– Zaginal adwokat Slupa. Jechal wlasnie do federalnego wiezienia na widzenie ze Slupem. Nie dotarl do celu. Stanowa policja znalazla jego samochod porzucony przy drodze. Nieciekawie to wyglada.

– Al Eugene?

– A niby ilu adwokatow ma Slup?

– Moze popsul mu sie samochod – podsunela Carmen.

– Gliny sprawdzaly – odparla Rusty – Dziala bez zarzutu.

– Czy to cos zmienia? – spytala Carmen. – To znaczy, czy Slup wraca do domu?

Carmen kiwnela nieznacznie glowa, jakby sie bala, co uslyszy w odpowiedzi.

– Nie masz sie, czym martwic – odparta Rusty z usmiechem. – Slup bedzie z nami juz w poniedzialek. Zaginiecie Ala niczego nie zmienia.

Carmen wysilila sie na usmiech.

– To dobrze.

– Tez sie ciesze – rzekla jej tesciowa. – A gdzie jest coreczka Slupa? Sluzaca przygotowala juz jej kolacje, wiec zaprowadz mala do kuchni, a po drodze mozesz pokazac panu Reacherowi, jak trafic do baraku.

ROZDZIAL PIATY

CHLOPAK zapisal cala nowa strone w notesie. Mezczyzni uzbrojeni w teleskopy relacjonowali mu dokladnie przebieg zdarzen. Przybycie szeryfa, powrot Latynoski z dzieciakiem w towarzystwie nieznajomego, wyjazd szeryfa, wejscie Latynoski i nowego goscia do domu, a potem dlugo, dlugo nic.

– Kto to? – spytat chlopiec.

– Diabli wiedza – odparl jeden z mezczyzn.

„Bardzo wysoki, potezny, kiepsko ubrany, trudno okreslic wiek”, zapisal chlopak. A potem dodal: „Nie jest kowbojem, ma zle obuwie. Czyzby klopoty?”.

PIETROWY barak stal na skarpie. Na parterze byty rozsuwane drzwi. W srodku stal kolejny pick-up. Na koncu pomieszczenia drewniane schody prowadzily w gore przez prostokatne wyciecie w suficie.

Reacher wszedl po schodach na pierwsze pietro. Na gorze bylo wciaz goraco, barak nie mial klimatyzacji. Na koncu odgrodzono kawalek, domyslil sie, ze to lazienka. Poza tym byla tu otwarta przestrzen. Na przeciw siebie stalo szesnascie lozek – osiem po jednej i tyle samo po drugiej stronie, obok nich szafki.

Dwa lozka najblizej lazienki byly zajete. Na kazdym lezal na poscieli kurduplowaty, zylasty miesniak. Obaj mieli niebieskie dzinsy, wymyslne buty i gole torsy. Odwrocili sie ku schodom, kiedy Reacher pojawil sie na pietrze.

Odsluzyl cztery lata w West Point, a potem spedzil trzynascie w wojsku, a wiec mial w sumie siedemnascie lat doswiadczen, co do wchodzenia do nowych koszar. Nalezalo po prostu wejsc, zajac wolne lozko i nic nie mowic. Sklonic kogos innego, by sie pierwszy odezwal. W ten sposob poznajemy miejscowa hierarchie, nie zdradzajac wlasnej pozycji.

Podszedl do drugiego lozka od schodow, bo tu, jak przypuszczal, bedzie chlodniej. W wojsku mialby plecak, ktory polozylby na lozku, by zaznaczyc swoje terytorium. Tu jednak mogl co najwyzej wyjac z kieszeni skladana szczoteczke i polozyc ja na szafce przy lozku. To tylko symbol, ktoremu brakowalo mocy, mial jednak te sama wymowe: Teraz tu mieszkam, tak samo jak wy. Czy macie na ten temat cos interesujacego do powiedzenia?

Jeden z facetow uniosl sie na lozku.

– Dostales robote?

– Chyba tak – odparl Reacher.

– Jestem Billy – przedstawil sie facet.

Drugi uniosl sie na lokciach.

– Josh – powiedzial.

Reacher skinal glowa.

– Nazywam sie Reacher. Milo was poznac.

– Ta Meksykanka cie przywiozla? – spytal Josh.

– Pani Greer – sprostowal Reacher.

– Pani Greer to Rusty – poprawil go Billy. – Ona ciebie na pewno nie przywiozla.

– Pani Carmen Greer – uscislil Reacher.

Billy nie odezwal sie. Josh sie tylko usmiechnal.

– Po kolacji chcemy gdzies sobie wyskoczyc – rzekl Billy. – Do baru, dwie godziny na poludnie. Mozesz z nami pojechac, zebysmy sie lepiej poznali.

Reacher potrzasnal glowa.

– Moze innym razem, kiedy juz cos zarobie. Lubie w takiej sytuacji placic za siebie, sami rozumiecie.

Billy kiwnal glowa.

– Zdrowe podejscie. Moze sie tu przyjmiesz.

SLUZACA przyniosla kolacje czterdziesci minut pozniej – sagan wieprzowiny z fasola. Nalozyla potrawe do metalowych misek. Rozdala widelce i lyzki oraz puste metalowe kubki

– Woda jest w lazience – rzucila pod adresem Reachera.

Potem zeszla po schodach, a Reacher skupil sie tylko na jedzeniu. Byl to bowiem jego pierwszy posilek tego dnia. Usiadl na lozku z miska na kolanach i jadl lyzka. Fasolka byla gesta i zawiesista, kucharka nie zalowala zasmazki. Wieprzowina miekka, a tluszcz na niej chrupki. Pewnie usmazono mieso oddzielnie i dopiero na koniec dodano do fasoli.

– Hej, Reacher – zawolal Billy. – No i co, smakuje ci?

– Calkiem dobre – odparl.

– Brednie – odezwal sie Josh. – Jest prawie czterdziesci stopni, a ona nam daje goracy posilek! Poce sie jak wieprz.

Reacher nie zwracal na niego uwagi. Psioczenie na jadlo to staly element zycia koszarowego. A ta potrawa byla calkiem smaczna. Po przeciwnej stronie sali Billy z Joshem skonczyli jesc i wyjeli z szafek czyste koszule. Ubrali sie i przyczesali wlosy

– Do zobaczenia – rzucil Billy.

Zbiegli po schodach i Reacher uslyszal, jak uruchamiaja silnik na dole. Domyslil sie, ze to pick-up. Slyszal, jak odjechali.

Przemierzyl spokojnie sale i zebral trzy brudne miski oraz sztucce, zaczepil tez sobie trzy kubki na palcu wskazujacym i wyszedl z baraku. Slonce schowalo sie juz prawie calkowicie za horyzont, upal jednak ani troche nie zelzal. Przeszedl przez podworko, znalazl drzwi do kuchni i zapukal. Otworzyla mu sluzaca.

– Przynioslem brudne naczynia – rzekl, wyciagajac w jej strone miski i kubki.

– Milo z twojej strony – powiedziala. – Dziekuje. Najadles sie?

– O tak. Smaczne bylo.

Wzruszyla ramionami lekko zazenowana.

– Proste kowbojskie zarcie.

Wziela od niego naczynia i zaniosla w glab kuchni.

– Reacher – ktos go zawolal.

Teraz zauwazyl Bobby’ego Greera w cieniu na ganku. Siedzial na bujaku.

– Chodz tu! – przywolal go Bobby.

Reacher podszedl do schodkow prowadzacych na ganek.

– Chce pojezdzic na koniu – powiedzial Bobby – Na tej duzej klaczy. Osiodlaj ja i przyprowadz.

Reacher zawahal sie:

– Teraz?

– A niby kiedy? Wybieram sie na wieczorna przejazdzke.

Reacher nic nie powiedzial.

– Musisz sie zaprezentowac – rzekl Bobby – Jesli chcesz, zebysmy cie zatrudnili, musisz sie wykazac.

Reacher odezwal sie po dluzsze) chwili:

Вы читаете Plonace Echo
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×