A teraz bylo po wszystkim i odczuwal przyjemnosc mniej wiecej taka, jak na kacu po taniej whisky.

Jednakze z drugiej strony, pomyslal, kierujac sie do windy, w pewien dziwny sposob mialo to swoja wartosc. Dostal dobra lekcje. A raczej przypomniano mu lekcje, jaka przyswoil sobie juz po kilku latach kariery w branzy reklamowej.

Brzmiala ona mniej wiecej tak:

Nie ma swietych, sa tylko grzesznicy. Z tak spaczonego drewna, z jakiego zrobiony jest czlowiek, nie da sie zbudowac czegos prostego. Powiedzial to Immanuel Kant.

Naomi, byla zakonnica, gleboko wierzaca, ambasador wydawnictwa propagujacego samo dobro, a jednoczesnie zwyczajny smiertelnik, istota ludzka ze wszystkimi slabosciami, ktore wlasciwe sa ludzkiemu cialu. Taka jak on. Jak wszyscy.

Otrzymal lekcje i nie wolno mu jej zapominac. Drugiego Zmartwychwstania nie prowadzili bogowie i ich anioly, tak samo jak Miedzynarodowy Nowy Testament nie skrywal Jezusa, Syna Czlowieczego. W kazdym z tych swietoszkow byl czlowiek, dwunozna istota usilujaca stac prosto i wiecej juz nie upadac.

Poczul sie troche lepiej.

Jutro i w ciagu kolejnych dni nie bedzie skazany na czysciec, podczas gdy pozostali beda przebywac w niebie. W obliczu prawdy byl po prostu jednym z nich, a wszyscy razem przebywali w piekle.

Ostatnia kolacja na pokladzie S/s France dobiegala konca.

Posilek zamowiony wczesniej przez George'a L. Wheelera, od kawioru po plonace nalesniki, byl dosc ciezki, Randall jednak jadl niewiele i wiedzial, ze sluzy mu ta powsciagliwosc.

Czul cieplo buchajace zza plecow, z miejsca, gdzie kelner przygotowywal nalesniki, i choc Darlene zachwycala sie tym wyrafinowanym deserem, nie mial na niego ochoty. Pomimo brzeczenia telewizora przespal sie troche w kabinie, wzial prysznic i kac za bardzo mu nie dokuczal, ale apetytu nie mial.

Rozejrzal sie wokol stolika usytuowanego w glebi iskrzacej sie swiatlami jadalni Chambord z usianym gwiazdami sufitem, okolonym jasnymi lampami. Po jego lewej Darlene badala cierpliwosc mlodego stewarda, zwracajac sie do niego w okropnej, szkolnej francuszczyznie. Po prawej siedziala Naomi Dunn z rekami zlozonymi sztywno na podolku. Chlodna i pelna rezerwy, odzywala sie tylko, gdy sie do niej zwracano. Probowal przywolac wspomnienie jej nagosci, jej mons veneris i konwulsyjny orgazm. Nie potrafil. Bylo to rownie niemozliwe do wyobrazenia jak naruszenie cnoty westalki.

Krzeslo naprzeciw niego bylo puste. Niecaly kwadrans wczesniej George L. Wheeler zostal wezwany przez pokladowy interkom. Mial pilny telefon z Londynu.

– A ktoz to, u diabla, dzwoni o tej porze? – burknal wydawca, przelykajac ostatni kes szatobrianda i odsuwajac krzeslo. Ruszyl ciezkim krokiem miedzy stolikami, pomstujac na ten nowy zwyczaj, a potem wspial sie po wylozonych dywanami schodach na glowny poklad, do kabiny radiowej.

Przygladajac sie bezmyslnie, jak steward naklada Darlene plonacy nalesnik, Randall uslyszal glos Naomi.

– Pan Wheeler juz wraca, prosze mu takze podac deser – zwrocila sie do szefa stolu.

Wydawca zszedl szybko schodami i wkroczyl miedzy stoliki. Kiedy sie zblizyl, widac bylo wyraznie, ze jest rozdrazniony.

– Przeklety pech – rzucil, opadajac na krzeslo. Zalozyl serwetke i siedzial z niezadowolona mina.

– Co sie stalo, panie Wheeler? – spytala w koncu Naomi.

Mezczyzna jakby dopiero zauwazyl obecnosc innych osob przy stole.

– Dzwonil profesor Jeffries. Mozemy miec klopoty.

Szef stolu zblizyl sie, zeby mu osobiscie podac deser, lecz Wheeler odmowil szorstkim gestem dloni.

– Nie mam nastroju na slodkosci. Niech mi pan lepiej przyniesie swiezej amerykanskiej kawy.

– Jakiego rodzaju klopoty? -? dopytywala sie ostroznie Naomi. Wheeler zignorowal ja i zwrocil sie wprost do Randalla.

– Jeffries byl mocno zaniepokojony. Rozumie, jak malo czasu ci zostalo na przygotowanie kampanii promocyjnej, Steve. Wie, ze nie mozemy pozwolic sobie na opoznienia i zwloke. Jezeli Florian Knight nie bedzie osiagalny w odpowiedniej chwili, mozemy miec trudnosci.

Randall byl zaskoczony, wydawca nie zwykl bowiem mowic ogrodkami.

– Dlaczego doktor Knight mialby byc nieosiagalny? – zapytal.

– Przepraszam, Steve, zaraz to wyjasnie. Profesor Jeffries przyjechal dzisiaj z Oksfordu, zeby sie spotkac z Knightem w British Museum. Mial go poinformowac, ze zostal przydzielony do Drugiego Zmartwychwstania jako twoj konsultant i ze ma jechac z toba do Amsterdamu. Knight to najwartosciowszy z zatrudnionych przez nas naukowcow,, mlody czlowiek o glebokiej i rozleglej wiedzy. Jest nie tylko znawca jezykow nowotestamentowych, lecz takze calej biblijnej spuscizny pierwszego stulecia, calego tla Pisma Swietego. Omowili wiec ogolnie to nowe zadanie, a pozniej mieli sie spotkac na wczesnej kolacji i porozmawiac o niezbednych szczegolach. Przed kilkoma godzinami, gdy Jeffries wychodzil juz z klubu na spotkanie, otrzymal telefon od mlodej kobiety, narzeczonej Floriana Knighta. Poznalem ja kiedys, to inteligentne mlode stworzenie. Nazywa sie Valerie Hughes. Poinformowala Jeffriesa w imieniu Knighta, ze kolacja nie dojdzie do skutku, bo jej narzeczony nagle zachorowal. Chyba dosyc powaznie, bo odwolal takze jutrzejsze spotkanie z nami.

– Czy to az taki problem? – zapytal Randall. – Nawet jezeli nie porozmawiam z Knightem jutro, moge przeciez…

– Nie chodzi o jutro – przerwal mu Wheeler. – Sek w tym, ze Knight przekazal przez panne Hughes, ze w przewidywalnej przyszlosci nie wydobrzeje na tyle, zeby moc pracowac z nami w Amsterdamie. I kropka. Jeffries byl tak zbity z tropu, ze juz nie badal glebiej tej historii. Zapytal tylko panne Hughes, kiedy moglby zadzwonic do swego asystenta, na co ona wybakala, ze musi sie najpierw skonsultowac z lekarzem Knighta. I rozlaczyla sie. Bardzo to dziwne. I niepokojace. Jezeli Knight odpadnie, to bedzie, powiem bez ogrodek, powazny cios.

– Tak-rzekl Randall powoli – to rzeczywiscie bardzo dziwne. Darlene, ktora sluchala tylko jednym uchem, machnela widelcem z kawalkiem nalesnika w strone Wheelera.

– O, w takim razie, skoro nie mamy sie z kim spotkac w Londynie, moze poplyniemy od razu do Hawru?

Wheeler zgromil ja wzrokiem.

– Mamy sie z kim spotkac w Londynie, panno Nicholson, i nie poplyniemy do Hawru. – Zwrocil sie znow do Randalla. – Umowilem nas z Jeffriesem jutro o drugiej po poludniu w British Museum. Bede nalegal, zeby uzyl swego autorytetu i zmusil Knighta do udzialu w pracach, gdy tylko wyzdrowieje.

Randall namyslal sie chwile, a potem zapytal, niemal od niechcenia:

– George, nie powiedziales nam jeszcze, co jest Knightowi. Na co on wlasciwie zachorowal?

Wheeler wdrygnal sie zaskoczony.

– Na Boga, Steve, ty wiesz, ze… Jeffries w ogole mi tego nie powiedzial. To dobre pytanie na jutro, nie sadzisz?

Nazajutrz, kiedy jechali limuzyna z kierowca z hotelu Dorchester na Park Lane do majestatycznego British Museum w Bloomsbury, Londyn byl mglisty i posepny, co nie poprawialo im wcale humorow. Na tylnym siedzeniu jechalo ich troje, Darlene wyruszyla bowiem na wycieczke z przewodnikiem po miescie – do opactwa Westminster, Piccadilly Circus, Tower i palacu Buckingham.

Gdy podjechali pod rzedy poteznych kolumn przy Great Russell Street, Randall przypomnial sobie nagle swoja jedyna wizyte w British Museum, z Barbara i malenka wowczas Judy.

Pamietal wielka sferyczna czytelnie, krag za kregiem polek z ksiazkami i stanowiskiem informacyjnym na srodku, pamietal skarby w przyleglych salach i w galeriach na pietrze. Wielkie wrazenie zrobily na nim eksponaty: mapa z roku tysiac piecset dziewiecdziesiatego, obrazujaca wyprawe sir Francisa Drake'a dookola globu, pierwsze wydanie dramatow Szekspira in folio, wczesny rekopis staroangielskiego poematu Beowulf, dzienniki okretowe lorda Nelsona, dziennik kapitana Scotta z wyprawy na biegun, blekitna figura konia z epoki Tang, kamien z Rosetty z hieroglifami wyrytymi w roku sto dziewiecdziesiatym szostym przed Chrystusem.

Profesor Jeffries powital ich we frontowym holu i poprowadzil po marmurowej posadzce do gabinetu kustosza na pierwszym pietrze, gdzie pracowal dotad Florian Knight. Profesor wygladal wlasnie tak, jak go opisala na statku Naomi. Niewysoki, o beczkowatej klatce piersiowej, zmierzwionych siwych wlosach, malej glowie ze lzawiacymi oczkami, z rozowym nosem o duzych porach, niechlujnym wasem, pomarszczony, w prazkowanej muszce i z wiszacymi na szyi binoklami. Jego niebieski garnitur domagal sie prasowania.

Rozkojarzony profesor Jeffries szedl przodem wraz z Wheelerem, a Randall z Naomi za nimi. Randall zastanawial sie, czy wydawca wspomni nazwisko Floriana Knighta, i w tym momencie Wheeler, jakby odebral te mysl telepatycznie, zapytal:

– A przy okazji, profesorze, jak powaznie jest chory doktor Knight? Chcialem pana o to zapytac juz wczoraj. Co mu wlasciwie dolega?

Jeffries jakby nie uslyszal pytania. Zwolnil i przystanal, zagubiony w myslach, po czym obejrzal sie na Randalla.

– Musi pan zobaczyc jedna rzecz, panie Randall, poki jestesmy na parterze. Najwazniejsze egzemplarze Nowego Testamentu oraz Codex Sinaiticus i Codex Alexandrinus. Z pewnoscia, hm… niejednokrotnie uslyszy pan ich nazwy podczas waszych dyskusji. Jezeli ma pan czas, proponuje rzucic na nie okiem.

Nim Randall zdazyl odpowiedziec, Wheeler zrobil to za niego.

– Oczywiscie, profesorze, Steve chce zobaczyc wszystko. Prosze prowadzic. Steve, podejdz tu do nas, Naomi nie bedzie sie czula opuszczona.

Randall zrownal sie z Jeffriesem, ktory skrecil na prawo.

– To zaraz za salonem manuskryptow, w repozytorium zarezerwowanym dla naszych najcenniejszych okazow, pokoju Magna Charta – rzekl uczony. – Czy pan wie, hmm… ze do czasu najnowszego niezwyklego odkrycia w Ostii najstarszym fragmentem Pisma byl skrawek Ewangelii swietego Jana, wielkosci siedem na piec centymetrow, odnaleziony w kupie smieci w Egipcie i zapisany przed sto piecdziesiatym rokiem? Nastepnie mamy papirus zdobyty przez Chestera A. Beatty'ego, Amerykanina mieszkajacego w Londynie, oraz papirus Martina Bodmera, szwajcarskiego bankiera, datowany w przyblizeniu na dwusetny rok. Oczywiscie jeden fragment, Drugi Papirus Bodmera… – zwolnil, obrzucajac

Randalla rozbawionym spojrzeniem -…ale to pana nie zainteresuje. Prosze wybaczyc, gdy wpadam w przesadna pedanterie.

