– Baw sie dobrze, Gabriel. Ja tu zostane i posprzatam balagan, ktorego narobiles.

– Tylko koniecznie wyslij film do Tel Awiwu. Dobry z ciebie chlop.

W willi na Costa de Prata Anna Rolfe opuscila skrzypce i wylaczyla metronom. Jej pokoj cwiczen byl pograzony w polmroku, a wpadajaca przez otwarte okno bryza znad Atlantyku wypelniala pomieszczenie chlodem i wilgocia. Profesjonalny mikrofon, zwisajacy z pokrytego chromem stojaka, zostal podlaczony do magnetofonu. Dzisiaj zarejestrowala wiekszosc materialu. Odtworzyla nagranie, pakujac instrument do futeralu i porzadkujac nuty.

Jak zawsze niezbyt dobrze jej sie sluchalo wlasnego wykonania, ale tym razem robila to z bardzo waznego powodu. Chciala dokladnie wiedziec, ktore fragmenty sa dopuszczalne, a nad ktorymi musi jeszcze popracowac. To, co uslyszala, w zasadzie przypadlo jej do gustu; wylowila jednak trzy lub cztery takty w drugiej i trzeciej czesci – tam skutki dlugiej przerwy okazaly sie niedopuszczalne dla jej krytycznego ucha. Postanowila, ze wieczorem, podczas drugiej sesji, skoncentruje sie wylacznie na tych fragmentach. Ale teraz musiala nieco odpoczac.

Poszla do sypialni, wyciagnela z komody jasnozolty sweter i narzucila go na ramiona. Chwile pozniej byla juz na sciezce prowadzacej ku wiosce. W polowie drogi dostrzegla miedzy drzewami fiata kombi wjezdzajacego pod gore. Podrozowalo nim czterech mezczyzn. Nie byli Portugalczykami. Anna zeszla na bok, aby przepuscic pojazd, lecz on sie zatrzymal, a jeden z jego pasazerow wysiadl.

– Pani Rolfe?

– A kto pyta?

– Pani Anna Rolfe, zgadza sie?

Skinela glowa.

– Jestesmy przyjaciolmi Gabriela.

W Marsylii Anglik zostawil samochod w poblizu Abbaye St. Victor i pomaszerowal ciemnymi ulicami do terminalu promowego. Kiedy statek opuscil spokojne wody portu, Anglik zszedl pod poklad do kabiny. Polozyl sie na waskiej koi i wysluchal wiadomosci nadawanych przez marsylskie radio. Informacja dnia byla eksplozja w galerii Mullera w Paryzu. Bomba Pascala Debre spowodowala smierc niewinnych ofiar, przez co Anglik poczul sie bardziej jak zwykly terrorysta niz profesjonalny zabojca. Jutro pojdzie do starej signadory, aby swoimi obrzedami i modlitwa zdjela z niego occhju, rozgrzeszajac tak jak zawsze.

Wylaczyl radio. Pomimo zmeczenia potrzebowal kobiety. Po wykonaniu roboty zawsze to odczuwal. Zamknal oczy i wyobrazil sobie Elizabeth Conlin, ladna katoliczke z osiedla Ballymurphy w zachodnim Belfascie. Miala predyspozycje, by zostac zawodowcem. Gdy mogli sie bezpiecznie spotkac, zawieszala w oknie sypialni fioletowy szal, a wtedy Anglik wkradal sie przez okno i wslizgiwal do jej lozka. Kochali sie nieznosnie powolnie, zeby nie obudzic pozostalych czlonkow rodziny. Musial zaslaniac dlonia usta dziewczyny, aby stlumic jej krzyki. Kiedys tak mocno ugryzla go w kciuk, ze z rany poplynela krew, pozostawiajac plamy na przescieradle. Potem lezeli obok siebie w ciemnosciach, a ona opowiadala, jak bardzo marzy o wyjezdzie z Belfastu, jak najdalej od bomb, brytyjskich zolnierzy, terrorystow z IRA i protestanckich oddzialow paramilitarnych. Gdy sadzila, ze jej kochanek zasnal, szeptem odmawiala rozaniec, swoja pokute za uleganie pokusie ciala Anglika. On jednak nigdy nie pozwolil sobie na to, by zasnac w lozku Elizabeth Conlin.

Pewnej nocy zamiast Elizabeth zastal w pokoju jej ojca i dwoch zolnierzy IRA. Nie wiadomo, w jaki sposob dowiedzieli sie o Angliku. Zawiezli go do opuszczonego domu na farmie, najwyrazniej po to, zeby poddac dlugiemu i bolesnemu przesluchaniu, zakonczonemu egzekucja. W przeciwienstwie do wiekszosci ludzi, ktorzy znalezli sie w podobnej sytuacji, Anglik wyszedl z farmy zywy. Trzech czlonkow IRA nie mialo takiego szczescia.

Po kilku godzinach bezpiecznie opuscil Irlandie Polnocna. Elizabeth Conlin nie zdazyla pojsc w jego slady. Jej cialo znaleziono nastepnego ranka na cmentarzu komunalnym w Belfascie. Miala ogolona glowe i poderzniete gardlo; tak ja ukarano za sypianie z brytyjskim agentem.

Od tamtej pory Anglik nie potrafil juz zwiazac sie z kobieta. Anton Orsati to rozumial. Raz w tygodniu przywozil do jego willi dziewczyne: nie Korsykanke, lecz Francuzke, specjalnie sprowadzana do zaspokojenia konkretnych potrzeb Anglika. Potem czekal w dolinie wraz ze starym paesanu, az Anglik skonczy. Ten zas uwazal uprawianie seksu z dziewczynami Orsatiego za akt rownie zimny i kliniczny, jak pozbawianie kogos zycia, lecz akceptowal taka sytuacje, gdyz nie wierzyl sobie w sprawie doboru kochanki, a nie byl jeszcze przygotowany do zycia mnicha.

Jego mysli krazyly wokol paryskiego zlecenia. Nie mogl sie pozbyc zlych przeczuc… Niepokoil go mezczyzna, ktory wszedl do galerii na chwile przed wybuchem bomby. Anglik, wyszkolony w elitarnej jednostce, dostrzegal u innych wplyw treningu w silach specjalnych: lekki chod, subtelne polaczenie calkowitej determinacji i bezustannej czujnosci. Mezczyzna wchodzacy do galerii byl niegdys zolnierzem, a niewykluczone, ze kims wiecej.

To jednak nie wszystko. Anglik mial wrazenie, ze gdzies juz widzial tego czlowieka. Dlatego tez spedzil kilka bezsennych godzin, porownujac niezliczone twarze, ktore przechowywal w pamieci, i szukajac tej jednej.

19

Londyn

Atak bombowy na galerie Mullera nie tylko zagrozil bezpieczenstwu Gabriela w Paryzu, lecz takze doprowadzil do utraty jedynego tropu, ktorym mogl podazac. Teraz musial zaczynac wszystko od poczatku. Poznym, deszczowym rankiem nastepnego dnia szedl przez Mason’s Yard do galerii Juliana Isherwooda.

Na ceglanej scianie obok drzwi wejsciowych wisiala tabliczka z dwoma przyciskami: LOKUS TRAVEL oraz ISHER OO FINE AR S. Gabriel wcisnal drugi guzik. Gdy uslyszal dzwiek brzeczyka, popchnal drzwi i ruszyl po schodach wylozonych wytartym, brazowym chodnikiem. Na trzecim stopniu zobaczyl stara plame, ktora zawsze kojarzyla mu sie z testami Rorschacha* [Testy skojarzeniowe Rorschacha polegaja na interpretowaniu plam atramentu.]. Pamietal, jak powstala: to skacowany Isherwood rozlal kawe, wracajac nad ranem po suto zakrapianych urodzinach Olivera Dimbleby’ego w Mirabelle. Na gornym podescie znajdowalo sie dwoje drzwi, jedne prowadzily do galerii, a drugie do malej agencji turystycznej – kobieta o bezbarwnym wygladzie siedziala tam za dyrektorskim biurkiem w otoczeniu plakatow, obiecujacych nieograniczone uciechy w tropikach. Spojrzawszy na Gabriela, usmiechnela sie smutno i powrocila do swego zajecia: haftowania.

Chociaz Julian Isherwood nierozsadnie przywiazywal sie do obrazow ze swojej kolekcji, nie zywil podobnie cieplych uczuc w stosunku do dziewczyn, odbierajacych za niego telefony i porzadkujacych jego akta. Zatrudnial je i zwalnial z niezwykla regularnoscia, totez Gabriela zdumial widok obecnej w sekretariacie Iriny. Byla to czarnowlosa, wystrzalowa dziewczyna, z ktora Isherwood pracowal juz pol roku.

Gabinet Isherwooda i sekretariat oddzielaly lekko uchylone drzwi. Isherwood rozmawial z klientem. Gabriel dojrzal obraz stojacy na czarnym, pokrytym filcem rusztowaniu – plotno jednego z wloskich starych mistrzow, jak sadzil. Isherwood powoli przechadzal sie za obrazem, z reka na brodzie, wzrokiem utkwionym w podloge, niczym prawnik oczekujacy odpowiedzi od swiadka oskarzenia.

– On chcialby, aby pan zaczekal na gorze, w sali wystawowej – zamruczala pod nosem dziewczyna. – Zakladam, ze zna pan droge.

Gabriel wszedl do malej windy i pojechal wyzej. Sala wystawowa tonela w polmroku i kompletnej ciszy, zaklocanej jedynie przed krople deszczu stukajace o swietlik w suficie. Na scianach wisialy wielkie plotna starych mistrzow: Wenus Luiniego, Narodziny Chrystusa del Vagi, Chrzest Chrystusa Bordonego, rozswietlony pejzaz Claude’a. Nie zapalajac swiatla, opadl na obita aksamitem kanape. Uwielbial to pomieszczenie. Zawsze bylo dla niego czyms w rodzaju sanktuarium, oaza spokoju. Kiedys uprawial tutaj z zona seks. Kilka lat pozniej zaplanowal smierc czlowieka, ktory odebral mu Leah.

Drzwi windy sie otworzyly i do sali wkroczyl Isherwood.

– Jezus, Maria… Gabriel, wygladasz jak smierc.

– Mam to uznac za komplement?

– Co sie stalo, do diabla? Dlaczego nie siedzisz w Zurychu?

– Wlasciciel obrazu, ktory mialem odnowic na twoje polecenie, nazywal sie Augustus Rolfe. Slyszales o

Вы читаете Angielski Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату