– Co sie stalo, Hank?

Ilosc alkoholu spozywanego kazdego wieczoru rosla W diabelnym tempie. Wszystkiemu byl winien wlasciciel, Freddy. Nieustannie gwizdze te same takty tej samej piosenki. Gwizdze rano, kiedy przychodze do pracy, gwizdze przez caly dzien, nie odczuwajac zmeczenia, a wieczorem, na pozegnanie gwizdze to samo, tylko dwa razy szybciej niz rano. I tak od dwoch tygodni.

– Co to za piosenka?

– Z filmu Osiem dni dookola swiata. Rzygam juz tym. I ta piosenka, i tym filmem, ktorego jeszcze nie ogladalem.

– To szukaj sobie innej pracy.

– Wlasnie taki mam zamiar!

– Nie mozesz jednak rzucic pracy, zanim nie znajdziesz drugiej. Musimy im przeciez udowodnic, gdzie mamy ich szmal!

– No juz dobrze – to powiedz mi, gdzie MY MAMY ICH SZMAL! Bo ja myslalem, ze najglebiej w dupie, tylko nie wiedzialem czy w twojej czy w mojej!!!

8

Spotkalem nieoczekiwane tego ochlajmorde. Znalem go jeszcze z czasow, kiedy bylem z Betty i razem w trojke dwa razy w tygodniu, regularnie, dokonywalismy obchodu wszystkich barow w dzielnicy. Opowiedzial mi, ze pracuje na poczcie, ze ma juz etat, i ze praca jest latwa i bardzo przyjemna.

Bez zadnych watpliwosci, bylo to najwieksze, najbardziej podle i ohydne klamstwo i bujda tego stulecia!

Zawsze chcialem sie z nim spotkac, ale obawialem sie, ze tym razem spotkal juz jakiegos nieudanego cukiernika, ktory ugarnirowal go zestarzalym lukrem. A czy ja musialem i tego kosztowac?

Ano musialem. Zlozylem wiec po raz drugi papiery i podanie o przyjecie w zwarte szeregi urzednikow panstwowych, tym razem nie zakreslajac rubryki „doreczyciel,” lecz „sluzby wewnetrzne”.

W tym samym dniu, kiedy wreczono mi zaproszenie na uroczyste zlozenie przysiegi nowo przyjetych do sluzb publicznych, Freddy nagle przestal gwizdac te upiorna juz piosenke z filmu W osiem dni dookola swiata. Na szczescie nie zrobilo to na mnie zadnego wrazenia. Cieszylem sie na „lekka prace u Wuja Sama”.

Moje prawie ostatnie zdanie, jakie wypowiedzialem do chlebodawcy brzmialo:

– Mam cos osobistego do zalatwienia na miescie, nie bedzie wiec mnie godzine albo gora poltorej!

– Okay, Hank.

I tak, jak zmiana jego repertuaru nie zrobila na mnie zadnego wrazenia, tak i on nie dowiedzial sie, ktora to godzine tak naprawde mialem na mysli.

9

Duzo nas stalo. Cala kupa. 150 i 200 chlopa. Wszyscy wypelniali jakies piekielnie nudne dodatkowe formularze. A potem, z oczami wlepionymi w narodowa flage, wypowiadalismy glosno slowa przysiegi juz raz przeze mnie deklamowane.

Po ceremonii, jakis umundurowany wariat, podszedl do nas i powiedzial:

– No i wreszcie macie dobra prace. Jezeli nie bedziecie sie zbyt oszczedzac, macie zapewniony chleb do konca waszych dni.

Troche przesadzil. W wiezieniu ma sie duzo lepiej. I nie musisz nic robic. Nie trzeba placic komornego, zadnych rachunkow za gaz i elektrycznosc, zadnych podatkow, nic nie wydaje sie na zarcie, nie placisz podatkow od samochodow, zadnych kar i odszkodowan, nikt sie ciebie nie czepia za pare nic nie wartych promili, nie przegrywa sie na wyscigach, konnych, bezplatne leczenie, a nawet dentysta, przyjazn i kolezenstwo z rownymi sobie, daja nawet msze swiete, nie groza ci zadne choroby weneryczne, no i pogrzeb masz na koszt panstwa.

Z tych 150 czy 200 ochotnikow, po dwunastu latach pracy, odnajdywales na poczcie gora dwoch. I tak, jak niektorzy nie nadawali sie na taksowkarza czy alfonsa, czy nawet naganiacza, tak bardzo wielu, i kobiety, i mezczyzni nie przetrzymywalo rygorow pracy na poczcie. Co jak co, ale to ja juz wiem najlepiej.

Rok w rok 200 skladalo przysiege. Bezwzgledna poczta wypluwala srednio 198. Dwoch pozostawalo, ale to za malo, ciagle za malo, zeby Wuj Sam byl zadowolony czy nawet szczesliwy.

10

Jakis inny umundurowany, tez wariat, oprowadzal nas po budynku. Nasza grupa byla tak liczna, ze trzeba bylo podzielic ja na mniejsze. Poruszalismy sie za pomoca wewnetrznej windy. Pokazywano nam stolowke, sklady i magazyny, i inne malo interesujace rzeczy.

To trwa juz wiecznosc – pomyslalem. Freddy oszaleje, a ja tez oszaleje wiedzac, ze on juz oszalal z mojego powodu!

A potem demonstrowano nam karty do stemplowania. Ustawilismy sie grzecznie przed zegarem.

– I tak to sie odbywa.

Umundurowany zademonstrowal nam niezwykle skomplikowana operacje stemplowania kart pracy.

– A teraz kazdy sobie sprobuje!

Po dwoch i pol godzinie przyszla kolej i na mnie.

Byla to gigantyczna i potezna ceremonia skladania przysiegi, w obecnosci narodowej flagi.

11

Po dziewieciu czy dziesieciu godzinach pracy, ludzie stawali sie ospali i leniwi, i cudem tylko udawalo sie im chronic glowe przed gwaltownym i bardzo bolesnym „spotkaniem” z zielonkawa metalowa krata wozka rozdzielczego. Sortowalismy poczte wedlug dzielnic. Jesli adres zawieral numer 28, to trzeba bylo przesylke umiescic w wozku rozdzielczym z takim samym numerem. I proste to, i glupie!

Jakis czarny chlopak zaczal nagle podskakiwac i wymachiwac ramionami. Typowa i klasyczna walka ze snem, po ktorej zawsze cierpi sie na silne zawroty glowy.

– Boze Przenajswietszy, dluzej tego nie wytrzymam! – gardlowal.

A byl silny i mocny jak byk.

Powtarzac w nieskonczonosc ciagle te same ruchy – to nie tylko, ze bolalo, to bylo morderczo bolesne.

W samym koncu korytarza stal wartownik – taki drugi Stone, z ciagle taka sama mina przylepiona do ryja – sprobujcie kiedys tego przed lustrem, to wcale nie jest tak latwo znieksztalcic wlasna twarz, zeby wiedziec, ze caly, bez wyjatku caly swiat ma wiedziec, ze ten wartownik czy tez wlasciciel i kreator tej miny uwazal i bedzie uwazac wszystko i wszystkich za nic nie warta kupe gowna. Kiedys byli listonoszami albo zasuwali w sortowni, a teraz… Nigdy nie moglem tego pojac. Bez watpienia jednak wartownikami zostawali specjalnie dobierani beznadziejni debile.

Jedna noge trzeba bylo postawic na krawedzi wozka, a druga gdzie tylko sie dalo. Rozmowy byly zabronione. Dwie krotkie dziesieciominutowe przerwy w ciagu osmiogodzinnego dnia pracy. Dokladnie zapisywano czas wejscia do toalety i wyjscia z niej. Zostawalo sie w niej dluzej niz trzynascie minut, draka murowana. Kara tez.

Ale placili lepiej niz w sklepie z antykami, Myslalem, ze za takie pieniadze mozna sie do wszystkiego przyzwyczaic.

Nigdy mi sie to nie udalo.

12

A potem poprowadzil nas wartownik do innego oddzialu. Zostalismy tam dziesiec godzin.

– Zanim zaczniecie, musze wam zwrocic na cos uwage – zaczal wartownik. – Poczta znajdujaca sie w koszu tego rodzaju, co stoi wlasnie przed wami, musi byc posortowana w ciagu 23 minut. To jest dopuszczalna dolna granica waszej wydajnosci pracy. A teraz sprobujcie sami, ilu z was posortuje przesylki w czasie krotszym niz 23 minuty! Uwaga! Start!

– Co on wyprawia, z byka spadl – pomyslalem jako byly pracownik z doswiadczeniem. Mnie zawody i konkursy zawsze meczyly! Kazdy z tych koszykow mial szescdziesiat centymetrow dlugosci, ale kazdy z nich zawieral rozna liczbe przesylek. Niektore z nich mialy dwa, a nawet trzy razy wiecej niz pozostale.

Nowi koledzy rzucili sie na to jak oszolomy. Obawa przed kompromitacja? Tepota umyslu? Wstyd kleski?

Ja nie dalem sie zwariowac. Z moim doswiadczeniem?

– Jesli skonczyliscie pierwszy kosz, mozecie natychmiast zaczac nastepny – uslyszalem pelne walorow motywacyjnych slowa wartownika.

A ci wysilali sie jakby byli na katordze. Prawie wyrywali sobie kosze z przesylkami. A ja poczulem w pewnej chwili wzrok wartownika na karku.

– Widzicie, ten czlowiek juz czegos dokonal – i wskazal na mnie palcem. – Wlasnie konczy juz drugi kosz!

A to byl ciagle pierwszy, i to dopiero w polowie. Nie wiedzialem, po co i dlaczego on to powiedzial. Ta intryga wydawala mi sie zbyt prostacka. Po chwili jednak

Вы читаете Listonosz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×