buty recznie, a ojciec wybudowal fabryke, ktora teraz prowadze. Nic nie wiem o zyciu w slumsach. A ty?

– Niewiele, ale wydaje mi sie, ze istnieja rozne przyczyny, dla ktorych ludzie uprawiaja hazard, kradna lub sprzedaja swoje ciala. Robia to nie dlatego, ze sa glupi, ale dlatego, ze sa ofiarami okrutnego systemu.

– Mowisz tak, jakbys byla komunistka – zauwazyla bez wrogosci Nancy Lenehan.

– Raczej socjalistka – poprawila ja Margaret.

– W porzadku – zgodzila sie z zadziwiajaca latwoscia kobieta. – W przyszlosci najprawdopodobniej zmienisz poglady – kazdy je zmienia, w miare jak sie starzeje – ale przynajmniej na poczatku trzeba byc idealista, bo wtedy jest szansa na poprawe. Nie, nie jestem cyniczna. Uwazam, ze powinnismy wyciagac wnioski z naszych doswiadczen, lecz zarazem nie rezygnowac z idealow. Pewnie zastanawiasz sie, dlaczego prawie ci takie kazanie? Byc moze dlatego, ze wlasnie dzisiaj koncze czterdziesci lat.

– Wszystkiego najlepszego.

Margaret zwykle okropnie draznili ludzie mowiacy jej protekcjonalnie, ze na pewno zmieni zapatrywania, kiedy dorosnie. Zwykle siegali po ten argument wtedy, kiedy brakowalo im innych, bardziej konkretnych, ale wstydzili sie do tego przyznac. Jednak pani Lenehan byla zupelnie inna.

– A jakie sa pani idealy? – zapytala Margaret.

– Po prostu chce robic dobre buty – odparla, wzruszajac ramionami. – Wiem, ze to niewiele, ale dla mnie ma to ogromna wartosc. Zycie ulozylo mi sie calkiem niezle. Mieszkam w pieknym domu, moi synowie maja wszystko, czego potrzebuja, wydaje mnostwo pieniedzy na stroje. Skad to sie wzielo? Stad, ze robie dobre buty. Gdybym produkowala takie z tekturowymi podeszwami, czulabym sie jak zlodziej. Niczym nie roznilabym sie od Frankiego.

– To raczej socjalistyczny punkt widzenia – zauwazyla Margaret z usmiechem.

– Po prostu odziedziczylam poglady po ojcu – odparla Nancy z odrobina melancholii. – A ty skad wzielas swoje? Wiem, ze na pewno nie od ojca.

Margaret zarumienila sie.

– A wiec slyszala pani o tej awanturze podczas kolacji…

– Widzialam ja na wlasne oczy.

– Musze odejsc od rodzicow.

– Co cie powstrzymuje?

– Mam dopiero dziewietnascie lat.

– I co z tego? Nawet dziesieciolatki uciekaja z domu.

– Ja tez sprobowalam, ale wpakowalam sie w okropne klopoty i znalazla mnie policja.

– Latwo sie poddajesz.

Margaret bardzo zalezalo na tym, by dla pani Lenehan bylo zupelnie jasne, ze to niepowodzenie nie mialo nic wspolnego z brakiem odwagi.

– Nie mam wlasnych pieniedzy i nic nie potrafie. Nie otrzymalam nawet porzadnego wyksztalcenia. Nie wiem, w jaki sposob moglabym zarobic na zycie.

– Moja droga, znajdujesz sie w drodze do Ameryki. Wiekszosc ludzi, ktorzy przybyli tam przed toba, rozporzadzala znacznie mniejszym kapitalem, a teraz niektorzy sa juz milionerami. Potrafisz czytac i pisac po angielsku, jestes ladna, inteligentna… na pewno bez problemu znalazlabys prace. Nawet ja bylabym gotowa cie zatrudnic.

Kiedy Margaret uswiadomila sobie, ze oto trafia sie jej niepowtarzalna szansa, jej serce wywinelo z radosci koziolka.

– Naprawde? – zapytala. – Naprawde przyjelaby mnie pani do pracy?

– Oczywiscie.

– A jaka otrzymalabym posade?

Nancy Lenehan zastanowila sie przez chwile.

– Na poczatek umiescilabym cie w dziale sprzedazy. Musialabys nalepiac znaczki na koperty, przyrzadzac kawe, udzielac informacji przez telefon, zabawiac klientow rozmowa. Gdybys sie sprawdzila, wkrotce awansowalabys na mlodsza asystentke.

– Co to znaczy?

– Ze robisz dokladnie to samo, tylko za wieksze pieniadze.

Margaret wydawalo sie, ze to jakis nieprawdopodobny sen.

– Moj Boze! Prawdziwa praca w prawdziwym biurze… – wyszeptala z rozmarzeniem.

Nancy rozesmiala sie.

– Wiekszosc ludzi uwaza to za niewdzieczna harowke!

– Dla mnie to bylaby niezwykla przygoda.

– Moze poczatkowo.

– Czy pani mowi zupelnie serio? – zapytala powaznie Margaret. – Jesli za tydzien zjawie sie w pani gabinecie, da mi pani te prace?

Nancy Lenehan spojrzala na nia z zaskoczeniem.

– Boze, ty nie zartujesz, prawda? Wydawalo mi sie, ze nasza rozmowa jest czysto teoretyczna…

Margaret poczula, jak ogarnia ja czarna rozpacz.

– A wiec nic z tego? To byly tylko slowa?

– Bardzo chcialabym cie zatrudnic, ale istnieje jeden maly problem: moze tak sie zdarzyc, ze za tydzien sama bede bez pracy.

– Co pani ma na mysli? – wykrztusila Margaret przez lzy.

– Moj brat usiluje zabrac mi fabryke.

– W jaki sposob?

– To bardzo skomplikowana sprawa, a poza tym, moze mu sie nie udac. Walcze z nim, ale nie jestem w stanie przewidziec, jak to sie skonczy.

Margaret nie mogla uwierzyc, ze szansa, ktora jeszcze przed chwila wydawala sie tak realna, teraz moze wymknac sie jej z rak.

– Musi pani zwyciezyc! – stwierdzila stanowczo.

Nim Nancy zdazyla odpowiedziec, do salonu wkroczyl Harry. W czerwonej pizamie i niebieskim szlafroku wygladal jak slonce na tle blekitnego nieba. Ujrzawszy go Margaret poczula sie znacznie pewniej. Usiadl kolo nich, ona zas przedstawila go swojej rozmowczyni.

– Pani Lenehan chciala napic sie brandy, ale stewardzi sa okropnie zajeci – dodala.

Harry zrobil zdziwiona mine.

– Moze i sa zajeci, ale to nie znaczy, ze nie moga roznosic drinkow. – Wstal i wsunal glowe do sasiedniej kabiny. – Davy, badz tak mily i przynies lampke koniaku dla pani Lenehan, dobrze?

– Oczywiscie, panie Vandenpost – odparl steward. Margaret po raz kolejny stwierdzila, ze Harry ma odpowiednie podejscie do ludzi.

Usiadl ponownie.

– Juz dawno zwrocilem uwage na pani kolczyki, pani Lenehan – powiedzial. – Sa przepiekne.

– Dziekuje – odparla z usmiechem. Komplement sprawil jej chyba przyjemnosc.

Margaret przyjrzala sie kolczykom. W kazdym z nich w misternym ornamencie ze zlota i malych diamentow tkwila duza naturalna perla. Rzeczywiscie, byly bardzo eleganckie. Zalowala, ze nie posiada zadnej bizuterii, ktora moglaby wzbudzic zainteresowanie Harry'ego.

– Kupila je pani w Stanach? – zapytal.

– Owszem, u Paula Flato.

Harry skinal glowa.

– Ale jestem prawie pewien, ze zaprojektowal je Fulco di Verdura.

– Szczerze mowiac, nie mam pojecia – przyznala pani Lenehan. – To niezwykle, zeby mlody mezczyzna tak dobrze znal sie na bizuterii – dodala.

On ja kradnie, wiec lepiej uwazaj! – chciala krzyknac Margaret, choc w gruncie rzeczy Harry bardzo zaimponowal jej swoja znajomoscia tematu. Nie tylko potrafil rozpoznac wartosciowe klejnoty, ale nawet wiedzial, kto je wykonal.

Davy przyniosl zamowiona brandy. Szedl zupelnie prosto, mimo ze samolot wyczynial w powietrzu przerozne podskoki. Nancy wziela kieliszek z tacy i wstala z fotela.

Вы читаете Noc Nad Oceanem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату