— Dosyc! — powiedzial Krug. — Android nie zyje. To ja ponosze za to odpowiedzialnosc. Spaulding, skontaktuj sie z adwokatami jej firmy! Nie, teraz nie jestes w stanie normalnie dzialac… Watchman! Przekaz naszym prawnikom, ze Przekazniki z Labradoru wytocza nam proces o zniszczenie ich androida. Uznajemy nasza wine i jestesmy gotowi wyplacic odszkodowanie. Potem przygotuj oswiadczenie dla prasy, cos w stylu: „godny pozalowania wypadek”, bez zadnych aluzji politycznych, zrozumiales?
— Co zrobic z cialem? — zapytal Watchman. — Zwykla dyspozycja zniszczenia?
— Cialo nalezy do Przekaznikow z Labradoru, dostarczcie je im — powiedzial Krug i dodal zwracajac sie do Spauldinga: — Wstawaj! Czekaja na mnie w Nowym Jorku, wrocisz razem ze mna!
Rozdzial trzynasty
Idac w kierunku centrum kontroli, Watchman dwukrotnie wykonal rytual Rownowagi Duszy i to go troche uspokoilo, ale ciagle nie mogl sie otrzasnac z konsekwencji swego podstepu. W centrum osiem razy wykonal znak „Niech bedzie pochwalony Krug” i wyrecytowal szeptem polowe triad genetycznych, nim odzyskal rownowage duchowa, po czym polaczyl sie z San Francisco, z biurem Fearon i Doheny, glownymi doradcami prawnymi Kruga. Lou Fearon, mlodszy brat senatora pojawil sie na ekranie i Watchman opowiedzial mu o wypadku.
— Dlaczego Spaulding strzelal? — zapytal Fearon.
— Histeria i glupota, podniecenie.
— Krug nie wydal mu rozkazu uzycia broni?
— Nie. Promien minal Kruga w odleglosci mniejszej niz metr. Spaulding ryzykowal, ze go zabije, choc Krug nie byl bezposrednio zagrozony.
— Swiadkowie?
— Niccolo Vargas, Krug, ja, Alfa z P.W.A., wiele Bet i Gamm. Mam zdobyc ich nazwiska?
— Nie trzeba. Sam wiesz, jak sady traktuja zeznania Bet. Gdzie jest teraz Vargas?
— Jeszcze tutaj, ale wybiera sie do swojego obserwatorium.
— Popros go, by skontaktowal sie ze mna. Potrzebne mi jego zeznanie… A jesli chodzi o tamtego Alfe…
— Prosze zostawic go w spokoju — poradzil Watchman.
— Co chcesz przez to powiedziec?
— To fanatyk polityczny, bedzie sie staral wykorzystac ten incydent. Na panskim miejscu w miare mozliwosci staralbym sie nie mieszac go do tej sprawy…
— Jest swiadkiem, musze go wezwac. Sprobujemy go moze zneutralizowac… Do kogo on nalezy?
— Do Syndykatu Ochrony Dobr z Buenos Aires.
— Pracowalismy dla nich. Doheny kupi go dla Kruga i nie bedzie mogl wtedy podskakiwac.
— Nie, to zla taktyka. Dziwie sie, ze chce pan to tak rozegrac…
— Dlaczego?
— Ten Alfa jest dzialaczem P.W.A. i jest bardzo wyczulony na punkcie traktowania androidow jak bydlo. Zabilismy jego towarzyszke, a teraz chcemy go kupic i zmusic do milczenia? Jak by to wygladalo! W ten sposob dalibysmy dziesiec milionow nowych zwolennikow P.W.A. juz w dwanascie godzin po ukazaniu sie tego w prasie.
Fearon w zamysleniu potrzasnal glowa.
— Fakt. Wiec co bys zrobil, Thor?
— Ja z nim porozmawiam. Android z androidem zawsze sie jakos dogada.
— Mam nadzieje. Poki co, skontaktuj sie z Przekaznikami z Labradoru i dowiedz sie, ile chca za te Alfe. Sprobujemy szybko to zalatwic… Powiedz Krugowi, zeby sie nie martwil — zakonczymy te sprawe w tydzien. Bedzie tak, jakby nic sie nie stalo.
„Tyle, ze Alfa nie zyje” — pomyslal Thor, wylaczajac sie. Wyszedl na zewnatrz; snieg sypal coraz gestszy. Ekipy odsniezajace porzadkowaly teren budowy, ale okrag o srednicy piecdziesieciu metrow od miejsca, w ktorym lezala Cassandra Nucleus, omijano z daleka. Snieg opadal na cialo martwej Alfy, obok stal nieruchomo Siegfried Fileclerk. Watchman podszedl do niego.
— Wlasnie powiadamiamy jej wlascicieli — powiedzial. — Przeniesiemy cialo do magazynu do czasu, az zglosza sie po nie.
— Zostawcie ja tutaj. — Fileclerk podniosl glowe.
— Co?
— Niech lezy tu, gdzie zginela. Chce, by wszystkie pracujace tutaj androidy mogly ja zobaczyc — to, ze uslysza o morderstwie, nie wystarczy. Chce, by mogli zobaczyc to na wlasne oczy!
Watchman spojrzal na martwa Alfe: Fileclerk rozpial jej suknie i widac bylo, ze promienie wypalily duza dziure w jej piersi.
— Nie powinna lezec tu na sniegu! — zaprotestowal. Fileclerk zacisnal zeby.
— Niech widza! Watchman, to byla egzekucja polityczna!
— Nie gadaj bzdur!
— Krug wezwal swojego kata, by ja zlikwidowac! Widzielismy to obaj! Nie stanowila dla niego zagrozenia, moze stanela zbyt blisko niego, to wszystko. A on kazal ja zabic!
— To interpretacja raczej irracjonalna. Krug niczego nie zyskal na jej smierci. On nie uwaza P.W.A. za rzeczywiste niebezpieczenstwo, a gdyby naprawde chcial zabic reprezentantow tej partii, to dlaczego ty jeszcze zyjesz? Nastepny strzal i dolaczylbys do niej!
— Wiec dlaczego zginela?
— Przez pomylke. Zabil ja sekretarz Kruga, bowiem powiedziano mu, ze jacys mordercy przygotowuja na niego zamach. Gdy zjawil sie tutaj i zobaczyl, ze Krug szarpie sie z nia, a to wygladalo dosc powaznie, strzelil bez wahania.
— Mogl celowac w nogi, nawet jesli bylaby to prawda! jeknal Fileclerk. — To na pewno dobry strzelec i bez problemu mogl ja ranic, a nie zabijac. Trafil ja precyzyjnie w piers. Dlaczego?
— Juz taki ma charakter. To ektogen, nie cierpi androidow. Kilka minut wczesniej poklocil sie ze mna i dwiema Betami, przegral. Czara goryczy sie przepelnila, a gdy zobaczyl, ze domniemanym zamachowcem jest android, strzelal tak, by zabic.
— Rozumiem…
— To byla jego wlasna decyzja, Krug nie kazal mu strzelac, a tym bardziej zabijac.
Fileclerk starl sobie snieg z twarzy.
— W jaki sposob zostanie ukarany?
— Krug udzielil mu nagany.
— Mowie o odpowiedzialnosci prawnej. Kara za morderstwo jest wytarcie osobowosci, nieprawdaz?
Watchman westchnal i odpowiedzial:
— Za zabicie czlowieka… Ektogen zniszczyl jedynie wlasnosc Przekaznikow z Labradoru, a to spowoduje tylko tyle, ze Krug zaplaci im odszkodowanie.
— Odszkodowanie! Krug zaplaci! A co stanie sie z morderca? Nic! Watchman, czy ty w ogole jestes androidem?
— Mozesz zajrzec do moich akt.
— Wygladasz jak syntetyczny czlowiek, ale myslisz jak prawdziwy czlowiek!
— Zapewniam cie, ze jestem syntetyczny.
— Eunuch?
— Moje cialo jest kompletne.
— Chodzilo mi o przenosnie — wykonano cie tak, bys popieral ludzi wbrew wlasnym interesom!
— Otrzymalem zwykly zasob wiedzy dla androidow.
— Ale jednak Krug ma nie tylko twoje cialo, ale i dusze…
— Krug jest moim stworca. Zdaje sie calkowicie na laske Kruga.
— Oszczedz mi tych religijnych bzdur! Bez powodu zabito kobiete, a Krug zaplaci jej wlascicielowi i koniec?