Krug”, gdy sie zblizamy, spuszczajac z szacunkiem glowy. Lilith mialaby o wiele wiecej trudnosci, gdybym nie byl jak Alfa wysoki i szczuply. Robie znak „Niech bedzie pochwalony Krug” do jednej z Bet. Wchodzimy do kaplicy.
Wielkie pomieszczenie, zaokraglone, bez miejsc do siedzenia, przytlumione swiatla. Wchodzac robie znak „Niech bedzie pochwalony Krug” — raz-dwa-trzy. Maly przedsionek. Po dwoch krokach po raz pierwszy widze oltarz. Lilith klekajac poddaje sie „Woli Kruga”, ja prawie nie musze klekac — osuwam sie ze zdziwienia. Oltarz: masa czegos, co przypomina zywe cialo w plastikowym basenie, purpurowa ciecz otacza bryle wysoka na metr, szeroka i dluga na dwa. Za tym wszystkim hologram mojego ojca (doskonale podobienstwo) — patrzy na nas. To nie Bog milosierny, ale czlowiek silny, czlowiek ze stali. Poniewaz to hologram, jego wzrok dociera do kazdego miejsca w kaplicy, wszedzie jest sie pod spojrzeniem Kruga. Klekam, podnosze rece, dlonie do gory. „Poddanie sie Woli Kruga” — tak androidy oddaja czesc mojemu ojcu. Jestem oszolomiony.
— Czy tak jest na calym swiecie? — pytani szeptem.
— Tak — odpowiada Lilith nieslyszalnie. Oddajemy poklony: „Niech bedzie pochwalony Krug”.
Ten czlowiek, ktorego znam od dnia narodzin, budowniczy wiezy i wynalazca androidow. Bog? Omal nie wybucham smiechem. Czy jestem Synem Bozym? Ta rola mi nie odpowiada. Ale nikt mnie tu nie adoruje, nie jestem elementem teologii.
Wstajemy; ruchem glowy Lilith pokazuje mi tyl kaplicy. Klekamy tu. W ciemnosciach czuje sie lepiej. W kaplicy jest kolo tuzina androidow, wszystkie klecza poza Alfa przed oltarzem. Wchodzi jeszcze kilka Bet. Nikt nie zwraca na nas uwagi, wszyscy wygladaja na pochlonietych modlitwa.
— Czy to msza, Lilith?
— Jeszcze nie, przyszlismy za wczesnie. Zobaczysz.
Oczy Kruga utkwione sa we mnie. Odwracam oczy. Co by powiedzial, gdyby wiedzial? Smialby sie. Krug Bogiem! Jehowa Krug! Simeon Allah! A dlaczego nie mieliby go adorowac? Stworzyl ich, do cholery, nie? Przygladam sie wzorom na scianach. Nie sa to — jak myslalem wczesniej — czyste abstrakcje, gdyz rozpoznaje teraz litery alfabetu, ciagnace sie w nieskonczonosc. Przygladam sie uwaznie i widze jedynie A, U, G i C, powtarzajace sie w najrozniejszych kombinacjach: AUA, AUG, AUC, AUU, GAA, GAG, GAU, GGG i tak dalej.
— Co to jest, Lilith? Jaki to ma sens?
— Kod genetyczny. Triady DNA.
O, tak! Nagle przypominam sobie, jak w Gamma Town ten cpun cos wykrzykiwal: GAA, GAG, GAC. Teraz widze to na scianie.
— Czy to modlitwa?
— To swiety jezyk, cos jak lacina dla katolikow, rozumiesz?
— W zasadzie nie rozumiem, ale przyjmuje do wiadomosci. Z czego wykonany jest oltarz?
— To cialo syntetyczne.
— Zywe?
— Oczywiscie, prosto z kadzi, jak ty i ja… Przepraszam, jak ja. To czesc ciala androida.
— Ale co utrzymuje je przy zyciu? Nie widze zadnych organow, nic…
— W basenie znajduje sie ciecz odzywcza. To zyje, rosnie, symbolizuje nasz poczatek. Takie same oltarze sa we wszystkich kaplicach — wykradamy je wprost z zakladow.
— Jako odpady?
— Wlasnie.
— A ja sadzilem, ze zabezpieczenia w fabrykach androidow sa doskonale…
Lilith mruga do mnie; zaczynam czuc sie jak konspirator. Teraz trzy androidy z glebi pomieszczenia wychodza przed oltarz: dwie Bety i jeden Alfa, cala trojka w powloczystych szatach z wypisanymi triadami kodu genetycznego. Jest w tym cos z kaplanstwa. Zaraz zacznie sie msza; wszyscy wykonuja znak „Niech bedzie pochwalony Krug” i „Niech Krug cie chroni”. Robie to, co wszyscy.
— Czy to kaplani?
— U nas nie ma tych, ktorych wy nazywacie kaplanami. Sa rozne kasty, kazda spelnia inna role w zaleznosci od wymogow rytualu. Ten Alfa to Zachowawca, porozumiewa sie bezposrednio z Krugiem. Bety to Projektorzy, wzmacniajacy uczucia wiernych. W innych ceremoniach biora udzial Pochlaniacze, Transcendentalisci lub Projektorzy w asyscie Podleglych, Poswieconych i Odpowiadajacych.
— Ty do ktorej kasty nalezysz?
— Odpowiadajacy.
— A Thor Watchman?
— Jest Zachowawca.
Alfa przy oltarzu zaczyna spiewac: CAU, UUC, UCA, GCA.
— Czy caly ceremonial zwiazany jest z kodem genetycznym?
— Nie, tylko stwarza sie w ten sposob odpowiedni nastroj.
— Co on mowi?
Dwie Bety przed nami odwracaja sie do nas, posykujac; widzac, ze jestesmy Alfami, milkna. Lilith szepcze jeszcze ciszej:
— On mowi: „Wyszlismy z lona Kruga i powrocimy do Kruga”.
GGC, CUU, UUC, GAG…
— Krug jest naszym stworca, obronca i wyzwolicielem.
UUC, CUG, CUC, UAC.
— Krug, blagamy cie, zaprowadz nas do swiatla…
Nie rozumiem tego kodu, symbole nie odpowiadaja znaczeniom, ktore znam. Jaka jest struktura tego jezyka? Nie moge o to zapytac Lilith, patrza sie na nas i w tych spojrzeniach czytam pewna dezaprobate: „Jakie halasliwe sa te Alfy, czy niczego juz nie uszanuja?” Zachowawca spiewa dalej, akordy sa niskie, wibrujace. Lilith wchodzi w role Odpowiadajacej; swiatla w kaplicy przygasaja i rozjasniaja sie w rytmie modlitwy. Ciecz w oltarzu bulgocze, hologram Kruga jakby pecznieje. Jego spojrzenie wwierca sie az w glab mojej duszy, zaczynam rozumiec czesc slow modlitwy, przemieszanych z kodem genetycznym. Prosza Kruga o podniesienie Dzieci z Kadzi do poziomu Dzieci z Macicy, mowia o dniu, w ktorym Macica i Kadz stana sie jednoscia, blagaja Kruga o laske. Krug! Krug! Krug! Wszystko tu kreci sie wokol obrazu Kruga milosiernego! Zaczynam rozumiec — to ruch egalitarstyczny. To front wyzwolenia androidow.
— Krug, nasz mistrzu, zaprowadz nas na prawdziwe miejsce u boku naszych siostr i braci w ciele…
— Krug, ocal nas!
— Krug, zakoncz nasze cierpienia…
— Chwala Krugowi!
Intensywnosc modlitwy rosnie, wszyscy spiewaja i wykonuja znaki, w tym takie, jakich Lilith mnie nie nauczyla. Ona sama calkowicie zatracila sie w modlitwie. Czuje sie bluznierca, niedyskretnie wysluchujac modlow do ich stworcy, do mojego ojca, ktory jest ich Bogiem. Przez dlugie chwile slychac tylko litery kodu, potem powracaja znajome mi juz frazy: „Krug schodzi do nas, by nas ocalic, Krug, Krug, Krug!” Caly drze, nigdy nie podejrzewalem nawet czegos podobnego. Jak udalo im sie utrzymywac to wszystko tak dlugo w tajemnicy? A jezeli Krug umrze, to kogo beda czcic? Ale jak Bog moze umrzec? A moze istnieje Krug ziemski i Krug niebianski, co sugeruja niektore fragmenty modlitwy? Teraz wszyscy spiewaja razem.
„AAA AAG AAC AAU na chwale Kruga
AGA AGG AGC AGU na chwale Kruga
ACA ACG ACC ACU na chwale Kruga.”
Recytuja caly kod genetyczny, triada po triadzie, moge sprawdzic na scianie. Nagle slysze swoj wlasny glos, przylaczajacy sie do spiewu:
— GAA GAG GAC GAU na chwale Kruga!
Lilith usmiecha sie do mnie; jej twarz jest zaczerwieniona, promieniujaca ekscytacja niemal jak podczas stosunku. Zacheca mnie kiwnieciem glowy.
— GCA GCG GCC GCU na chwale Kruga!
To dziwne, ale wszystkie glosy brzmia rowno. Spiew trwa i trwa; latwo dostosowuje sie do tego i spiewam razem ze wszystkimi.
„UUA UUG UUC UUU na chwale Kruga.”
Ramie przy ramieniu, Lilith po mojej lewej stronie, jakis Beta po prawej kladziemy dlonie na ten blok zywego ciala. Jest cieply i sliski, gdy go dotykamy. Drzy; jego drgania przenikaja nasze ciala. Krzyczymy: