sa doskonale. Taki biegus kosztuje sakiewke… lub dwie, panie.

— Poslij swoja jaszczurke do Rony z wiadomoscia, ze wszystko w porzadku i sprowadz reszte biegusow. Moze znajdziemy cos interesujacego w jukach.

— Mieli tylko zapas zywnosci, panie. Zajrzalem — tlumaczyl sie Deegan — bo myslalem, ze czegos sie dowiemy.

Piemur znow skinal glowa z aprobata.

— No dobrze, mozesz juz isc. — Gdy uczen wyszedl, zwrocil sie ponuro do przyjaciol. — Jest w tym cos wiecej niz spisek i szalenstwo Norista. Ile kosztuje biegus na Poludniowym? Kto dal marki na zakup osmiu zwierzat i przyslal tu ich wszystkich?

— Myslisz, ze jest w to zamieszany rowniez jakis Mistrz Rybak? — spytal Jaxom.

— To jeden z Cechow, ktore zyskaly niewiele dzieki informacjom Siwspa — zastanawial sie dalej Piemur, marszczac brwi.

Robinton potrzasnal glowa, ale to Lytol sie odezwal.

— Chyba nie masz racji, Piemurze. Mistrz Idarolan byl niezmiernie wdzieczny Siwspowi za mapy wybrzezy, glebokosci i pradow, wykonane jeszcze przez kapitana Tilleka. Mapy, kreslone z przestrzeni kosmicznej, sa wyjatkowo dokladne. — Lytol przez chwile milczal z szacunkiem, a Piemur wzruszyl ramionami. — Oczywiscie od tamtej pory nastapily zmiany w zarysie linii brzegowej, ale to juz latwo poprawic. Kazdy Mistrz otrzymal kopie, a drobnym rybakom dano mapy obszarow, na ktorych lowia. To, co zaaprobuje Mistrz Idarolan, jest akceptowane przez kazdego Mistrza jego Cechu.

— To prawda — przyznal Piemur. — Chociaz wiem o jednym czy dwoch niezmiernie konserwatywnych i zacofanych Mistrzach Rybakach, ktorzy mogliby poprzec Norista. Pomyslcie, ilu ludzi przenioslo sie na Poludniowy, mimo ze nie mieli zezwolenia.

— Pelna sakiewka zamyka wiele ust — dodal Lytol cynicznie.

— Nie wysuwajmy zbyt pospiesznych wnioskow — powiedzial Robinton.

— Lessa mowi, ze ani ona ani F’lar nie moga tu przyleciec — przekazal Jaxom. — Ale F’nor juz jest w drodze. Oboje Przywodcy Weyru sa wsciekli. Chca wiedziec, jak w ogole moglo dojsc do ataku.

Jeden z napastnikow poruszyl sie i jeknal.

— Dowiemy sie! — wykrzykneli jednoczesnie Jaxom i Piemur, i wymienili spojrzenia pelne ponurej determinacji.

— Czy moge zasugerowac, zebysmy zwiazali tych panow zanim odzyskaja przytomnosc? — spytal Robinton, przygladajac sie lezacym i porownujac ich z drobnymi postaciami uczniow.

— Tak. Nawet mamy czym. — Piemur, z okrutnym wyrazem twarzy, siegnal po zwoj grubego kabla. — Dalej, chlopcy — powiedzial, zwracajac sie do studentow. — Zwiazmy tych skorupoglowych idiotow jak trzeba.

Po zwiazaniu napastnikow, przeszukali ich ubrania, ale nie znalezli nic ciekawego. Stare blizny i zlamane nosy sugerowaly, ze czesto sie bili. Tylko jeden mial znaki Cechu Szklarzy, ale pozostali tez nie byli lagodnymi barankami.

— Swacky moze znac ktoregos z nich — podsunal Piemur. — Przez siedem Obrotow byl w armii, i to w niejednej Warowni.

— Chyba nie wybraliby ludzi, ktorych moglibysmy rozpoznac? — powiedzial Robinton. — Ale jesli Swacky zidentyfikuje ktoregos z nich, to moze poddac nam kierunek sledztwa. Siwsp, jak dlugo pozostana nieprzytomni?

Siwsp oznajmil, ze to zalezy od osobnika.

— Im obiekt jest mniej rozgarniety, tym fala dzwiekowa musi byc silniejsza. Jak widzicie, przezyli, choc malo im brakowalo do smierci.

— Wcale mi sie to nie podoba — wybuchnal Robinton.

— Na pewno bym ich nie zabil — zapewnil go Siwsp. Robinton wzruszyl ramionami i wypil reszte wina.

— Zabierzmy ich stad. Mamy chyba jakis budynek, w ktorym mozemy ich trzymac. To niemal… niemal nieprzyzwoite, ze tak leza w holu.

— Nadeszla pomoc — oznajmil Jaxom.

Uslyszeli ryk wielu smokow. Przybyli F’nor, T’gellan, Mirrim i prawie pelne skrzydlo ze Wschodniego Weyru.

— Od tej chwili zaprowadzimy tu smocza straz — zadecydowal F’nor po uslyszeniu zwiezlego raportu Lytola.

— Wschodni Weyr prosi o ten zaszczyt — powiedzial T’gellan.

— Szkoda, ze musialo do tego dojsc — rzekl Robinton, potrzasajac glowa ze zmeczenia.

— Drogi przyjacielu — Lytol polozyl pocieszajaco reke na ramieniu harfiarza. — Tego rodzaju wydarzenia sa nieuchronne. Powinienes poczytac nieco historii, tak jak ja. Bylbys teraz lepiej przygotowany na zmiany zachodzace w kazdej Warowni, Cechu i Weyrze.

— Mialem nadzieje, ze Siwsp zapewni nam swietlana przyszlosc… — zaczal Robinton wznoszac rece szerokim gestem, a potem, zniechecony, opuscil je na kolana.

— To dlatego, ze jestes niepoprawnym optymista — odparl Lytol ze smutnym usmiechem.

— To nie takie zle — powiedzial Piemur stanowczo, rzucajac Lytolowi spojrzenie nakazujace, by zamilkl. Widok tak przygnebionego Mistrza sprawial mu bol. Lord Opiekun wzruszyl ramionami i odwrocil sie, by ukryc wyraz cynizmu malujacy sie na jego twarzy.

T’gellan wyslal jezdzca po Swacky’ego z Warowni Rajskiej Rzeki. Mial nadzieje, ze rozpozna on napastnikow. Jayge, uwazajac, ze on tez moze sie przydac, gdyz dobrze poznal Wschodnie Warownie w czasach, gdy trudnil sie handlem, przybyl ze Swackym.

— Tak, rozpoznaje te pare — powiedzial Swacky, obracajac jedna z kiwajacych sie glow z jednej strony na druga. — Bitranie, jesli dobrze pamietam. Bitranie zrobia wszystko, jesli dasz im dosc marek.

— Wiesz jak sie nazywaja, Swacky? — spytal F’nor marszczac brwi.

Swacky wzruszyl grubymi ramionami.

— Nie, Bitranie nie sa przyjacielscy i nie sadze, zebys dowiedzial sie czegokolwiek od tych tutaj. Sa zbyt uparci, zeby sie poddac, i zbyt glupi, zeby dac za wygrana. Gdy juz ktos ich kupi, nie zmieniaja pana — dodal z szacunkiem.

Jayge ukleknal obok innego mezczyzny.

— Znam go, chociaz nie wiem skad. Ale powiem wam jedno: uzywal sieci do pracy. Patrzcie na te znaki w ksztalcie lez o trzech rogach na jego palcach i wnetrzu dloni. To odciski od sieci.

Robinton westchnal gleboko, a Lytol mial jeszcze bardziej ponura mine niz zwykle. Kiedy pierwszy z napastnikow w koncu poznym wieczorem odzyskal przytomnosc, rozejrzal sie wkolo z absolutnym przerazeniem. Wkrotce stalo sie jasne, ze stracil sluch. Na widok wypisanych pytan tylko potrzasal glowa. Siwsp i uzdrowiciel zastanawiali sie, jak przywrocic mu sluch, ale doszli do wniosku, ze jest to niemozliwe.

— W wyniku zastosowania srodka potrzebnego do powstrzymania napastnikow nastapilo, niestety, nieodwracalne uszkodzenie sluchu — powiedzial Siwsp.

Sprowadzono biegusy napastnikow, ale w ekwipunku nie znaleziono nic, co zdradziloby ich pochodzenie. Siodla byly nowe i nie nosily oznaczen. Biegusy nie mialy znakow wlasciciela, nie byly przerazone ani zdenerwowane, jak swiezo ujezdzone zwierzeta.

— Prawdopodobnie skradzione z Keroonu czy Telgaru, przed wiosennymi spedami — wyrazil opinie Mistrz Pasterz Briaret, ktory przybyl nastepnego dnia, zeby pomoc w sledztwie. — Ktokolwiek je wybral, znal sie na biegusach i wzial takie, ktorych nie mozna rozpoznac. Ostro je ujezdzano — dodal, zagladajac w pysk jednego i wskazujac blizny. — Nigdy ich nie podkuto i przywieziono je lodzia — pokazal znaki na klebach, zadach i barkach, powstale, gdy biegusy ocieraly sie o sciany waskich przegrod uzywanych do transportu zwierzat statkiem. — Nie sadze, zebysmy sie dowiedzieli, skad je skradziono, ale przesle slowo do mojego Cechu. Uzdy — mowil dalej — zostaly wykonane przez uczniow — wskazal bledy, ktorych wstydzilby sie ktorykolwiek z renomowanych Cechow garbarskich.

— Uczniowie mogli je podkradac w roznych Cechach przez Obrot czy dwa, by je tanio sprzedac. Zawsze potrzebuja marek na Zgromadzenie. Powiem, ze ktos to zaplanowal nie tylko dobrze, ale i realizowal swoj plan od dawna — orzekl Mistrz Pasterz.

Вы читаете Wszystkie weyry Pern
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату