nikogo nie bylo w katedrze. O trzeciej po poludniu jest zamknieta. Nawet robotnicy maja wtedy przerwe, to pora obiadowa.

– Znalezlismy zwloki tylko jednej osoby. Mial wspolnikow?

– Tego nie wiemy, ale niewykluczone. Trudno by bylo jednemu czlowiekowi przygotowac i dokonac wlamania do katedry turynskiej, chyba ze ktos mu to zlecil, kazal wyniesc jedno okreslone dzielo. Wtedy zlodziej nie potrzebowalby pomocy, to prawda. Nie wiemy jednak, czy tak bylo.

– A jesli nie byl sam, to gdzie podziali sie jego wspolnicy? – zastanawial sie Valoni.

Poczul nieprzyjemne laskotanie w zoladku. Paola twierdzila, ze calun turynski stal sie jego obsesja, i kto wie, czy nie miala racji. Jego mysli zaprzatali teraz ludzie bez jezykow. Byl przekonany, ze cos mu umyka, ze jest jeszcze jakis watek, jakas luzna nitka, ktora trzeba z czyms powiazac, i ze jesli ja odnajdzie i zacznie ciagnac za jeden koniec, odpowiedz znajdzie sie sama. Moglby pojsc do turynskiego wiezienia i zobaczyc sie z niemowa. Kardynal powiedzial cos istotnego: kiedy odwiedzal wieznia, ten zaskakiwal zobojetnieniem, jak gdyby nie rozumial, co sie dookola dzieje. To jakis slad – byc moze niemowa nie jest Wlochem i nie rozumie, co sie do niego mowi? Dwa lata temu on sam przekazal go karabinierom, przekonawszy sie, ze nie ma jezyka i ze nie reaguje na jego pytania. Tak, musi udac sie do wiezienia. Niemowa to jedyny slad. Jaki z niego glupiec, ze do tej pory tego nie wykorzystal.

Kiedy zapalal kolejnego papierosa, przyszlo mu do glowy, by zadzwonic do Johna Barry’ego, attache kulturalnego przy ambasadzie amerykanskiej. W rzeczywistosci John byl agentem sluzb specjalnych, jak prawie wszyscy attache kulturalni wszystkich ambasad swiata. Rzadom nie brakuje wyobrazni, kiedy usiluja zakamuflowac swoich agentow za granica. John byl milym facetem, chociaz pracowal dla CIA. Nie dzialal w terenie jak rasowy agent, mial za zadanie jedynie analizowac informacje, interpretowac je i przesylac raporty do Waszyngtonu.

Przyjaznili sie z Valonim od wielu lat. Byla to przyjazn dodatkowo scementowana praca, gdyz wiele skradzionych przez mafie dziel sztuki trafialo do rak bogatych Amerykanow, ktorzy, juz to ze szczerej fascynacji sztuka, juz to z proznosci czy zachlannosci, bez zadnych oporow kupowali kradzione obiekty. Zdarzalo sie wiele kradziezy na indywidualne zamowienie.

John w niczym nie przypominal typowego Amerykanina, a juz na pewno nie agenta CIA. Mial piecdziesiat lat, podobnie jak Valoni zakochany byl w Europie, chociaz doktorat z historii sztuki zrobil na Harvardzie. Ozenil sie z Lisa, Angielka, absolwentka archeologii, niezwykle ujmujaca osoba. Nie byla szczegolnie ladna, ale za to tak pelna energii, ze zarazala wszystkich entuzjazmem i radoscia, i w rezultacie uwazana byla za bardzo atrakcyjna kobiete. Zaprzyjaznila sie z Paola, czasem wiec wychodzili we czworke na kolacje, a nawet spedzili razem jeden weekend na Capri.

Tak, zadzwoni do Johna, jak tylko wroci do Rzymu. Musi tez skontaktowac sie z Santiagiem Jimenezem, przedstawicielem Europolu we Wloszech, pracowitym i zyczliwym Hiszpanem, z ktorym rowniez byl w pewnej zazylosci. Zaprosi ich na kolacje. Byc moze, pomyslal, mogliby mu pomoc w poszukiwaniach, choc na razie sam nie wiedzial dokladnie, czego szuka.

***

Josar ujrzal wreszcie mury Jerozolimy, zalane blaskiem wschodzacego slonca.

Towarzyszylo mu czterech ludzi. Skierowali sie ku Bramie Damascenskiej, przez ktora o tej porze zaczynali wchodzic do miasta okoliczni wiesniacy, w przeciwna zas strone wyruszaly karawany, zaopatrujace miasto w sol.

Pieszy oddzial rzymskich zolnierzy rozpoczal patrol, kroczac wzdluz murow.

Josar pragnal jak najszybciej zobaczyc sie z Jezusem.

Wierzyl w niego, wierzyl, ze Jezus jest synem Boga, nie tylko z powodu cudow, jakie czynil (Josar sam byl swiadkiem wielu), lecz rowniez dlatego ze kiedy zatrzymywal na kims wzrok, widac bylo, ze czyta w ludzkiej duszy, ze nie umkna mu nawet najbardziej skryte mysli. Przy Jezusie nie trzeba bylo wstydzic sie tego, kim sie jest, jego oczy wypelnialo zrozumienie i przebaczenie, emanowala z niego sila, slodycz i milosierdzie.

Josar kochal Abgara, swego krola, bo ten zawsze traktowal go jak brata. Tylko dzieki niemu mogl cieszyc sie pozycja i bogactwem, czul jednak, ze jesli Jezus nie przyjmie zaproszenia Abgara do Edessy, on, Josar, stanie przed swym panem i poprosi go o pozwolenie na powrot do Jerozolimy.

A wtedy podazy za Nazarejczykiem. Byl gotow porzucic swoj dom, fortune i wygodne zycie. Pojdzie za Jezusem i postara sie zyc tak, jak ten naucza. Tak postanowil.

***

Skierowal sie do gospody nalezacej do czlowieka o imieniu Samuel, ktory za kilka monet udzielil mu noclegu i zaopiekowal sie konmi. Gdy tylko sie rozgosci, natychmiast wyjdzie na miasto, by popytac o Jezusa. Uda sie do domu Marka lub Lukasza, ci na pewno wiedza, gdzie go znalezc. Nielatwo bedzie przekonac Jezusa do podrozy do Edessy. Zapewnie go, ze droga nie jest dluga, postanowil Josar. Powiem tez, ze moze wrocic, kiedy tylko uzdrowi krola, o ile nie zechce zostac z nim na zawsze.

Po drodze do domu Marka Josar kupil pare jablek od ubogiego kaleki, ktorego zapytal o ostatnie wiesci z Jerozolimy.

– Co mam ci opowiedziec, cudzoziemcze? Co dzien wstaje slonce i wedruje po niebie na zachod. Rzymianie… Czy aby na pewno nie jestes Rzymianinem? Nie, nie nosisz sie jak oni… Podniesli nam podatki ku wiekszej chwale cesarza, dlatego Pilat obawia sie buntu i usiluje zyskac sobie przychylnosc kaplanow swiatyni.

– Co wiesz o Jezusie z Nazaretu?

– Wiec i ty chcesz sie czegos o nim dowiedziec? Nie jestes aby szpiegiem?

– Nie, dobry czlowieku, nie jestem szpiegiem, jedynie podroznym, ktory slyszal o cudach, jakie Jezus czyni.

– Jesli jestes chory, on moze cie uzdrowic. Wielu twierdzi, ze ich dolegliwosci zniknely po dotknieciu jego palcow.

– Ty w to nie wierzysz?

– Panie, ja pracuje od wschodu do zachodu slonca, przycinam drzewa w moim sadzie i sprzedaje jablka. Mam zone i dwie corki, musze je wyzywic. Wypelniam wszystkie nakazy religii, staram sie byc dobrym Zydem i wierze w Boga. Czy czlowiek z Nazaretu jest Mesjaszem, jak twierdza niektorzy, nie mnie o tym sadzic, nie mowie ani nie, ani tak. Wiedz jednak, cudzoziemcze, ze kaplani nie przepadaja za nim, podobnie jak Rzymianie, bo Jezus nie drzy przed ich potega i rzuca im wyzwania. Powiem ci cos jeszcze – nie mozna sprzeciwiac sie Rzymianom i kaplanom i wyjsc z tego calo. Tego Jezusa czeka marny koniec.

– Wiesz, gdzie przebywa?

– Wedruje to tu, to tam ze swoimi uczniami, chociaz duzo czasu spedza na pustyni. Nie wiem, mozesz zapytac woziwode za rogiem. To zwolennik Jezusa, dawniej byl niemy, teraz odzyskal mowe, Nazarejczyk go uzdrowil.

Josar niespiesznie przemierzal miasto, az w koncu odnalazl dom Marka. Tam powiedziano mu, ze jesli chce zobaczyc Jezusa, musi sie udac pod poludniowy mur, gdzie Nauczyciel przemawia do tlumow.

Wkrotce go ujrzal. Ubrany w prosta tunike, mowil do swoich uczniow pewnym, choc lagodnym glosem.

Josar poczul na sobie wzrok Jezusa, ktory zauwazyl go, usmiechnal sie i gestem reki zachecil, by sie zblizyl, po czym objal go i kazal mu usiasc obok siebie. Jan, najmlodszy z uczniow, odsunal sie, by zrobic mu miejsce.

Tak uplynelo przedpoludnie, a kiedy slonce znalazlo sie wysoko, Judasz, jeden z uczniow Jezusa, rozdzielil miedzy zebranych chleb, figi i wode. Zjedli w milczeniu. Potem Jezus wstal, gotowy do odejscia.

– Panie – wyszeptal Josar – przychodze do ciebie z prosba od mego krola, Abgara z Edessy.

– Czegoz chce Abgar, zacny Josarze?

– Moj pan jest chory i blaga cie, bys mu pomogl, i ja tez cie o to blagam, bo to dobry czlowiek i dobry krol, bardzo sprawiedliwy dla swych poddanych. Edessa to male miasto, lecz Abgar gotow jest podzielic sie nim z toba, jesli dokonasz cudu.

Szli obok siebie, Jezus polozyl dlon na ramieniu Josara, a ten poczul sie uprzywilejowany, ze znajduje sie tak blisko czlowieka, ktorego uwaza za boskiego syna.

– Przeczytam list i odpowiem twojemu krolowi – odrzekl krotko Jezus.

Tej nocy Josar zjadl wieczerze z Jezusem i jego uczniami, z niepokojem sluchajac wiesci o rosnacej niecheci kaplanow do Nauczyciela. Pewna kobieta, Maria Magdalena, podsluchala na rynku, jak kaplani namawiaja Rzymian,

Вы читаете Bractwo Swietego Calunu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату