Sabina buntowala sie przeciwko takiej interpretacji. Kiedy wyobrazila sobie, ze swiat radzieckich kiczow mialby sie stac rzeczywistoscia, a ona mialaby w niej zyc, mroz jej chodzil po plecach. Bez najmniejszego wahania wybralaby zycie w rzeczywistym rezymie komunistycznym z wszystkimi jego przesladowaniami i kolejkami po mieso. W rzeczywistym komunistycznym swiecie da sie zyc. W swiecie spelnionego komunistycznego idealu, w tym swiecie usmiechnietych idiotow, z ktorymi nie moglaby zamienic slowa, w ciagu tygodnia umarlaby z przerazenia.

Wydaje sie, ze uczucie, ktore w Sabinie budzil radziecki kicz, jest podobne do przerazenia, ktore przezywala Teresa we snie, kiedy maszerowala z nagimi kobietami wokol basenu i byla zmuszona do spiewania wesolych piesni. Pod powierzchnia unosily sie trupy. Teresa nie mogla zwrocic sie do zadnej z kobiet z jakimkolwiek slowem, z jakimkolwiek pytaniem. Uslyszalaby w odpowiedzi tylko kolejna strofe piesni. Nie mogla do zadnej nawet ukradkiem mrugnac. Zaraz by na nia wskazaly, zeby mezczyzna zawieszony w koszu nad basenem ja zastrzelil.

Sen Teresy odslania prawdziwa funkcje kiczu: kicz jest parawanem zaslaniajacym smierc.

W krainie totalnego kiczu odpowiedzi sa z gory znane i wykluczaja jakiekolwiek pytania. Wynika z tego, ze rzeczywistym przeciwnikiem totalnego kiczu jest czlowiek, ktory pyta. Pytanie jest jak noz, ktory rozcina plotno namalowanej dekoracji, abysmy mogli zajrzec, co sie za nia kryje. Tak zreszta wyjasnila kiedys Sabina Teresie sens swoich obrazow: na pierwszym planie jest zrozumiale klamstwo, a zza niego przeswituje niezrozumiala prawda.

Tyle, ze ci, ktorzy walcza przeciwko tak zwanym totalnym rezymom, z trudem mogliby walczyc za pomoca pytan i watpliwosci. Oni rowniez potrzebuja pewnikow i prostych prawd, ktore bylyby zrozumiale dla jak najszerszych kregow i wywolywalyby kolektywne lkanie.

Pewnego razu jakas polityczna organizacja w Niemczech urzadzila Sabinie wystawe. Sabina wziela w rece katalog: bylo tam jej zdjecie, przekreslone rysunkiem drutow kolczastych. W srodku wydrukowano jej zyciorys, podobny do zyciorysow meczennikow i swietych: cierpiala, walczyla z niesprawiedliwoscia, musiala opuscic umeczona ojczyzne i walczy w dalszym ciagu. „Za pomoca swych obrazow walczy o szczescie” – takie bylo ostatnie zdanie tego tekstu.

Protestowala, ale nie zrozumiano jej.

Czyz nie jest prawda, ze w komunizmie sztuka nowoczesna jest przesladowana?

Odpowiedziala z wsciekloscia:

– Moim wrogiem nie jest komunizm, ale kicz!

Od tego czasu zaczela mistyfikowac swoj zyciorys, a kiedy pozniej znalazla sie w Ameryce, udalo sie jej nawet ukryc, ze jest Czeszka. Nie bylo to nic innego, niz rozpaczliwe pragnienie, by uciec przed kiczem, w ktory ludzie chcieli zamienic jej zycie.

11.

Stala przed sztalugami z rozpoczetym plotnem. Za jej plecami siedzial w fotelu stary mezczyzna i obserwowal kazde pociagniecie jej pedzla.

Potem spojrzal na zegarek:

– Mysle, ze juz powinnismy isc – powiedzial.

Odlozyla palete i poszla sie umyc do lazienki. Stary mezczyzna podniosl sie z fotela i siegnal po laske oparta o stol. Drzwi pracowni prowadzily wprost na trawnik. Zmierzchalo. Naprzeciw, o dwadziescia metrow dalej stal bialy drewniany dom z oswietlonymi oknami parteru. Te dwa okna, swiecace w zapadajacym zmierzchu, wzruszyly Sabine.

Twierdzi przez cale zycie, ze jej wrogiem jest kicz. Ale czyz nie niesie go sama w sobie? Jej kiczem jest obraz domu, spokojnego, slodkiego, harmonijnego domu, w ktorym panuja dobra matka i madry ojciec. Ten obraz obudzil sie w niej po smierci rodzicow.

Czym mniej jej wlasne zycie przypominalo ten slodki sen, tym wrazliwsza byla na jego czar i kilkakrotnie miala lzy w oczach, kiedy ogladala w telewizji sentymentalna historyjke, w ktorej niewdzieczna corka obejmuje opuszczonego ojca i w zapadajacym zmierzchu zapalaja sie swiatla domu tej szczesliwej rodziny.

Starego mezczyzne poznala w Nowym Jorku. Byl bogaty i lubil obrazy. Mieszkal sam ze swa rownie stara zona w willi na wsi. Obok domu stala stara stajnia. Przerobil ja na pracownie dla Sabiny, zaprosil ja tam i obserwowal calymi dniami ruchy jej pedzla.

Teraz wlasnie wszyscy troje jedza kolacje. Staruszka mowi do Sabiny „corenko”, ale wszystko wskazuje na to, ze jest inaczej: Sabina jest tu jakby mama, a tych dwoje dzieci od niej zalezy, podziwiaja ja i sluchalyby jej chetnie, gdyby zechciala im rozkazywac.

Odnalazla wiec w koncu starych rodzicow, ktorym kiedys, jako dziewczyna, wyrwala sie z rak? Odnalazla, wreszcie dzieci, ktorych sama nigdy nie miala?

Wiedziala dobrze, ze to zludzenie. Jej pobyt u staruszkow jest tylko krotkim przystankiem. Staruszek jest powaznie chory, a jego zona, gdy juz zostanie sama, pojedzie do syna do Kanady. Sabina pojdzie dalej droga zdrad, a w nieznosnej lekkosci jej istnienia bedzie pobrzmiewac od czasu do czasu smieszna, sentymentalna piosenka o dwoch rozswietlonych oknach, za ktorymi zyje szczesliwa rodzina.

Ta piosenka ja wzrusza, ale Sabina nie traktuje swego wzruszenia powaznie. Wie az za dobrze, ze ta piosenka jest pieknym klamstwem. W chwili, kiedy pojmujemy, ze kicz jest klamstwem, przestaje on byc kiczem. Traci swa autorytatywna wladze i jest wzruszajacy jak kazda inna ludzka slabosc. Bo przeciez nikt z nas nie jest nadczlowiekiem i nie moze w pelni ustrzec sie kiczu. Chocbysmy nim nie wiem jak pogardzali, kicz przynalezy do ludzkiego losu.

12.

Zrodlem kiczu jest autorytatywna zgoda na byt.

Ale co jest podstawa bytu? Bog? Czlowiek? Walka? Milosc? Mezczyzna? Kobieta?

Poglady na to sa rozne i dlatego rozne sa kicze: katolicki, protestancki, zydowski, komunistyczny, faszystowski, demokratyczny, feministyczny, europejski, amerykanski, narodowy, internacjonalistyczny.

Od czasow Rewolucji Francuskiej jedna polowa Europy nazywa siebie lewica, gdy tymczasem druga oznacza sie mianem prawicy. Jest niemal niemozliwoscia zdefiniowanie ktorejkolwiek z nich za pomoca jakiejs wspolnej zasady teoretycznej. Nie ma w tym niczego dziwnego: ruchy polityczne nie opieraja sie na racjonalnych zasadach, ale na wyobrazeniach, obrazach, slowach, archetypach, ktore wspolnie tworza ten czy inny polityczny kicz.

Wizja Wielkiego Marszu, ktora tak upajal sie Franz, jest politycznym kiczem laczacym lewicowcow wszystkich czasow i orientacji. Wielki Marsz to wspaniala droga naprzod, pochod ku braterstwu, rownosci, sprawiedliwosci, szczesciu i jeszcze dalej, przez wszystkie przeszkody, albowiem przeszkody byc musza, jesli marsz ma sie stac Wielkim Marszem.

Dyktatura proletariatu czy demokracja? Niezgoda na spoleczenstwo konsumpcyjne czy wzrost wydajnosci pracy? Gilotyna czy zniesienie kary smierci? To w ogole nie jest wazne. Prawdziwego czlowieka lewicy poznaje sie nie po takiej czy innej teorii, ale po jego zdolnosci przeksztalcenia kazdej teorii w element kiczu zwanego Wielkim Marszem naprzod.

13.

Franz nie jest jednak czlowiekiem kiczu. Idea Wielkiego Marszu odgrywa w jego zyciu mniej wiecej taka role jak w zyciu Sabiny sentymentalna piosenka o dwoch rozswietlonych oknach. Na ktora partie polityczna Franz oddaje swoj glos? Boje sie, ze nie glosuje w ogole, a w dniu wyborow woli pojechac na wycieczke w gory. Co nie oznacza, ze nie wzrusza go Wielki Marsz. Przeciez to bylo tak piekne, marzyc o tym. ze jestesmy czescia

Вы читаете Nieznosna lekkosc bytu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату