Przekaz wiadomosc Monarthowi.

Zrobilem to.

Jaxom zauwazyl lekki ruch, gdy silnik osiadal.

Dobrze. Jaxom skinal na jezdzcow naprzeciwko, zeby puscili silnik.

Zrobili to, ale napiecie pozostalo, gdyz smocze szpony zawisly centymetry ponad belkami. Wydawalo sie, ze silnik znalazl sie w bezpiecznym polozeniu. Jaxom spojrzal na zegarek przypiety na nadgarstku. Uplynelo osiem minut. Skonczyli.

Dal eskadrom sygnal opuszczenia rozpadliny i poprosil Rutha, by przekazal smokom, zeby wyladowaly na krawedzi.

Czy rozsiewacie zakonczyli zadanie, Ruth?

Tak, odparl Ruth. Mirrim wyladowala na Path, zeby przyjrzec sie owoidom na powierzchni. Jest ich o wiele wiecej, niz myslala.

Powiedz Path, ze nie wolno sprowadzac probek. Mamy ich dosyc, rozkazal Jaxom stanowczo.

Path mowi, ze wiele z nich zgnilo.

Tym bardziej powinnismy pozostawic je tam, gdzie sa!

Path nie sprowadzi zadnej.

Jaxom spojrzal na zegarek. Uplynela kolejna minuta. Smoki i jezdzcy rozgladali sie ciekawie wkolo.

Mirrim mowi, ze T’gellan powiedzial, iz Nici moga sobie zostac na tej planecie, zameldowal Ruth. Silnik nie wybuchnie od razu, prawda?

Nie. Wedlug tego, co Bendarek zobaczyl na wskaznikach, tak nie powinno sie zdarzyc. Ciekawe, jak F’lar daje sobie rade.

Mala wskazowka zegarka wykonala nastepne okrazenie.

Przywolaj wszystkich, Ruth. Musimy wracac.

W ciagu paru sekund zielone, niebieskie i brazowe smoki dolaczyly do innych.

Teraz nadeszla kolej na skok, o ktory Jaxom martwil sie odkad Siwsp powiadomil go o tym manewrze: zabranie wszystkich smokow i jezdzcow bezpiecznie z powrotem do ich wlasnego czasu.

Ruth, przekaz kazdemu smokowi, ze ma wrocic do wlasnego weyru. Uplynelo juz czternascie minut, wiec nie ma obawy, ze wpadna na siebie samych, prawda?

Jaxomie, mowilem ci wiele razy, ze nie sadze, by sie zgubily. Kazdy smok zna droge do domu.

Niech wszystkie smoki stanowczo przekaza swojemu jezdzcowi, ze nie moze byc wyjatkow od tego rozkazu, upieral sie Jaxom.

Powiem im, ze sa zbyt daleko od Pernu, aby nie posluchac. Nie sprzeciwia sie. Z pewnoscia nie smoki. Ruth umilkl na chwile. Powiedzialem im. Moze i nie jestem krolowa, ale smoki mi ufaja.

Wciaz pelen obaw, Jaxom poprosil Rutha, zeby uniosl sie nad powierzchnia tak, by wszystkie smoki ich widzialy.

Kiedy wroca do weyrow, maja natychmiast zdjac skafandry. Brazowi zawioza je do Weyru Fort.

Na nasza nastepna podroz. Jaxom ze zdumieniem uslyszal radosc w tonie Rutha. A tak sie zamartwial, ze ta podroz w czasie zniszczy odpornosc jego bialego smoka. Zobaczyl, ze jezdzcy patrza na niego, wiec podniosl reke wykonujac gest wchodzenia w pomiedzy. Sekunde potem poprosil Rutha, zeby zabral go na „Yokohame”.

Dziwne, ale w drodze powrotnej wydawalo mu sie, ze czas plynie wolniej. Jednak doszedl zaledwie do trzydziestego oddechu, i juz byli w ladowni „Yokohamy”. Pierwszym smokiem, ktorego zobaczyl byla Ramoth, obok niej stala Lessa, z boku pojawil sie F’lar. Jaxom spojrzal na zegar. Podroz F’lara trwala pelne pietnascie minut, co do sekundy tyle, ile smoki mogly wytrzymac bez tlenu. Ladownia byla zbyt slabo oswietlona, zeby Jaxom mogl stwierdzic, czy Mnementh stracil kolor. Spojrzal na Rutha, i nie zauwazyl zadnej zmiany na jego lsniacej skorze.

Udalo nam sie, powiedzial. Wszyscy wrocili bez klopotow?

Tak mowi Monarth. Heth… Ruth zawahal sie, a Jaxom poczul, ze dretwieje ze strachu. Heth mowi, ze wszystkie smoki wrocily, ale niektore maja slabszy kolor.

Dobry posilek temu zaradzi. A jak ty sie czujesz?

Czuje sie dobrze. Wszystko w porzadku. Jak dotad.

Teraz musze wymyslic jakis pretekst, by sie dostac na „Buenos Aires”, powiedzial Jaxom zdejmujac helm.

Cos wymyslisz.

— Heeej!

Jaxom byl tak zaskoczony radosnym okrzykiem F’lara, ze niemal odfrunal z grzbietu Rutha. Bialy smok, z oczami wirujacymi zdumieniem, takze odwrocil glowe. Zobaczyli, jak F’lar zeskakuje z Mnementha i rzuca sie w kierunku niezmiernie zdziwionej Lessy. Kiedy ja schwycil, sila bezwladnosci zaczela ich powoli obracac, az wpadli na Ramoth. Wielka zlota smoczyca przegiela szyje, by spojrzec w dol na niezwykle zachowanie Przywodcow Weyru Benden.

— Udalo sie! Smoki z Pernu tego dokonaly! Siwsp bedzie musial polknac swoje slowa! Nigdy nie sadzil, ze nam sie uda! — F’lar wykrzykiwal na caly glos i smial sie, a echo odbijalo sie od scian.

— Naprawde, F’larze… — Lessa usilowala odzyskac rownowage, ale Jaxom widzial, ze sie usmiecha. — Tak, to cudowna chwila dla Weyrow! Wspaniala! Dotrzymales obietnicy. Tak jest. To pokaze Warowniom i Cechom, do czego jestesmy zdolni!

Nadal usmiechajac sie radosnie, F’lar oparl sie o Ramoth i odgarnal wlosy z czola.

— Tak naprawde, Lesso — powiedzial z szelmowska mina — nie zrobilismy tego do konca. Eskadra N’tona ma przeniesc trzeci silnik, a potem musimy czekac. Na pierwsza eksplozje, a nastepnie zeby zobaczyc, czy odniosla skutek.

Jaxom zaslonil usta reka. Znajomosc przyszlosci to cudowna rzecz i latwo sie wygadac.

— Wszyscy z twoich eskadr wrocili bezpiecznie? — zapytal go F’lar, gdy Jaxom splynal na poklad.

— Pare smokow stracilo kolor.

— Ale nie Ruth — powiedziala Lessa przygladajac sie uwaznie bialemu smokowi i usmiechajac z aprobata do Jaxoma.

— Mowi, ze go przekarmialem. Kto zawiadomi Siwspa? — Jaxom usmiechnal sie radosnie.

— My dwaj — zdecydowal F’lar. Objal Jaxoma i razem skoczyli przez poklad do terminalu ladowni. — Wiesz, nie widzialem twojej eskadry.

— Ani ja twojej — odparl Jaxom chichoczac. — My biedni, przywiazani do gruntu Pernenczycy, nie mamy pojecia o prawdziwych odleglosciach… — Rozpostarl szeroko ramiona. — Ta rozpadlina jest gigantyczna. Umiescilismy silnik gleboko, na szerokiej skalnej polce.

— Siwsp juz wie — oznajmila Lessa. — Powiedzialam mu, ze odlecieliscie, a Ramoth utrzymywala kontakt z Mnementhem. To dziwne — dodala spogladajac uwaznie na Jaxoma — ale nie slyszala Rutha.

— To rzeczywiscie dziwne — odrzekl Jaxom udajac zdumionego. — Na ogol calkiem dobrze go slyszy. Ale oboje zapominacie jak dluga jest ta rozpadlina, a my bylismy na najdalszym polnocnym koncu.

Dotarli do konsoli.

— Siwsp? — powiedzial F’lar.

— Odniesliscie sukces. Wszyscy wrocili bezpiecznie?

— Tak. Czy nadal watpisz w smocze zdolnosci? — drwil F’lar, a w jego glosie slychac bylo zarowno msciwosc jak i triumf. Przyciagnal Jaxoma blizej. — Nie chciales wierzyc, ze smok moze zrobic to, co mowi, ze moze.

— Wszystko odbylo sie zgodnie z planem — odezwal sie Jaxom, chichoczac z ulgi. — Moj zespol umiescil silnik dokladnie tam, gdzie chciales.

— Gratuluje wam obu odwagi i smialosci.

— Nie przypochlebiaj sie — parsknal F’lar.

— Zaslugujecie na ogromne uznanie za ten wspanialy wyczyn. Dokonaliscie czegos niezwyklego, Przywodco Weyru. Co do tego nie ma watpliwosci. Ani tez co do tego, ze osiagniesz swoj osobisty cel: ostateczna likwidacje Opadu Nici.

Jaxom usmiechnal sie do F’lara, cieszac sie z niezwyklej pochwaly Siwspa.

— Wasze osiagniecie jest rowne pierwszemu lotowi jezdzcow przeciw Niciom. Wasze imiona beda wiecznie zywe w pamieci ludzi, tak jak imiona Seana O’Connella, Sorki Hanrahan…

Вы читаете Wszystkie weyry Pern
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату