zaplanuje, zdobedzie pieniadze i zapewni sobie jakies miejsce do spania. Tym razem na pewno sie uda.

Z lazienki wrocil Percy. Ominela go zasadnicza czesc dramatu, jaki rozegral sie w jadalni, ale wygladalo na to, ze bral udzial w innych, nie mniej emocjonujacych wydarzeniach, gdyz na policzkach mial zywe rumience i sprawial wrazenie mocno podekscytowanego.

– Cos niesamowitego! – oznajmil wszystkim zebranym w kabinie. – Przed chwila spotkalem w lazience pana Membury'ego. Mial rozpieta marynarke i wsadzal koszule w spodnie, i wiecie, co zobaczylem? Pod pacha ma kabure z rewolwerem!

ROZDZIAL 15

Clipper zblizal sie do punktu bez powrotu.

O dziesiatej wieczorem zdenerwowany, nie wypoczety i zestresowany Eddie Deakin przejal ponownie sluzbe. Slonce skrylo sie juz za linia horyzontu, pozostawiajac samolot w ciemnosci. Zmienila sie rowniez pogoda: w okna siekl gesty deszcz, niebo zasnulo sie chmurami, a porywisty wiatr trzasl bez odrobiny szacunku wielkim samolotem i zamknietymi w nim pasazerami.

Zazwyczaj najgorsza pogoda panowala na niskich wysokosciach, lecz mimo to kapitan Baker prowadzil maszyne tuz nad falami, „polowal na wiatr”, czyli staral sie znalezc pulap, na ktorym przeciwny zachodni wiatr dal z najmniejsza sila.

Eddie bal sie, poniewaz wiedzial, ze maszyna ma za malo paliwa. Zajawszy swoje stanowisko wzial sie do obliczania odleglosci, jaka uda im sie pokonac na zapasie, ktory zostal w zbiornikach. Poniewaz warunki atmosferyczne okazaly sie nieco gorsze, niz wynikalo z zapowiedzi, silniki z pewnoscia zuzyly wiecej paliwa niz zwykle. Jesli zapas mial nie wystarczyc na dotarcie do Nowej Fundlandii, powinni zawrocic, nim mina punkt bez powrotu.

Co sie wtedy stanie z Carol-Ann?

Tom Luther z pewnoscia bral pod uwage mozliwosc, ze Clipper przybedzie do celu z opoznieniem. Musial miec jakis sposob na skontaktowanie sie ze wspolnikami, by potwierdzic realizacje wczesniej ustalonego planu lub wprowadzic do niego poprawki.

Jesli jednak samolot zawroci, Carol-Ann pozostanie w rekach porywaczy co najmniej przez nastepne dwadziescia cztery godziny.

Wiekszosc czasu przeznaczonego na odpoczynek Eddie spedzil siedzac w kabinie numer jeden i wpatrujac sie w okno nie widzacym spojrzeniem. Nawet nie probowal zasnac, wiedzac, ze i tak mu to sie nie uda. Dreczyly go okropne wizje: Carol-Ann zalewajaca sie lzami, zwiazana lub ciezko pobita; Carol-Ann przerazona, blagajaca, rozhisteryzowana, zdesperowana. Co piec minut z najwyzszym trudem powstrzymywal sie, by nie rabnac piescia w szybe lub by nie pobiec na gore, na poklad nawigacyjny i zapytac Mickeya Finna, swego zastepce, o zuzycie paliwa.

Jego zdenerwowanie bylo tak duze, ze pozwolil sobie na niewybaczalny blad, za jaki bez watpienia nalezalo uznac bezceremonialne potraktowanie Toma Luthera podczas kolacji. Straszliwy pech sprawil, ze posadzono ich przy tym samym stoliku. Po posilku Jack Ashford, nawigator, urzadzil mu dluzszy wyklad i wtedy Eddie zrozumial, jak glupio postapil. Teraz Jack wiedzial, ze miedzy Deakinem i Lutherem istnieje jakis zwiazek. Eddie odmowil jakichkolwiek wyjasnien, Jack zas nie nastawal – na razie. Eddie przysiagl sobie w duchu, ze teraz bedzie znacznie ostrozniejszy. Gdyby w umysle kapitana Bakera powstal chocby cien podejrzenia, ze jeden z jego oficerow stal sie obiektem szantazu, z pewnoscia przerwalby lot, a wtedy Eddie nie moglby uczynic nic, by pomoc Carol-Ann. W ten sposob zyskal jeszcze jeden powod do niepokoju.

Jednak jego nieuprzejme zachowanie wobec Toma Luthera poszlo w niepamiec w zwiazku z awantura, jaka wybuchla miedzy Mervynem Loveseyem i lordem Oxenford. Eddie nie byl jej swiadkiem – pograzony w niewesolych myslach siedzial wtedy w kabinie numer jeden – ale stewardzi zdali mu pozniej dokladna relacje. Jego zdaniem Oxenford byl gburem, ktoremu nalezalo utrzec nosa, dokladnie tak, jak zrobil to kapitan Baker. Szkoda, ze taki bystry chlopak jak Percy mial takiego beznadziejnego ojca.

Za kilka minut ostatnia tura pasazerow powinna skonczyc posilek i na pokladzie pasazerskim zapanuje spokoj. Starsi poloza sie od razu spac, wiekszosc zas, nie odczuwajac sennosci z powodu podniecenia lub strachu, posiedzi jeszcze godzine lub dwie, by wreszcie ulec prawu natury i kolejno udac sie na spoczynek. Kilku twardzieli zasiadzie zapewne do gry w karty, co jakis czas zamawiajac nowe drinki, ale nawet jesli sie upija, to nie nalezalo sie spodziewac z ich strony zadnych klopotow.

Eddie z rosnacym niepokojem nanosil na wykres rzeczywiste zuzycie paliwa. Gruba czerwona linia biegla zdecydowanie powyzej cienkiej; wykonanej olowkiem przed startem z Foynes. Nalezalo tego oczekiwac, bo przeciez sfalszowal tamte obliczenia, ale w zwiazku ze zla pogoda roznica byla znacznie wieksza, niz sie spodziewal.

Kiedy zabral sie do obliczania maksymalnego zasiegu samolotu, niepokoj zamienil sie w strach. Po uwzglednieniu warunkow lotu jedynie z trzema pracujacymi silnikami – a tego wymagaly od niego wzgledy bezpieczenstwa – okazalo sie, ze nie zdolaja dotrzec do Nowej Fundlandii.

Powinien natychmiast zawiadomic o tym kapitana, ale tego nie uczynil.

Brakowalo doslownie kilkunastu litrow; na czterech silnikach powinni doleciec do celu. Poza tym, sytuacja w kazdej chwili mogla ulec zmianie. Na przyklad wiatr mogl stracic nieco na sile, dzieki czemu spadloby zuzycie paliwa. Wreszcie, gdyby mialo dojsc do najgorszego, mogli zmienic trase i przeleciec przez srodek sztormu, skracajac znacznie droge. Tyle tylko, ze pasazerowie musieliby zniesc troche niewygod, bo samolotem rzucaloby na wszystkie strony.

Siedzacy po jego lewej stronie radiooperator zapisywal wlasnie nadawana alfabetem Morse'a depesze. Eddie stanal za nim i zajrzal mu przez ramie w nadziei, ze bedzie to prognoza pogody zapowiadajaca zmniejszenie sily wiatru.

Tresc depeszy wprawila go w zdumienie.

Nadawca bylo FBI, adresatem zas ktos nazwiskiem Ollis Field.

„Biuro otrzymalo wiadomosc, ze na pokladzie samolotu moga znajdowac sie wspolnicy wiadomych przestepcow. Zalecamy zachowanie szczegolnej ostroznosci i otoczenie wieznia wzmozona opieka.”

Co to moglo znaczyc? Czy mialo cos wspolnego z porwaniem Carol-Ann? Eddiemu az zakrecilo sie w glowie, kiedy usilowal rozwazyc wszystkie mozliwosci naraz.

Radiooperator jednym ruchem oderwal kartke z depesza.

– Kapitanie! – zawolal. – Mysle, ze powinien pan to przeczytac.

Jack Ashford podniosl glowe znad stolu z mapami, zaalarmowany tonem glosu Bena. Eddie wzial od Bena depesze, pokazal ja Jackowi, a nastepnie zaniosl kapitanowi Bakerowi, ktory jadl wlasnie stek z puree ziemniaczanym przy stoliku w glebi kabiny. Kiedy przeczytal wiadomosc, jego twarz zachmurzyla sie.

– To mi sie zupelnie nie podoba – powiedzial. – Ten Ollis Field jest zapewne agentem FBI.

– To ktorys z pasazerow? – zapytal Eddie.

– Tak. Od poczatku wydawalo mi sie, ze jest w nim cos podejrzanego. W niczym nie przypomina typowego pasazera Clippera. W Foynes ani na chwile nie wyszedl z samolotu.

Eddie, w przeciwienstwie do nawigatora, nie zwrocil na niego uwagi.

– Wiem, kogo ma pan na mysli – powiedzial Jack, drapiac sie po pokrytej cieniem zarostu brodzie. – Taki zupelnie lysy facet. Jest z nim jeszcze jeden gosc, znacznie mlodszy i duzo lepiej ubrany. Dziwna z nich para.

– Ten chlopak jest zapewne wiezniem – mruknal kapitan. – Zdaje sie, ze nazywa sie Frank Gordon.

Mozg Eddiego pracowal na najwyzszych obrotach.

– A wiec dlatego w Foynes zostali na pokladzie! Ten facet z FBI bal sie, zeby szczeniak mu nie bryknal.

Kapitan skinal ponuro glowa.

– Widocznie dostali zgode na ekstradycje Gordona z Wielkiej Brytanii, a nikt raczej nie robilby sobie tyle zachodu, gdyby chodzilo o zwyklego zlodziejaszka. Chlopak musi byc niebezpiecznym przestepca. Wprowadzili go na poklad nie mowiac mi ani slowa!

– Ciekawe, co przeskrobal – mruknal Ben.

– Frank Gordon… – powtorzyl z zastanowieniem Jack. – Chyba cos sobie przypominam. Zaczekajcie chwile… Wiem! Zaloze sie, ze to Frankie Gordino!

Eddie czytal o Gordinie w gazetach. Frankie pelnil funkcje egzekutora w jednym z gangow dzialajacych na obszarze Nowej Anglii. Rozeslano za nim listy goncze w zwiazku z wydarzeniami, jakie mialy miejsce w pewnym

Вы читаете Noc Nad Oceanem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату