Sowa na jego ramieniu wydobyla z siebie przytlumione „chichi”. Poczulem sie nieswojo.

- Bylo tez, niestety, kilka przypadkow, kiedy zupelnie nieglupi ludzie stawali sie ofiara wlasnego bledu. Pewien zazdrosnik postanowil ukarac domniemanego kochanka zony. Fatalnie sie jednak pomylil. Ten czlowiek i jego zona w rzeczywistosci mieli pewna tajemnice, jako ze zona w tajemnicy przed mezem palila fajke, a ow czlowiek dostarczal jej tyton... Gdyby wlasciciel Kary w trakcie oskarzenia powiedzial - „za tyton”, karany by umarl. A tak - umarl wymierzajacy kare... A inne przypadki tego rodzaju... A... - przewodniczacy z gorycza machnal reka.

- Czy mozna ukarac maga? - spytalem, czujac jak wali mi serce. - Jakiego stopnia?

- Dowolnego - przenikliwie oznajmil przewodniczacy. - Jest to wszak Rdzenne zaklecie, powinien pan rozumiec...

- Zaklecie nie moze zostac wykorzystane przeciwko czlonkom Klubu Kary - odezwal sie kasjer. Z pewnym, jak mi sie wydalo, pospiechem. Sowa pana przewodniczacego spojrzala na niego z wyrzutem.

Przez chwile rozmyslalem, czy moje nastepne pytanie nie bedzie nietaktem, i nic nie wymysliwszy, zapytalem:

- Czy czlonkowie klubu nie moga zostac ukarani z zasady? Zaklecie nie zadziala?

- To Rdzenne zaklecie - z westchnieniem powtorzyl przewodniczacy. - Jesli jednak wykorzysta je pan przeciwko czlonkowi Klubu Kary, powinien byc pan gotowy na, hm, sankcje... Bardzo powazne, po magicznej linii. Rozumie pan?

- Rozumiem. - Lekko sklonilem glowe.

- Oficjalna czesc instrukcji mozna uznac za zakonczona - powiedzial przewodniczacy z, jak mi sie wydalo, ulga. - Teraz, zgodnie z tradycja...

Z tego samego sejfu, w ktorym znikly moje skladki za dwa i pol roku, wyjete zostaly trzy kielichy i pekata butelka.

- No coz, panowie... dla jednego wladza jest zabawka, dla drugiego sensem zycia, dla innego smiertelnym jadem... My, magowie, bawimy sie wladza, jak inni bawia sie z ogniem. Wypijmy zatem za to, by nasz miody przyjaciel, Hort zi Tabor, mial ze swej wygranej pozytek i satysfakcje!

Osuszyli kielichy. Ja, czujac sie wyjatkowo niezrecznie, ledwie zamoczylem usta.

- Nie pije alkoholu - odparlem na ich pytajace spojrzenia.

- Konsekwencje... ciezkiej choroby.

* * *

PYTANIE: Za pomoca czego dokonuje sie magicznych oddzialywan?

ODPOWIEDZ: Za pomoca zaklec.

PYTANIE: W jaki sposob dokonuje sie zaklec?

ODPOWIEDZ: Werbalnie badz intuicyjnie.

PYTANIE: W jaki sposob rozpowszechnia sie zaklecia?

ODPOWIEDZ: W srodowisku magow mianowanych ogolnie przyjete zaklecia rozpowszechnia sie bez ograniczen za posrednictwem osobistych spotkan badz tez poprzez literature fachowa. Rzadkie i egzotyczne zaklecia sa sprzedawane lub dawane w arende (jesli posiadaja materialny nosnik).

PYTANIE: Czym jest materialny nosnik zaklecia?

ODPOWIEDZ: Jest to przedmiot, ktory ucielesnia zaklecie.

PYTANIE: Czy kazde zaklecie wymaga materialnego nosnika?

ODPOWIEDZ: Nie, nie kazde. Jedynie Rdzenne zaklecia wymagaja stalego materialnego nosnika.

PYTANIE: Czym jest Rdzenne zaklecie?

ODPOWIEDZ: Jest to zaklecie o absolutnej sile, pochodzace z rdzenia wszystkich rzeczy.

PYTANIE: Jakie zna pan ograniczenia magicznych oddzialywan?

ODPOWIEDZ: Calkowicie zakryty przed magicznym oddzialywaniem jest obszar medycyny (oprocz weterynarii). W przypadku wyzszych oddzialywan magicznych istnieja ograniczenia zalezne od stopnia maga, aktualnego zapasu sil magicznych oraz liczby obiektow poddawanych takiemu oddzialywaniu.

PYTANIE: Jaka jest maksymalna liczba obiektow, na ktore moze oddzialywac mag pierwszego stopnia?

ODPOWIEDZ: Czterdziesci obiektow, plus minus dwa.

- Czy moge panu pogratulowac, drogi panie Hort?

Staruszek dmuchawiec stal obok szatni - nie zagradzajac przejscia, nie pozostawiajac go jednak swobodnym. Jakos tak dwuznacznie stal.

Znowu zobaczylem swe odbicie w lustrze - usmiech od ucha do ucha, prawe oko lsni blekitnym swiatlem, lewe zoltym i nalezaloby natychmiast przerzuc troche chininy, zeby zetrzec z twarzy tak prostoduszny wyraz szczescia.

- Gratuluje - z uczuciem powiedzial staruszek. - Czy moge cos panu doradzic? Na prawach starego znajomego panskiej rodziny?

Niezobowiazujaco wzruszylem ramionami.

- Niech pan zapamieta, Hort: Rdzenne zaklecie, nawet jednorazowe, zawsze pozostawia po sobie slad do konca zycia. A jaki to slad - zalezy od tego, jak wykorzysta pan Kare.

Kiwnalem niecierpliwie glowa:

- Tak, tak...

- No i wszystko pan zbywa - milo usmiechnal sie staruszek. - Pewna siebie mlodosc... Lecz na wszelki wypadek prosze pamietac: im sprawiedliwsza bedzie Kara, im potezniejszy ukarany i im wiecej zbrodni bedzie mial na sumieniu, tym wiecej odkryje sie przed panem mozliwosci. Moze sie pan zmienic z maga ponad ranga w wielkiego... tak, moze pan. Jesli ukarze pan sprawiedliwie - najstraszniejszego, najbardziej obrzydliwego, najniebezpieczniejszego dla ludzi zbrodniarza. Tak jest. - Znowu sie usmiechnal. - A teraz - niech pan idzie... Przeciez musi pan jeszcze znalezc odpowiedni hotel?

Zatrzymalem sie.

- Prosze wybaczyc... Ten, hm, zwiazek pomiedzy Kara i... Podczas instruktazu nie mowiono mi niczego takiego. Czy to... prawda?

Staruszek usmiechnal sie po raz trzeci, wesole zmarszczki rozpelzly sie po jego twarzy jak promyki slonca:

- No co pan, Hort... To taka plotka. Legenda, inaczej mowiac.

...Zgielk ulicy, blask slonca, turkot kol, upal i kurz, szum glosow, wszystko to - powietrze, swiatlo i gwar - spadlo na mnie, jak spada zerwana tiulowa zaslona. Stalem przed wejsciem do klubu miedzy gryfami z brazu i oddychalem szybko i gleboko, do zawrotow glowy.

Stalem na progu swiata.

Ja. Wszechmocny. Mogacy ukarac najwiekszego na swiecie zbrodniarza, maga, krola, kogokolwiek. Ja, wladca. Ja...

Tylko sie nie spieszyc. Tylko wybrac jak nalezy. Nasycic sie wladza i nie pomylic w wyborze - juz ja bede wiedzial. Bede wiedzial. Bede...

Gryfy z brazu spogladaly na mnie - przychylnie, lecz z odrobina wyzszosci.

* * *

Piec lat temu zatrzymalem sie w hotelu „Polnocna Stolica”, najwiekszym i najokazalszym w miescie. Masywny budynek „Stolicy” wznosil sie w samym centrum miasta, na placu targowym; pamietam, ze dobijal mnie ciagly halas, tupot nog i gwar pod oknami.

Teraz potrzebowalem spokoju i odosobnienia, dlatego nie pozalowalem czasu na znalezienie w zakamarkach ulic malenkiego, lecz z wygladu w pelni przyzwoitego hotelu „Odwazny susel”. Widzac tak waznego goscia (a wciaz ubrany bylem w czarny klubowy plaszcz i kapelusz ze zlotymi gwiazdami), wlasciciel pomknal, by zwolnic dla mnie najlepszy numer; okazalo sie, ze w godnych mnie pokojach juz od dwoch dni mieszka pewna dama i dla wygody pana maga (mojej wygody!) dama jest pospiesznie przenoszona do skromniejszego apartamentu; czekajac, az pokoj bedzie gotowy, zaglebilem sie w fotelu stojacym posrodku hollu, wyciagnalem nogi w strone wygaslego kominka i zamknalem oczy.

Futeral z gliniana figurka wpijal mi sie w bok. Takiego przedmiotu nie mozna bylo powierzac bagazom; taki przedmiot mogl zmienic cale zycie, a w kazdym razie wzburzyc jego niespieszny nurt, jak juz sie to stalo w moim przypadku.

Taki przedmiot jest zdolny zatruc na smierc; sam czulem, jak wykluwa sie we mnie i rosnie pogarda Najwyzszego Sedziego.

Odstawiasz fuszerke, myslalem, patrzac na pokojowke pospiesznie przecierajaca stopnie schodow wiodacych na pietro. Odstawiasz fuszerke, trzeba byc dokladniejszym. Za takie lekcewazenie obowiazkow wczesniej czy pozniej mozna sie doigrac...

Pokojowka poczula moj wzrok. Mialem niewatpliwie specyficzne spojrzenie, bo dziewczyna wyraznie zbladla. Usmiechnalem sie i ten usmiech wprawil ja w przerazenie; choc trzeba jej przyznac, ze nie porzucila swoich pozycji i domyla schody. Choc byla to chaltura ponad wszelka miare.

Usmiechalem sie, spogladajac na jej rozpaczliwe wysilki. Kiedy uciekla, usmiechnalem sie za nia; kazdy z nas ma cos, cokolwiek, na sumieniu. Dokladniej mowiac, kazdy z was, gdyz ja znajduje sie teraz po drugiej stronie wyroku. Przypadkowo i nie na dlugo, to prawda - ale i zycie, jesli sie zastanowic, jest krotkie.

* * *

Pojawil sie poznym wieczorem, o takiej porze dobrze wychowani ludzie nie skladaja wizyt. Uprzejmosc byla zreszta ostatnia rzecza, jaka by sie przejmowal.

Wial silny wiatr. Wygladalo na to, ze zapowiada sie zmiana pogody; byc moze upal w koncu oslabnie i nie bede musial tracic sil na utrzymanie chlodu noca w swym pokoju. O tym, lub mniej wiecej o tym rozmyslalem, siedzac przy otwartym oknie, wdychajac zapomniany po pieciu latach zapach wielkiego miasta i patrzac na przeplywajace pod oknem zalogi.

Nie dalo sie nie zauwazyc goscia, ktory po prostu przyszedl i stanal po przeciwnej stronie ulicy, nie patrzac na mnie, lecz gdzies w dal - jakby nie obchodzilo go nic na swiecie, a w szczegolnosci wygladajacy przez okno czlowiek. Wiatr malowniczo rozwiewal jego plaszcz i dlugie wlosy, jednak nadciagajacy mrok powoli zakryl ten wspanialy widok i wkrotce widac bylo jedynie biala jak sciana twarz.

I wowczas spojrzal na mnie po raz pierwszy. Spojrzal - i natychmiast odwrocil wzrok.

I kiedy wlasciciel „Susla” - w szlafroku narzuconym na nocna koszule - przepraszajacym tonem zapytal, czy nie oczekuje goscia, wiedzialem juz, ze oczekuje.

- Jak zdrowie panskiej sowy?

Glos goscia pozbawiony byl wyrazu, tak jak jego brwi i wasy; jeszcze zanim wymowil powitalna formule, wiedzialem, ze jest magiem. Dziedzicznym. Niestety, jednak - trzeciego stopnia.

- Sowa ma sie znakomicie - odparlem automatycznie. I, przygladajac sie gosciowi, nieoczekiwanie dodalem: - Jesli tylko u sow istnieje zycie pozagrobowe. Bowiem dawno juz zdechla.

- Bardzo mi przykro - odparl gosc bez sladu wspolczucia w glosie. - Wiem, ze wygral pan zaklecie.

Zaprosilem go do srodka.

Вы читаете Magom wszystko wolno
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×