niedozywionego, ale Jason wkrotce zorientowal sie, ze na czlowieku tym nie bylo zbednego grama. Wygladalo to tak, jakby slonce palilo go, a deszcz chlostal dopoty, dopoki nie pozostaly jedynie kosci, sciegna i miesnie. Gdy poruszyl glowa, muskuly napiely sie pod skora jego szyi jak liny, a rece na przyrzadach sterowniczych przypominaly szpony jakiegos ptaka. Przycisnal wlacznik uruchamiajacy sterowanie lotem w podprzestrzeni, potem zas odwrocil sie do tablicy kontrolnej i spojrzal na Jasona.
— Widze, ze sie obudziles. To byl lagodny gaz. Uzylem go niechetnie, ale tak bylo najbezpieczniej.
Gdy mowil, jego usta otwieraly sie z bezapelacyjna powaga bankowego sejfu. Gleboko osadzone, lodowato niebieskie oczy spogladaly niewzruszenie spod gestych, ciemnych brwi. W wyrazie twarzy i wypowiadanych slowach nie bylo nawet cienia czegos, co sugerowaloby poczucie humoru.
— To nie byl zbyt przyjazny gest — rzekl Jason, delikatnie probujac krepujace go wiezy. Trzymaly mocno. — Gdybym przypuszczal, ze ta wazna, osobista wiadomosc sprowadza sie do porcji obezwladniajacego gazu, jeszcze raz przemyslalbym metode sprowadzenia panskiego statku do ladowania.
— Kto podstepem wojuje, od podstepu ginie — odparl trzaskajacym glosem nieznajomy. — Gdybym mogl pojmac cie w inny sposob, niewatpliwie bym to uczynil. Biorac jednak pod uwage twa reputacje bezwzglednego zabojcy, a takze fakt, ze masz na Pyrrusie przyjaciol, pochwycilem cie jedynym mozliwym sposobem.
— To bardzo szlachetne z panskiej strony, bez watpienia. — To bezkompromisowe przekonanie rozmowcy o wlasnej slusznosci zaczynalo wyprowadzac Jasona z rownowagi. — Cel uswieca srodki i tak dalej, to niezbyt oryginalny argument. Wpakowalem sie jednak w te pulapke z wlasnej woli i nie mam zamiaru sie uskarzac. — “Nie bardzo”, pomyslal z gorycza. Nastepna rzecza, jaka powinien zrobic, po tym jak obnioslby tego zgreda na kopach, to samemu kopnac sie w tylek za wlasna glupote. — Ale jezeli nie bedzie to naduzywaniem panskiej uprzejmosci, to moze zechcialby mi pan powiedziec, kim pan jest i po co zadal pan sobie tyle trudu,' by wejsc w posiadanie mej skromnej osoby.
— Jestem Mikah Samon. Wioze cie z powrotem na Cassylie, abys stanal tam przed sadem i otrzymal wyrok.
— Cassylia… Mialem wrazenie, ze znaki rozpoznawcze tego statku sa mi znane. Sadze, iz nie powinienem byc zaskoczony slyszac, ze wciaz sa zainteresowani sprawa odnalezienia mnie. Powinien pan jednak wiedziec, ze z tych trzech miliardow i siedemnastu milionow kredytek, ktore wygralem w waszym kasynie, pozostalo juz bardzo niewiele.
— Cassylia wcale nie chce zwrotu tych pieniedzy — oznajmil Mikah wlaczajac autopilota i obracajac sie w fotelu. — Nie chce rowniez ciebie, jestes bowiem ich narodowym bohaterem. Kiedy umknales ze swym nieuczciwie zdobytym lupem, uzmyslowili sobie, ze nigdy juz nie zobacza tych pieniedzy. Uruchomili wiec swa maszynke propagandowa i jestes teraz znany we wszystkich sasiednich systemach gwiezdnych jako “Trzymiliardowy Jason”, zywy dowod uczciwosci ich nieuczciwych gier i przyneta dla slabych duchem. Stanowisz pokuse do tego, by grali o pieniadze, nie zas uczciwie je zapracowali.
— Prosze oi wybaczyc, ze jestem dzis nieco ociezaly umyslowo — rzekl Jason, potrzasajac gwaltownie glowa, by odblokowac zatkane zatoki. — Mam niejakie trudnosci ze zrozumieniem panskiej wypowiedzi. Nie pojmuje, jaka policje pan reprezentuje, skoro aresztuje mnie pan i chce postawic przed sadem na podstawie umorzonych oskarzen?
— Nie jestem policjantem — oznajmil surowo Mikah, zaciskajac mocno swe dlugie palce. — Jestem czlowiekiem, ktory wierzy w Prawde — i nic poza tym. Skorumpowani politycy rzadzacy Cassylia postawili cie na piedestale. Otaczaja czcia ciebie, jeszcze bardziej, jesli to mozliwe, od nich skorumpowanego czlowieka. Ale za twoim obrazem, ktory stworzyli, ukrywaja jedynie lukrowana pustke. Ja jednak mam zamiar ukazac Prawde i zniszczyc ten obraz, a gdy to uczynie, zniszcze rowniez zlo, ktore go stworzylo.
— To dosc wygorowane plany, jak na jednego czlowieka — odparl Jason ze spokojem, ktorego wcale nie odczuwal. — Ma pan papierosa?
— Oczywiscie, ze nie.Na pokladzie tego statku nie ma ani tytoniu, ani alkoholu. I wcale nie jestem sam — mam wspolwyznawcow. Partia Prawdy jest juz liczaca sie sila. Poswiecilismy wiele czasu i trudu, by cie wytropic, ale nie na prozno. Szlismy twoimi grzesznymi sladami w przeszlosc, na Planete Mahauta, do kasyna “Mglawica” na Galipto, sladami twych rozlicznych, plugawych wystepkow, ktore wywoluja obrzydzenie u kazdego uczciwego czlowieka. Mamy nakazy aresztowania wystawione w kazdym z tych miejsc, a w niektorych przypadkach nawet akta i wyroki smierci na ciebie.
— Przypuszczam, ze nie obraza panskiego poczucia praworzadnosci fakt, iz procesy te byly toczone zaocznie? — zapytal Jason. — Albo to, ze wylacznie oskubywalem szulerow i kasyna — tych, ktorzy zyli z oskubywania naiwnych?
Mikah Samon rozwial te zastrzezenia jednym ruchem reki.
— Zostaly ci udowodnione liczne przestepstwa. Zadne wykrety nie zmienia tego faktu. Powinienes byc wdzieczny, ze twoja obrzydliwa kariera w rezultacie posluzy dobrej sprawie. Bedzie to dzwignia, dzieki ktorej obalimy przekupny rzad Cassylii.
— Musze cos zrobic z ta moja przekleta ciekawoscia — oznajmil Jason. — Prosze spojrzec! — Szarpnal uwiezionymi przegubami i uruchomione impulsem czujnikow serwomotory zawyly przez chwile, zaciskajac peta na nadgarstkach i jeszcze bardziej ograniczajac swobode ruchow. — Niedawno cieszylem sie zdrowiem i wolnoscia, az tu nagle wezwal mnie pan, bym porozmawial z nim przez radio. Wtedy, zamiast pozwolic panu rabnac w stok wzgorza, sprowadzilem statek do ladowania i nie zdolalem opanowac chetki wpakowania swego glupiego lba do pulapki. Musze sie nauczyc przezwyciezac te odruchy.
— Jezeli miales zamiar w ten sposob blagac o laske, to bylo to obrzydliwe — rzekl Mikah. — Nigdy nie jestem stronniczy ani tez nigdy nic nie zawdzieczalem ludziom twego pokroju.
— Nigdy i zawsze, to cholernie dlugi czas — odparl bardzo spokojnie Jason. — Chcialbym podzielac panskie niezachwiane przekonanie co do wlasciwego porzadku rzeczy.
— Twoja uwaga pozwala przypuszczac, ze jest jeszcze dla ciebie cien nadziei. Moze bedziesz zdolny poznac Prawde, zanim umrzesz. Pomoge ci, przemowie do ciebie i wyjasnie.
— Lepszy juz szafot — oznajmil Jason zduszonym glosem.
Rozdzial 2
— Ma mnie pan zamiar karmic, czy uwolni mi pan rece, zebym mogl zjesc? — zapytal Jason. Mikah stal nad nim z taca nie mogac sie zdecydowac. Jason podpuszczal go, bardzo ostroznie, bo jezeli cokolwiek mozna bylo zarzucic Mikahowi, to na pewno nie glupote.
— Oczywiscie, wolalbym, zeby mnie pan karmil, bylby z pana wspanialy sluzacy.
— Sam mozesz sie obsluzyc — odparl natychmiast Mikah, wsuwajac tace w szczeliny fotela Jasona. — Ale musi ci wystarczyc jedna reka, bo gdybym cie uwolnil, moglbys narobic klopotow. — Dotknal przycisku na oparciu fotela i opaska na prawym przegubie odskoczyla. Jason rozprostowal scierpniete palce i ujal widelec.
W czasie gdy jadl, jego wzrok nie spoczywal nawet na chwile. Nie rzucalo sie to w oczy, poniewaz zainteresowanie gracza nigdy nie jest wyraznie widoczne, ale mozna wiele dostrzec, jezeli ma sie oczy otwarte, uwage zas skierowana pozornie gdzie indziej — nieoczekiwany widok czyichs kart, malenka zmiana wyrazu twarzy, wszystko to moze zdradzic, jak silny jest partner. Pozornie bladzace bez celu spojrzenie Jasona rejestrowalo, szczegol po szczegole, wyposazenie kabiny. Pulpit sterowniczy, ekrany, komputer, ekran nawigacyjny, sterowanie lotem w podprzestrzeni, schowek na mapy, polka z ksiazkami. Wszystko zostalo dostrzezone i zapamietane. Niektore z tych przedmiotow mogly przydac sie w jego planach.
Jak na razie mial zaledwie poczatek i koniec pomyslu. Poczatek — jest uwieziony na statku i wioza go na Cassylie. Koniec — nie bedzie juz wiezniem i nie powroci na Cassylie. Brakowalo mu tylko dosc istotnego srodka. Zakonczenie nie zdawalo sie byc chwilowo poza zasiegiem jego mozliwosci, ale Jason nigdy nie przyjmowal do wiadomosci, ze cos moze mu sie nie udac. Postepowal zawsze zgodnie z zasada, ze czlowiek sam jest tworca swego losu. Jezeli dzialal wystarczajaco szybko — mial szczescie. Jezeli zastanawial sie nad mozliwosciami i przegapil okazje — mial pecha.
Odsunal pusty talerz i zamieszal cukier w filizance. Mikah jadl niewiele, ale zaczynal juz druga porcje herbaty. Pijac, patrzyl przed siebie niewidzacym wzrokiem. Drgnal lekko, gdy Jason odezwal sie do niego: — Skoro nie ma pan papierosow w swoich zapasach, to moze pan pozwoli, ze zapale mojego wlasnego? Musi pan wyciagnac