w jednym ze szpitali, ktory nam w tym pomoze. Musze do niego zadzwonic. Tymczasem mieszkania bedzie strzegl Selim. Pozniej pojawi sie tu lekarz i ambulans. Doktor wystawi odpowiedni akt zgonu».
Turgut wyjal z kieszeni kilka zabkow czosnku i delikatnie wsunal je w usta zmarlego. Selim wyrwal z jego ciala kolek, dokladnie umyl go w zlewie w rogu pokoju i wlozyl do pieknej skrzynki. Turgut starl wszelkie slady krwi, zabandazowal piers Erozana, zapial mu koszule i przy mojej pomocy nakryl cialo przescieradlem. Martwy mial juz normalna twarz.
«A teraz, przyjaciele, musze prosic was o jeszcze jedna przysluge. Byliscie swiadkami, na co stac nieumarlego, i wszyscy wiemy, ze tacy istnieja. Musicie nieustannie sie strzec. I koniecznie udac sie do Bulgarii, i to najszybciej, jak sie da. Kiedy juz ulozycie plany, zadzwoncie do mnie. – Popatrzyl na mnie twardym wzrokiem. – Gdybysmy sie juz przed
Serdecznie uscisnal nam rece, a Selim niesmialo pocalowal dlon Helen.
«Chodzmy stad» – powiedziala, biorac mnie za reke, i wyprowadzila z posepnego mieszkania.
Szybko zbieglismy po schodach i wyszlismy na ulice'.
54
«Moje pierwsze wrazenie z Bulgarii – i tak juz pozostalo mi w pamieci – to gory widziane z samolotu. Gory wysokie i mroczne, pokryte bujna zielenia. Dostrzeglem zaledwie kilka brazowych nitek traktow prowadzacych posrod urwisk do nielicznych wiosek. Obok mnie siedziala spokojnie Helen, patrzyla przez okno i sciskala moja dlon ukryta pod rozlozona miedzy nami kurtka. Czulem jej ciepla reke, delikatne palce bez zadnych pierscionkow. Od czasu do czasu widzielismy przecinajace urwiska niebieskawe linie. Byly to zapewne gorskie potoki. Obserwujac je, probowalem bezskutecznie wyszukac wzrokiem sylwetke smoka ze splatanym ogonem, ktory stanowilby rozwiazanie naszej zagadki. Niczego jednak podobnego nie wypatrzylem.
Bo i nic tu takiego nie ma, napominalem sie w duchu, to tylko mrzonki, jakie wywoluje we mnie widok dzikich gor. Ich tajemniczosc nietknieta cywilizacja, brak wiosek i miasteczek napawaly mnie jednak nadzieja. Odnosilem wrazenie, ze im glebiej przeszlosc zostala pogrzebana w tej krainie, tym bardziej mogla przetrwac. Mnisi przemierzali zapewne te zapomniane, gorskie szlaki, nad ktorymi teraz sie unosilismy, ale nie znalismy dokladnie ich drogi. Powiedzialem o tym Helen, chcac upewnic sie w swoich nadziejach, ale ona tylko pokrecila glowa.
«Nie wiemy nawet, czy dotarli do Bulgarii, ani rowniez, czy w ogole do niej wyruszyli».
Zlagodzila suche stwierdzenie historyka delikatna pieszczota mojej dloni.
«Zupelnie nie znam historii Bulgarii – powiedzialem. – Czuje sie jak dziecko we mgle».
Helen przeslala mi lagodny usmiech.
«Tez nie jestem ekspertem, ale moge ci powiedziec, ze Slowianie przybyli na te tereny w szostym i siodmym wieku. Wedlug zrodel tureckich w siodmym. Zjednoczyli sie pod berlem bizantyjskim… madrze… a ich pierwszym wladca byl Asparuch. W drugiej polowie dziewiatego wieku car Borys I przyjal chrzescijanstwo. Byl wielkim bohaterem i Bulgaria stanowila potege az do czasu, gdy Turcy skruszyli ja w roku tysiac trzysta dziewiecdziesiatym trzecim».
«A kiedy ich wypedzono?»
«Dopiero w roku tysiac osiemset siedemdziesiatym osmym. Bulgarom pomogla w tym Rosja».
«I wtedy Bulgaria przystapila w obu wojnach do panstw Osi».
«Po drugiej wojnie Sowieci przeprowadzili rewolucje. Ale co moglismy zrobic bez armii radzieckiej?»
Helen obdarzyla mnie slodkim, a jednoczesnie gorzkim usmiechem. Czule uscisnalem jej dlon.
«Mow troche ciszej – powiedzialem. – Jesli nie ty, to ja musze dbac o nasze bezpieczenstwo»'.
«Port lotniczy w Sofii byl bardzo maly. Spodziewalem sie palacu wspolczesnego komunizmu, a wysadzono nas na wysmolowanym pasie startowym. Ruszylismy nim pokornie ze wspolpasazerami. Sadzac po ich jezyku, wiekszosc z nich byla Bulgarami. Przystojni mezczyzni, niektorzy az za bardzo – przedziwna mieszanina typow ludzkich. Slowianie o bialej skorze i ciemnych oczach lub sniadzi i ogorzali, kalejdoskop ras ludzkich o krzaczastych, czarnych brwiach, o sterczacych, zakrzywionych nosach lub o splaszczonych nozdrzach. Mlode kobiety ze skreconymi w loki wlosami o szlachetnych czolach oraz krzepcy starcy, ktorym pozostalo zaledwie kilka zebow. Wszyscy smiali sie, gadali, rozdawali przyjacielskie kuksance. Wysoki mezczyzna mowil cos do swego towarzysza, gestykulujac trzymana w reku zwinieta gazeta. Ich stroje w niczym nie przypominaly zachodnich ubran, choc trudno mi dokladnie okreslic, co az tak obcego bylo w kroju ich marynarek i koszul, w ich masywnych butach i ciemnych kapeluszach.
Zauwazylem tez w tych
Sami Bulgarzy sprawiali wrazenie, jakby nalezeli do innej rasy. Kiedy weszlismy do budynku portu lotniczego i ustawilismy sie w kolejce do odprawy celnej, ogarnal nas jeszcze wiekszy zgielk ludzkich glosow. Stojacy za barierami bliscy i krewni witali przybywajacych glosnymi okrzykami. Nad ich glowami pojawilo sie mnostwo machajacych rak. Ludzie deklarowali przywiezione ze Stambulu niewielkie ilosci pieniedzy i prezenty. Gdy przyszla nasza kolej, uczynilismy to samo. Na widok naszych paszportow brwi mlodego oficera zniknely po prostu pod daszkiem czapki. Zabral nasze dokumenty i dluzsza chwile konferowal o czyms z innym funkcjonariuszem.
«Niedobry znak» – mruknela pod nosem Helen.
Otoczylo nas kilka umundurowanych postaci, a urzednik najwyzszy ranga zaczal zadawac pytania po niemiecku, nastepnie po francusku, a w koncu lamana angielszczyzna. Zgodnie z instrukcja Cvy pokazalem list wystawiony przez uniwersytet w Budapeszcie z prosba, by rzad Bulgarii okazal nam wszelka pomoc w prowadzonych przez nas niezwykle istotnych badaniach, oraz drugi list od znajomego ciotki Helen zatrudnionego w bulgarskiej ambasadzie.
Nie wiem, jak oficer, poslugujacy sie mieszanka angielskiego, wegierskiego i francuskiego, odniosl sie do pisma z uniwersytetu budapesztenskiego, ale pismo z ambasady bylo w jezyku bulgarskim i nosilo oficjalna pieczec. Funkcjonariusz dlugo je studiowal, marszczyl krzaczaste brwi, tak ze prawie opadaly mu na nos. Na jego twarzy pojawil sie wyraz zdziwienia, po czym popatrzyl na nas ze zdumieniem. Zaniepokoilo mnie to bardziej niz jego wczesniejsza, nieskrywana wrogosc, jaka nam okazywal. Odnioslem wrazenie, ze Eva nie do konca powiedziala nam, co jest w tym liscie. Nie moglem o nic pytac i czulem sie bezradny jak rozbitek posrodku morza, kiedy funkcjonariusz szeroko sie usmiechnal i po bratersku klepnal mnie w plecy. Ruszyl do telefonu na zapleczu komory celnej i przez dluzszy czas probowal sie z kims polaczyc. Dreczyl mnie niepokoj, gdy usmiechajac sie do sluchawki, nieustannie zerkal w nasza strone. Stojaca obok mnie Helen poruszyla sie nerwowo. Pojalem, ze rozumie z tego wszystkiego znacznie wiecej niz ja.
Oficer teatralnym gestem odlozyl sluchawke, pomogl zabrac nasze nieco przykurzone walizki i udalismy sie do lotniskowego barku. Tam postawil nam po szklaneczce idacej mocno do glowy wodki zwanej rakija. Wypytywal w roznych lamanych jezykach, kiedy przylaczylismy sie do rewolucji i jak dlugo nalezymy do partii. Jego pytania wcale mnie nie uspokoily. Zastanawialem sie nad niedokladnoscia naszego listu polecajacego, ale cala inicjatywe przekazalem Helen, grzecznie sie usmiechalem i dawalem zdawkowe, wymijajace odpowiedzi. On wznosil toasty za miedzynarodowe braterstwo klasy robotniczej i co chwila napelnial kieliszki. Gdy ktores z nas mowilo cos, jakies frazesy i komunaly, na temat wizyty w jego przepieknym kraju, z szerokim usmiechem krecil przeczaco glowa. Bylem coraz bardziej zdenerwowany i dopiero Helen wyjasnila mi szeptem, ze osobliwoscia kultury bulgarskiej jest to, iz na znak zgody kreca przeczaco glowa, a na znak dezaprobaty kiwaja na tak.
Kiedy bylem juz tak napompowany rakija, ze myslalem, iz zwymiotuje, pojawil sie mezczyzna o posepnej twarzy, w ciemnym garniturze i kapeluszu. Byl odrobine mlodszy ode mnie i mozna by go uznac za calkiem przystojnego, gdyby nie ponury wyraz malujacy sie na jego obliczu. Ale nawet czarne wasy ani ciemne wlosy