uzyteczna przy odbudowie i zarzadzaniu Ladowiskiem.

Niektorzy goscie, zwykli ciekawscy, byli rozczarowani, kiedy odkryli, ze Siwsp ignorowal glupie lub egocentryczne pytania. Ci, ktorzy chcieli sie uczyc i ciezko pracowac, zostawali i zyskiwali nowa wiedze.

Do czasu gdy zlozono i podlaczono nastepne terminale, trzej zarzadcy organizowali spotkania z Siwspem, zrecznie umozliwiajac nagle konsultacje bez urazania nikogo. A poniewaz Siwsp nie potrzebowal odpoczynku, wyklady dla Mistrza Oldive’a i innych uzdrowicieli, a takze dla pozostalych Cechow zostaly ustalone na wczesne godziny poranka czasu Ladowiska.

Glowne Cechy nie byly jedynymi, ktore przyslaly swoich reprezentantow. Rodzice wysylali tu obiecujacych synow i corki, przyjezdzali tez uczniowie z mniejszych Warowni, gdyz stalo sie to kwestia prestizu Lordow. Poczatkowo przybywaly cale tlumy, przy czym niektorzy nie byli oczywiscie wystarczajaco zdolni, by przyswoic sobie radykalne nowe idee i podjac studia, wiec postanowiono przeprowadzac podstawowy test, test zdolnosci, jak go nazywal Siwsp, dzieki czemu usunieto leniwych i pozbawionych rzeczywistych uzdolnien.

Lessa i F’lar nigdy nie osiagneli wprawy w uzywaniu terminali. Wedlug oceny harfiarza, stalo sie tak dlatego, ze mieli zbyt malo czasu na nauke podstaw. Ale zdolali pojac glowne zasady wyszukiwania informacji. F’nor nawet nie probowal sie uczyc, ale jego towarzyszka, Brekke, przylaczyla sie do grupy Mistrza Uzdrowiciela w jej usilowaniach odzyskania utraconych technik medycznych. Mirrim, zdecydowana dotrzymac kroku T’gellanowi, walczyla z przeszkodami i mimo niezmiernie trudnych poczatkow udalo jej sie. A K’van dorownal Jaxomowi i Piemurowi.

Zadziwiajac i radujac swoich przyjaciol, malomowny Lytol stal sie zagorzalym uzytkownikiem Siwspa. Wynajdywal katalogi dotyczace najroznorodniejszych tematow. Upieral sie przy nocnych zmianach, gdyz i tak nie potrzebowal wiecej niz czterech godzin snu.

— Lytol zawsze mial powazne usposobienie i zadziwiajace zasoby wewnetrzne. Inaczej nie przezylby utraty smoka — mowil Jaxom tym, ktorzy komentowali nowa obsesje Lytola. — Ale ja nie rozumiem jego fascynacji tymi suchymi historycznymi faktami, kiedy mozemy zastosowac tak wiele nowej wiedzy w prawdziwym zyciu.

— Nie masz racji, Jaxomie — odpowiadal mu Mistrz Harfiarz. — Poszukiwania Lytola moga okazac sie najwazniejsze.

— Nawet wazniejsze niz nowe generatory Fandarela, ktore beda napedzane turbinami wodnymi?

Mistrz Kowal z ogromna satysfakcja demonstrowal, jak dziala model elektrowni wodnej. Kuznia pracowala dzien i noc, aby wykonac czesci skladowe maszynerii.

— Oczywiscie, ze to jest wazne — odparl harfiarz, uwaznie dobierajac slowa.

— Ale powstal nowy klopot: nie wszyscy chca zaakceptowac nowosci.

Urzadzono gabinety naukowe, kazdy poswiecony innemu przedmiotowi. Najwieksze przeznaczono na laboratoria do podstawowego nauczania chemii, fizyki i biologii. Wedlug Siwspa te dziedziny wiedzy byly najwazniejsze. Jeden pokoj zarezerwowano na krotkie konsultacje, a inny na nauczanie ogolne. Uzdrowicielom wyznaczono dosc duze pomieszczenie. Jego sciany pokryly roznorodne rysunki, „bardzo obrzydliwe” jak to okreslila Jancis. Siwsp poprosil o wydzielenie pokoju dla wybitnych studentow, ktorzy pobierali intensywne nauki z roznych przedmiotow: Jaxoma, Piemura, Jancis, K’vana, T’gellana, N’tona, Mirrim, Hamiana i jego trzech czeladnikow, czterech innych mlodych jezdzcow spizowych smokow, czterech niebieskich i trzech zielonych. Planowano, ze inni jezdzcy dolacza, kiedy znajdzie sie miejsce w klasach, gdyz Weyry przejawialy najwieksze zainteresowanie wykorzystywaniem Siwspa.

Czasami Robinton przechadzal sie korytarzem i sluchal wykladow. Pewnego dnia, kiedy zajrzal na lekcje Jaxoma, Piemura, Jancis i dwoch czeladnikow Cechu Kowali, zobaczyl zdumiewajacy widok. Nad wysokim stolem unosil sie na jakies piec centymetrow pierscien z matowego metalu. Gdy studenci probowali go dotknac, przesunal sie wzdluz lawy tak, jakby sunal na niewidzialnych kolkach. Siwsp niewzruszenie kontynuowal wyjasnienia.

— Linie sil wtornego pola magnetycznego powstajacego w pierscieniu przebiegaja w taki sposob, ze sa skierowane przeciwnie do linii sil pola wytwarzanego przez elektromagnesy.

Robinton przylgnal do framugi. Nie chcial przeszkadzac zafascynowanym studentom.

— Wyglada to o wiele bardziej dramatycznie w niskich temperaturach, gdzie nie ma oporu elektrycznego, pierscienie sa nadprzewodnikami, i nie wystepuje utrata pradu. Nie dysponuje odpowiednimi urzadzeniami, na ktorych moglbym wam to zademonstrowac, ale za trzy lub cztery tygodnie pojmiecie ten wyklad o nadprzewodnictwie. Jaxom zrozumie to nawet wczesniej, ale Piemur musi wiecej popracowac nad nawijaniem cewek elektromagnesow. Czeladniku Manotti, twoje formy nie trzymaja wymiarow. Masz tydzien na poprawe.

Robinton odszedl na palcach, by nie wprowadzic studentow w zaklopotanie. Ale wycofujac sie do wyjscia usmiechal sie. Dobry nauczyciel powinien chwalic, zachecac, a takze ganic, kiedy trzeba.

W najwiekszych odkopanych budowlach na Ladowisku umieszczono dodatkowe warsztaty dla kowali, szklarzy i ciesli. Wrzala tam nieustajaca praca.

Pewnego ranka Lytola i Robintona zaalarmowal glosny wybuch. Popedzili w tamta strone. Okazalo sie, ze wypadek nastapil przy palenisku Mistrza Szklarza Moriltona. Gdy juz dobiegli, zobaczyli, ze Mistrz pomaga Jancis osuszyc krew ze skaleczonej twarzy Caselona, jednego z uczniow Szklarza. Wszedzie bylo mnostwo malenkich kawalkow lustrzanego szkla.

— No i widzicie, co sie stalo — mowil spokojnie Mistrz Morilton do reszty uczniow. — Musicie zrozumiec, dlaczego gogle ochronne sa tak wazne. Gdy to szklo termosu wybuchlo, Caselon mogl rownie dobrze stracic wzrok. W tym przypadku… — Morilton spojrzal pytajaco na Jancis.

— W tym przypadku — podjela z cierpkim usmiechem Jancis — Caselonowi pozostanie na twarzy wielce interesujacy wzor z blizn. Och, nie martw sie — dodala, gdy mlodzieniec skulil sie ze strachu. Zagoja sie. Nie wykrzywiaj sie. Bedziesz krwawil tylko dopoki nie wysmaruje cie mrocznikiem.

Lytol zajal sie grupa ciekawskich, ktorzy nadbiegli do warsztatu, a Robinton z przyjemnoscia rozgladal sie wkolo. Mistrz Morilton zalozyl tu swietna siedzibe rzemiosla. W kacie pompa stukala tuk-tak tuk-tak. Rura aparatu zaopatrzona byla w skorzany kolnierz, na ktorym widoczne byly pozostalosci lustrzanego szkla szyjki od butelki. Reszta szkla rozprysnela po pokoju na miliard malenkich swiecacych kawalkow.

— Na Skorupy — mruknal Caselon, probujac zachowac zimna krew podczas zabiegow Jancis. — To byla moja dwudziesta!

Robinton zauwazyl wtedy, ze na czesci stolu przyslugujacej Caselonowi juz stalo dziewietnascie prozniowych butelek. Nastepnych dwanascie znajdowalo sie po drugiej stronie, gdzie pracowal inny uczen, Vandentine. Robinton nie mogl zrozumiec, dlaczego rozpryskujace sie po calym pomieszczeniu kawalki szkla nie pokaleczyly ich.

— Nie urzadzamy tu wyscigow, Caselonie — napomnial go Mistrz Morilton, kiwajac groznie palcem. — Co sie wlasciwie stalo? Akurat zajmowalem sie pretem Bengela.

— To niechcacy — mruknal Caselon wzruszajac ramionami.

— Siwsp? — spytal Mistrz Morilton. Warsztat szklarzy mial z nim bezposrednie polaczenie.

— Kiedy wytapial szklo, nie zbadal go aparatem ultradzwiekowym, ani nawet nie opukal tak, jak go uczylem, aby wydobyc babelki powietrza z plynnego szkla. Zbytnio sie przejmowal tym, by wyprodukowac wiecej butelek niz jego kolega. Babelki pozostaly w szkle, wiec implodowalo w prozni. Ale teraz mozesz uzyc jego dwoch naczyn do zademonstrowania wlasciwosci cieklych gazow.

Widzac, ze mrocznik powstrzymal krwawienie na twarzy Caselona, Mistrz Morilton skinal na niego i Vandentine’a, aby poszli za nim do sasiedniego pokoju. Robinton ruszyl za nimi. W tym pomieszczeniu znajdowala sie inna pompa. Z pokrytej szronem szyjki krople jasnoblekitnej cieczy spadaly co sekunde do grubej, lustrzanej probowki.

— Blekitna ciecz to powietrze, takie, jakie jest w tym pokoju — mowil dalej Siwsp. — Kompresujemy je, a potem gwaltownie dekompresujemy tak, ze ochladza sie coraz bardziej, az jego odrobina zmienia sie w ciecz.

— Nie dotykajcie plyt chlodzacych — ostrzegl Mistrz Morilton. — Zamroza wam palce. Mistrzu Robintonie — dodal usmiechajac sie do goscia — to jest wielofazowa lodowka, calkiem rozna od tej, ktorej uzywasz w Warowni Cove do ochladzania owocow.

Robinton z madra mina skinal glowa.

— Ostatnia faza jest najtrudniejsza — powiedzial Siwsp, podczas gdy Mistrz Morilton kazal Caselonowi napelnic flaszke. Pokoj wypelnil sie mgla, gdyz ciekle powietrze kipialo, poki nie ochlodzilo sie we flaszce Caselona. Robinton cofnal sie, bo pare kropel splynelo po podlodze w jego strone. — Teraz, Caselonie — instruowal Siwsp — wracaj na swoje stanowisko i obserwuj dzialanie cieklego powietrza.

Вы читаете Wszystkie weyry Pern
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату