poszukiwaniu beretty.

Pies jeszcze mocniej zacisnal zeby, kruszac kosc.

Gabriel zawyl przerazliwie. Bol okazal sie silniejszy niz ten, ktorego doswiadczyl za sprawa oprawcow Gesslera. Przesunal dlonia po sniegu jeszcze raz i wreszcie chwycil pistolet.

Bestia wykrecila masywny kark, szarpiac reke czlowieka na bok. Gabriel przycisnal lufe pistoletu do zeber potwora i poslal mu trzy kule w serce.

Niemal natychmiast odepchnal psa i wstal. Od strony willi dobiegaly krzyki ludzi i ujadanie wilczurow. Gabriel ruszyl dalej. Lewy rekaw jego kurtki zwisal w strzepach, a krew strumieniem splywala mu po dloni. Po chwili ujrzal Eliego Lavona pedzacego w gore sciezki i moment pozniej padl mu w ramiona.

– Nie zatrzymuj sie, Gabriel. Dasz rade?

– Dam.

– Oded, zlap go. Boze, co oni z toba zrobili, Gabriel? Co oni ci zrobili?

– Dam rade, Eli. Chodzmy.

Czesc czwarta

Trzy miesiace pozniej

48

Port Navas, Kornwalia

Dom stal nad strumieniem; byl niski, obszerny i solidny niczym statek. Wejscia do niego strzeglo dwoje mocnych drzwi, a okien – biale okiennice. Gabriel wrocil w poniedzialek. Obraz dotarl w srode. Byl to fragment czternastowiecznego niderlandzkiego oltarza, nadeslany przez Isherwood Fine Arts, St. James, Londyn. Dwoch grubych chlopakow, cuchnacych piwem, wnioslo go po waskich schodach do pracowni Gabriela, ktory zaraz po ich wyjsciu pozbyl sie przykrego zapachu, otwierajac okno i odkrecajac butelke mocnego rozpuszczalnika.

Powoli odpakowywal obraz. Dzielo bylo tak stare i kruche, ze przetransportowano je w dwoch skrzyniach ze wzmocnionej sosniny: wewnetrzna zabezpieczala obraz przed dzialaniem czynnikow atmosferycznych, a zewnetrzna chronila przed uszkodzeniami fizycznymi. Wreszcie usunal poduszke piankowa oraz ochronna warstwe papieru silikonowego i postawil arcydzielo na sztalugach.

Obraz stanowil srodkowa czesc tryptyku, mial w przyblizeniu metr wysokosci i szescdziesiat centymetrow szerokosci, namalowano go farba olejna na trzech debowych deskach o pionowych slojach. Drewno niemal na pewno pochodzilo z debu, ulubionego materialu mistrzow flamandzkich. Gabriel zapisal w notatniku swoje spostrzezenia: silnie wypukle zgiecie, rozszczepienie drugiej i trzeciej deski, powazne ubytki farby, rysy.

Jak przedstawialby sie ten opis, gdyby zamiast obrazu na sztalugach znalazlo sie jego cialo? Peknieta szczeka, zlamana prawa kosc policzkowa, pekniety lewy oczodol, przetracony kregoslup, lewa kosc promieniowa zlamana w wyniku ciezkiego pogryzienia przez psa, koniecznosc profilaktycznego leczenia na wypadek wscieklizny. Sto szwow zalozonych na ponad dwudziestu ranach, mocno pokaleczona twarz, szczatkowa opuchlizna i oszpecenie.

Zalowal, ze jego twarzy nie da sie naprawic tak, jak tego obrazu. Lekarze, ktorzy opiekowali sie nim w Tel Awiwie, oznajmili, ze tylko czas moze przywrocic mu naturalny wyglad. Minely trzy miesiace, a on wciaz z trudem zbieral sie na odwage, aby spojrzec w lustro. Poza tym dobrze wiedzial, ze czas nie jest najbardziej lojalnym sprzymierzencem jego piecdziesiecioletniej twarzy.

Przez nastepne poltora tygodnia tylko czytal. W swoich prywatnych zbiorach przechowywal kilka znakomitych opracowan dotyczacych Rogera, a Julian zyczliwie przeslal mu dwie wlasne ksiazki, obydwie po niemiecku. Rozlozyl je przed soba na stole roboczym i przysiadl na wysokim, twardym stolku. Wygial grzbiet niczym rowerzysta, a piesci przylozyl do skroni. Od czasu do czasu podnosil spojrzenie i wpatrywal sie w obraz na sztalugach lub kontemplowal krople deszczu, splywajace strumieniami z nieba. Potem opuszczal wzrok i ponownie pograzal sie w lekturze.

Siegnal po takich autorow, jak Martin Davies i Lorne Campbell, a takze Panofsky, Winkler, Hulin i Dijkstra. Rzecz jasna, na jego stole pojawil sie tez Friedlander – pokazny tom poswiecony malarstwu wczesnoniderlandzkiemu. Jak moglby przystapic do konserwacji dziela, chocby tylko zblizonego do Rogera, bez skorzystania z tego monumentalnego kompendium?

Gdy pracowal, z jego faksu wysuwaly sie odbitki wycinkow prasowych: co najmniej jedna dziennie, niekiedy dwie lub trzy. Historie okreslano poczatkowo mianem “sprawy Rolfego”, lecz z czasem przylgnela do niej nazwa Rolfegate. Pierwszy tekst opublikowano w “Neue Zuricher Zeitung”, potem przylaczyly sie gazety z Berna i Lucerny, wreszcie z Genewy. Nie minelo wiele czasu, a historia wzbudzila zainteresowanie prasy francuskiej i niemieckiej. Pierwsza anglojezyczna relacja ukazala sie w Londynie, a dwa dni pozniej w opiniotworczym tygodniku amerykanskim. Autorzy w niewielkim stopniu opierali swoje doniesienia na faktach, w zamian prezentujac sporo domyslow i spekulacji. Dobrze sie to wszystko czytalo, choc artykuly nie mialy wiele wspolnego z solidnym dziennikarstwem. Sugerowano, ze Rolfe posiadal tajna kolekcje dziel sztuki i snuto przypuszczenia, ze z jej powodu zginal. Cala sprawe laczono z osoba tajemniczego szwajcarskiego finansisty Ottona Gesslera, chociaz jego rzecznik prasowy stanowczo odrzucal wszelkie zarzuty, nazywajac je stekiem obrzydliwych klamstw i pomowien. Gdy jego prawnicy zagrozili procesami sadowymi, gazety szybko zamilkly.

Szwajcarska lewica zazadala wszczecia dochodzenia parlamentarnego i rzadowego. Wszystko wskazywalo na to, ze Berno zostanie zmuszone do glebszego zainteresowania sie sprawa. Ostrzegano: Posypia sie nazwiska! Kariery legna w gruzach! Wybuchl skandal. “Oczyscic historie!”, krzyczala lewica. “Szwajcaria okryta hanba!”, wolaly organizacje zydowskie. Kanalami sciekowymi Bahnhofstrasse splynela kolejna fala brudow, lecz pierwsze uderzenie burzy przyjely na siebie Alpy. Berno i Zurych ocalaly.

Niedlugo potem zycie dopisalo nieoczekiwane zakonczenie do tej historii. Cialo Gerhardta Petersona, wysokiego ranga oficera federalnych sluzb bezpieczenstwa, znaleziono w szczelinie lodowcowej w Alpach Bernenskich. Najwyrazniej stal sie jeszcze jedna ofiara nieszczesliwego wypadku w gorach. Gabriel, samotny w swojej kornwalijskiej pracowni, wiedzial jednak, ze smierc Petersona to nie przypadek. Gerhardt Peterson zostal kolejnym depozytem w Banku Gesslera.

Annie Rolfe udalo sie odciac od skandalu zwiazanego ze smiercia jej ojca. Po triumfalnym wystepie w Wenecji wyruszyla na intensywne tournee po Europie, zlozone z recitali solowych oraz koncertow z najwiekszymi orkiestrami kontynentu. Krytycy uznali, ze jej popisy dorownuja zarem i blyskotliwoscia wystepom sprzed wypadku, chociaz czesc dziennikarzy narzekala na jej niechec do udzielania wywiadow. W zwiazku z pytaniami dotyczacymi smierci ojca, Anna wydala oswiadczenie prasowe, w ktorym poinformowala, ze wyjasnianiem wszelkich watpliwosci zajmuje sie jej prawnik w Zurychu. On zas uparcie odmawial udzialu w dyskusji na ten temat, powolujac sie na prawo do zachowania prywatnosci i dobro prowadzonych postepowan wyjasniajacych. Na tym sprawa stanela, totez w krotkim czasie prasa w sposob naturalny stracila zainteresowanie osoba Anny Rolfe.

Gabriel uniosl glowe i zapatrzyl sie w niebo widoczne przez swietlik. Dopiero teraz spostrzegl, ze deszcz wreszcie ustal. Wysluchal prognozy pogody w Radiu Cornwall, jednoczesnie porzadkujac pracownie. Do wieczora mialo nie padac, od czasu do czasu powinno wyjrzec slonce, a jak na wybrzeze Kornwalii w lutym, temperatura byla umiarkowana. Co prawda reka Gabriela zrosla sie niedawno, lecz uznal, ze kilka godzin na wodzie korzystnie wplynie na jego samopoczucie.

Wlozyl zolta impregnowana kurtke, a w kuchni przyrzadzil kanapki i nalal kawy do termosu. Pare minut pozniej odcumowywal kecza. Uruchomil silnik i ruszyl wzdluz Port Navas Greek do rzeki Helford. Z polnocnego zachodu wial jednostajny wiatr, na falach migotaly jasne promienie slonca, a nad ciesnina Helford zielenily sie

Вы читаете Angielski Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×