– Jestem tu po to, zeby sie uczyc, profesorze – odrzekl Randall.

– Ehe… no tak. I powinien pan. Mlodsi badacze, tacy jak Florian, przysluza sie panu lepiej. Prosze jednak posluchac. Z wyjatkiem Ewangelii Jakuba i Pergaminu Petroniusza, znalezisk z Ostii… te zawsze beda wyjatkiem, zadne bowiem z biblijnych odkryc nie dorownuje im znaczeniem… uszeregowalbym najwartosciowsze z pozostalych odkryc, dokonanych w ciagu ostatnich dziewietnastu stuleci, w sposob nastepujacy. – Jeffries przystanal w drzwiach salonu manuskryptow, przemysli wuj ac najwyrazniej nad historyczna wartoscia rekopisow. – Na pierwszym miejscu – ciagnal – bedzie piecset zwojow i pergaminow odkrytych w roku tysiac dziewiecset czterdziestym siodmym w poblizu Kumran. Sa one znane pod nazwa zwojow znad Morza Martwego. Drugi jest Codex Sinaiticus, Kodeks Synajski, znaleziony w nienaruszonym stanie w klasztorze swietej Katarzyny na gorze Synaj w roku tysiac osiemset piecdziesiatym dziewiatym. Jest to Nowy Testament skopiowany w czwartym wieku po grecku i zamierzam go wlasnie panu pokazac. Trzecie pod wzgledem waznosci sa teksty odkryte w tysiac dziewiecset czterdziestym piatym roku pod Nadz Hammadi w Gornym Egipcie. To znalezisko sklada sie z trzynastu papirusow zachowanych w kamionkowych dzbanach, odkrytych przez rolnika, ktory kopal prochnice na nawoz. W tych pismach z czwartego wieku znalazlo sie sto czternascie wypowiedzi Jezusa, w tym wiele nieznanych az do odkrycia tej koptyjskiej biblioteki. Czwarty jest Codex Vaticanus, Kodeks Watykanski, grecka Biblia napisana okolo roku trzysta piecdziesiatego, przechowywana obecnie w Bibliotece Watykanskiej. Jej pochodzenie jest nieznane. Piaty, wlasnosc British Museum, Codex Alexandrinus, jest tekstem napisanym po grecku na welinie przed piatym wiekiem. Znalazl sie on w Londynie jako dar patriarchy Konstantynopola dla krola Karola Pierwszego w roku tysiac szescset dwudziestym osmym.

– Glupio mi przyznac sie do ignorancji – rzekl Randall – ale ja nawet nie wiem, co oznacza slowo kodeks.

– Madrze pan robi, proszac o wyjasnienia – odparl zadowolony Jeffries. – Co do slowa kodeks, hm… jego korzeniem jest lacinskie caudex, co oznacza pien drzewa. Ma to zwiazek z dawnymi tabliczkami do pisania, wykonanymi z nawoskowanego drewna. Wlasciwie kodeks byl poczatkiem ksiazki, jaka znamy dzisiaj. W czasach Chrystusa pisma niechrzescijanskie sporzadzano glownie na papirusie badz pergaminie, czyli zwojach, co bylo wyjatkowo nieporeczne dla czytajacego. W drugim stuleciu zostal wprowadzony wlasnie kodeks. Papirus zaczeto ciac na arkusze i zszywac ich lewa krawedz. Byl to, jak powiedzialem, poczatek nowoczesnej ksiazki. Tak wiec… ile juz wymienilem najwazniejszych odkryc biblijnych, nie liczac tych z antycznej Ostii?

– Piec, profesorze – powiedzial Wheeler.

– Dziekuje, George. – Jeffries znow ruszyl wolnym krokiem. – Panie Randall, musze wspomniec o jeszcze czterech, juz bez szeregowania ich. Byloby przeoczeniem, gdybym przemilczal… szczegolnie jako tlumacz i badacz tekstow… odkrycie mlodego niemieckiego biblisty, pastora Adolfa Deissmana. Przed Deissmanem tlumacze Nowego Testamentu z greckiego, ktorzy wiedzieli, jak

Вы читаете Zaginiona Ewangelia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату