Poczula cos w rodzaju niepokoju na mysl o tym, ze Percy moglby wymknac sie spod kontroli ojca. Tylko ojciec potrafil poskromic jej nieobliczalnego brata. Do czego okaze sie zdolny, kiedy zniknie trzymajaca go w mocnym uscisku reka?

– Chodzmy – powiedzial Percy. – Zrobmy to od razu. Sprawdzilem, ze siedza w kabinie numer trzy.

Margaret nadal sie wahala. Nie mogla zdobyc sie na to, by podejsc do ludzi, ktorych zniewazyl ojciec. W ten sposob mogla sprawic im jeszcze wiecej bolu. Moze woleliby jak najpredzej zapomniec o tym zdarzeniu? Ale bylo takze calkiem prawdopodobne, iz w glebi duszy zastanawiali sie, ilu pasazerow podziela poglady lorda Oxenford. Chyba przyniesie im ulge swiadomosc, ze nawet jego wlasne dzieci potepiaja rasistowskie uprzedzenia?

Postanowila, ze jednak to zrobi. Do tej pory czesto brakowalo jej zdecydowania i zazwyczaj bardzo tego zalowala. Wstala, lecz natychmiast musiala chwycic sie oparcia fotela, gdyz samolot zataczal sie jak pijany.

– W porzadku – powiedziala. – Chodzmy.

Drzala z niepokoju, ale ciagle podskoki maszyny i koniecznosc balansowania cialem dla utrzymania rownowagi doskonale maskowaly jej strach. Ruszyla pierwsza w kierunku kabiny numer trzy.

Gabon i Hartmann siedzieli naprzeciwko siebie po prawej stronie przejscia, patrzac w kierunku ogona. Hartmann byl pograzony w lekturze; zgarbiony, z nisko pochylona glowa, niemal dotykal nosem strony pokrytej skomplikowanymi wzorami matematycznymi. Gabon nic nie robil, tylko wpatrywal sie przed siebie znudzonym wzrokiem, wiec zobaczyl ich pierwszy. Kiedy Margaret zatrzymala sie przy nim i chwycila oparcia jego fotela, wyraznie zesztywnial, po czym zmierzyl ja nieprzychylnym spojrzeniem.

– Przyszlismy, zeby panow przeprosic – powiedziala Margaret.

– Dziwie sie, skad macie tyle tupetu – odparl Gabon nienaganna angielszczyzna, z ledwie uchwytnym sladem francuskiego akcentu.

Margaret liczyla na inne przywitanie, lecz mimo to brnela dalej.

– Mnie i mojemu bratu jest ogromnie przykro z powodu zaistnialej sytuacji. Powiedzialam juz wczesniej panu profesorowi, ze darze go ogromnym podziwem.

Hartmann podniosl glowe znad ksiazki i skinal glowa, potwierdzajac jej slowa, ale Gabona to bynajmniej nie udobruchalo.

– Ludzie tacy jak wy czesto mowia, ze jest im ogromnie przykro z jakiegos powodu. – Margaret wpatrywala sie w podloge, zalujac, ze zgodzila sie na pomysl Percy'ego. – W Niemczech mieszka mnostwo kulturalnych, zamoznych obywateli, ktorym „jest ogromnie przykro” w zwiazku z wydarzeniami, jakie maja tam miejsce. Czy jednak robia cokolwiek, zeby im zapobiec? Czy wy cokolwiek robicie?

Margaret zarumienila sie po uszy. Nie wiedziala, co powiedziec.

– Daj spokoj, Philippe – odezwal sie lagodnie Hartmann. – Nie widzisz, jacy sa mlodzi? – Spojrzal na Margaret. – Przyjmuje wasze przeprosiny i dziekuje za nie.

– O, moj Boze… – szepnela. – Czyzbym wszystko jeszcze pogorszyla?

– Skadze znowu, moje dziecko – odparl Hartmann. – Udalo ci sie sporo naprawic. Jestem ci za to bardzo wdzieczny. Moj przyjaciel baron nadal nie posiada sie z oburzenia, ale wydaje mi sie, ze predzej czy pozniej przyzna mi racje.

– Mysle, ze powinnismy juz isc – wykrztusila niezrecznie Margaret.

Hartmann skinal glowa.

– Jeszcze raz goraco przepraszamy – powiedzial Percy, po czym oboje odwrocili sie i wyszli.

Kiedy zataczajac sie dotarli do swojej kabiny, Davy wlasnie zabieral sie do slania lozek. Harry gdzies zniknal; prawdopodobnie poszedl przebrac sie do snu. Margaret postanowila uczynic to samo. Wyjela spod fotela swoja walizeczke i poszla do damskiej toalety. W drzwiach minela sie z matka, wygladajaca wrecz olsniewajaco w orzechowym szlafroku.

– Dobrej nocy, kochanie – powiedziala lady Oxenford.

Margaret nie odezwala sie ani slowem.

W zatloczonej toalecie przebrala sie szybko w bawelniana koszule i szlafrok frotte. W porownaniu z lsniacymi jedwabiami i atlasami innych kobiet jej nocny stroj wygladal niezwykle skromnie, ale ona nie zwracala na to uwagi. Okazanie skruchy nie przynioslo jej zadnej ulgi, gdyz musiala przyznac, ze baron Gabon mial sporo racji. Rzeczywiscie bardzo latwo bylo powiedziec „przepraszam”, a potem natychmiast zapomniec o calej sprawie.

Po powrocie do kabiny zastala rodzicow w lozkach; z koi ojca dobiegalo przytlumione chrapanie. Lozko Margaret bylo jeszcze nie rozlozone, wiec musiala chwilowo usiasc w saloniku.

Zdawala sobie doskonale sprawe, ze istnieje tylko jedna droga wyjscia z sytuacji, w jakiej sie znalazla: musi opuscic rodzicow i zaczac samodzielne zycie. Byla teraz zdecydowana bardziej niz kiedykolwiek, by tak uczynic, ale w dalszym ciagu nie zblizyla sie ani o krok do rozwiazania praktycznych problemow pieniedzy, pracy i mieszkania.

Przysiadla sie do niej pani Lenehan, ta atrakcyjna kobieta, ktora zjawila sie na pokladzie samolotu dopiero w Foynes. Miala na sobie czarna koszule nocna i jasnoblekitny peniuar.

– Chcialam zamowic kieliszek brandy, ale stewardzi sa chyba bardzo zajeci – powiedziala. Mimo to nie sprawiala wrazenia mocno zawiedzionej. – Nie sadzisz, ze wyglada to jak pizamowe przyjecie albo nocna zabawa w internacie? – zauwazyla, wskazujac ruchem reki innych pasazerow. – Wszyscy biegaja w dezabilu.

Margaret nigdy nie uczestniczyla w pizamowym przyjeciu ani nie spala w internacie.

– Tak, to bardzo niezwykle – odparla tylko. – Zupelnie jakbysmy nalezeli do jednej rodziny.

Nancy Lenehan zapiela pas. Najwyrazniej miala ochote na pogawedke.

– Trudno zachowywac sie dystyngowanie, kiedy jest sie w koszuli nocnej. Nawet Frankie Gordino w pizamie wyglada bardzo zabawnie.

W pierwszej chwili Margaret nie byla pewna, kogo jej rozmowczyni ma na mysli. Dopiero pozniej przypomniala sobie o podsluchanej przez Percy ego rozmowie miedzy kapitanem a agentem FBI.

– To ten wiezien?

– Tak.

– Nie boi sie go pani?

– Chyba nie. Przeciez nie zrobi mi nic zlego.

– Ale podobno jest morderca i nie tylko…

– W slumsach zawsze bedzie kwitla przestepczosc. Gdyby zabraklo Gordina, to samo zrobilby ktos inny. Wolalabym, zeby zostal na swoim miejscu. Hazard i prostytucja istnialy juz w czasach, kiedy Bog byl jeszcze malym chlopcem, skoro wiec nie mozna ich wykorzenic, to chyba lepiej, zeby byly ujete w jakies organizacyjne ramy.

Margaret byla zaszokowana; moze to atmosfera panujaca w samolocie sprawiala, ze ludzie stawali sie bardziej otwarci? Poza tym, w mieszanym towarzystwie pani Lenehan z pewnoscia nie wyglaszalaby tak chetnie swoich pogladow. Kobiety zawsze byly bardziej praktyczne, jesli w poblizu nie krecil sie zaden mezczyzna. Tak czy inaczej, Margaret sluchala jej z otwartymi ustami.

– Czy nie nalezaloby dazyc do tego, by przestepczosc byla raczej zdezorganizowana?

– Oczywiscie, ze nie. Bedac zorganizowana podlega jednoczesnie pewnym ograniczeniom. Kazdy gang ma swoje terytorium i nie dziala nigdzie poza nim. Nie napadaja na ludzi na Piatej Alei i nie sciagaja haraczu od Klubu Harwardzkiego, wiec po co ich niepokoic?

Margaret nie mogla sie tak latwo z tym pogodzic.

– A co z biednymi ludzmi, ktorych hazard pozbawia srodkow do zycia? Co z dziewczetami tracacymi zdrowie?

– To wcale nie znaczy, ze chce pozostawiac ich wlasnemu losowi – odparla Nancy Lenehan. Margaret spojrzala na nia uwaznie, by upewnic sie, czy kobieta nie zartuje. – Posluchaj: zajmuje sie robieniem butow. Tak, wlasnie z tego zyje; mam fabryke obuwia – dodala, widzac zdumienie malujace sie na twarzy dziewczyny. – Buty, ktore produkuje, sa tanie i wytrzymuja piec do dziesieciu lat. Jezeli masz ochote, mozesz kupic jeszcze tansze, ale za to nic nie warte. Maja tekturowe podeszwy, ktore przecieraja sie po dziesieciu dniach. Mozesz mi wierzyc albo nie, ale sa ludzie, ktorzy mimo to je kupuja! Jezeli o mnie chodzi, to uwazam, ze robiac dobre buty spelnilam swoj obowiazek. Skoro ktos woli miec gorsze, ja nie moge na to juz nic poradzic, a jesli ktos inny wydaje pieniadze na hazard zamiast zjesc porzadny obiad, to takze nie jest moja sprawa.

– Czy byla pani kiedys biedna? – zapytala Margaret.

Nancy rozesmiala sie.

– Dobre pytanie. Nie, nie bylam, wiec moze nie powinnam wypowiadac sie na ten temat. Moj dziadek robil

Вы читаете Noc Nad Oceanem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату