je z mojej kieszeni, bo tak jestem przykuty do fotela, za sam nie jestem w stanie do niej siegnac.

— Nie moge nic dla ciebie zrobic — odparl Mikah nie ruszajac sie z miejsca. — Tyton jest srodkiem podrazniajacym, rakotworczym, narkotykiem. Gdybym dal ci papierosa, to tak, jakbym wpedzal cie w chorobe.

— Nie badz pan hipokryta! — warknal Jason, czujac wewnetrzne zadowolenie na widok rumienca pokrywajacego twarz Mikaha. — Przeciez elementy rakotworcze usunieto z nich wieki temu. A nawet gdyby tak bylo, to co za roznica? Wiezie mnie pan na Cassylie po pewna smierc. Po coz wiec troszczyc sie o przyszly stan moich pluc?

— Nie rozpatrywalem tego pod tym katem. Po prostu sa pewne prawa w zyciu…

— Doprawdy? — przerwal mu Jason przejmujac inicjatywe. — Nie ma ich tak znow wiele, jak pan przypuszcza. I wy wszyscy, ktorzy zawsze marzycie o takich prawach, nigdy nie zastanawiacie sie nad tym problemem wystarczajaco dlugo. Jest pan przeciwko narkotykom. Ktorym narkotykom? A co z teina w herbacie, ktora pan pije? Albo z kofeina? Pelno w niej kofeiny — specyfiku, ktory jest zarowno silnym srodkiem podniecajacym, jak i moczopednym. Dlatego wlasnie nikt nie znajdzie herbaty w zasobnikach z napojami umieszczonych w skafandrach. W tym przypadku zakaz ma istotnie swoj sens. Czy moze pan rownie dobrze usprawiedliwic swoj zakaz palenia papierosow?

Mikah chcial sie odezwac, ale zamiast tego pomyslal przez chwile. — Byc moze masz racje. Jestem zmeczony i w koncu to niewazne. — Ostroznie wyjal papierosnice z kieszeni Jasona i polozyl ja na tacy. Jason nie probowal nic zrobic. Mikah z nieco przepraszajaca mina nalal sobie trzecia filizanke.

— Musisz mi wybaczyc, Jasonie, ze probowalem cie przeksztalcic zgodnie ze swymi przekonaniami. Kiedy dazy sie do wielkiej Prawdy, mniejsze Prawdy czasami umykaja naszej uwadze. Nie jestem nietolerancyjny, ale mam sklonnosc do wymagania od innych ludzi, by zyli wedlug pewnych zasad, ktore ustanowilem sam dla siebie. Pokora jest cecha, o ktorej nigdy nie powinnismy zapomniec i dziekuje ci, ze mi o tym przypomniales. Poszukiwanie Prawdy jest trudne.

— Nie ma czegos takiego jak Prawda — odparl Jason. Zlosc i obrazliwy ton zniknely z jego glosu, chcial bowiem wciagnac swego straznika do rozmowy. Wciagnac do tego stopnia, by na chwile zapomnial o jego wolnej rece. Uniosl filizanke do ust i dotknal wargami herbaty, nie pijac jednak nawet lyka. Na wpol oprozniona filizanka byla wspaniala wymowka dla swobodnej reki.

— Nie ma Prawdy? — Mikah zaglebil sie w myslach.

— Chyba nie mowisz tego powaznie. Cala galaktyka jest wypelniona Prawda, to kryterium samego Zycia. To cos, co odroznia Ludzkosc od zwierzat.

— Nie ma czegos takiego jak Prawda, Zycie czy Ludzkosc. W kazdym razie wartosci te nie istnieja w takim sensie, jaki stara sie pan im nadac.

Skore na czole Mikaha pobruzdzily zmarszczki.

— Moze mi to wyjasnisz — powiedzial. Wyrazasz sie niejasno.

— To pan sie wyraza niejasno. Tworzy nie istniejace byty. Prawda — przez male p — jest okresleniem, wyrazeniem stosunku. Sposobem okreslenia stanu, narzedziem semantycznym. Natomiast prawda przez duze P jest wyimaginowanym slowem, dzwiekiem bez znaczenia. Udaje rzeczownik, ale nie ma desygnatu. Niczego nie przedstawia i nic nie znaczy. Kiedy mowi pan “Wierze w Prawde” w rzeczywistosci znaczy to “Wierze w nic”.

— Jestes w straszliwym bledzie! — rzekl Mikah, pochylajac sie do przodu z wyciagnietym palcem wskazujacym. — Prawda jest abstrakcja filozoficzna, jednym z instrumentow, ktorymi posluzyl sie nasz umysl, by wydobyc sie ponad zwierzeta, jest dowodem, ze nie jestesmy zwierzetami, lecz wyzszym gatunkiem stworzenia. Zwierzeta moga byc prawdziwe — ale nie znaja Prawdy. Zwierzeta moga widziec, ale nie widza Piekna.

— Wrrr! — warknal Jason. — Nie sposob z panem rozmawiac, a jeszcze trudniej cieszyc sie wymiana jakichs zrozumialych mysli. Nawet nie mowimy tym samym jezykiem. Gdybysmy zapomnieli o tym, kto ma racje, a kto jest w bledzie, moglibysmy powrocic do podstaw i przynajmniej uzgodnic znaczenie slow, ktorymi sie poslugujemy. Na poczatek — czy moze pan zdefiniowac roznice pomiedzy etyka a etosem?

— Oczywiscie. — Oczy Mikaha rozswietlil blysk rozkoszy na sama mysl o czekajacym go dzieleniu wlosa na czworo. — Etyka jest dyscyplina naukowa, ktora rozwaza, co jest dobre, a co zle, co sluszne, a co niesluszne. To takze moralne obowiazki i powinnosci. Etos — to przewodnie idee, wierzenia lub standardy, ktore charakteryzuja grupe lub spolecznosc.

— Bardzo dobrze. Widze, ze spedzal pan tu dlugie noce siedzac z nosem w ksiazkach. A teraz upewnijmy sie, ze roznica pomiedzy tymi dwiema definicjami jest bardzo precyzyjnie przeprowadzona, stanowi to bowiem sedno naszego malego problemu. Etos jest nierozerwalnie zwiazany z konkretnym spoleczenstwem i nie moze byc rozpatrywany w oderwaniu od niego, gdyz w przeciwnym razie traci swe znaczenie. Zgadza sie?

— Coz…

— No, no — musi pan uznac czlony swojej wlasnej definicji. Etos grupy jest po prostu wszechogarniajacym okresleniem sposobu tworzenia wiezi miedzygru-powych. Tak?

Mikah niechetnie przytaknal skinieniem glowy. — Skoro doszlismy w tym punkcie do porozumienia, mozemy zrobic nastepny krok. Z kolei etyka, zgodnie z panska definicja, musi dotyczyc dowolnej liczby spoleczenstw lub grup spolecznych. Jezeli istnieja jakies absolutne prawa etyki, musza byc tak szerokie, by mogly miec zastosowanie w stosunku do kazdego spoleczenstwa. Prawo etyki musi byc rownie uniwersalne jak prawo grawitacji.

— Nie bardzo chwytam…

— Nie przypuszczalem, ze zrozumie pan te sprawy. Wszyscy, ktorzy gledza wciaz o waszych Uniwersalnych Prawach, nigdy, na dobra sprawe, nie zastanawiaja sie nad wlasciwym znaczeniem slow. Moje wiadomosci z historii nauki sa dosc mgliste, ale jestem gotow sie zalozyc, ze pierwsze prawo grawitacji jakie wymyslono, glosilo, ze przedmioty spadaja z taka to a taka predkoscia i przyspieszaja w taki to a taki sposob. To nie prawo, ale zwyczajna obserwacja, ktora nawet nie jest kompletna, dopoki nie dodamy: “na tej planecie”. Na planecie majacej inna mase, uzyskalibysmy inne obserwacje. Prawo grawitacji natomiast zawiera sie we wzorze:

           mM F =  ———            d2

ktory mozna zastosowac do obliczania sily przyciagania pomiedzy dwoma cialami w dowolnym miejscu przestrzeni. To wlasnie jest sposob wyrazania fundamentalnych i niezmiennych zasad, ktore mozna stosowac w dowolnych sytuacjach. Jezeli ktos chce dysponowac prawdziwymi prawami etycznymi, musza one miec rownie uniwersalny charakter. Musza one dzialac zarowno na Cassylii, jak i na Pyrrusie czy na kazdej innej planecie lub w kazdym spoleczenstwie. I tu wracamy do pana. To co nazywa pan tak dumnie — brakuje jedynie akompaniamentu fanfar — Prawami Etyki, to wcale nie sa prawa, ale po prostu malenkie strzepki plemiennych etosow, tubylczych obserwacji poczynionych przez bande pasterzy owiec w celu zaprowadzenia porzadku w swym wlasnym domu albo raczej w namiocie. Prawa te nie maja zadnego powszechnego zastosowania, nawet pan musi to zauwazyc. Prosze tylko pomyslec o rozmaitych planetach, na ktorych pan byl, o liczbie przedziwnych i cudownych sposobow, jakimi ludzie reaguja na siebie wzajemnie. A potem prosze postarac sie wyobrazic sobie dziesiec zasad, ktore mialyby zastosowanie we wszystkich tych spoleczenstwach. Niemozliwa sprawa. Ale mimo to zalozylbym sie, ze ma pan juz takich dziesiec zasad, ze chcialby pan, bym ich tez przestrzegal i ze jedna z nich zmarnowana jest na zakaz modlenia sie do wyrzezbionych bozkow. Doskonale moge sobie wyobrazic jak wspaniale uniwersalne jest dziewiec pozostalych! Nie bylby pan istota etyczna, gdyby probowal pan zastosowac je w kazdym miejscu, do ktorego sie udaje: po prostu jest to wyszukiwanie szczegolnie dziwacznego sposobu popelnienia samobojstwa!

— Zaczynasz mnie obrazac!

— Mam nadzieje. Jezeli nie mozna sie dobrac do pana w zaden inny sposob, to moze choc obraza zburzy ten stan panskiego moralnego samozadowolenia. Jak pan smie myslec o postawieniu mnie przed sadem za skradzenie pieniedzy z kasyna na Cassylii, skoro to co zrobilem, odpowiadalo ich wlasnym zasadom etycznym! Prowadza oszukancze gry, a wiec zgodnie z prawem ich miejscowego etosu oszukiwanie podczas gry jest norma. Gdyby jednoczesnie wydali prawo, ze oszukiwanie w grze jest nielegalne, to wlasnie owo prawo byloby nieetyczne, nie zas oszukiwanie. Jezeli chce mnie pan dostarczyc po to, by mnie osadzono opierajac sie na takim prawie, sam pan jest czlowiekiem nieetycznym, ja zas jestem bezbronna ofiara zlego czlowieka.

— Nasienie Szatana! — wrzasnal Mikah, zrywajac sie na rowne nogi. Zaczal chodzic tam i z powrotem przed Jasonem, z podnieceniem zaciskajac i rozwierajac dlonie. — Probujesz zbic mnie z tropu swoja semantyka i tak zwana etyka, ktora w rzeczy samej jest niczym innym, jak tylko oportunizmem i chciwoscia. Istnieje Wyzsze Prawo, ktore nie podlega dyskusji…

Вы читаете Planeta Smierci 2
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату