drogi powrotnej na podworzec Warowni. Dosiedli Rutha, a on wzbil sie w gore, ponad skalami Telgaru wszedl w pomiedzy, i wychynal dokladnie ponad otwarta przestrzenia przed budynkiem Siwspa.

Gdy Robinton i Jaxom doszli do drzwi, ludzie rozstapili sie, by ich przepuscic. Ich miny zaskoczyly harfiarza. Gniew bylby zrozumialy, rozbawienie — nie. Tego dnia mial dyzur Lytol — ktos musial dopilnowac, zeby studenci przybyli na lekcje — co pozwolilo pozostalym dwom kustoszom, D’ramowi i Robintonowi, wziac udzial w telgarskiej ceremonii. Lytol siedzial na swoim zwyklym miejscu, ale glowe mial owinieta bandazem, a ubranie podarte. Zajmowali sie nim Jancis i uzdrowiciel z Ladowiska. Dziewczyna usmiechnela sie do nadchodzacych.

— Nie martwcie sie! Jego czaszka jest zbyt twarda by peknac — powiedziala beztrosko. Machajac reka zwrocila ich uwage na Siwspa. — A on ma w zanadrzu pare sztuczek, o ktorych nigdy nie wspomnial.

— Idzcie popatrzec — zawolal Lytol z niezwyklym u niego zlosliwym usmiechem.

Robinton pierwszy znalazl sie w korytarzu, zrobil dwa kroki i stanal jak wryty, przez co Jaxom wpadl na niego. Na strazy stal Piemur i szesciu najsilniejszych uczniow, wszyscy uzbrojeni w wielkie palki. Dwaj z nich mieli obandazowane glowy. Na podlodze lezeli nieprzytomni napastnicy. Ciezkie siekiery i metalowe prety, ktorymi zamierzali zniszczyc Siwspa, zlozone zostaly poza ich zasiegiem.

— Siwsp sam potrafi sie obronic — powiedzial Piemur z usmiechem, machajac swoja pala na sznurku. W tej chwili do pokoju weszla tez Jancis.

— Co sie stalo? — dopytywal sie Robinton.

— Mielismy przerwe na posilek — opowiadal Piemur. — Nagle uslyszelismy okropny halas. Popedzilismy z powrotem i znalezlismy Lytola, Kera i Miskina na podlodze, a tych tutaj skaczacych jakby im sie palilo w glowach. I, sadzac po odglosach, ktore wydawali, wlasnie tak musialo byc.

— Ale co…

— Posiadam zabezpieczenia uniemozliwiajace zniszczenie — powiedzial Siwsp. Chociaz jego glos byl rzeczowy, Robinton wyczul w nim lekka nute satysfakcji. W tych okolicznosciach z pewnoscia jest to usprawiedliwione, pomyslal.

— Pewne dzwieki, wyemitowane na okreslonej czestotliwosci sprawiaja, ze ludzie na kilka godzin traca przytomnosc. Gdy napastnicy zaatakowali Lytola, Kera i Miskina, uznalem za stosowne uciec sie do tego sposobu. Niestety, moze to spowodowac lekkie uszkodzenie sluchu, jednak agresorzy na pewno odzyskaja przytomnosc. Uderzenie dzwiekami bylo silniejsze, niz to jest zwykle potrzebne, by unieszkodliwic wroga.

— Ja… my… nie mielismy pojecia, ze mozesz sie bronic — powiedzial Robinton odczuwajac jednoczesnie ulge i zaskoczenie.

— Wszystkie siwspy sa wyposazone w taki emiter, Mistrzu Robintonie, chociaz rzadko trzeba ich uzywac. W siwspach przechowuje sie bardzo cenne informacje techniczne i polityczne, ktore moglyby byc uzyteczne dla nieprzyjaciol. Trzeba wiec bylo wprowadzic srodki ochrony, by osoby nieupowaznione nie mialy do nich dostepu, ani ich nie zniszczyly.

— Coz, musze powiedziec, ze czuje sie lepiej wiedzac o tym. Ale dlaczego nic nam nie powiedziales?

— Nie zadano takiego pytania.

— Przeciez wiedziales, ze probowano zniszczyc baterie, ktore dostarczaja ci energii — zaczal Jaxom.

— Tak niezdarny wandalizm nie stanowil dla mnie zagrozenia. A potem szybko podjeliscie dzialania, ktore zapobiegly powtorce podobnego sabotazu.

— Ale dlaczego juz wtedy nie zrobiles tego samego, co dzisiaj? — spytal Jaxom.

— Takie srodki stosuje sie wylacznie podczas bezposredniego ataku.

— A co wlasciwie zrobiles? — Jaxom wskazal obezwladnione ciala.

— Posluzyl sie uderzeniowa fala dzwiekowa — wyjasnil Piemur ze zlosliwym usmiechem. — Czysty dzwiek, ktorego czlowiek nie moze wytrzymac. Musialo mocno bolec. — Wskazal na jednego z mezczyzn, ktory lezal z wykrzywiona twarza. Z pogarda tracil cialo noga. — Nie wiem, skad Norist ich wytrzasnal.

— Norist? — wykrzyknal Robinton.

Piemur wzruszyl ramionami.

— To musial byc Norist. Przeciez on najwiecej gadal o zniszczeniu „Obrzydliwosci”. I popatrzcie. — Pochylil sie i podniosl bezwladna dlon jednego z napastnikow. — Wyglada to jak odciski po rurce do wydmuchiwania szkla. Ma tez blizny po oparzeniach. Wprawdzie tylko o nim juz wiemy, ze nalezy do Cechu Szklarzy, ale gdy odzyskaja przytomnosc, zadamy im pare pytan. A oni nam odpowiedza! — W glosie Piemura zabrzmiala zlosc.

— Kto o tym wie? — spytal Mistrz Harfiarz.

— Wszyscy, ktorzy znajduja sie teraz na Ladowisku — odparl Piemur wzruszajac ramionami, a potem usmiechnal sie. — W sumie niewielu, bo kazdy, kto zalapal sie na jazde smokiem, jest teraz w Telgarze. Jak tam poszlo?

— Wspaniale — powiedzial Robinton prawie bez zastanowienia, ogladajac drugiego z wandali. — Smoki i jaszczurki ogniste zlozyly jej wlasny hold.

— Ruth nawet mnie nie uprzedzil — dodal Jaxom z krzywym usmiechem.

Musielismy tak postapic. Wszystkie smoki sie z tym zgodzily. Jaszczurki ogniste tylko je nasladowaly, ale postapily slusznie, powiedzial Ruth Jaxomowi, a on przekazal to innym.

Robinton nie rozpoznal zadnego z napastnikow. Na prozno zastanawial sie, czy to rzeczywiscie Norist zaplanowal i zorganizowal atak.

— Z Lytolem wszystko w porzadku? — spytal cicho, spogladajac w strone drzwi.

— Nabili mu wielkiego guza — odpowiedziala mu Jancis, a uzdrowiciel mowi, ze rowniez peklo mu zebro, ale najbardziej ucierpiala jego duma. Gdybys tylko uslyszal jak sie zloscil, ze Ker i Miskin zbyt wolno pospieszyli na pomoc!

— Sam przeciw zbirom uzbrojonym w topory i metalowe prety? — spytal Robinton przerazony na mysl o tym, co moglo sie stac przyjacielowi oraz Siwspowi. Zachwial sie.

Piemur natychmiast go chwycil, krzyczac na Jaxoma, zeby podtrzymal go z drugiej strony i polecajac Jancis, by sprowadzila uzdrowiciela i przyniosla wino. Wprowadzili go do najblizszego pokoju i posadzili na krzesle.

— Czas zawiadomic Lesse i F’lara — powiedzial Jaxom — i nie obchodzi mnie, jaka wymowke podadza Laradowi. Ruth!

Robinton uniosl dlon, zeby zaprotestowac, ale wyraz twarzy Jaxoma powiedzial mu, ze Ruth otrzymal juz wiadomosc do przekazania.

Wrocila Jancis z kubkiem wina, ktore Robinton saczyl z wdziecznoscia, a uzdrowiciel zajmowal sie nim troskliwie.

— Mistrz Harfiarz jest zdrowy, jego puls bije we wlasciwym tempie — orzekl Siwsp. — Nie martw sie, Mistrzu Robintonie, nie wyrzadzilem krzywdy ludziom, ani sam nie ucierpialem.

— Nie o to chodzi, Siwsp — powiedzial Jaxom. — W ogole nie myslelismy, ze taki atak moze nastapic.

— Kazda powazna zmiana powoduje sprzeciwy. Tego nalezalo sie spodziewac.

— Oczekiwales tego? — spytal Jaxom, poirytowany niewzruszonym spokojem Siwspa. Dlaczego nie zdali sobie sprawy, ze ten dzien bedzie wprost idealny dla odstepcow takich jak Norist. Bez trudu mogli sie dowiedziec, ze Robinton i D’ram, a takze wszyscy, ktorzy beda mieli taka mozliwosc, udadza sie na pogrzeb Sallah Telgar, i Ladowisko zostanie wlasciwie bezludne.

— Ja tez tego oczekiwalem. Opanuj sie, chlopcze — powiedzial Lytol wchodzac do pokoju. — Wiedzialem, ze ktos moze poprobowac ataku i dlatego kazalem Kerowi i Miskinowi pozostac tutaj. Ale nie sadzilem, ze bedzie ich tak wielu. Rzucili sie na nas i nie mielismy zadnej szansy. — Spojrzal uwaznie na Robintona: — Och, Robintonie, wygladasz tak samo zle, jak ja sie czuje. — Usiadl ostroznie na najblizszym krzesle. — Mistrz Esselin byl ze mna w tym czasie, ale zemdlal i napastnicy wdarli sie do srodka. Nie pomyslalem o uzbrojeniu studentow. W poblizu bylo ich co najmniej pietnastu, a to wystarczyloby do powstrzymania ataku.

Wlasnie wtedy dwaj uczniowie Esselina przybiegli wzywajac Piemura.

— Spokojnie! — ryknal Piemur i usmiechnal sie przepraszajaco.

— Harfiarzu, znalezlismy ich biegusy, przywiazane w szopie, tuz powyzej starej nadbrzeznej drogi — raportowal starszy. — Silfar i ja przyjechalismy tu na dwoch, a reszte umiescilismy gdzie indziej na wypadek, gdyby ktos planowal ucieczke. Trestan i Rona zostali tam, bo Rona ma spizowa jaszczurke ognista. — Mlody uczen szeroko otwieral oczy, byl szalenie podniecony i zarumieniony z wysilku. A oczy spizowej jaszczurki ognistej, tulacej sie do jego ramienia, obracaly sie szybko i mienily fioletem i pomarancza.

— Dobra robota, Deeganie — osadzil Piemur. — Czy twoje biegusy sa zmeczone?

— Nie, Panie Harfiarzu. — Deegan sie obruszyl na sama mysl, ze moglby zajezdzic cenne zwierze. — One

Вы читаете Wszystkie weyry Pern
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату