Wzruszyl ramionami.

– Coz, jak widac nie udalo ci sie. Jestes za malo sprytna, zeby mnie przechytrzyc.

– A ty jestes zbyt glupi, zeby zorientowac sie, kiedy nalezy sie taktownie wycofac!

– Nigdy nie uwazalem sie za wzor taktu.

– Kim ona wlasciwie jest? Widzialam, ze ma obraczke!

– Jest wdowa. Poza tym, nie masz prawa mowic o niej z taka wyzszoscia. To ty jestes mezatka, a mimo to spedzisz te noc ze swoim amantem.

– Przynajmniej bedziemy spac osobno w ogolnie dostepnej kabinie, a nie ukryci w zacisznym wnetrzu apartamentu dla nowozencow!

Mowiac to zdusila kielkujace w niej poczucie winy, gdyz doskonale pamietala, ze zaledwie przed kilkoma minutami planowala uczynic cos wrecz przeciwnego.

– Tyle tylko, ze ja nie mam romansu z pania Lenehan, podczas gdy ty przez cale lato zadzieralas spodnice dla tego chuderlawego playboya! – syknal z wsciekloscia.

– Nie staraj sie byc wulgarny! – parsknela, choc wiedziala, ze Mervyn ma racje. Robila dokladnie to, co powiedzial: wyskakiwala z majtek za kazdym razem, kiedy udalo jej sie zostac z Markiem sam na sam. Tak wlasnie bylo.

– Jezeli ja jestem wulgarny mowiac o tym, ty robiac to bylas znacznie bardziej wulgarna!

– Ale przynajmniej zachowywalam sie dyskretnie. Nie chwalilam sie tym i nie staralam sie ciebie upokorzyc.

– Wcale nie jestem tego taki pewien. Prawdopodobnie okaze sie, ze jestem jedyna osoba w Manchesterze, ktora nie miala zielonego pojecia o tym, co robisz. Cudzoloznice nigdy nie sa tak dyskretne, jak im sie wydaje.

– Nie mow o mnie w ten sposob! – zaprotestowala.

– A dlaczego? Przeciez tym wlasnie jestes, czyz nie tak?

– Ale to okropnie brzmi… – szepnela, odwracajac spojrzenie.

– Ciesz sie, ze teraz nie kamienuje sie takich kobiet, jak to bylo w czasach biblijnych.

– Wstretne slowo!

– Powinnas wstydzic sie czynu, nie slowa.

– Jestes obrzydliwie porzadny – powiedziala ze znuzeniem. – Nigdy w zyciu nie zrobiles niczego niewlasciwego, zgadza sie?

– Oczywiscie, ze nie! – odparl gniewnie.

Nie miala do niego sily.

– Odeszly od ciebie dwie kobiety, ale ty za kazdym razem byles calkowicie niewinny! Czy nigdy nie zaswitalo ci podejrzenie, ze to ty popelniles jakis blad?

Dopiero to naprawde do niego dotarlo. Chwycil ja za ramiona tuz nad lokciami i potrzasnal.

– Dawalem ci wszystko, czego chcialas! – warknal.

– Ale nigdy cie nie obchodzilo, co naprawde czuje i mysle! – krzyknela. – Nigdy! Wlasnie dlatego od ciebie odeszlam.

Sprobowala go odepchnac, kiedy nagle otworzyly sie drzwi i do apartamentu wszedl Mark. Przez chwile stal bez ruchu, przygladajac im sie w milczeniu, po czym zapytal:

– Co sie dzieje, Diano? Masz zamiar spedzic tu noc?

Wyswobodzila sie z uscisku Mervyna.

– Nie – odparla wyniosle. – To kabina pani Lenehan… i Mervyna.

Mark rozesmial sie pogardliwie.

– Niezle! Musze to wykorzystac w jakims scenariuszu.

– Nie ma w tym nic zabawnego! – zaprotestowala.

– Oczywiscie, ze to zabawne – odparl. – Facet goni za swoja zona jak wariat, ale kiedy ja wreszcie dopadl, natychmiast zamyka sie z inna kobieta w apartamencie dla nowozencow.

Diana byla oburzona jego podejsciem do sprawy i wbrew wlasnej woli zaczela bronic Mervyna.

– Nie mial wyboru! – prychnela ze zniecierpliwieniem. – To jedyne wolne miejsca, jakie zostaly w samolocie.

– Powinnas sie cieszyc – ciagnal Mark. – Jesli sie w niej zakocha, moze zostawi cie w spokoju.

– Czy nie widzisz, ze jestem przygnebiona?

– Widze, ale nie mam pojecia dlaczego. Przeciez juz go nie kochasz, a czasem mowisz o nim tak, jakbys go wrecz nienawidzila. Odeszlas od niego. Czemu wiec tak bardzo cie obchodzi, z kim bedzie spal?

– Nie wiem czemu, ale obchodzi! Czuje sie upokorzona!

Mark nie zdobyl sie na okazanie jej wspolczucia.

– Kilka godzin temu postanowilas do niego wrocic, ale rozzloscil cie, wiec zmienilas zdanie. Teraz znowu wsciekasz sie na niego za to, ze nie bedzie spal z toba, tylko z kims innym.

– Ja z nikim nie spie! – wtracil sie Mervyn.

Mark zignorowal go.

– Jestes pewna, ze juz go nie kochasz? – zapytal Diane.

– Postepujesz wstretnie, pytajac mnie teraz o to!

– Wiem, ale mimo to odpowiedz.

– Tak, jestem tego pewna i nienawidze cie za to, ze mogles w to watpic! – odparla Diana, po czym wybuchnela placzem.

– W takim razie udowodnij, ze naprawde tak myslisz, i przestan zajmowac sie tym, gdzie on spi.

– Nigdy nie bylam dobra w testach! – krzyknela. – Daj mi spokoj z ta swoja przekleta logika! To nie kolko dyskusyjne.

– Zgadza sie – rozlegl sie czyjs glos. Cala trojka odwrocila sie, by ujrzec stojaca w drzwiach Nancy Lenehan. W blekitnym jedwabnym szlafroku wygladala niezwykle atrakcyjnie. – Odnosze wrazenie, ze to moja kabina. Co tu sie dzieje, do licha?

ROZDZIAL 17

Margaret Oxenford byla zdenerwowana i zawstydzona. Nie ulegalo dla niej najmniejszej watpliwosci, ze pozostali pasazerowie pamietaja okropna scene w jadalni i sa przekonani o tym, iz ona podziela oburzajace poglady swojego ojca. Bala sie spojrzec komukolwiek w twarz.

Harry Marks ocalil resztki jej godnosci. Postapil bardzo wielkodusznie, kiedy pomogl jej wstac z miejsca, a nastepnie podal ramie i wyprowadzil z kabiny. Byl to drobny gest, pozornie bardzo blahy, ale dla niej mial ogromne znaczenie.

Nie zmienialo to jednak faktu, iz zachowala jedynie czesc szacunku do samej siebie i zywila ogromny zal do ojca za to, ze przez niego znalazla sie w tak wstydliwym polozeniu.

Po kolacji w kabinie przez dwie godziny panowalo gluche milczenie. Kiedy pogoda zaczela sie wyraznie psuc, ojciec i matka poszli przebrac sie w nocne stroje.

– Moze poszlibysmy ich przeprosic? – zaproponowal Percy ku jej zaskoczeniu.

W pierwszym odruchu pomyslala, ze bedzie to oznaczac kolejna porcje wstydu i upokorzenia.

– Watpie, czy starczy mi odwagi – odparla.

– Po prostu podejdziemy do barona Gabona i profesora Hartmanna i powiemy, ze jest nam przykro z powodu zachowania ojca.

Pomysl, aby choc czesciowo naprawic szkody wyrzadzone przez ojca, byl bardzo kuszacy. Chyba poczulaby sie po tym troche lepiej.

– Ojciec bedzie wsciekly – zauwazyla.

– Nie musi o niczym wiedziec. Poza tym, nic mnie to nie obchodzi. Moim zdaniem kompletnie zdziwaczal. Juz sie go nie boje.

Margaret byla ciekawa, czy tak jest naprawde. Jako maly chlopiec Percy czesto powtarzal, ze nie boi sie ojca, mimo ze w rzeczywistosci drzal ze strachu przed nim. Ale teraz nie byl juz malym chlopcem.

Вы читаете Noc Nad Oceanem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату