by pojmali Jezusa, oskarzajac go o podzeganie do zamieszek i wystapien przeciwko wladzom.
Jezus sluchal w milczeniu, nie przestajac jesc. Wydawalo sie, ze wie o wszystkim, jak gdyby nie przyniesli mu zadnej nowiny. Potem opowiadal im o przebaczeniu. Mowil, ze powinni wybaczac tym, ktorzy ich krzywdza, i okazywac im wspolczucie. Uczniowie odpowiadali na to, ze to trudne i ze nie mozna obojetnie przyjmowac zniewag.
Jezus wysluchal ich cierpliwie, a potem przekonywal, ze darowanie win zapewnia pokrzywdzonym spokoj duszy. Na koniec poszukal wzrokiem Josara i przywolal go do siebie.
– Josarze, oto moja odpowiedz dla Abgara – powiedzial, wreczajac mu list.
– Panie, czy pojedziesz ze mna?
– Nie, Josarze. Nie moge ci towarzyszyc, musze bowiem wypelnic to, co kaze moj Ojciec. Posle jednego z moich uczniow. Jednakze twoj krol ujrzy mnie jeszcze w Edessie i jesli znajdzie wiare, wyzdrowieje.
– Ktorego poslesz? I jak to mozliwe, panie, ze Abgar ujrzy cie w Edessie, skoro zamierzasz pozostac tutaj?
Jezus usmiechnal sie i patrzac uwaznie na Josara, rzekl:
– Nie podazasz za mna i nie sluchasz mnie? Twoj krol bedzie zdrowy i zobaczy mnie w Edessie nawet wtedy, gdy nie bedzie mnie juz na tym swiecie.
I Josar mu uwierzyl.
Swiatlo slonca wlewalo sie przez okienko izby. Josar pisal list do Abgara, podczas gdy wlasciciel gospody szykowal prowiant na droge dla jezdzcow, ktorzy mieli zawiezc odpowiedz do krola.
List od Josara do Abgara, krola Edessy.
Panie, moi ludzie niosa dla Ciebie odpowiedz od Nazarejczyka. Prosza Cie, Panie, bys mial wiare, gdyz on utrzymuje, ze wyzdrowiejesz. Wiem, ze cud sie stanie, ale nie pytaj mnie kiedy ani w jaki sposob. Prosze Cie o pozwolenie, bym mogl pozostac w Jerozolimie, przy Jezusie. Serce podpowiada mi, ze powinienem zabawic tu dluzej. Musze go sluchac, sluchac jego slow, i – jesli on na to pozwoli – podazac za nim jako najpokorniejszy z jego uczniow. Wszystko, co posiadam, dales mi Ty, Panie, wiec rozporzadzaj mym majatkiem i niewolnikami, i oddaj to wszystko potrzebujacym. Jezeli zostane tu, by podazac za Jezusem, nic nie bedzie mi potrzebne. Czuje, ze cos sie wydarzy, gdyz kaplani ze swiatyni nienawidza Jezusa, ktory glosi, ze jest Synem Bozym i zyje wedlug zydowskiego prawa, ktorego oni nie przestrzegaja.
Prosze Cie nade wszystko, Krolu, o zrozumienie i bys pozwolil mi wypelnic moje przeznaczenie.
Abgar odczytal list od Josara i wielce sie strapil; Zyd nie przybedzie do Edessy, Josar zas pozostanie w Jerozolimie.
Ludzie wyslani przez Josara jechali bez wytchnienia, by wreczyc krolowi oba listy. Jako pierwszy przeczytal list od Josara, teraz pora na pismo Jezusa, jednakze z krolewskiego serca ulotnila sie juz nadzieja i nie dbal o to, co napisal Nazarejczyk.
Do komnaty weszla krolowa i popatrzyla na meza z niepokojem.
– Ponoc nadeszly wiesci od Josara.
– W rzeczy samej – westchnal krol. – Nie sa to dobre wiesci. Zyd nie przybedzie. Josar prosi, bym udzielil mu zgody na pozostanie w Jerozolimie. Wszystko, co posiada, mam rozdac potrzebujacym. Zostal uczniem Jezusa.
– Czy ten czlowiek naprawde jest tak niezwykly, ze Josar porzuca wszystko, by za nim podazac? Tak bardzo chcialabym go poznac.
– Wiec i ty mnie opuscisz?
– Panie, wiesz, ze tego nie zrobie, ale wierze, ze ten Jezus jest bogiem. Co pisze w swoim liscie?
– Jeszcze nie zlamalem pieczeci, zaczekaj, przeczytam ci.
Blogoslawiony badz Abgarze, ktory nie widziales mnie, lecz we mnie uwierzyles. Napisano bowiem o mnie, ze widzacy mnie nie uwierza, a niewidzacy uwierza we mnie i beda blogoslawieni. Piszesz, abym przybyl do Ciebie, lecz ja powinienem dokonac tego, do czego zostalem przeznaczony i powrocic do Ojca, ktory mnie wyslal. Gdy wzniosa sie do niego, wysle do Ciebie jednego z moich uczniow, ktory uleczy Cie i da Tobie i Twym bliskim zycie wieczne.
– Krolu moj, Zyd cie uzdrowi.
– Skad bierze sie twoja pewnosc?
– Musisz uwierzyc, wszyscy musimy wierzyc i czekac w nadziei.
– Czekac… Nie widzisz, ze choroba mnie pokonuje? Co dzien jestem slabszy, wkrotce nie bede mogl nawet tobie pokazac sie na oczy. Wiem, ze moi poddani plotkuja, a wrogowie knuja, i szepcza, ze nasz syn Maanu wkrotce zostanie krolem.
– Jeszcze nie wybila twoja godzina, Abgarze. Wiem o tym – powiedziala z zarem krolowa.
Z powodu zaklocen na linii spiewny glos Minervy byl ledwie slyszalny.
– Rozlacz sie, ja do ciebie zadzwonie, jestem w biurze – powiedziala Sofia.
Policyjny wydzial do spraw sztuki dysponowal dwoma pokojami w kwaterze karabinierow, ktore podczas pobytow sluzbowych w Turynie sluzyly Valoniemu i jego ludziom za wygodny gabinet do pracy.
– Opowiadaj, Minervo – poprosila Sofia. – Nie ma co czekac na szefa, wstal wczesnie i poszedl prosto do katedry. Powiedzial, ze zostanie tam do poludnia.
– Ma wylaczona komorke, odzywa sie poczta glosowa.
– Zachowuje sie troche dziwnie, sama wiesz, iz od lat utrzymuje, ze ktos chce zniszczyc calun turynski. Czasem mysle, ze ma racje. We Wloszech nie brak kosciolow i katedr, a jednak to katedrze turynskiej ciagle cos sie przydarza. Bylo juz chyba z pol tuzina wlaman, a pozarow groznych i niegroznych nie zlicze. W takiej sytuacji kazdy mialby twardy orzech do zgryzienia. I jeszcze te wszystkie niemowy… Przyznasz, ze wlos sie jezy na glowie, jak sie pomysli, ze znaleziono trupa bez jezyka i linii papilarnych. Jak zwykle nie do zidentyfikowania.
– Marco prosil, zebym poszukala informacji, czy jakas sekta nie obcina jezykow swoim wyznawcom. Twierdzi, ze wprawdzie jestescie historykami, ale czasem cos wam umyka. Na razie niczego nie znalazlam. Tyle tylko, ze firma, ktora przeprowadza remont w katedrze, dziala w Turynie od ponad czterdziestu lat i nie narzeka na brak zlecen. Ich najlepszym klientem jest wlasnie Kosciol. Przez ostatnie lata wymieniali instalacje elektryczne w wiekszosci klasztorow i kosciolow w okolicy, odnawiali nawet rezydencje kardynala. To spolka akcyjna. Dowiedzialam sie, ze jednym z udzialowcow jest bardzo wazna persona, czlowiek, ktory ma akcje linii lotniczych, zakladow chemicznych… A wiec ta firma konserwatorska to male piwo w porownaniu z cala reszta, jaka trzyma w reku.
– O kim mowisz?
– Nazywa sie Umberto D’Alaqua, a jego nazwisko regularnie pojawia sie na lamach gazet ekonomicznych. Rekin finansjery, ktory – teraz sluchaj uwaznie – zajmuje sie ukladaniem kabli i rur. Ale to nie wszystko. Ma rowniez akcje innych spolek, niektore z nich juz nie istnieja, lecz w pewnym momencie kazda cos laczylo z katedra turynska. Przypomnij sobie, ze przed pozarem w dziewiecdziesiatym siodmym byly inne pozary, a konkretnie we wrzesniu osiemdziesiatego trzeciego, na pare miesiecy przed tym, jak czlonkowie dynastii sabaudzkiej podpisali akt, w ktorym podarowali calun Watykanowi.
Tamtego lata przystapiono do czyszczenia fasady katedry i cala wieze obudowano rusztowaniami. Nikt nie wie, jak do tego doszlo, w kazdym razie wybuchl pozar. W firmie, ktora zajmowala sie myciem zabytkow, Umberto D’Alaqua rowniez mial udzialy. Pamietasz, jak z powodu robot kamieniarskich popekaly rury na placu katedralnym i w calym sasiedztwie? Otoz w firmie, ktora ukladala chodniki, rowniez ma udzialy… zgadnij kto? No wlasnie, niejaki D’Alaqua.
– Chyba jestes przewrazliwiona. Nie widze niczego dziwnego w tym, ze facet robi interesy z kilkunastoma firmami w Turynie. Takich jak on musi byc wielu.
– Wcale nie jestem przewrazliwiona. To wynika z danych, jakie zebralam. Marco chcial wiedziec wszystko, a wsrod „wszystkiego” czesto pojawia sie nazwisko Umberto D’Alaqua. Kimkolwiek jest, musi miec dobre uklady z kardynalem Turynu, a przez to z Watykanem. I jeszcze jedno – nie jest zonaty.