Przeczytac kilka ksiazek, polezec z wyciagnietymi nogami i wypic w spokoju kieliszek wina bez migoczacego ekranu telewizora za plecami, napisac listy do przyjaciol, od ktorych nie dostala od jakiegos czasu zadnych wiesci. Pozno chodzic spac, za duzo jesc, biegac wczesnie rano, zanim pojawia sie ci, ktorzy mogliby zepsuc przyjemnosc. Chciala ponownie doswiadczyc wolnosci, chocby na krotko.
Chciala rowniez w tym tygodniu zrobic zakupy. Nie w domach towarowych Jcpenney czy NSears lub w miejscach, w ktorych reklamowano buty Nike czy podkoszulki Chicago Bulls, ale w malych sklepikach, ktore Kevin uwazal za nieciekawe. Chciala przymierzyc nowe sukienki lub kupic takie, ktore podkreslalyby jej figure tylko po to, by poczula, ze nadal zyje. Moze nawet pojdzie do fryzjera. Nie zmieniala uczesania od lat i znuzyl ja wlasny wyglad. Gdyby jakis mily pan zaprosil ja w tym tygodniu na kolacje, moze by mu nie odmowila, tylko dlatego, by miec pretekst do wlozenia nowych rzeczy.
Ze swiezym optymizmem rozejrzala sie, by sprawdzic, czy mezczyzna z podwinietymi dzinsami jeszcze stoi, ale zniknal rownie cicho, jak sie pojawil. Sama tez juz byla gotowa isc. Stopy zesztywnialy w zimnej wodzie. Z trudem usiadla, zeby wlozyc buty. Nie miala przy sobie recznika, zawahala sie przez chwile, czy wciagnac skarpetki, potem doszla do wniosku, ze nie musi. Byla na wakacjach nad morzem. Nie ma potrzeby nosic ani butow, ani skarpetek.
Niosla je w reku, gdy ruszyla w kierunku domu. Szla blisko wody i nagle zauwazyla duzy kamien zakopany do polowy w piasku, kilka cali od miejsca, gdzie wczesnym rankiem docierala fala przyplywu. Dziwne – pomyslala – wydawal sie nie na swoim miejscu.
Kiedy podeszla blizej, spostrzegla cos dziwnego w wygladzie kamienia. Byl zbyt gladki i podluzny. Gdy znalazla sie jeszcze blizej, zdala sobie sprawe, ze to w ogole nie jest kamien. Byla to butelka, prawdopodobnie pozostawiona przez bezmyslnego turyste lub miejscowego nastolatka, ktory przyszedl noca na plaze. Zerknela przez ramie i spostrzegla kosz na smieci przyczepiony do wiezyczki ratownika. Postanowila zrobic dobry uczynek. Kiedy siegnela po butelke, ze zdziwieniem spostrzegla, ze jest zakorkowana. Podniosla ja i spojrzala pod swiatlo. Zobaczyla w srodku owiniety sznurkiem list.
Przez chwile poczula przyspieszone bicie serca, poniewaz wrocily wspomnienia. Kiedy miala osiem lat i spedzala wakacje z rodzicami na Florydzie, wraz z inna dziewczynka wyslala morzem list, ale nigdy nie dostala odpowiedzi. List byl prosty, zwyczajny, dziecinny. Po powrocie do domu przez kilka tygodni biegala do skrzynki pocztowej, majac nadzieje, ze ktos znalazl butelke i odpowiedzial na list. Kiedy odpowiedz nie nadeszla, poczula rozczarowanie, potem wspomnienie zbladlo i wreszcie zniknelo. Teraz starala sie odtworzyc okolicznosci towarzyszace temu wydarzeniu. Kto byl z nia wtedy? Dziewczynka w jej wieku… Tracy?… Nie… Stacey?… Tak… Stacey! Miala na imie Stacey! Blondynka… Przyjechala z dziadkami na lato i… Tu pamiec zawiodla i Teresa, mimo wysilkow, juz nic nie mogla sobie przypomniec.
Sprobowala wyciagnac korek, spodziewajac sie niemal, ze to bedzie ta sama butelka, ktora kiedys wrzucila do wody, choc wiedziala, ze to niemozliwe. Pewnie wyslalo ja inne dziecko, a jesli prosilo o odpowiedz, ona na pewno ja wysle. Moze wraz z malym podarunkiem i pocztowkami z Cape Cod.
Korek byl gleboko wcisniety, palce sie slizgaly, gdy probowala go wyciagnac. Nie mogla go dobrze zlapac. Wbila krotkie paznokcie w widoczny fragment korka i powoli obrocila butelke. Nic. Chwycila druga reka i sprobowala jeszcze raz. Zacisnela mocniej palce, wlozyla butelke miedzy uda dla wiekszego oporu i gdy juz miala zrezygnowac, korek drgnal. Z nowa energia znowu zmienila reke… scisnela, obrocila butelke bardzo powoli… korek byl coraz bardziej widoczny… nagle wysunal sie bez trudu do konca.
Odwrocila butelke do gory nogami i ze zdziwieniem stwierdzila, ze list niemal natychmiast wypadl. Pochylila sie, zeby go podniesc i zauwazyla, ze byl ciasno zwiniety. Dlatego wysunal sie tak latwo.
Ostroznie odwinela sznurek i gdy rozlozyla list, rzucil sie jej w oczy papier. Nie byla to dziecieca papeteria, lecz drogi papier, gruby i solidny, z sylwetka plynacego zaglowca wytloczona w prawym gornym rogu. Papier byl pomarszczony, wygladal na stary, jakby przebywal w wodzie od stu lat.
Wstrzymala oddech. Moze rzeczywiscie byl stary? Slyszala historie o butelkach wyrzucanych po stu latach na brzeg, moze wlasnie tak bylo w tym wypadku. Moze znalazla prawdziwy skarb. Gdy spojrzala na pismo, zrozumiala, ze sie pomylila. W gornym lewym rogu byla data.
Dwudziesty drugi lipca 1997
Ponad trzy tygodnie temu.
Trzy tygodnie? Tylko tyle?
List byl dlugi. Zajmowal obie strony kartki i nie zauwazyla, by jego autor oczekiwal odpowiedzi. Nigdzie nie bylo adresu ani numeru telefonu, ale sadzila, ze dane mogly kryc sie w tresci listu.
Poczula dreszcz emocji. Wlasnie wtedy we wschodzacym sloncu Nowej Anglii po raz pierwszy przeczytala list, ktory mial odmienic jej zycie.
Dwudziesty drugi lipca 1997
Moja najdrozsza Catherine,
Tesknie za Toba, ukochana, tak jak zawsze, ale dzisiaj bylo mi bardzo ciezko, bo ocean spiewal o naszym wspolnym zyciu. Niemal czuje Twa obecnosc obok siebie i zapach dzikich kwiatow, ktore zawsze przypominaly mi Ciebie. W tej chwili nic nie sprawia mi przyjemnosci. Coraz rzadziej mnie odwiedzasz i czasem mam wrazenie, jakby najwieksza czesc mnie powoli odchodzila.
Mimo to probuje. Noca, gdy jestem sam, wzywam Cie, a w chwili gdy moj bol wydaje mi sie najwiekszy, wciaz znajdujesz droge, by do mnie wrocic. Zeszlej nocy we snie zobaczylem Cie na molo niedaleko Wrightsville Beach. Wiatr rozwiewa Twoje wlosy, a w oczach odbija sie swiatlo zachodzacego slonca. Uderza mnie Twoj widok. Opierasz sie o reling. Jestes piekna. Gdy Cie widze, mysle, ze takiego piekna nie zobacze w nikim innym. Powoli zaczynam isc w Twoja strone, a kiedy odwracasz sie do mnie, spostrzegam, ze inni tez na Ciebie patrza. „Znasz ja?” – pytaja z zazdroscia w glosie, a gdy usmiechasz sie do mnie, po prostu mowie im prawde. „Lepiej niz wlasne serce”.
Zatrzymuje sie przy Tobie i biore Cie w ramiona. Za ta chwila tesknie najbardziej. Po to wlasnie zyje, a kiedy odpowiadasz usciskiem, zatracam sie wtedy i znowu odzyskuje spokoj.
Unosze dlon i delikatnie dotykam Twojego policzka. Pochylasz glowe i zamykasz oczy. Moja dlon jest twarda, a twoja skora miekka i zastanawiam sie przez chwile, czy nie odsuniesz sie ode mnie, ale Ty tego nie robisz. Nigdy nie odsunelas sie ode mnie, wlasnie w takich chwilach wiem, po co zyje.
Jestem tutaj, by Cie kochac, trzymac w ramionach, chronic. Jestem tutaj, by uczyc sie od Ciebie i otrzymywac Twa milosc. Jestem tutaj, bo nie ma innego miejsca, w ktorym mialbym byc.
Ale wtedy, jak zawsze, gdy stoimy blisko siebie, zaczyna sie zbierac mgla. Ta mgla sciele sie daleko na horyzoncie. Ogarnia mnie lek, gdy nadchodzi. Powoli pelznie, zakrywa swiat wokol nas, otacza, jakby chciala zapobiec naszej ucieczce. Jak toczaca sie chmura zaslania wszystko, zamyka, az zostajemy tylko we dwoje.
Czuje, jak krtan sie zaciska, z oczu plyna mi lzy, bo wiem, ze musisz odejsc. Przesladuje mnie spojrzenie, ktorym mnie obrzucasz- Czuje Twoj smutek i wlasna samotnosc, a bol w moim sercu, uciszony na krotka chwile, teraz staje sie jeszcze silniejszy, gdy wysuwasz sie z moich objec. Rozkladasz ramiona i wstepujesz w mgle, bo tam jest Twoje miejsce, lecz nie moje. Pragne isc za Toba, ale krecisz glowa, poniewaz oboje wiemy, ze to niemozliwe.
Patrze z rozdartym sercem, jak powoli znikasz. Probuje zapamietac wszystko dokladnie, probuje zapamietac Ciebie. Wkrotce, zbyt szybko. Twoj wizerunek znika, mgla odsuwa sie gdzies daleko i stoje sam na molo. Nie obchodzi mnie, co sobie pomysla inni, pochylam glwe i placze, placze, placze.
Garrett
Rozdzial drugi
– Plakalas? – spytala Deanna, gdy Teresa weszla na ganek, niosac butelke i list. W pospiechu zapomniala wyrzucic butelke.
Teresa poczula sie zawstydzona i otarla oczy. Przyjaciolka odlozyla gazete i wstala z krzesla. Odkad Teresa ja pamietala, miala nadwage, a mimo to poruszala sie szybko. Ominela stolik i podeszla, patrzac na nia z troska.
– Dobrze sie czujesz? Co stalo sie na plazy? Cos sobie zrobilas? – siegnela po dlon Teresy i ujela ja w swoja.