– Zlaz, baby, mamy jednak bardzo ciezki dzien za soba. Dobre czasy jeszcze przed nami!

Vi odwrocila sie do mnie plecami, a organ, po rekordowych wysokosciach, w rekordowo szybkim czasie zmarszczyl sie i skurczyl.

14

Rankiem, pierwsze, co zarejestrowaly moje uszy, to byly kroki. Jej kroki. Lazila z pokoju do kuchni i z kuchni do pokoju. Moze bylo wpol do jedenastej. Czulem sie bardzo nedznie i marnie. Nie mialem ochoty spojrzec jej w twarz. Udam, ze jeszcze spie, jakies pietnascie minut, a potem cos sie musi stac – pomyslalem szybko.

Ale ona byla jeszcze szybsza! Zaczela tarmosic mnie za ramiona.

– Slyszysz mnie, chcialabym, zebys zapakowal sie w gacie i zmiatal. Moja przyjaciolka pojawi sie tu zaraz.

– No to co? Ja tez moge zwalic!

– Oczywiscie… natychmiast… fantastycznie – bardzo glosno rozesmiala sie Vi -…oczywiscie!

Bardzo powoli wstawalem na nogi. Wszystko odbijalo sie we mnie niemilosiernie, czkalem i chcialo mi sie rzygac. Udalo mi sie wejsc w ubranie.

– Powodujesz teraz to, ze zaczynam czuc sie jak niewypal, awaria i defekt – powoli i stanowczo wydusilem z siebie. To nie jest prawda, ze nic we mnie nie ma! Cos dobrego musi byc w kazdym czlowieku, wiec i we mnie!

Bylem ubrany. Wolno udalem sie do lazienki, ochlapalem twarz woda, uczesalem wlosy.

Gdybym mogl, choc troche, uczesac takze i te twarz – pomyslalem sobie, gapiac sie w lustro – ale to sie nie da.

Wyszedlem z lazienki.

– Vi?

– Tak.

– To byl tylko alkohol. Tylko. To nie ma nic wspolnego z toba. Ja to wiem. Przezylem to juz pare razy. Twoje siwe wlosy na pewno nie stana sie bardziej siwe… z tego powodu. Nie wolno im.

– No to nie chlej tyle! Zadna kobieta nie lubi byc wymieniana na butelke scotcha!

– Sluchaj, przestan juz robic z tego Waterloo, ty czarna emanco!

– Pieprz teraz, Hank!

– Potrzebujesz troche pieniedzy, mala?

Z portfela wyjalem dwadziescia dolarow i dalem jej.

– Heeeee… jak chcesz byc slodki, to nawet potrafisz, slodki!

Wolno przesunela reka po moich wargach, a ja pocalowalem ja najdelikatniej tam, gdzie konczy sie gorna warga a zaczyna dolna, albo odwrotnie.

– Jedz ostroznie!

– No jasne, mala!

Jechalem ostroznie, nawet bardzo ostroznie, w strone torow wyscigowych.

15

Zaproszono mnie do biura, na pierwszym pietrze, gdzies na zadupiu korytarza. Kadry.

– Czy moge sie panu przyjrzec, Chinaski?

Zaczal sie przygladac.

– Au… au… au… ale pan kiepsko wyglada. Najlepiej bedzie jak sobie cos zaaplikuje.

I rzeczywiscie zaaplikowal sobie cos z niewielkiej buteleczki.

– Drogi pani Chinaski, bardzo bylibysmy panu wdzieczni, gdyby zechcial pan opowiedziec nam, gdzie spedzil ostatnie dwa dni?

– Oplakiwalem kogos i nosilem zalobe.

– Oplakiwal pan?

– Pogrzeb. Stara przyjaciolka. Pierwszy dzien – kupa roznych dziwnych spraw do zalatwienia, lacznie z rzucaniem grudek ziemi na wieko trumny. Dzien drugi – scisla zaloba.

– I nie mial pan czasu na wykonanie jednego telefonu do nas, Chinaski?

– Zgadza sie.

– A ja chcialbym cos panu powiedziec, Chinaski, i mam nadzieje ze to pozostanie miedzy nami…

– Bardzo prosze.

– Jezeli pan nas nie informuje, co sie z panem dzieje… czy pan juz wie, co chce przez to powiedziec?

– Niestety, nie.

– Panie Chinaski, jezeli pan nas nie informuje, co sie z panem dzieje, to znaczy, ze przekazuje pan nam informacje, ze sra pan na poczte!!!

– Rzeczywiscie?

– A teraz, panie Chinaski, czy pan zdaje sobie sprawe, co to oznacza?

– Nie. A co?

Pochylil sie nad stolem, wysunal twarz do przodu i wycedzil:

– To oznacza, panie Chinaski, ze poczta amerykanska moze tez osrac pana!!!

Wycofal swoj leb, ale dalej gapil sie w moja strone.

– Panie Feathers – powiedzialem – pan mnie moze… czy pan juz wie, co?

– Henry, tylko niech pan nie probuje byc bezczelny. Ja moge panskie zycko tu… tu!… tu!!!… zamienic w pieklo.

– Prosze zwracac sie do mnie moim pelnym imieniem i nazwiskiem. Nie wydaje mi sie, ze zbyt duzo zadam od pana!

– Pan zada respektu?…

– Tak jest. Zadam dokladnie tego! Pan chyba jeszcze pamieta, gdzie zaparkowal pan swoj samochod?

– A co to ma do rzeczy?! A moze to szantaz???

– Czarni z tej dzielnicy ubostwiaja mnie, Feathers. Chyba bede musial sie im jakos za to odwdzieczyc?!

– Czarni ubostwiaja pana?

– Daja mi wody, kiedy mam pragnienie. Ja nawet wale ich kobiety. Czy tez usiluje to robic!

– Wspaniale… wspaniale… odchodzimy od naszego tematu, Chinaski. A teraz do pracy.

Wreczyl mi jakis swistek, zaswiadczajacy, ze bylem u niego. Chyba „pogonilem” mu troche strachu. Z czarnymi nigdy nie stalem na stopie wojennej, a z Feathersem wlasnie zaczynalem. To, ze on sie przerazil, to bylo dla mnie jasne. Liczylem przeciez na to. Jednego takiego inspektora zrzucono ze schodow, drugiego przeciagneli nozem po dupie, podobno komus otworzyli brzuch, jak czekal na skrzyzowaniu na zielone swiatlo, i to przed glownym wejsciem do Stanowego Urzedu Pocztowego. Sprawcow nigdy nie odnaleziono.

Feathers, niedlugo po naszej rozmowie, odszedl. Nie wiem, gdzie on teraz pracuje. Na pewno nie jest juz urzednikiem Glownego Urzedu Pocztowego.

16

O dziesiatej po poludniu zadzwonil telefon.

– Pan Chinaski?

Natychmiast rozpoznalem ten kobiecy glos, i uruchomilem te swoje gierki.

– Mmmmmm – odpowiedzialem.

To byla Graves, ten przyklad nie adorowanego przeze mnie gatunku kobiety.

– Czy pan spal?

– Tak. Tak, Ale prosze smialo mowic dalej, pani Graves. Nic nie szkodzi.

Trudno! Skoro sie juz stalo!

– Wszystko zostalo wlasnie wyjasnione. Nie mamy do pana zadnych zastrzezen.

– Hmmm… hmmmmmm… hmmmmmm.

– Dokladnie za dwa tygodnie jest termin panskiego egzaminu.

Tabela CP I.

– Co? Chwileczke!… zaraz?… chwileczke!!!

– I to wszystko na dzisiaj, panie Chinaski. Zycze przyjemnego dnia.

Odlozyla sluchawke.

Вы читаете Listonosz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×