wlasciwie nic wiecej. Pani wypowiedzi nie byly logiczne.

– Nie znam nikogo o imieniu Dawid – oswiadczyla zdecydowanie Marie. – Nie tak blisko. Musialo to byc bredzenie, w ktorym przypominaja sie rzeczy z dziecinstwa.

– To bez znaczenia. Istotne jest pani dobro. To, co sie wydarzylo, napelnia nas smutkiem i wstydem.

– Gdzie sa ci dwaj chuligani, te sukinsyny?

– Zostali schwytani i beda ukarani.

– Mam nadzieje, ze posiedza dziesiec lat w wiezieniu. Chinczyk zmarszczyl brwi.

– Aby to spowodowac, trzeba by zglosic sie na policje, wniesc oficjalnie skarge, zlozyc zeznania. Cala masa formalnosci prawnych. Marie patrzyla na bankowca.

– Oczywiscie jesli pani sobie zyczy, pojde z pania na policje i bede sluzyl jako tlumacz, ale bylismy zdania, ze najpierw nalezy wysluchac, jakie sa pani zyczenia w tym wzgledzie. Tyle pani przeszla… i jest pani sama w Tuen Mun, z przyczyn znanych tylko pani.

– Nie, panie Jitai – odrzekla spokojnie Marie. – Nie chcialabym wnosic skargi. Czuje sie dobrze, a zemsta nie jest dla mnie sprawa najwazniejsza.

– Ona nalezy do nas, madame.

– Co pan chce przez to powiedziec?

– Pani napastnicy zaniosa nasz wstyd do swych loznic malzenskich, gdzie ich dokonania nie beda odpowiadaly oczekiwaniom.

– Rozumiem. Oni sa mlodzi…

– Dzis rano dowiedzielismy sie, ze nie jest to ich pierwsze przestepstwo. To szumowiny, powinni dostac nauczke.

– Dzis rano? O, moj Boze, ktora godzina? Od jak dawna tu jestem?

Bankowiec spojrzal na zegarek.

– Blisko godzine.

– Musze sie dostac z powrotem do mieszkania, i to natychmiast. To wazne.

– Panie pragna naprawic pani odziez. Sa doskonalymi krawcowymi i nie zabierze im to duzo czasu. Byly jednak przekonane, ze nie powinna pani obudzic sie bez ubrania.

Вы читаете Krucjata Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату