Costa de Prata, Portugalia

Wszystkie pozory wskazywaly na to, ze kobieta, ktora osiadla w przebudowanym, starym klasztorze na stromym wzgorzu, tuz nad samym morzem, musiala slubowac, ze bedzie wiesc zycie samotne. Przez dlugi czas nikt we wsi nawet nie wiedzial, jak sie nazywa. Senhora Rosa, dyzurna plotkara z bazaru, uznala, ze to kobieta wzgardzona. Swoja teoria raczyla kazdego nieszczesnika, ktory zechcial jej wysluchac. To wlasnie Rosa ochrzcila kobiete mianem Naszej Panienki ze Wzgorza. Przylgnelo do niej i nie opuscilo nawet wtedy, gdy wszyscy poznali jej prawdziwe nazwisko. Zjawiala sie w wiosce kazdego ranka, by zrobic zakupy. Zjezdzala z gory na swoim jaskrawoczerwonym skuterze, a jej jasne wlosy, zwiazane w konski ogon, powiewaly na wietrze. Kiedy padal deszcz, wkladala brazowa kurtke z kapturem. Wiele sie spekulowalo o kraju, z ktorego pochodzila, zwlaszcza ze poslugiwala sie slabym portugalskim z silnym, cudzoziemskim akcentem. Carlos, ktory zajmowal sie ogrodem oraz dbal o niewielka winnice, uwazal, ze kobieta ma niemiecka wymowe oraz ciemna dusze wiedenskiej Zydowki. Maria, pobozna niewiasta sprzatajaca dom na wzgorzu, uznala, ze jej pracodawczyni to Holenderka. Jose z targu rybnego mial ja za Dunke, lecz wszelkie watpliwosci jak zawsze ostatecznie rozwial Manuel, nieformalny wojt miejscowosci i wlasciciel kawiarni na placu.

– Nasza Panienka nie jest Niemka, Austriaczka, Holenderka ani Dunka. – Potarl kciuk o palce srodkowy i wskazujacy, czyniac miedzynarodowy znak liczenia pieniedzy. – Nasza Panienka ze Wzgorza to Szwajcarka.

Jej dni toczyly sie wedlug ustalonego rytmu. Po porannej wyprawie do wioski spedzala nieco czasu na plywaniu w swoim granatowym basenie, z wlosami ukrytymi pod czarnym czepkiem. Potem spacerowala, zwykle posrod granitowych skal na zboczu gory lub pylista droga prowadzaca do mauretanskich ruin. Od poznego popoludnia grala na skrzypcach – swiadkowie twierdzili, ze wyjatkowo dobrze – w pustym pokoju na pietrze willi. Kiedys Maria zerknela do srodka i ujrzala ja w stanie rozgoraczkowania: rozkolysane cialo, wilgotne wlosy i zacisniete powieki.

– Nasza Panienka gra tak, jakby ja opetaly demony – wyznala Carlosowi Maria. – I to bez nut. Gra prosto z glowy.

Tylko raz, podczas swieta Santo Antonio, zdecydowala sie wziac udzial w zyciu towarzyskim wioski. Wkrotce po zmroku, kiedy mezczyzni rozpalili ogien w grillach na wegiel drzewny i odkorkowali butelki z winem, opieszale zeszla ze wzgorza w bialej sukience bez rekawow i w sandalach. Po raz pierwszy nie byla sama. Towarzyszylo jej trzynascie osob: wloski spiewak operowy, francuska modelka, brytyjski aktor filmowy, niemiecki malarz oraz ich zony, przyjaciolki, partnerzy i kochanki. Spiewak operowy i aktor staneli do zawodow – kto zje najwiecej sardynek z grilla, tradycyjnej potrawy swiatecznej. Spiewak z latwoscia pokonal aktora, ktory usilowal sie pocieszyc, niezrecznie ruszajac w konkury do modelki. Zona osmieszyla go publicznie, policzkujac na samym srodku placu. Portugalczycy z wioski, ktorzy nigdy nie widzieli, aby kobieta policzkowala mezczyzne, przyjeli jej zachowanie z szalonym entuzjazmem. Potem przyszla kolej na tance. Po zabawie zgodnie stwierdzono, ze dzieki niezwyklym gosciom ze wzgorza swieto na zawsze pozostanie w pamieci mieszkancow wsi.

Jedynie ona sprawiala wrazenie niezbyt rozbawionej. Carlosowi wydawala sie wyspa melancholii w morzu nieokielznanej rozpusty. Ledwie skubnela jedzenie; pila wino tak, jakby tego od niej oczekiwano. Gdy przystojny niemiecki malarz zasiadl u jej boku i poswiecil jej cala swa uwage, zachowywala sie uprzejmie, lecz wyraznie obojetnie. Malarz ostatecznie dal za wygrana i ruszyl na poszukiwania innej ofiary.

O polnocy, gdy zabawa rozkrecila sie na dobre, kobieta niepostrzezenie opuscila towarzystwo i wrocila do domu na wzgorzu. Dwadziescia minut pozniej Carlos dostrzegl blade swiatelko w pokoju na pietrze, tam gdzie zawsze grywala na skrzypcach.

Z braku lepszych zajec tamtego lata mieszkancy wsi postanowili ostatecznie wyjasnic kwestie nazwiska i zawodu tajemniczej kobiety ze wzgorza. Carlosa i Marie, dwie osoby najblizsze nieznajomej, dokladnie przesluchano, lecz ich pomoc okazala sie niezadowalajaca. Raz w miesiacu otrzymywali czek, wysylany listem poleconym z londynskiej firmy European Artistic Management. Ze wzgledu na bariere jezykowa, a takze klasowa, kontakty Carlosa i Marii z kobieta ograniczaly sie wylacznie do najprostszej formy pozdrowien. Oboje przekazali jednak dosc istotna informacje: Nasza Panienka wykazuje sklonnosc do naglych i niewyjasnionych znikniec. Rosa z bazaru zinterpretowala te wiadomosc w typowy dla siebie sposob. Uznala, ze kobieta jest szpiegiem, a European Artistic Management to nic innego jak tylko przykrywka. Co innego mogloby wyjasnic jej skryta nature? Jej niespodziewane znikniecia i jeszcze bardziej niespodziewane powroty? Problem ten ponownie wyjasnil Manuel. Pewnego wieczoru, kiedy w jego kawiarni rozgorzala zazarta dyskusja, siegnal pod bar i wyjal stamtad plyte kompaktowa z kilkoma sonatami skrzypcowymi Brahmsa. Na okladce widnialo zdjecie wlascicielki willi na wzgorzu.

– Nazywa sie Anna Rolfe – obwiescil triumfalnie Manuel. – Nasza Panienka ze Wzgorza to bardzo znana kobieta.

Byla takze kobieta, ktorej czesto przytrafialy sie wypadki. Pewnego popoludnia stracila panowanie nad skuterem. Carlos znalazl ja lezaca przy drodze; zlamala sobie wowczas dwa zebra. Miesiac pozniej poslizgnela sie na krawedzi basenu i niebezpiecznie uderzyla w glowe. Zaledwie dwa tygodnie po tym wydarzeniu stracila rownowage, schodzac ze schodow, stoczyla sie na polpietro i upadla na szufelke Marii.

Carlos uznal, ze z niewiadomych powodow kobieta nie potrafi o siebie nalezycie zadbac. Nie jest osoba beztroska, tylko nieuwazna, i najwyrazniej wcale sie nie uczy na bledach.

– Dobre imie naszej miejscowosci znacznie ucierpi, jesli tak slawnej kobiecie przytrafi sie cos niedobrego – zakonczyl ponuro Manuel. – Musimy ja chronic przed nia sama.

Tak wiec Carlos zaczal dyskretnie, lecz z uwaga, obserwowac swa pracodawczynie. Rankami, gdy plywala w basenie, wymyslal sobie zajecia na tyle blisko niej, aby stale widziec, co sie dzieje. Regularnie przeprowadzal potajemne przeglady techniczne skutera, zeby wszystkie jego mechanizmy funkcjonowaly bez zarzutu. W wioskach polozonych wzdluz grzbietu wzgorza zorganizowal siatke obserwatorow kontrolujacych poczynania kobiety za kazdym razem, gdy wychodzila na popoludniowa przechadzke.

Jego troska sie oplacila. To wlasnie on zauwazyl, ze tuz przed tym, jak znad morza nadciagnal porywisty wiatr, kobieta wyszla na spacer. Znalazl ja w rumowisku skalnym, z dlonia przygnieciona piecdziesieciokilogramowym glazem, i zaniosl nieprzytomna do wioski. Lekarze w Lizbonie zgodnie stwierdzili, ze gdyby nie Carlos, Anna Rolfe z pewnoscia stracilaby swoja slynna lewa dlon.

Rehabilitacja okazala sie dlugotrwala i nieprzyjemna – dla wszystkich. Przez kilka tygodni lewa dlon skrzypaczki byla unieruchomiona w ciezkim opatrunku z wlokna szklanego. Poniewaz w tym czasie nie mogla prowadzic skutera, Carlos musial pelnic obowiazki kierowcy. Kazdego ranka wsiadali do jej bialego land-rovera, by udac sie do wsi. Podczas tych wypraw kobieta nie odzywala sie ani slowem, patrzyla przez okno, zabandazowana dlon trzymajac na kolanach. Ktoregos razu Carlos postanowil rozchmurzyc pasazerke i wlaczyl Mozarta. Wyciagnela plyte i cisnela w przydrozne drzewa. Carlos juz nigdy nie popelnil tego samego bledu i nie probowal pocieszac jej muzyka.

Opatrunki stopniowo stawaly sie coraz mniejsze, az wreszcie w ogole przestaly byc konieczne. Silna opuchlizna zniknela, a dlon przybrala normalny ksztalt. Pozostaly tylko blizny. Kobieta robila, co mogla, aby je ukryc. Nosila bluzki z dlugimi rekami, o mankietach wykonczonych fredzlami. Podczas zakupow we wsi chowala dlon pod prawa reka.

Jej fatalny nastroj jeszcze bardziej sie poglebil, gdy sprobowala ponownie zagrac na skrzypcach. Kazdego popoludnia przez kolejnych piec dni chodzila na pietro do pokoju cwiczen, by zagrac cos podstawowego: game molowa w dwoch oktawach, arpeggio. Ale i to przerastalo mozliwosci jej pokiereszowanej dloni. Wkrotce po pierwszej probie rozlegal sie wrzask bolu, a potem krzyki po niemiecku. Piatego dnia Carlos przygladal sie z winnicy, jak uniosla nad glowe swoje bezcenne skrzypce Guarneri w zamiarze roztrzaskania ich o podloge. Zamiast tego jednak opuscila je i przytulila do piersi, lkajac. Tamtego wieczoru, w kawiarni, Carlos opowiedzial Manuelowi o scenie, ktorej byl swiadkiem. Manuel siegnal po sluchawke i poprosil telefonistke o podanie mu numeru firmy European Artistic Management w Londynie.

Dwa dni pozniej we wsi zjawila sie niezbyt liczna delegacja – Angielka Fiona, Amerykanin Gregory oraz ponury Niemiec, Herr Lang. Kazdego ranka Gregory zmuszal rekonwalescentke do kilkugodzinnego, wyczerpujacego treningu, ktory mial pomoc w odzyskaniu sily i sprawnosci dloni. Popoludniami Herr Lang stal nad nia w pokoju cwiczen i od nowa uczyl grac na skrzypcach. W ten sposob powoli odzyskiwala utracone umiejetnosci, chociaz nawet ogrodnik Carlos nie watpil, ze nie byla juz takim samym muzykiem jak przed wypadkiem.

Вы читаете Angielski Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату