25.

Wracali do auta milczac. Myslala o tym, ze wszystkie rzeczy i ludzie wystepuja w przebraniu. Stare czeskie miasto okrylo sie rosyjskimi nazwami. Czesi, ktorzy fotografowali inwazje, pracowali w rzeczywistosci dla tajnej policji. Czlowiek, ktory posylal ja na smierc, mial na twarzy maske Tomasza. Policjant wystepowal pod mianem inzyniera, a inzynier chcial grac role mezczyzny z Petrzyna. Tajny znak ksiazki w jego mieszkaniu byl falszywy i mial ja sprowadzic na bezdroze.

Kiedy teraz przypomniala sobie ksiazke, ktora tam trzymala w reku, cos sobie nagle uswiadomila i oblalo ja goraco. Jak to bylo? Inzynier powiedzial, ze przyniesie kawe. Podeszla do regalu i wyciagnela „Krola Edypa” Sofoklesa. Inzynier potem wrocil. Ale bez kawy!

Wciaz i wciaz powracala pamiecia do tej sytuacji: kiedy poszedl po kawe, jak dlugo go nie bylo? Z pewnoscia co najmniej minute, moze dwie, chyba trzy. Co robil tak dlugo w tej miniaturowej sionce? Poszedl do ubikacji? Teresa stara sie przypomniec sobie, czy slyszala skrzypniecie drzwi albo szum spuszczanej wody. Nie, wody nie slyszala z pewnoscia, to by zapamietala. Jest tez niemal pewna, ze drzwi sie nie zamknely. Coz wiec robil w tej sionce?

Nagle wszystko wydalo sie az nadto jasne. Jesli chca zlapac ja w pulapke, nie wystarczy im tylko swiadectwo inzyniera. Potrzebuja nieodpartego dowodu. W ciagu tej podejrzanie dlugiej nieobecnosci inzynier instalowal w sionce kamere. Albo, co jest prawdopodobniejsze, wpuscil kogos do srodka, kogos uzbrojonego w aparat fotograficzny, kogos, kto potem ich fotografowal ukryty za zaslonka.

Jeszcze przed kilku tygodniami smiala sie z Prochazki, ktory nie wiedzial, ze zyje w obozie koncentracyjnym, w ktorym nie istnieje zadna prywatnosc. A coz ona sama? Kiedy odeszla z domu matki, wyobrazala sobie naiwnie, ze raz na zawsze stala sie panem swej prywatnosci. Ale dom matki rozciaga sie na caly swiat i wyciaga po nia rece. Teresa juz przed nim nigdzie nie ucieknie.

Schodzili po schodach miedzy ogrodami w kierunku placu, na ktorym zostawili auto.

– Co ci jest? – spytal Tomasz.

Zanim zdazyla mu odpowiedziec, Tomasz kogos pozdrowil.

26.

Byl to piecdziesieciolatek z ogorzala twarza, wiesniak, ktorego Tomasz kiedys operowal. Od tego czasu posylali go co rok na leczenie do tego uzdrowiska. Zaprosil Tomasza i Terese na szklaneczke wina. Poniewaz w Czechach psy nie maja wstepu do lokali publicznych, Teresa poszla zaprowadzic Karenina do samochodu, a mezczyzni tymczasem usiedli w kawiarni. Kiedy wrocila do nich, wiesniak mowil:

– U nas jest spokoj. Wybrali mnie nawet dwa lata temu na przewodniczacego spoldzielni.

– Gratuluje – powiedzial Tomasz.

– Wie pan, wiocha. Ludzie stamtad uciekaja. Ci na gorze musza byc zadowoleni, ze w ogole ktos tam chce siedziec. Nas wyrzucic z pracy nie moga.

– To by bylo idealne miejsce dla nas – powiedziala Teresa.

– Nudzilaby sie tam pani. Tam niczego nie ma. Tam nie ma w ogole niczego… Teresa przygladala sie ogorzalej twarzy rolnika. Wydal jej sie bardzo mily. Po tak strasznie dlugim czasie ktos znow wydal jej sie mily! Wyobrazila sobie te wies: wieza kosciola, pole, lasy, zajac biegnacy bruzda, mysliwy w zielonym kapeluszu. Nigdy nie mieszkala na wsi. Ten obraz miala w sobie tylko z opowiadan. Albo z lektury. Albo zostal wycisniety w jej podswiadomosci przez jakichs dalekich przodkow. Pomimo to ten obraz byl w niej, jasny i wyrazny jak zdjecie prababci w albumie rodzinnym, albo jak jakas stara rycina.

– Ma pan jeszcze klopoty ze zdrowiem? – spytal Tomasz. Rolnik pokazal na miejsce w tyle karku, tam, gdzie czaszka laczy sie z kregoslupem.

– Tutaj miewam czasem bole.

Nie podnoszac sie z miejsca, Tomasz obmacal to miejsce reka i jeszcze przez chwile wypytywal swego bylego pacjenta. Potem powiedzial:

– Ja nie mam juz prawa zapisywac recept. Ale niech pan powie swemu lekarzowi, ze rozmawial pan ze mna i ze radze panu uzywac tego. Wyciagnal z portfela bloczek, wyrwal z niego kartke. Wielkimi literami napisal na niej nazwe leku.

27.

Wracali do Pragi.

Teresa myslala o zdjeciu, na ktorym widac jej nagie cialo w objeciach inzyniera. Pocieszala sie: nawet, jesli takie zdjecie istnieje. Tomasz nigdy go nie zobaczy. To zdjecie ma dla nich wartosc tylko dlatego, ze dzieki niemu beda mogli Terese szantazowac. Gdyby poslali fotografie Tomaszowi, przestalaby miec dla nich jakakolwiek wartosc.

Ale jesliby policja w miedzyczasie doszla do wniosku, ze Teresa nie ma dla nich zadnego znaczenia! W rym wypadku zdjecie staloby sie dla nich niczym wiecej niz zabawka i nikt nie bedzie mogl zabronic, aby ktorys z nich, ot tak, dla rozrywki, nie wsadzil go do koperty i nie poslal na adres Tomasza.

Co by sie stalo, gdyby Tomasz otrzymal taka fotografie? Czy wygnalby ja? Moze nie. Chyba nie. Ale krucha konstrukcja ich milosci rozpadlaby sie natychmiast. Poniewaz konstrukcja ta stoi na jej wiernosci jak na jednym slupie, a milosc jest jak imperium – kiedy niknie idea, ktora je zrodzila, musi sie i ono rozpasc.

Miala przed oczyma obraz: zajac biegnacy bruzda, mysliwy w zielonym kapeluszu i wieza kosciola nad lasem.

Chciala powiedziec Tomaszowi, ze powinni odjechac z Pragi. Odejsc daleko od dzieci, ktore zakopuja w ziemie zywe wrony, daleko od ubekow, daleko od dziewczyn uzbrojonych w parasole. Chciala mu powiedziec, ze powinni przeniesc sie na wies. Byla to jedyna mozliwosc ratunku.

Zwrocila ku niemu twarz. Ale Tomasz milczal i patrzyl na szose przed soba. Nie umiala przekroczyc bariery ciszy, ktora zalegla miedzy nimi. Stracila odwage do mowienia. Czula sie tak, jak wtedy, kiedy wracala z Petrzyna. Czula ssanie w zoladku i chcialo jej sie wymiotowac. Bala sie Tomasza. Byl dla niej zbyt silny, a ona byla zbyt slaba. Wydawal jej rozkazy, ktorych nie rozumiala. Starala sie je wypelniac, ale nie umiala tego robic.

Pragnela wrocic na Petrzyn i poprosic mezczyzne ze strzelba, zeby mogla zawiazac wokol oczu opaske i oprzec sie o pien kasztana. Chcialo jej sie umrzec.

28.

Obudzila sie i stwierdzila, ze jest sama w domu.

Wyszla na ulice i poszla w strone nabrzeza. Pragnela zobaczyc Weltawe. Chciala stanac na brzegu i dlugo patrzec w fale, dlatego ze spojrzenie na plynaca wode uspokaja i leczy. Rzeka plynie od wiekow do wiekow, a ludzkie historie rozgrywaja sie na jej brzegu. Dzieja sie po to, by jutro je zapomniec i aby rzeka plynela dalej.

Oparla sie o porecz i patrzyla w dol. Bylo to na peryferiach Pragi, Weltawa przeplynela juz prawie przez miasto, miala za soba slawe Hradczan i kosciolow, byla jak aktorka po przedstawieniu, zmeczona i zamyslona. Plynela miedzy brudnymi brzegami obramowanymi plotami i murami, za ktorymi staly fabryki i opuszczone boiska.

Dlugo juz patrzyla w wode, ktora wydawala jej sie coraz smutniejsza i ciemniejsza, kiedy nagle zobaczyla posrodku rzeki jakis przedmiot, czerwony przedmiot. Tak, byla to lawka. Drewniana lawka ogrodowa na metalowych nogach, lawka, jakich pelno w praskich parkach. Plynela powoli srodkiem Weltawy. Za nia nastepna

Вы читаете Nieznosna lekkosc bytu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату