okno mostka. To zajecie jak zwykle calkiem ja pochlonelo. Jedzac swoj prowiant, udaly sie na pierwszy poziom hibernacyjny, gdzie one i inni, ktorych Mistrz Oldive sklonil do pomocy, usilowali zrozumiec budowe Nici. Badania trwaly o wiele dluzej, niz sie spodziewali. Przez nastepne tygodnie zastanawiali sie czasem, po co w ogole sie do tego zabierali.
Sharra, gdy tylko mogla, wracala do Ruathy, zeby spedzic pare godzin z synami, do ktorych okropnie tesknila. Cieszyla sie, ze Jaxom jest wystarczajaco pochloniety swoimi wlasnymi zajeciami, by nie zwracac uwagi na to co ona robi i nie miec do niej pretensji, ze nie poswieca mu czasu. Gdy pracowali do pozna, zdarzalo im sie zostac na noc na „Yokohamie”. Mirrim, oczywiscie, musiala latac podczas Opadow, ale innych zwolniono z pozostalych obowiazkow, by mogli bez przeszkod badac wlasciwosci Nici.
Czasami, kiedy zespol wykonywal bez konca nudne zadania, wszyscy narzekali, ze Siwsp ma obsesje na punkcie biologii organizmu Nici, co uwazali za zbedne teraz, gdy zblizalo sie juz przesuniecie Czerwonej Gwiazdy na inna orbite, i Nici mialy stac sie mitem, ktorym bedzie sie grozic nieposlusznym dzieciom. Ale Siwsp ciagle upieral sie, ze badania sa konieczne i ze absolutnie trzeba zrozumiec, czym naprawde jest ten organizm. Wszyscy, nawet Oldive, byli tak przyzwyczajeni do sluchania Siwspa, ze posluchali i tym razem.
Caselon, ktory nosil juz wezly czeladnika, jak rowniez jedyny w swoim rodzaju wzor z malenkich bialych blizn na opalonej twarzy, napomykal o ironii losu, kiedy przesypiali pare godzin w kapsulach przodkow.
Zrecznie prowadzeni przez Siwspa osiagali wystarczajace sukcesy, zeby ich entuzjazm i zainteresowanie sie nie wyczerpaly, i zeby stac ich bylo na ignorowanie niewygod. Jak Siwsp czesto przypominal, techniki, ktorych nauczyli sie dokonujac sekcji bardzo zlozonego organizmu, ktory zagrazal ich swiatu przez tysiaclecia, mogly byc zastosowane rowniez do badania innych organizmow. Tak wiec celem ich pracy bylo takze nabywanie doswiadczenia.
Siwsp poprosil, by podgrzali jeden owoid do „normalnej” temperatury. Zrobili to w najbardziej oddalonej sluzie statku, z dala od sektora, w ktorym pracowali. Bez tarcia, ktore mogloby zniszczyc twarda zewnetrzna pokrywe, owoid pozostal niezmieniony.
— A wiec — zauwazyl Siwsp — do uwolnienia organizmu niezbedne jest tarcie atmosfery.
— Och, lepiej go nie uwalniajmy — komicznie sprzeciwil sie Caselon.
— Dobrze wiedziec — powiedzial w zamysleniu Mistrz Oldive — ze w takich warunkach to jest bezradne.
— Na naszej lasce — dodala Sharra usmiechajac sie.
— Obserwacje beda kontynuowane — oznajmil Siwsp.
— Powiadom nas, jesli jego stan ulegnie zmianie — poprosila Sharra.
Oprocz Caselona, Sharry, Mirrim i Oldive’a, zglosila sie takze Brekke. Sprowadzila do pomocy Tumare, kandydatke do Naznaczenia krolewskiego jaja, ktora nie odniosla sukcesu, gdyz wykonywanie monotonnych czynnosci nie nuzylo jej tak bardzo jak innych. Reszte zespolu badawczego stanowili dwaj uzdrowiciele, Sefal i Durack, oraz Manotti, czeladnik kowalski. Czasami przydaloby im sie drugie tyle pomocnikow, ale wszyscy byli wyszkoleni przez Siwspa i wkrotce zgrali sie, pracowali sprawnie i skutecznie, a humory im dopisywaly.
Laboratorium skladalo sie z dwoch pomieszczen. Poczatkowo mieli tylko najpotrzebniejsze narzedzia. Stoly robocze oswietlone byly lampami w ksztalcie tarcz, dajacymi takie swiatlo, na jakie pracownicy je nastawiali. Sefal, czlowiek ponury lecz pracowity, byl zafascynowany efektami swietlnymi, ktore uzyskiwali, gdy zaczeli sie tym zabawiac.
Jednak najwazniejszy byl dwuokularowy stereoskopowy mikroskop. Wszyscy musieli nauczyc sie nim poslugiwac. Zrozumienie znaczenia wspolrzednych X i Y nie stanowilo problemu, natomiast wspolrzedna Z z poczatku sprawiala im sporo klopotu. Aby im to zademonstrowac, Siwsp poprosil Sharre, zeby wyrwala sobie wlos, wlozyla go pod okular i sprobowala zawiazac na nim wezelki. Nie bylo to takie latwe jak sie wydawalo, i wszyscy sie o tym przekonali po kolei, gdy sami probowali to wykonac.
Po jednej stronie mikroskopu umieszczona byla szuflada z przesuwna pokrywa, w ktorej znalezli dziwaczne szklane przyrzady z ostrymi krawedziami. Siwsp powiedzial im, ze musza nauczyc sie je produkowac, gdyz jeden komplet to za malo, a bedzie im to potrzebne do badania Nici.
Znalezli jeszcze dwa stoly robocze oraz stolki i przeciagneli je do obu pomieszczen, chociaz bylo tam niewiele przestrzeni.
Gdy Sharra wiazala pod mikroskopem supelki na wlosach, Sefal i Manotti na prosbe Siwspa rozkladali na czesci zamrazarke, zeby uzyskac z niej czesci do naprawy drugiej, w ktorej trzeba bylo uzyskac temperature minus 150 stopni Celsjusza, niezbedna do badania Nici. Byc moze okaze sie potrzebne, by obnizyli temperature az do poziomu panujacego w obloku Oorta, skad Nic pochodzila, to jest do minus 270 stopni Celsjusza, czyli trzech stopni w skali bezwzglednej, ale na razie mogli sie zadowolic temperatura panujaca na orbicie Pernu.
— Nie wiem, po co to robie — poskarzyl sie Manotti, gdy rozbierali zbedna zamrazarke.
— Nie szkodzi — zapewnil go Siwsp. — Musisz tylko wykonac instrukcje, gdyz nie ma czasu, by nauczyc was kriogeniki czy inzynierii zamrazania. Robcie to, o co was prosze.
— Dobrze, dobrze — mruknal Manotti, i wykrzywiajac sie z napiecia ostroznie wyjal cewke z plecow pierwszej zamrazarki. — Gdzie to wlozyc?
Siwsp wyjasnil. Kiedy zamiana zostala ukonczona i wlaczono mechanizm, Manotti wydal okrzyk triumfu. Nastepnie przystosowano kilka kapsul hibemacyjnych do przechowywania probek w temperaturze trzech stopni Kelvina. Do tej pory mieli tylko jeden owoid, ten, ktory zlapala Farli, ale beda ich potrzebowac o wiele wiecej. Jak sie wkrotce dowiedzieli, owoidy roznily sie miedzy soba rozmiarem i ksztaltem, a takze, ku ich zdumieniu, temperatura.
— A wydawaloby sie, ze jeden owoid wystarczy — mruknela Mirrim do Sharry.
— Ludzie tez nie sa kopiami innych — odezwal sie Siwsp. Zalowala, ze ja uslyszal. Przewrocila oczami do Sharry. — Wyglada na to, ze Nici rowniez wykazuja anomalie: zwykle roznice osobnicze i mutacje. Sa taka sama forma zycia jak ludzie, a przebywajac tak blisko Rukbatu znajduja sie w bardzo nieprzyjaznym srodowisku.
— To ustawia nas na wlasciwym miejscu — powiedzial Oldive z usmiechem.
Przez nastepnych pare dni kazdy czlonek zespolu musial nauczyc sie radzic sobie z mikroskopem. Wiazanie wezelkow na wlosach ustapilo miejsca wycinaniu wzorow w niemal niewidocznych golym okiem drzazgach i skladaniu kwiatow z papieru o srednicy milimetra. Sharra okazala sie najzreczniejsza, a zaraz po niej szly Brekke i Mirrim.
Caselon i Manotti z pomoca Sefala i Duracka sporzadzili mikro-kowadlo z plomieniem o dlugosci dwoch milimetrow, w ktorym rozgrzewali specjalne szklo wytwarzane przez Mistrza Moriltona. Mialo tak duza zawartosc olowiu, ze nawet spokojny Morilton zaprotestowal, kiedy Siwsp podal mu wzor mieszanki. Ale gdy Siwsp wyjasnil mu, ze dzieki temu uzyska szklo na tyle twarde, by wytwarzac z niego noze zdolne do krojenia metalu, Morilton wykazal zainteresowanie i zaczal eksperymentowac. W ten sposob Siwsp i Caselon otrzymali niezwykly material.
Pracujac ostroznie, Caselon wydmuchiwal malenkim plomykiem szklane rurki, a potem ochladzal je do trzech stopni Kelvina, w ktorej to temperaturze narzedzie mialo byc uzywane. Kiedy pierwszy egzemplarz pekl, odruchowo odskoczyl, chociaz mial na sobie maske i stroj ochronny. Ze strachem rozejrzal sie wokolo.
— To dobry zwyczaj, Caselonie — zauwazyl Siwsp z aprobata. — Sprobuj jeszcze raz.
Kiedy pekl czwarty egzemplarz, Caselon byl rozgoryczony.
— Skladniki mogly byc nie dosc dobrze wymieszane, Caselonie. Mistrz Morilton dostarczyl ci rozne mieszanki. Uzyj tej z najwyzsza zawartoscia olowiu. Narzedzia musza byc gietkie, ale nie pekac — pouczal go Siwsp tak pewien koncowego sukcesu, ze Caselon nabral odwagi.
Piata proba: rurka troszke sie zgiela w najnizszej temperaturze, ale nie rozprysla sie, ani nie popekala.
— A teraz, uzywajac tej mieszanki, wydmuchaj wiecej rurek, z ktorych pozniej wykonasz trzonki, gwozdzie i ostrza. Kazdy musi miec wlasne narzedzia, a ty, Caselonie, bedziesz instruktorem. Do dalszego badania Nici bedziecie potrzebowac najzwyklejszych narzedzi: pily do metali, dlut, przecinakow, mlotkow, pobijakow, tyle ze miniaturowych. Bedzie sie je ostrzylo na kamieniu z weglika krzemu.
Wszyscy podziwiali komplet narzedzi Caselona, chociaz Mirrim uznala je za nieeleganckie. Wiec kiedy przyszla jej kolej, zrobila dluzsze narzedzia, ale odkryla, ze sa zbyt gietkie, by moc ich uzywac skutecznie.
— Jest tyle do zrobienia, zanim w ogole powaznie zabierzemy sie do glownej pracy — poskarzyla sie. — Tylko na to zmarnowalismy cale tygodnie!
— I spedzicie kolejne tygodnie na kolejnych przygotowaniach, Mirrim. — Siwsp zganil ja za