Ja spusciusia na siaredni jarus. Treba bylo prajsci mima radyjostancyi. Jaje dzviery byli syroka adcynieny. Snaut siadzieu u kresle u toj za pozie, u jakoj ja jaho pakinuu. Spau. Ad maich krokau jon zdryhanuusia i raspluscyu vocy.
— Alo, Kielvin! — azvausia jon chrypla.
Ja pramaucau.
— Nu sto, ty daviedausia sto-niebudz? — spytausia Snaut.
— Badaj sto tak, — adkazau ja. — Jon nie adzin.
Snaut skryviusia:
— Vos bacys. Heta uzo niesta znacyc. Dyk u jaho niechta u hasciach?
— Nie razumieju, camu vy nie chocacie rastlumacyc, sto heta takoje, — zaznacyu ja znarocysta abyjakava. — Bo kali ja zastajusia tut, to rana ci pozna pra usio daviedajusia. Navosta takaja tajamnicasc?
— Zrazumiejes, kali da ciabie samoha zjaviacca hosci, — skazau Snaut.
Mnie padalosia, sto jon niekaha cakaje i nie vielmi choca razmaulac.
— Kudy ty idzies? — spytausia jon, kali ja paviarnuusia.
Ja nie adkazau.
Zala kasmadroma miela taki samy vyhlad, jak i pierad maim adychodam. Na uzvysenni stajala maja, padobnaja na tresnuty kokan, absmalenaja kapsula. Ja padysou da viesalak sa skafandrami, ale raptam mnie raschacielasia vypraulacca u padarozza. Ja paviarnuusia na miescy i spusciusia pa vintavym trapie u pamiaskannie sklada. Vuzki kalidor byu zabity balonami i stabialami skrynak. Mietalicnyja scieny adlivali siniavatym sviatlom. Praz niekalki dziesiatkau krokau pad sklapienniami zjavilisia bielyja ad serani truby chaladzilnaj ustanouki. Ja pajsou pauz ich. Praz muftu, schavanuju u toustaj plastykavaj manzecie, truby uvachodzili u scylna zacynienaje pamiaskannie. Kali ja adcyniu ciazkija, na tauscyniu dzviuch daloniau, dzviery, ababityja pa krajach humaj, mianie da kasciej praciau piakucy maroz. Ja sciepanuusia. Sa splaciennia pakrytych seraniem zmiejevikou zvisali ledziasy. I tut stajali pakrytyja snieham skryni i kantejniery, palicy la scien byli zastauleny blasankami i zautlavymi hlybami niejkaha tluscu u prazrystym plastyku. Uhlybini paukruhlaja stol znizalasia. Tam visiela scylnaja, iskrystaja ad lodavych iholak stora. Ja adchiliu jaje. Na stale z aluminijevych krat lazala niesta vialikaje, dauhavataje, nakrytaje seraj tkaninaj. Padniausy jaje, ja ubacyu zastyly tvar Hibaryjana. Cornyja valasy z sivoj pasmaj na lbie byli hladka zacasanyja. Kadyk tyrcau, i zdavalasia, sto syja u jaho zlamanaja. Hlybokija vocy skiravany na stol, u kutocku zastyla mutnaja kropla lodu. Mnie bylo tak choladna, sto ja z ciazkasciu strymlivau dryzyki. Nie vypuskajucy z ruki tkaninu, druhoj rukoj ja dakranuusia da scaki Hibaryjana. Adcuvannie bylo takoje, nibyta ja dakranuusia da pramiorzlaj drauniny. Kalucaja cornaja scec. U skladkach hub zastyu vyraz biazmieznaha, pahardlivaha ciarpiennia. Apuskajucy kraj tkaniny, ja zauvazyu, sto z druhoha boku trupa z-pad skladak vidac niekalki cornych dauhavatych pacierak abo fasolin, drobnych i bujnych. Ja zdrancvieu.
Heta byli palcy holych noh, bacnyja z boku padesvy, vypuklyja padusacki vialikich palcau krychu rastapyrany. Pad zmiataj tkaninaj rasplastalasia murynka.
Jana lazala tvaram uniz i, zdavalasia, spala. Pastupova, dziujm za dziujmam, ja sciahvau hrubuju tkaninu. Halava, usia u siniavata-cornych drobnych zavitkach, lazala na vyhibie takoj za cornaj masiunaj ruki. Na bliskucaj skury spiny vystupali pazvanki. Masiunaje ciela bylo absalutna nieruchomaje. Ja jasce raz zirnuu na jaje padesvy, mianie urazila dziunaja detal: jany nie byli defarmavany, nie scierlisia i navat nie zahrubieli ad chadzby basanoz — skura byla takaja samaja, jak na spinie i rukach.
Kab pierakanacca u hetym, ja dakranuusia da murynki. Mnie bylo ciazej dakranucca da jaje, cym da trupa. I tut adbylosia stosci nievierahodnaje: ciela, jakoje lazala na dvaccacihradusnym marozie, zasavialilasia. Murynka padciahnula nahu, jak robic heta sabaka, jaki spic, kali jaho uziac za lapu.
Tut jana zamierznie, padumau ja. Zresty, jaje ciela bylo miakkaje i nie nadta chalodnaje. Ja adstupiusia, apusciu storu i vyjsau u kalidor. Mnie zdalosia, sto u im strasna horaca. Trap vyvieu mianie u zalu kasmadroma. Usieusysia na zhornuty u rulon parasut, ja abchapiu halavu rukami. Ja byu jak pabity. Nie viedau, sto sa mnoj adbyvajecca. Ja byu pryhniecany, dumki lavinaj kacilisia u prorvu — strata prytomnasci byla b zaraz nievierahodnaj laskaj.
Navosta isci da Snauta abo Sartoryusa? Ja nie uiaulau, sto chto-niebudz zdoleje sklasci u adno celaje usio, sto ja da hetaha pierazyu, ubacyu i adcuu. Adzinym ratunkam bylo salenstva, ucioki. Vidac, ja zjechau z hluzdu, adrazu z pasla pasadki. Akijan padziejnicau na moj mozh; u mianie zjaulajecca adna halucynacyja za druhoj, a kali tak, to nie treba tracic vysilki na marnyja sproby adhadac nieisnujucyja zahadki, treba sukac dapamohi doktara, vyklikac pa radyjo „Pramietej” abo niejki insy karabiel, padac sihnal SOS.
Raptam adcuvannie majo zmianilasia: dumka ab tym, sto ja zvarjacieu, supakoila mianie.
Zaraz ja dobra zrazumieu slovy Snauta — viadoma, kali naohul isnavau niejki Snaut i kali ja z im razmaulau, bo halucynacyi mahli pacacca znacna raniej — chto viedaje, mo ja znachodzusia jasce na karabli „Pramietej” i u mianie vostry prystup duseunaj chvaroby, a usio, sto ja pierazyu, bylo praduktam majho uzbudzanaha mozha? Ale kali ja chvory, to mahu papravicca, a heta daje mnie spadziavannie na vyratavannie, jakoha ja nie moh znajsci u blytanych kasmarach majho karotkaha usiaho niekalki hadzin — salarysnaha vopytu.
Treba bylo praviesci piers za usio niejki pradumany, lahicny ekspierymient nad samim saboj — jechrierimientum srusis, — jaki pakazau by mnie, ci sapraudy ja zjechau z hluzdu i stau achviaraju tryzniennia, albo maje pierazyvanni, niahledziacy na ich absurdnasc i nievierahodnasc, calkam realnyja.
Ja razvazau i razhladvau mietalicnuju aporu halounych kanstrukcyj kasmadroma. Heta byla zachavanaja u blachu i pafarbavanaja u bledna-zialony koler stalnaja macta, jakaja vytyrkalasia sa sciany; u niekatorych miescach na vysyni kala mietra farba abluscylasia, vidac, sadrali rakietnyja cialezki. Ja dakranuusia da stali, pahreu jaje dalonniu, pastukau pa absyucy. CHiba moza tryzniennie byc takim realnym? Moza, adkazau ja sam sabie. U takich recach ja razbirausia, bo heta byla maja spiecyjalnasc.
A ci mozna prydumac halounaje vyprabavannie? Napacatku mnie zdavalasia, sto nielha, moj chvory mozh (kali jon sapraudy chvory) stvoryc lubuju iluziju, jakuju ja ad jaho zapatrabuju. Bo nie tolki pad cas chvaroby, ale i prosta u snie, zdarajecca, razmaulajem z ludzmi, jakich niama, zadajom im pytanni i cujem adkazy; i choc hetyja ludzi isnujuc tolki u nasym ujaulenni jak svojeasablivyja, casova adasoblenyja, psieudasamastojnyja castki nasaj psichiki, my usio-tki nie viedajem, jakija slovy jany pramoviac, pakul (u snie) nie zahavorac z nami. A na samaj spravie hetyja slovy naradzilisia u toj, izalavanaj castcy nasaj ulasnaj sviadomasci, heta znacyc my pavinny byli b viedac ich zahadzia, u toj momant, kali my sami ich prydumali, kab uklasci u vusny subiasiednika, jakoha sasnili. Znacyc, sto b ja ni zaplanavau, sto b ni zdziejsniu, ja mahu licyc, sto usio adbylosia mienavita tak, jak adbyvajecca u snie. Ni Snauta, ni Sartoryusa na samaj spravie mahlo i nie byc, tamu zadavac im pytanni nie miela sensu.
Ja padumau, sto mozna pryniac niejki mocny srodak, napryklad, piejotl abo insy preparat, jaki vyklikaje padman pacucciau i jarkaha koleru vidoviscy. Pierazytyja mnoj adcuvanni dakazali b, sto pryniaty preparat isnuje na samaj spravie, sto jon — materyjalnaja castka navakolnaj recaisnasci. Ale i heta, praciahvau ja razvazac, nie bylo b vierahodnym vyprabavanniem, bo ja viedaju, jak srodak pavinien dziejnicac (mnie z samomu daviadziecca jaho vybirac), a znacyc, calkam vierahodna, sto i pryjom lakarstva, i vyniki buduc prosta stvorany maim ujaulenniem.
Zdavalasia, mnie uzo nie vybracca z zacaravanaha kola varjactva — bo mozna myslic tolki mozham, nielha apynucca pa-za samim saboj, kab pravieryc, ci narmalnyja tyja pracesy, sto adbyvajucca u arhanizmie, — i raptam ja zlaviu dumku, prostuju i udaluju.
Ja uschapiusia i pabieh na radyjostancyju. Tam nikoha nie bylo. Mimachodz ja zirnuu na elektrycny nascienny hadzinnik. Bylo kala catyroch hadzin nocy umounaha casu Stancyi, za scienami pacynausia cyrvony svitanak. Ja uklucyu dalniuju radyjosuviaz i cakau, pakul jana naladzicca. Adnacasova jasce raz pradumau chod ekspierymienta.
Pazyunych autamatycnaj stancyi vakol salarysnaha Sateloida ja nie pamiatau. Znajsou ich na tabliccy nad halounym pultam i paslau vyklik azbukaj Morzie, praz vosiem siekund atrymau adkaz. Sateloid, a dakladniej, jaho elektronny mozh, adhuknuusia rytmicnym sihnalam.
Ja paprasiu zviestki pra niabiesnyja mierydyjany, jakija Sateloid pierasiakau koznyja dvaccac siekund pad cas krucennia vakol Salarys, z dakladnasciu da piataha dziesiacicnaha znaka.
Pasla ja sieu i pacau cakac adkazu. Jon pryjsou praz dziesiac chvilin. Ja adarvau papiarovuju stuzku z vynikam i schavau jaje u sufladzie stala (ia starausia zrabic tak, kab navat vokam na jaje nie zirnuc). Pasla prynios z biblijateki vialikija mapy nieba, laharyfmicnyja tablicy, zurnal sutacnaha krucennia Sateloida, niekalki daviednikau i pacau vylicvac tyja z samyja zviestki. Amal celuju hadzinu ja skladau uraunienni; nie pamiataju, kali aposni raz mnie davodzilasia hetulki licyc — napeuna, jasce u studenckija hady na ekzamienie pa praktycnaj astranomii.
Razliki ja vykanau na vialikim kalkulatary Stancyi. Ja razvazau nastupnym cynam: pa mapach nieba ja pavinien atrymac licby, jakija tolki castkova supadajuc sa zviestkami Sateloida. Castkova tamu, sto Sateloid adcuvaje nadta skladanyja pierturbacyi pad uplyvam hravitacyjnaha pola Salarys, jaje abodvuch soncau, jakija kruciacca adno adnosna druhoha, a taksama miascovych zmianienniau pryciahniennia, jakija vyklikajucca Akijanam. Kali u mianie budzie dzvie sarenhi licbau — pieradadzienych Sateloidam i razlicanych tearetycna pa mapach nieba, ja zrablu u svaich licbach paprauki; tady abiedzvie hrupy vynikau pavinny supadac az da cacviortaha dziesiacicnaha znaka; i tolki u piatym dziesiacicnym znaku mahcymy razychodzanni, vyklikanyja dziejnasciu Akijana, jakaja nie paddajecca razlikam.
Kali zviestki Sateloida realna nie isnujuc, a tolki narodzany maim chvorym ujaulenniem, jany nie supaduc z druhim radam licbau. Moj mozh moza byc chvorym, ale jon nikoli nie moza vykanac razliki, jakija zrabiu vialiki kalkulatar Stancyi, bo spatrebilasia b smat miesiacau. A z hetaha vynikaje, sto — kali licby supaduc — vialiki kalkulatar Stancyi isnuje realna i ja karystausia im najavie, a nie u tryznienni.
U mianie kalacilisia ruki, kali ja dastavau z suflady telehrafnuju stuzku i raskladvau jaje na stale pobac z takoj za, tolki krychu syrejsaj, stuzkaj
