zarzutem uprawiania prostytucji nawet twoja osiemdziesiecioletnia ciotke.
– Co chcesz przez to powiedziec?
– To on pelni role lacznika z Bruksela, z Teagartenem w Kwaterze Glownej NATO. Casset jest pewien, ze to na pewno on i nikt poza nim. Maja nawet specjalna linie, ktora pozwala im omijac wszystkie zabezpieczenia i kontrole.
– Co to oznacza?
– Tego Casset nie wie, ale mozesz mi wierzyc, ze jest porzadnie wsciekly.
– Ile mu powiedziales?
– Tylko tyle, ile musialem. Ze analizowalem pewne poszlaki i w pewnej chwili, w najmniej oczekiwanym miejscu, natrafilem na nazwisko Teagartena. Prawdopodobnie to falszywy trop, podrzucony raczej na wabia niz po cokolwiek innego, ale uznalem, ze lepiej bedzie sprawdzic. Poprosilem Casseta, zeby rozegral to po ciemku.
– Jak sie domyslam, oznacza to scisla dyskrecje.
– Pomnozona przez dziesiec. Casset to najbystrzejszy facet w Langley. Nie musialem nic wiecej mowic, wszystko od razu zrozumial. A teraz ma problem, ktorego wczoraj jeszcze nie mial.
– Co zrobi?
– Poprosilem, zeby przez kilka dni nic nie robil i on mi to obiecal. Mowiac konkretnie, mamy czterdziesci osiem godzin, a potem Casset wszystko ujawni.
– Nie wolno mu tego zrobic – stwierdzil stanowczo Bourne. – Ci ludzie staraja sie cos ukryc, niewazne co, byle dalo sie wykorzystac dla zwabienia Szakala. Uzyjemy ich jako przynety, tak jak mnie uzyto trzynascie lat temu.
Conklin opuscil wzrok na podloge, a nastepnie uniosl glowe i spojrzal w twarz Bourne'a.
– Wszystko sprowadza sie do osobistych doswiadczen, prawda? – zapytal. – Im sa bogatsze, tym wiekszy strach…
– Im wieksza przyneta, tym wieksza ryba – przerwal mu Jason. – Dawno temu powiedziales mi, ze kregoslup Carlosa jest kilkakrotnie bardziej rozdety od jego glowy. Nie ulega zadnej watpliwosci, ze jest tak nadal. Jezeli uda nam sie zmusic ktoregos z tych rzadowych wazniakow, zeby sie do niego zwrocil z propozycja zabicia mnie, zgodzi sie bez zastanowienia. Wiesz dlaczego?
– Przed chwila ci powiedzialem: osobiste doswiadczenia.
– Tez, ale nie tylko. Chodzi rowniez o szacunek i uznanie, jakich Carlos nie zaznal od prawie dwudziestu lat. Zaczelo sie w chwili, kiedy Moskwa zrezygnowala z jego uslug i kazala mu czym predzej zniknac. Zarobil miliony, lecz jego klienci raczej nie nalezeli do elity ludzkosci. Roztacza wokol siebie aure strachu, ale uwaza sie go przede wszystkim za psychopate. Nie otacza go legenda, tylko pogarda, co z pewnoscia doprowadza go do szalu.
To, ze po trzynastu latach postanowil wyrownac ze mna rachunki, potwierdza moja teorie… Jestem dla niego najwazniejszy – a wlasciwie nie tyle ja co moja smierc – poniewaz stanowie produkt naszych sluzb specjalnych. Chce udowodnic, nie pozostawiajac cienia watpliwosci, ze jest lepszy od nas wszystkich razem wzietych.
– Moze sie takze obawiac, ze bedziesz w stanie go zidentyfikowac.
– Poczatkowo tez o tym myslalem, ale potem… Przeciez trzynascie lat siedzialem cicho, wiec dlaczego akurat teraz mialby zaczac podejrzewac, ze cos mu grozi z mojej strony?
– Wiec na wszelki wypadek wlazles na dzialke Mo Panova i stworzyles portret psychologiczny Szakala.
– Przeciez zyjemy w wolnym kraju.
– W porownaniu z wieloma innymi, rzeczywiscie, ale do czego nas to wszystko ma zaprowadzic?
– Jestem pewien, ze mam racje.
– To nie jest odpowiedz na moje pytanie.
– Nic nie moze byc falszywe ani podrobione – powiedzial z naciskiem Bourne, pochylajac sie w fotelu ze zlozonymi dlonmi. – Carlos z pewnoscia by to zwietrzyl, bo czegos takiego bedzie przede wszystkim szukal. Panowie z 'Meduzy' musza byc prawdziwi i wpasc w prawdziwa panike.
– Zapewniam cie, ze tak bedzie.
– Do tego stopnia, zeby zdecydowali sie nawiazac kontakt z kims takim jak Szakal.
– Hm, tego juz nie wiem…
– I nigdy sie nie dowiemy – przerwal mu Jason – dopoki nie przekonamy sie, co wlasciwie ukrywaja.
– Ale jesli zaczniemy szukac przez Langley, DeSole natychmiast sie o tym dowie i zaalarmuje pozostalych.
– W takim razie musimy zostawic Langley w spokoju. I tak bede mial dosyc roboty, tylko musisz mi dostarczyc adresy i domowe numery telefonow. Tyle chyba mozesz zrobic, prawda?
– Oczywiscie, bez problemu. Co zamierzasz?
– Co powiesz na to, zeby wedrzec sie do ich domow i powbijac im w dupy igly pomiedzy przystawka a glownym daniem? – odparl z usmiechem Jason.
– Teraz slysze Bourne'a.
– Nie mylisz sie.
Rozdzial 7
Marie St. Jacques Webb powitala karaibski poranek, przeciagajac sie w lozku, po czym natychmiast spojrzala na stojaca niedaleko kolyske. Alison spala gleboko, czego niestety nie mozna bylo o niej powiedziec kilka godzin temu. Zachowywala sie wtedy w taki sposob, ze Johnny, brat Marie, zastukal do drzwi, wsunal sie ostroznie do pokoju i zapytal, czy nie moglby w czyms pomoc. Nie trzeba bylo wielkiej przenikliwosci, by stwierdzic, iz ma gleboka nadzieje, ze nie.
– Moze chcialbys zmienic pieluszke?
– Nawet nie chce o tym myslec! – odparl St. Jacques i pospiesznie zrejterowal.
Teraz jednak slyszala jego glos dobiegajacy z zewnatrz przez zamkniete okiennice. Namawial jej syna, Jamiego, do wyscigu w basenie i celowo mowil tak glosno, ze bylo go z pewnoscia slychac nawet na glownej wyspie archipelagu, Montserrat. Marie zwlokla sie z lozka, podreptala do lazienki, a w cztery minuty pozniej – umyta, uczesana i ubrana w szlafrok – wyszla na gorujace nad basenem patio.
– Czesc, Marie! – zawolal jej opalony, ciemnowlosy, przystojny mlodszy brat, unoszac sie w wodzie obok jej syna. – Mam nadzieje, ze to nie my cie obudzilismy. Wlasnie postanowilismy sie wykapac.
– W zwiazku z tym uznales za stosowne poinformowac brytyjskie patrole przybrzezne w Plymouth.
– Nie zartuj sobie, przeciez juz prawie dziewiata. Tutaj, na wyspach, to pozna pora.
– Dzien dobry, mamusiu. Wujek John pokazywal mi, jak odstraszyc rekina zwyklym kijem!
– Twoj wujek dysponuje niewyczerpanymi pokladami nadzwyczaj istotnej wiedzy, z ktorych, mam nadzieje, nigdy nie bedziesz musial korzystac.
– Na stole znajdziesz dzbanek z kawa, Marie. Pani Cooper przyrzadzi ci na sniadanie, co tylko zechcesz.
– Kawa w zupelnosci wystarczy, Johnny. Zdaje sie, ze w nocy ktos dzwonil. Czy to byl David?
– We wlasnej osobie – odparl brat. – Musimy powaznie porozmawiac. Jamie, wychodzimy z basenu.
– A co z rekinami?
– Zalatwiles je wszystkie, co do jednego. Mozesz przyrzadzic sobie drinka.
– Johnny!
– W lodowce znajdziesz sok pomaranczowy.
John St. Jacaues okrazyl basen i skierowal sie w strone usytuowanego przed oknami sypialni patio, podczas gdy jego siostrzeniec pognal w podskokach do domu.
Marie przygladala sie bratu, dostrzegajac coraz wiecej podobienstw miedzy nim a swoim mezem. Obaj byli wysocy i dobrze zbudowani, obaj poruszali sie pewnym, zdecydowanym krokiem, ale podczas gdy David zwykle wygrywal, Johnny najczesciej schodzil z placu boju pokonany. Nie wiedziala, dlaczego tak sie dzieje, podobnie jak nie miala pojecia, dlaczego David poklada tak ogromne zaufanie w swoim mlodym szwagrze, kiedy dwaj starsi bracia Johnny'ego wydawali sie o tyle solidniejsi i bardziej odpowiedzialni. David – a moze Jason Bourne? – nigdy nie rozmawial z nia na ten temat. Wszelkie pytania zbywal beztroskim smiechem, mowiac, ze zapewne w gre wchodzi irracjonalna sympatia.