kiedy do nas dolaczy».
Turgut troszeczke zbyt ochoczo skinal glowa.
Pobieglem po schodach na pietro; doslownie pobieglem, gdyz pokonywalem po trzy stopnie naraz. Na samej gorze wpadlem na Helen, ktora zlapala sie poreczy, by nie spasc ze schodow.
«Co ty, na Boga, wyprawiasz?!» – zawolala, przytulajac sie do mnie na chwile. Staralem sie nie zwracac uwagi na jej piersi skryte pod czarna sukienka przylegajaca do mego torsu i dlon zacisnieta na moim ramieniu.
«Szukam ciebie – odparlem. – Mocno sie uderzylas? Wybacz, ale troche sie o ciebie niepokoilem. Na tak dlugo zostawilem cie sama».
«Nic mi nie jest – odparla lagodniej. – Przyszedl mi do glowy pewien pomysl. Czy widziales sie z profesorem Bora?»
«On juz tu czeka – wyjasnilem. – Przyprowadzil swego znajomego».
Helen natychmiast poznala mlodego ksiegarza i wdala sie z nim w rozmowe, podczas gdy Turgut wydzwanial do Erozana. Bardzo glosno wydzieral sie do sluchawki.
«Nad tamta czescia miasta przeszla ulewa – wyjasnil. – Podczas takich nawalnic czesto psuja sie telefony. Moj przyjaciel bedzie czekac na nas w archiwum. Po jego glosie wyczulem, ze czuje sie nie najlepiej. To zapewne przeziebienie, ale obiecal, ze przyjdzie. Po drodze kupie pani kilka rogalikow z sezamem, madame» – dodal, calujac, ku memu niezadowoleniu, z galanteria dlon Helen, i pospiesznie opuscilismy dom.
Mialem nadzieje, ze po drodze uda mi sie dyskretnie opowiedziec Turgutowi o pojawieniu sie zlowieszczego bibliotekarza. Nie chcialem robic tego w obecnosci ksiegarza, ktorego prawie nie znalem, zwlaszcza ze profesor wyraznie dal mi do zrozumienia, iz czlowiek ten bardziej niz niechetnie odnosi sie do wszelkich polowan na wampiry. Zanim jednak dotarlismy do pierwszej przecznicy, Turgut wdal sie w ozywiona rozmowe. Z niechecia patrzylem, jak Helen obdarza Turka tak rzadkim u niej milym usmiechem, i czulem zlosc, ze nie mam okazji do przekazania mu tak istotnej informacji. Aksoy szedl obok, od czasu do czasu obrzucal mnie spojrzeniem, ale milczal pograzony w jakichs swoich myslach. Ja ze swej strony nie chcialem mu narzucac sie z banalnymi uwagami o urodzie mijanych ulic.
Drzwi wejsciowe do archiwum byly otwarte. Turgut z pelnym zadowolenia usmiechem stwierdzil, ze jego przyjaciel jak zwykle jest akuratny, i ruszyl w strone wejscia, z galanteria przepuszczajac Helen przodem. Niewielki hol, wylozony przepiekna mozaika, byl opustoszaly. Na biurku lezala otwarta ksiega rejestracyjna oczekujaca pierwszych czytelnikow. Turgut otworzyl przed Helen drzwi i kobieta pierwsza weszla do pograzonej w ciszy i polmroku czytelni. Uslyszalem, jak gwaltownie wciaga powietrze w pluca, i zobaczylem, ze zatrzymuje sie tak raptownie, iz postepujacy za nia Turgut wpadl jej na plecy. Mimo ze nie wiedzialem jeszcze, co sie swieci, wlosy zjezyly mi sie na glowie. Brutalnie odepchnalem profesora i stanalem przy Helen.
Posrodku sali tkwil bez ruchu bibliotekarz i z jakims niezdrowym ozywieniem obserwowal nasze nadejscie. Ale nie byla to przyjazna postac, ktora spodziewalismy sie ujrzec. Nie przyniesiono tez skrzynki z dokumentami, ktore zamierzalismy ponownie przejrzec, ani tez sterty zakurzonych rekopisow dotyczacych historii Stambulu. Twarz bibliotekarza byla smiertelnie blada, jakby odplynelo z niej cale zycie… dokladnie tak: jakby odplynelo z niej zycie. Nie byl to bibliotekarz Turguta, ale nasz – czujny, o lsniacych oczach i nienaturalnie czerwonych ustach. Zerkal na nas lapczywie plonacym, pelnym glodu wzrokiem. Poczulem na sobie jego palace spojrzenie. Natychmiast zaczela pulsowac mi bolesnie reka, ktora z taka moca uderzyl o metalowe regaly. Najwyrazniej konal z glodu. Gdybym nawet zachowal tyle spokoju, by domyslac sie natury tego glodu, nie mialbym czasu na sformulowanie tej mysli. Zanim zdazylem wskoczyc miedzy Helen a te odrazajaca postac, kobieta wyszarpnela z kieszeni zakietu pistolet i strzelila'.
35
«Pozniej widywalem Helen w wielu sytuacjach, nawet takich, kiedy wazylo sie nasze zycie, ale nigdy nie przestawala mnie zadziwiac. Niejednokrotnie zdumiewala mnie fantastyczna umiejetnoscia blyskawicznego kojarzenia pozornie niepowiazanych ze soba faktow, co zazwyczaj owocowalo wnikliwym osadem sprawy, ktora nas akurat interesowala. Mnie zajeloby to o wiele wiecej czasu. A juz wprost porazal mnie ogrom jej wiedzy. Helen byla pelna takich niespodzianek. W koncu zaczalem to traktowac jako rzecz codzienna, mile uzaleznienie sie od jej zdolnosci, ktore zdejmowaly z moich barkow wiele obowiazkow. Ale nigdy nie zaskoczyla mnie bardziej niz wtedy, w Stambule, kiedy strzelila do bibliotekarza.
Nie mialem czasu na dluzsze medytacje, gdyz upiorna postac zatoczyla sie i cisnela w nas ksiazka, ktora przeleciala tuz obok mego lewego ucha, wyrznela w stolik i upadla na podloge. Helen dala krok do przodu, wycelowala z niezawodnoscia, na ktorej widok wprost odebralo mi dech, i ponownie strzelila. Uderzyla mnie cudaczna reakcja stworzenia. Nigdy wczesniej nie widzialem na wlasne oczy zabijanego czlowieka. W wieku jedenastu lat ogladalem tysiace Indian ginacych w karabinowym ogniu, pozniej gangsterow, rabusiow bankowych, bandziorow i oczywiscie hitlerowcow, strzelajacych radosnie na hollywoodzkich planach filmowych. Osobliwa rzecza tej strzelaniny, tej prawdziwej, bylo to, ze choc na ubraniu bibliotekarza, tuz pod mostkiem, wykwitla czerwona plama, czlowiek nie chwycil sie konwulsyjnie rozcapierzona dlonia za rane. Druga kula trafila go w ramie, ale on juz uciekal. Zniknal miedzy regalami na tylach sali.
«Drzwi! – wrzasnal Turgut. – Tam sa drugie drzwi!»
Pobieglismy za nim, wywracajac krzesla i obijajac sie o stoliki. Selim Aksoy, lekki i gibki niczym antylopa, pierwszy dotarl do regalow i zniknal za nimi. Do naszych uszu dotarl odglos gwaltownej szamotaniny, a nastepnie donosny trzask zamykanych drzwi. Ujrzelismy Selima, jak niezdarnie dzwiga sie ze stosu delikatnych, osmanskich rekopisow. Mial zakrwawiona twarz. Turgut podbiegl do drzwi i probowal je otworzyc, ale byly zatrzasniete na glucho. Dolaczylem do niego i wspolnymi silami udalo sie nam je otworzyc. Wybieglismy na opustoszala aleje zastawiona drewnianymi skrzynkami. Sprawdzilismy labirynt okolicznych uliczek i przejsc, ale nigdzie nie dostrzeglismy zbiega. Wypytywani przez Turguta nieliczni przechodnie rowniez nikogo nie widzieli.
Niechetnie wrocilismy do archiwum tylnymi drzwiami. Helen wycierala chusteczka policzek Aksoya. Nigdzie nie dostrzeglem pistoletu, a rekopisy znow spoczywaly schludnie na polkach. Helen popatrzyla na nas i powiedziala cicho:
«Stracil na chwile przytomnosc. Ale teraz juz wrocil do siebie».
«Drogi Selimie, ale cie wyrznal» – stwierdzil Turgut, klekajac obok przyjaciela.
«Ale jestem juz pod dobra opieka» – odparl slabym glosem ranny.
«Widze – zgodzil sie Turgut. – Madame, gratuluje zimnej krwi. Ale trupa nie jest latwo zabic».
«A skad pan wiedzial, ze to trup?» – zapytala zdziwiona.
«0, dobrze wiem – odparl ponurym tonem. – Widzialem twarz tego stwora. Bylo to oblicze nieumarlego. Oblicze jedyne w swoim rodzaju. Widzialem juz kiedys takie». x-
«Strzelalam srebrna kula – wyjasnila Helen. Oparla delikatnie glowe Aksoya na swoim ramieniu i mocniej przycisnela chusteczke do jego policzka. – Ale sam pan widzial, poruszyl sie i pocisk minal serce. Wiem, bardzo ryzykowalam… – przez chwile intensywnie spogladala na mnie, ale nie potrafilem odczytac jej mysli – ale sam pan najlepiej wie, ze moje kalkulacje byly sluszne. Smiertelnik nie podnioslby sie juz po takich kulach».
Ciezko westchnela i poprawila oklad na twarzy mlodego ksiegarza.
Kompletnie oszolomiony spogladalem po zgromadzonym w bibliotece towarzystwie.
«Czy przez caly czas nosilas ze soba bron?» – zapytalem ja w koncu.
«Oczywiscie. – Przelozyla glowe Aksoya przez ramie i popatrzyla w moja strone. – Prosze, pomoz mi go podniesc. – Wspolnie postawilismy ksiegarza na nogi (byl lekki jak dziecko). Usmiechnal sie, skinal glowa i wyswobodzil sie z naszych objec. – Tak, zawsze mam przy sobie bron, zwlaszcza kiedy czuje… niepokoj. A zdobycie jednej czy dwoch srebrnych kul to zaden problem».
«To prawda» – przyznal Turgut, lekko kiwajac glowa.
«Ale gdzie nauczylas sie tak strzelac?» – Wciaz bylem pod wrazeniem chwili, kiedy blyskawicznie wyciagala z kieszeni bron.
«W moim kraju edukacja mlodziezy jest zarowno gleboka, jak i waska – odparla ze smiechem. – Gdy mialam