– Slucham.
– Chcialbym zrezygnowac z pracy na poczcie.
– Zrezygnowac?
– Tak. Rzucic!
– Pan byl listonoszem etatowym?
– Tak – odpowiedzialem.
– Tsk, tsk, tsk, tsk – wydobywalo sie z jej troche za suchych warg.
– Podala mi jakies formularze, ktore musialem wypelnic.
– Jak dlugo pracowal pan na poczcie?
– Trzy i pol roku.
– Tsk, tsk, tsk, tsk – wydobywalo sie dalej.
No wiec i to mialem juz za soba. Szybko pojechalem do Betty i razem rozwalilismy pare butelek.
Nie przypuszczalismy wtedy, ze za pare lat wroce do pracy na poczcie i ze pozostane tam, siedzac na krzesle, dluzej niz dwanascie lat.
ROZDZIAL II
1
W miedzyczasie wydarzylo sie wiele i roznie. Nawet szczesliwie dlugo nowa passa na torach wyscigow konnych. Dopiero tam czulem, jak obrasta mnie ufnosc w siebie i wiara we wlasne sily. Za kazdym razem, dokladnie i precyzyjnie, wyznaczalem sobie, sam sobie, ilosc gotowki, jaka mialem zamiar zainwestowac. Przecietnie wychodzilo miedzy 15 a 40 dolarow dziennie. Nie wolno nigdy chciec za duzo! Jesli poczatek gier okazywal sie dla mnie katastrofalny, stawialem troszke wiecej, i to tak, zeby w przypadku wygrania obstawionych przeze mnie koni inkasowac zysk, takze, za kazdym kolejnym razem, dokladnie kalkulowany i przewidywany. Chodzilem tam codziennie, wygrywalem dosc regularnie, a kiedy wracalem do domu, glosnym wrzaskiem komunikowalem o tym Betty.
Ktoregos dnia zachcialo sie jej isc do pracy. Chciala zostac „sila piszaca – maszynistka”. A kiedy taka jak ona zaczyna po raz pierwszy pracowac, wtedy wszystko nagle zaczyna sie zmieniac. Moze nie wszystko!
Dalej oproznialismy te tak liczne butelki wieczorami, a nad ranem, ona jak zwykle obrazona i jak zwykle na bezmiernym kacu, demonstracyjnie szla do siebie, zeby pozniej poczlapac do pracy. Dopiero teraz dowiadywala sie, czym jest regularna praca i jak to smakuje!
Wstawalem okolo jedenastej, w ciszy i spokoju delektowalem sie pierwsza filizanka kawy i paroma jajkami, baraszkowalem z psem, nawiazywalem blizsze kontakty z mloda zona slusarza, mieszkajaca w tylnej czesci domu i rozbudowywalem przyjazn ze striptizerka mieszkajaca w przedniej czesci domu. O pierwszej bylem juz na wyscigach, wracalem z wygrana do domu, zabieralem psa i razem szlismy do przystanku autobusowego, zeby powitac Betty. Nie narzekalem. Zycie bylo calkiem przyjemne.
Pewnego wieczoru zaraz po wypiciu pierwszego kieliszka, moja ukochana, moja jedyna, pracujaca przyjaciolka wyjeczala:
– Hank, ja tego nie zdzierze!
– Czego nie zdzierzysz, dziewuszko?
– Tego wszystkiego.
– Czego wszystkiego, ktorego wszystkiego, jakiego wszystkiego?
– Ze ja zasuwam i haruje, a ty wygniatasz tylek pod koldra. Wszyscy juz mysla ze jestes moim utrzymankiem!
– No, gowniana sprawa! Ale przypominam sobie, ze wtedy, kiedy JA pracowalem, ty tez wdzieczylas sie do piernat! I jakos wtedy nie narzekalas!
– Ach, ale to zupelnie co innego! Ty jestes mezczyzna, a ja ciagle jeszcze kobieta!
– No tak, wlasnie odkrylas Ameryke i otarlas sie o Kolumba, nie! Ale czy to nie wy drzecie sie o rownouprawnienie?!
– Ty myslisz, ze ja nie wiem, co tu sie wyrabia… co ty wyrabiasz z tym wycieruchem z tylu domu… co tu nieustannie spaceruje tobie pod nosem, z cyckami wywalonymi na wierzch!
– Z cyckami na wierzchu?
– Tak jest!… JEJ CYCE JAK DONICE NA STRAGANIE PO PRZECENIE!… jej duze, biale wymiona, podobne do tych, co chlaszcza miedzy nogami krow!
– Hm… Czy wiesz, ze masz racje? One sa rzeczywiscie calkiem wspaniale olbrzymie?
– Aha! Przyznajesz sie wiec?
– Co jest? W co ty grasz do diabla?!
– Mam tu jeszcze paru przyjaciol… i to oni wlasnie dokladnie widza, co tu sie wyrabia!
– To nie sa przyjaciele! To sa tylko zacietrzewieni i objebani kapusie! Oszolomy!!!
– A ta dziwa, co to udaje, ze jest tancerka? – To ona jest dziwa?
– No, przywala sie do wszystkiego, co macha ogonem…
– Jakas jestes dzis za bardzo odjazdowa, uzywasz nawet przenosni?
– Jednego, czego nie chce, to tego, zeby ludzie sadzili, ze ja cie utrzymuje. Wszyscy sasiedzi…
– Sram na nich! Od kiedy tak wazne jest to, co oni o nas mysla?
A tak naprawde, to JA jestem tym, ktory placi za komorne, a takze tym samym JA, ktory buli za zarcie! Ja za to place, z moich pieniedzy wygranych na torze wyscigowym. Ty masz swoje pieniadze! Nigdy jeszcze nie mialas ich az tyle.
– Nie, Hank! Koniec! Ja tego nie zniose!
Wstalem i podszedlem do niej.
– No, chodz juz, dosc dziewuszko… troszke dzisiaj pojebalo ci sie w glowce, co?
Probowalem utulic ja w ramionach, ale odepchnela mnie. Dosc brutalnie.
– Dobra, dobra. Juz cudnie, do kurwy nedzy – powiedziala sucho. Usiadlem. Wypilem szklaneczke. Napelnilem szybko ja ponownie.
– Koniec – powiedziala nie bede z toba spala ani jednej nocy wiecej!
– Dobra, juz dobra. Zabieraj te swoja cipe. Tak nadzwyczajna to ona juz i tak nie jest!
– Chcesz tu zostac, czy to ja mam sie wyprowadzic?
– Wyprowadzam sie!
– A co zrobimy z psem?
– Zostanie u ciebie – odpowiedzialem.
– Bedzie tesknil!
– Ciesze sie, ze przynajmniej jedno z was bedzie o mnie myslalo.
Wsialem. Wsiadlem do samochodu. Wynajalem pierwsze lepsze mieszkanie. Tego samego wieczoru zabralem wszystkie swoje klamoty. I tak oto, za jednym zamachem stracilem trzy kobiety i jednego psa.
2
Zanim sie skapowalem, o co wlasciwie chodzi, ta mloda dziewczyna z Teksasu, siedziala mi juz okrakiem na brzuchu. Nie chce opowiadac z detalami, jak doszlo do tego spotkania.
Teraz byla u mnie. Miala dwadziescia trzy lata, a ja trzydziesci szesc. Jej dlugie wlosy ocieraly sie o moj nos, a jedrne i mlode cialo ladnie pachnialo.
Wtedy jeszcze nie wiedzialem, ze miala fure pieniedzy. Ona nie pila. Ja zawsze.
Na poczatku smielismy sie i chodzilismy na wyscigi konne. Byla niezwykle atrakcyjna i zawsze, kiedy wracalem do rzedow z lawkami, jakis fagas lepil sie do niej, wytrzeszczajac galy. I tak bylo pare razy dziennie. Jakos dziwnie udawalo im sie mnie przechytrzyc. Coraz czesciej wpadalem w furie!
A Joyce siedziala na lawce, i chyba jej sie to podobalo. Mialem dwa warianty wyboru – poszukac nowego miejsca i tam ja przesadzic albo burknac na takiego: „hej, ty koles, ta pani jest ze mna. Wiec zrob cos ze soba!”
A jednak nie potrafilem koncentrowac sie jednoczesnie i na tych hienach, i na wyscigach. Troszke tego bylo naraz za duzo. Profesjonalista nigdy nie pojawia sie na wyscigach z kobieta. To tez juz wiedzialem. Ale zawsze myslalem, ze mnie to nie dotyczy, ja jestem kims zupelnie wyjatkowym i szczegolnym. A teraz okazywalo sie, ze to nie byla prawda. Ze nie jestem wcale szczegolny. Tracilem przeciez pieniadze jak i inni. Pewnego dnia Joyce zazadala, zeby sie z nia ozenic.
O, kurwa! Dlaczego nie – pomyslalem – wszystko, co mialem stracic, to juz dawno stracilem. Pojechalismy do Las Vegas, i tam, za tanie pieniadze, dokonalismy wszystkich niezbednych ceremonii i szybko wrocilismy do domu.
Sprzedalem samochod za dziesiec dolarow i zanim zorientowalem sie, co jest w tym nowym malzenstwie grane, siedzielismy juz w autobusie mknacym do Teksasu – a jak wysiedlismy z niego, to okazalo sie, ze mam tylko 75 centow w tylnej kieszeni. To byla bardzo mala miescina, nie wiecej niz dwa tysiace mieszkancow. W jakiejs gazecie przeczytalam, ze eksperci od spraw wojskowych zaliczali ja do tych obiektow na mapie Stanow Zjednoczonych, co to nie musialy sie obawiac nuklearnego ataku przeciwnika z powietrza.
I to natychmiast zrozumialem, jak rozejrzalem sie dokola.
Ruszylismy w jakas strone, i okazalo sie, ze to w kierunku poczty.
Kurwa, zajebane pocztowe sluzby publiczne!
Joyce miala tutaj taki maly domek. Lezelismy wiec w nim, leniuchowalismy, jedlismy i spalismy ze soba. Karmila mnie zupelnie niezle, pozwolila, zebym przybral