— No coz, wobec tego — powiedzial Hamian, odczuwajac widoczna ulge — zrobie przerwe na posilek. Przylaczycie sie.? — Skinal w strone stolika ustawionego pod markiza. Niektorzy z jego pracownikow juz sie czestowali, gdyz jadali kiedy kto mogl. — Dla jezdzcow zawsze znajdzie sie cos w garnku.
Jaxom wiedzial, ze F’lar przygladal mu sie uwaznie podczas posilku i udawal, ze nie zwraca na to uwagi. Zamierzal zamienic na osobnosci pare slow z Siwspem, zeby przestal naciskac na Hamiana. W koncu i tak Mistrz Kowal pracowal ponad sily, a nie mogl wiedziec, ze Siwsp umyslnie odrzuca skafandry, ktore prawdopodobnie byly calkiem odpowiednie. Dwiescie skonczonych, dobrych zestawow, i nie wiecej, rozwiaze problemy z podroza Jaxoma.
Chociaz Ladowisko wzielo na siebie glowna czesc przygotowan do ostatecznego ataku na Nici, cala planeta byla podekscytowana, gdy wykreslano dni ostatniego miesiaca.
Oldive i Sharra zatrudnili tylu uzdrowicieli ilu mogli, a potem, zgodnie z sugestia Mistrza Nicata, zaprosili do wspolpracy rowniez szlifierzy kamieni szlachetnych, ktorzy byli przyzwyczajeni do uzywania szkiel powiekszajacych i niewielkich narzedzi. Pracowano coraz intensywniej nad znalezieniem najbardziej skutecznego mutanta dla zarodka Nici. Odkryto wiele pasozytow owoidow Nici, i zainfekowano je roznymi „wirusami”. Niektore ze zmienionych form wywieraly negatywny wplyw na Nici, ale zadna nie wytworzyla gwaltownej reakcji, ktora zadowolilaby Siwspa. Potrzebna byla reprodukcja na masowa skale, z wybranym wirusem zmienionym do bardziej pasozytniczej formy, zdolnym do powielenia sie przy uzyciu materialu zawartego w owoidzie.
Wszyscy w laboratorium „Yokohamy” oraz w klasach na Ladowisku ciezko pracowali, przez dlugie i wyczerpujace godziny meczyli oczy wytezaniem wzroku, cierpiac na bole glowy i kregoslupa.
Siwsp pocieszal ich.
— Nic jest bardzo slabo zorganizowana forma zycia, nawet mniej zorganizowana niz bakterie, ktore odizolowywaliscie podczas waszych studiow biologicznych. Nie mozna sie spodziewac, ze zrozumiecie procesy reprodukcji takiego organizmu.
— Nie mamy czasu — wysyczala Mirrim przez zacisniete zeby. Siwsp wlasnie odrzucil jej probke. Potem jej twarz sie rozjasnila. — Oczywiscie, mozemy zatrzymac czesc z nich i uzyc przy dalszych studiach, prawda? — Zobaczyla wyraz przerazenia i niesmaku na twarzach niektorych kolegow. — Nie, chyba jednak nie. No coz, wracam do pracy. To moja dziewiecdziesiata osma proba dzisiaj. Moze przy setnej dopisze nam szczescie!
— Jeszcze dwadziescia dwa dni — powiedzial Oldive wzdychajac gleboko i takze powrocil do badan.
Potem, kiedy Lytol spisal historie lat z Siwspem, pamietal rezultaty, ale nie napiecie, ktore im towarzyszylo, chociaz wymienil wszystkich ludzi pracujacych przy najrozmaitszych zadaniach.
W koncu przygotowania zostaly zakonczone, na cale dwa dni przed data wyznaczona przez Siwspa.
Dwustu odzianych w skafandry kosmiczne jezdzcow, na dwustu ubranych w rekawice smokach, oczekiwalo sygnalu w swoich Weyrach. Kolejnych dziewiecdziesieciu jezdzcow bylo gotowych do wykonania zadania w wielkim przedsiewzieciu, rozrzucajac zmutowane zarodki. Trzej dowodcy: F’lar, N’ton i Jaxom, znajdowali sie w ladowni „Yokohamy”. Przybyla tam rowniez Lessa z ciezarna Ramoth, ale Jaxom nie osmielil sie zapytac, jak F’lar i Mnementh dobrali czas tak dokladnie. Lessa pogodzila sie z tym, ze nie wezmie udzialu w przedsiewzieciu, ale wcale jej sie to nie podobalo.
Mistrz Fandarel i Belterak mieli wlasnie rozpoczac oddzielanie silnika „Yokohamy” od podloza. Bendarek znajdowal sie na pokladzie „Bahrainu”, a Evan na „Buenos Aires”, gdzie mieli wykonac te same operacje. Kiedy to zostanie zrobione, smoki zostana przywolane, by zajely pozycje do startu.
Siwsp wyznaczyl F’lara do przeniesienia silnika „Yokohamy” i pozostawienia go w przyblizonym centrum wielkiej rozpadliny na Czerwonej Planecie. Jaxom mial zabrac swoja grupe do jednego, a N’ton do drugiego konca rozpadliny, mniej wiecej w poblizu olbrzymich kraterow. Tylko Jaxom wiedzial, co spowodowalo powstanie tych kraterow, i kiedy to sie stalo. Teraz trzeba bylo tylko uwazac, by N’ton tego nie odgadl.
Kazdej grupie beda towarzyszyc po trzy brazowe, niebieskie i zielone smoki, w tym Path, smoczyca Mirrim, ktore mialy rozrzucic worki ze zmutowanymi zarodkami lecac nisko nad ponura powierzchnia Czerwonej Planety i poprzez plaskie pierscienie owoidow, krazace na orbicie planety. Oldive i Sharra ledwo skonczyli swoja czesc zadania. Setna proba Mirrim rzeczywiscie okazala sie udana.
Niezmiernie ostroznie, marszczac brwi w koncentracji, Mistrz Fandarel wcisnal kod, ktory mial uruchomic odpowiednia sekwencje uwalniajaca silniki. Dosc dlugo trwalo zanim Siwsp odnalazl tajne szyfry w prywatnych archiwach kapitana statku.
— Gotowe! — powiedzial Mistrz Kowal z triumfalna mina.
Na monitorze pojawily sie swiatla, a potem wiadomosc, ale nie ta, ktorej Fandarel sie spodziewal.
— Mamy problem — oznajmil. — Komputer nie chce sie wlaczyc.
— Odpowiednie haslo zostalo podane, a sekwencja dostarczona. Zaraz powinno rozpoczac sie oddzielanie silnika — odparl Siwsp sucho.
— Na ekranie jest napis: „Aktywacja niemozliwa”.
— Aktywacja niemozliwa? — W glosie Siwspa slychac bylo rzeczywiste zaskoczenie.
— Aktywacja niemozliwa — powtorzyl Fandarel, zastanawiajac sie, na czym polega klopot. Maszyneria „Yokohamy”, pomimo ze nie byla uzywana od tysiacleci, zawsze wypelniala poslusznie kazdy rozkaz. — Sprobuje jeszcze raz.
— Przeprowadzam przeglad, zeby sprawdzic czy w komputerze jest jakas usterka — zawiadomil Siwsp.
— Mistrzu Fandarelu — dopytywal sie Bendarek z „Bahrainu” — czy mam rozpoczac operacje?
— Nie odlaczylismy jeszcze silnikow — odparl Fandarel mocno odczuwajac gorycz porazki i majac nadzieje, ze jest ona chwilowa.
— Moze moglbym sprawdzic, czy na „Bahrainie” pojdzie nam lepiej? — Bendarek nie mogl powstrzymac zapalu.
— Siwsp? — Fandarel byl szlachetnym czlowiekiem. Jesli Bendarek moze rozpoczac operacje, to niech dziala.
— Nie znalazlem usterki w programie komputerowym — oznajmil Siwsp. — Niech „Bahrain” rozpoczyna oddzielanie.
Bendarek mial nieco wiecej szczescia niz Fandarel.
— Moj ekran pokazuje: „Usterka znaleziona”. Usterka czego? Evan, na „Buenos Aires”, wlaczyl program i otrzymal przekaz: „Usterka mechaniczna”.
— Ktora informacja jest prawdziwa? — spytal Fandarel, czujac sie lepiej, gdyz nie tylko jemu sie nie powiodlo.
— Wszystkie moga byc prawdziwe — odrzekl Siwsp. — Sprawdzam.
Fandarel pomyslal, ze to dobry pomysl i przecwiczyl bez przyciskania klawiszy sekwencje, ktora wprowadzil.
— To mechaniczna usterka — zadecydowal Siwsp.
— Jasne — ryknal Fandarel, bo nagle zrozumial, co sie stalo. — Te statki byly w kosmosie przez dwa i pol tysiaca lat, i przez ten caly czas nikt nie konserwowal ich elementow mechanicznych.
— Masz racje, Mistrzu Fandarelu — potwierdzil Siwsp.
— Co was opoznia tam na gorze? — dopytywal sie F’lar z ladowni.
— Drobna usterka — powiadomil go Fandarel. Zamilkl. — Gdzie? — zapytal Siwspa.
— Klamry sie zaciely z braku okresowych przegladow.
— Ale nie zamarzly? — zaniepokoil sie Fandarel.
— Wiele sie nauczyles, Mistrzu Fandarelu. Na szczescie klamry moga byc smarowane od wewnatrz, przez ten waski otwor. — Na ekranie pojawil sie schemat przestrzeni miedzy pancerzami „Yokohamy”. — Jednakze bedzie konieczne uzycie specjalnego smaru, gdyz jest tam bardzo zimno i oleje, ktorych zwykle uzywacie, nie odniosa skutku. Potrzebna jest mieszanka plynnego neonu, wodoru i helu z dodatkiem niewielkiej ilosci smaru silikonowego. To bedzie dobry rownowaznik smaru penetracyjnego, uzywanego w bardzo niskich temperaturach. Niski ciezar czasteczkowy tych gazow spowoduje, ze beda wyparowywac w pierwszej kolejnosci, ale ich lepkosc jest bardzo niska i pary tych gazow beda transportowac ciezszy smar silikonowy az do najmniejszych szczelin. To powinno rozwiazac ten niewielki problem.
— Niewielki problem? — Tym razem Fandarel stracil cierpliwosc. — Nie mamy tych cieczy.
— Macie srodki do ich produkcji, jesli pamietasz eksperymenty z cieklym helem.