popedzil szukac schronienia w makii. Miejsce w sam raz dla niego, pomyslal Anglik. Tam w koncu trafiaja wszyscy zlodzieje i bandyci.
Wrocil do jeepa i skierowal sie prosto do willi, nie mogac sie pogodzic z tak straszliwa potwarza. Doswiadczony, ceniony w swojej branzy skrytobojca nie moze dojechac do wlasnego domu bez znoszenia upokorzen ze strony podlego kozla don Casablanki.
Na Korsyce nigdy nie trzeba bylo wiele, aby wzniecic konflikt miedzy klanami. Zniewaga. Oskarzenie o oszukiwanie na targu. Zerwane zareczyny. Ciaza niezameznej kobiety. W wiosce Anglika wybuchla kiedys wasn z powodu kluczy do kosciola. Po pierwszej iskierce doszlo do niepokojow. Zabito wolu. Wlasciciel wolu w odwecie ubil mula lub stado owiec. Scieto dorodne drzewo oliwne. Obalono plot. Spalono dom. Potem zaczely sie morderstwa. I tak to sie ciagnelo, niekiedy przez jedno pokolenie, czasami dluzej, az wreszcie poroznione strony dochodzily do porozumienia lub rezygnowaly z dalszej walki na skutek wyczerpania.
Wiekszosc mezczyzn na Korsyce byla az nazbyt skora do samosadow. Zawsze jednak znalezli sie ludzie, ktorzy potrzebowali kogos innego do mokrej roboty: notable niechetni, by brudzic sobie rece lub ryzykowac pobyt w wiezieniu badz wygnanie; kobiety, ktore nie mogly same zabijac lub nie mialy meskiego czlonka rodziny, ktory w ich imieniu wymierzylby sprawiedliwosc. Takie osoby polegaly na zawodowcach: taddunaghiu. Zwykle szukano ich w gronie czlonkow klanu Orsatich.
Do Orsatich nalezala dobra ziemia obsadzona drzewami oliwnymi, a tloczona z ich owocow oliwe uwazano za najslodsza na calej Korsyce. Rodzina nie zajmowala sie jednak wylacznie produkcja oliwy. Nikt nie wiedzial, ilu Korsykanow zginelo przez stulecia z rak platnych zabojcow klanu, nie wspominajac juz o ludziach zamordowanych przez samych Orsatich. Powszechnie sadzono, ze sa ich tysiace. Trupow byloby znacznie wiecej, gdyby klan mniej starannie kontrolowal dobor ofiar. Dawniej Orsati stosowali rygorystyczny kodeks. Odmawiali zabicia wskazanej osoby, dopoki jej wina nie zostala udowodniona i nie zgodzono sie, ze w takim wypadku konieczna jest krwawa zemsta.
W trudnych czasach u steru rodzinnego interesu stanal Anton Orsati. Francuskim wladzom udalo sie wykorzenic wasnie oraz wendety na calej wyspie, z wyjatkiem jej najbardziej niedostepnych czesci. Niewielu ludzi potrzebowalo uslug taddunaghiu. Anton Orsati nie byl jednak w ciemie bity. Dobrze wiedzial, ze ma dwie mozliwosci – albo zwinie interes i skoncentruje sie wylacznie na produkcji doskonalej oliwy, albo tez rozszerzy pole dzialania i poszuka klientow poza terenem wyspy. Zdecydowal sie na te druga opcje i przeniosl interes za morze. Obecnie jego grupa skrytobojcow cieszyla sie slawa najbardziej rzetelnych i profesjonalnych specjalistow w Europie. Przemierzali caly kontynent, zabijajac na zlecenie bogaczy, kryminalistow, oszustow ubezpieczeniowych, a niekiedy nawet rzadow. Wiekszosc ludzi, ktorzy gineli z ich reki, zaslugiwala na swoj los, lecz konkurencja i wymogi czasow zmusily Antona Orsatiego do zrezygnowania ze starego kodeksu przodkow. Przyjmowal kazda oferte, ktora trafiala na jego biurko, chocby najbardziej odrazajaca, pod warunkiem, ze nie wystawi zycia jego lub jego zabojcow na nieuzasadnione niebezpieczenstwo.
Orsati uwazal za ironie losu fakt, ze jego najsprawniejszym pracownikiem byl nie Korsykanin, lecz Anglik z Highgate w polnocnym Londynie. Tylko Orsati znal prawde o tym czlowieku. Wiedzial, ze sluzyl on w oslawionych oddzialach SAS, ze zabijal w Irlandii Polnocnej i w Iraku, ze jego poprzedni pracodawcy uwazali go za martwego. Ktoregos dnia Anglik pokazal Orsatiemu wycinek z londynskiej gazety. Swoj nekrolog. Orsati pomyslal, ze to niezwykle przydatne w tej branzy. Ludzie nieczesto poszukuja trupa.
Pomimo ze ten niezwykle skuteczny zabojca urodzil sie w Anglii, Orsati niezmiennie uwazal, iz drzemie w nim niespokojna dusza Korsykanina. Podobnie jak Orsati, Anglik mowil dialektem, nie wierzyl obcym i gardzil wszelkimi autorytetami. Wieczorem siadywal z grupka starcow na placu w wiosce i narzekal na chlopakow na deskorolkach, pomstujac, ze mlodziez nie ma juz szacunku dla tradycji. Byl czlowiekiem honoru: zdaniem Orsatiego, przywiazywal nawet zbytnia wage do spraw honorowych. Tak czy owak, byl morderca doskonalym, najlepszym, jakiego znal Orsati. Szkolili go najskuteczniejsi zabojcy na swiecie i Orsati wiele sie od niego nauczyl. Wybornie sie nadawal do pewnych zlecen na kontynencie i dlatego tamtego popoludnia Anion Orsati chetnie przybyl do jego willi, objuczony jedzeniem.
Orsati pochodzil z zamoznej rodziny, lecz ubiorem i apetytem niewiele sie roznil od wiesniakow pracujacych na jego ziemi. Najczesciej mial na sobie wyplowiala koszule, rozpieta do polowy szerokiej klatki piersiowej, oraz zakurzone sandaly ze skory. “Lunch”, ktory przyniosl ze soba, skladal sie z bochenka zwyklego chleba, butelki oliwy z oliwek, kawalka aromatycznej korsykanskiej szynki i brylki twardego sera. Gospodarz zapewnil wino do posilku. Popoludnie bylo cieple, totez jedli pod golym niebem, usadowiwszy sie na tarasie z widokiem na dostepna tylko z jednej strony doline, w pstrokatym cieniu dwoch poteznych czarnych sosen.
Orsati wreczyl Anglikowi czek z nadrukiem “Orsati Olive Oil”. Wszyscy skrytobojcy Korsykanina byli jego oficjalnie zatrudnionymi pracownikami. Anglik piastowal stanowisko wiceprezesa, szefa dzialu marketingu, cokolwiek by to oznaczalo.
– Twoja dzialka za prace w Hiszpanii. – Orsati umoczyl kawalek chleba w oliwie i wepchnal go do ust. – Problemy?
– Dziewczyna pracowala dla hiszpanskiej sluzby bezpieczenstwa.
– Jaka znowu dziewczyna?
– Ta, z ktora spotykal sie Navarra.
– O cholera. Co zrobiles?
– Widziala moja twarz.
Orsati kontemplowal nowiny, jednoczesnie odkrawajac plaster szynki i kladac go na talerzu Anglika. Zaden z nich nie lubil przypadkowych ofiar. Zwykle niekorzystnie wplywaly na interesy.
– Jak sie czujesz?
– Jestem zmeczony.
– Wciaz zle sypiasz?
– Tylko gdy wyjezdzam za granice, zeby kogos zabic.
– A tutaj?
– Lepiej.
– Powinienes dzis troche odpoczac, a nie przesiadywac do poznej nocy ze starcami z wioski.
– Czemu?
– Bo mam dla ciebie nowe zlecenie.
– Wlasnie jedno zrealizowalem. Przekaz je komus innemu.
– Sprawa jest zbyt delikatna.
– Masz dossier?
Orsati, skonczywszy lunch, wskoczyl do basenu. Plywal sobie leniwie, a Anglik w tym czasie czytal. Gdy skonczyl, podniosl wzrok.
– Co ten czlowiek takiego zrobil, ze musi umrzec?
– Najwyrazniej ukradl cos wartosciowego.
Anglik zamknal teczke. Nie mial najmniejszych wyrzutow sumienia, zabijajac kogos, kto utrzymywal sie z kradziezy. W jego opinii zlodzieje reprezentowali najgorszy gatunek ludzi.
– A dlaczego wlasnie ja mam sie zajac ta robota?
– Bo zleceniodawcy chca, aby klient nie zyl, a jego interes zniknal z powierzchni ziemi. W Hereford nauczyles sie uzywac srodkow wybuchowych. A moi ludzie przywykli korzystac z bardziej konwencjonalnej broni.
– Skad wezme bombe?
Orsati wylonil sie z basenu i energicznie wytarl recznikiem geste, przyproszone siwizna wlosy.
– Znasz Pascala Debre?
Niestety, Anglik znal Pascala Debre. Byl to bandzior, ktory pracowal dla organizacji przestepczej z Marsylii. Z Debrem nalezalo postepowac ostroznie.
– Zostal uprzedzony o twojej wizycie. Da ci wszystko, czego ci bedzie potrzeba.
– Kiedy wyjezdzam?
8