przywiazuje do tego az takie znaczenie.

– Byl przezroczysty?

– Co bylo przezroczyste?

– Na litosc boska, Colin! Czy peniuar byl przezroczysty?

– A niby dlaczego mial byc przezroczysty?

– Czy ty jestes kretyn?

– Dlaczego mialbym gapic sie na wlasna matke?

– Bo jest niezle zbudowana, dlatego.

– Chyba zartujesz!

– Ma ladne piersi.

– Nie badz smieszny, Roy.

– I ma kapitalne nogi.

– Skad wiesz?

– Widzialem ja w kostiumie kapielowym – powiedzial Roy. – Jest niezla.

– Jaka?

– Sexy.

– Jest moja matka!

– No to co z tego?

– Czasem mnie zadziwiasz, Roy.

– Jestes beznadziejny.

– Ja? Rany.

– Beznadziejny.

– Wydawalo mi sie, ze rozmawiamy o nietoperzu.

– No i co sie stalo z tym nietoperzem?

– Moj tata przyniosl miotle i stracil go na podloge. Walil w niego tak dlugo, az wreszcie przestal piszczec. Zaluj, ze nie slyszales tego pisku. – Colin wzdrygnal sie. – To bylo okropne.

– Krew?

– He?

– Czy bylo duzo krwi?

– Nie.

Roy znow spojrzal na morze. Nie wydawal sie poruszony opowiescia o nietoperzu.

Ciepla bryza platala mu wlosy. Mial geste, zlote wlosy i zdrowa, piegowata twarz, taka, jakie widuje sie w reklamach telewizyjnych. Byl dobrze zbudowany – silny jak na swoj wiek i atletyczny.

Colin zalowal, ze nie wyglada tak jak Roy.

Pewnego dnia, gdy bede bogaty – myslal – wkrocze do gabinetu chirurga plastycznego z milionem dolcow i fotografia Roya w kieszeni. Kaze zmienic swoj wyglad. Absolutna metamorfoza. Chirurg zrobi mi plowe wlosy. A potem spyta: – „Nie chcesz juz miec tej chudej, bladej twarzy, co? Nie dziwie ci sie. Kto by chcial? Zrobimy z ciebie przystojnego faceta”. – Zajmie sie tez moimi uszami. Kiedy skonczy, nie beda juz takie duze. I zrobi cos z tymi cholernymi oczami. Nie bede juz musial nosic tych grubych szkiel. I jeszcze spyta: „Chcesz, zebym wzmocnil troche twoja klatke piersiowa, rece i nogi? Zaden problem. Proste jak drut”. – I wowczas nie bede tylko wygladal tak jak Roy. Bede rownie mocny jak on i nie bede sie bal niczego, niczego w swiecie. Tak. Ale chyba bedzie lepiej, jak wkrocze do gabinetu z dwoma milionami.

Wciaz obserwujac statek plynacy po morzu, Roy powiedzial”

– Zabijalem takze wieksze stworzenia.

– Wieksze od myszy?

– Pewnie.

– Na przyklad?

– Koty.

– Zabiles kota?

– Przeciez mowie, nie?

– Dlaczego?

– Z nudow.

– To nie powod.

– To bylo cos.

– Rany.

Roy odwrocil sie.

– Ale kit – powiedzial Colin.

Roy przykucnal przed Colinem i wlepil w niego wzrok.

– To byl trzask. Naprawde niezly trzask.

– Trzask? Zabawa? Co moze byc zabawnego w zabiciu kota?

– A dlaczego nie mialoby byc zabawne? – spytal Roy.

Colin byl jednak sceptyczny.

– Jak go zabiles?

– Najpierw wsadzilem do klatki.

– Jakiej klatki?

– Starej klatki dla ptakow, trzy stopy kwadratowe.

– Skad ja wziales?

– Lezala w piwnicy. Kiedys moja matka miala papuge. I kiedy ta papuga zdechla, nie kupila sobie nowej, ale tez zostawila klatke.

– Czy to byl twoj kot?

– Skad. Sasiadow.

– Jak sie nazywal?

Roy wzruszyl ramionami.

– Gdyby ten kot istnial naprawde, pamietalbys jego imie.

– Fluffy. Mial na imie Fluffy.

– Brzmi przekonujaco.

– Tak sie wlasnie nazywal. Wsadzilem go do klatki i pracowalem nad nim za pomoca drutu do robotek.

– Pracowales nad nim?

– Wpychalem drut miedzy prety klatki. Chryste, szkoda, ze tego nie slyszales.

– Dzieki.

– To byl naprawde stukniety kot. Prychal, wrzeszczal i probowal mnie podrapac.

– Wiec zabiles go drutem dziewiarskim?

– Nie. Te druty tylko go rozwscieczyly.

– Nietrudno sie domyslic.

– Pozniej przynioslem z kuchni dlugi widelec do miesa i tym go zabilem.

– Gdzie byli wtedy twoi rodzice?

– W pracy. Zakopalem kota i wytarlem krew przed ich powrotem do domu.

Colin potrzasnal glowa i westchnal.

– Co za bujda.

– Nie wierzysz mi?

– Nigdy nie zabiles zadnego kota.

– Po co mialbym zmyslac cos takiego?

– Chcesz mnie sprawdzic. Chcesz, zeby zrobilo mi sie niedobrze.

Roy wyszczerzyl zeby.

– A zrobilo ci sie niedobrze?

– Oczywiscie, ze nie.

– Troche zbladles.

– Nie mozesz przyprawic mnie o mdlosci, poniewaz nigdy nic takiego sie nie wydarzylo. Nie bylo zadnego kota.

Вы читаете Glos Nocy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×